Kawalerka zaprojektowana od nowa
Wyobraźmy sobie skomplikowaną układankę o powierzchni trzydziestu metrów kwadratowych, złożoną z mnóstwa elementów. I zobaczmy, jaki obrazek udało się z nich stworzyć.
1 z 3
2 z 3
3 z 3
Pani Małgorzata zajmuje się eksportem tzw. slow food - wyrobów spożywczych robionych według sprawdzonych starych receptur. Przemierza kraj jak długi i szeroki, szukając lokalnych producentów miodów, wędlin, serów. Próbuje najróżniejszych przysmaków, korzysta z gościnności rodzinnych pensjonatów i gospodarstw agroturystycznych. Po każdej takiej podróży śpieszy do swojego warszawskiego mieszkanka, znajdującego się w bloku z lat sześćdziesiątych XX wieku. Kiedy się tu wprowadziła, jednopokojowe mieszkanie było bardzo niefunkcjonalne; miało malutki nieustawny PRZEDPOKÓJ, a do łazienki wchodziło się przez KUCHNIĘ. Wymagało też gruntownego remontu. Jego atutem było ogromne okno i rozciągający się z niego widok na nadwiślańską zieleń (blok stoi na prawym brzegu rzeki).
Rozwiązanie łamigłówki polegającej na przebudowaniu mieszkania w taki sposób, by jak najlepiej wykorzystać w nim każdy centymetr, właścicielka powierzyła młodej projektantce wnętrz Marcie Bielewicz. Jedynym warunkiem, jaki pani Małgorzata postawiła specjalistce, było nieprzekroczenie ściśle określonego - i to raczej niedużego - budżetu. Na początek zostały wyburzone ściany wydzielające niewielką loggię, przedpokój oraz sąsiadującą z nim kuchnię. W połączonej z pokojem loggii powstał bardzo widny i wygodny kącik do pracy. Do ŁAZIENKI wchodzi się teraz wprost z pokoju, a kuchnia zmieniła się w otwarty aneks.
Wiele elementów wystroju nawiązuje do ulubionego przez projektantkę stylu industrialnego. Ot, choćby nieotynkowana, a jedynie pomalowana farbą ceglana ściana w loggii oraz niektóre sprzęty: aluminiowy stołek, metalowy zegar w kuchni i stojąca lampa, przywodząca na myśl wyposażenie loftów. W mieszkaniu znalazły się zresztą meble i przedmioty w bardzo różnych stylach. Z orientalną komodą z ciemnego drewna sąsiadują nowoczesne krzesła z tworzywa sztucznego; niebieska taca z wzorem nawiązującym do dawnego malarstwa japońskiego leży na stoliku z przezroczystego pleksi. Można też wypatrzyć swojską ludową wycinankę ze skansenu w Kadzidle na Kurpiach.
Wszechobecna biel sprawiła, że mieszkanie wydaje się większe, ale jednocześnie nie sprawia wrażenia zimnego - to głównie dzięki plamom żywych kolorów. Udało się również uniknąć ciasnoty - to z kolei zasługa niewielkiej liczby mebli (w dodatku te, które są, wyglądają bardzo lekko). Próżno tu szukać na przykład szafy; w przedpokoju, na szczęście, zmieściła się garderoba, w której można schować nie tylko ubrania, ale także torby, szczotki i pudła.
Rozwiązanie łamigłówki polegającej na przebudowaniu mieszkania w taki sposób, by jak najlepiej wykorzystać w nim każdy centymetr, właścicielka powierzyła młodej projektantce wnętrz Marcie Bielewicz. Jedynym warunkiem, jaki pani Małgorzata postawiła specjalistce, było nieprzekroczenie ściśle określonego - i to raczej niedużego - budżetu. Na początek zostały wyburzone ściany wydzielające niewielką loggię, przedpokój oraz sąsiadującą z nim kuchnię. W połączonej z pokojem loggii powstał bardzo widny i wygodny kącik do pracy. Do ŁAZIENKI wchodzi się teraz wprost z pokoju, a kuchnia zmieniła się w otwarty aneks.
Wiele elementów wystroju nawiązuje do ulubionego przez projektantkę stylu industrialnego. Ot, choćby nieotynkowana, a jedynie pomalowana farbą ceglana ściana w loggii oraz niektóre sprzęty: aluminiowy stołek, metalowy zegar w kuchni i stojąca lampa, przywodząca na myśl wyposażenie loftów. W mieszkaniu znalazły się zresztą meble i przedmioty w bardzo różnych stylach. Z orientalną komodą z ciemnego drewna sąsiadują nowoczesne krzesła z tworzywa sztucznego; niebieska taca z wzorem nawiązującym do dawnego malarstwa japońskiego leży na stoliku z przezroczystego pleksi. Można też wypatrzyć swojską ludową wycinankę ze skansenu w Kadzidle na Kurpiach.
Wszechobecna biel sprawiła, że mieszkanie wydaje się większe, ale jednocześnie nie sprawia wrażenia zimnego - to głównie dzięki plamom żywych kolorów. Udało się również uniknąć ciasnoty - to z kolei zasługa niewielkiej liczby mebli (w dodatku te, które są, wyglądają bardzo lekko). Próżno tu szukać na przykład szafy; w przedpokoju, na szczęście, zmieściła się garderoba, w której można schować nie tylko ubrania, ale także torby, szczotki i pudła.
Skomentuj:
Kawalerka zaprojektowana od nowa