Stylizacja i tekst: Agnieszka Osak-Rejmer Zdjęcia: Sylwester Rejmer
Kto najlepiej zna życzenia domowników i ich oczekiwania dotyczące mieszkania? Kto odpowiednio zatroszczy się o potrzeby całej rodziny? Pani domu - projektantka!
1 z 10Aranżacje. Kącik wypoczynkowy tonie w brązach i beżach - z tej tonacji wyłamują się tylko zasłony z jedwabnej tafty i obraz wiszący nad kanapą. Na podłodze (podobnie jak w pozostałych pokojach i na antresoli) ułożono drewno merbau w ciepłym odcieniu brązu. W roli stolika kawowego doskonale sprawdza się pokaźny puf obity skórą. - Fot. Sylwester Rejmer
2 z 10Aranżacje. W przejściu między kuchnią a pokojem zmieścił się stół, przy którym rodzina może wygodnie zasiąść do posiłku. Ścianę z oknem zdobi naturalny łupek. - Fot. Sylwester Rejmer
3 z 10Aranżacje. Kuchnię od pokoju dziennego oddziela tylko słup konstrukcyjny fornirowany drewnem merbau. Jednolitą brązową płaszczyznę urozmaicają aluminiowe listwy. - Fot. Sylwester Rejmer
4 z 10Aranżacje. Podłogę w przedpokoju i w kuchni wyłożono płytami jasnej terakoty przedzielonymi paskami drewna (oczywiście merbau). Taka kompozycja ma za zadanie optycznie skrócić długie i wąskie wnętrze. Narożnik ściany ozdobiono w taki sam sposób jak słup konstrukcyjny stojący naprzeciwko. - Fot. Sylwester Rejmer
5 z 10Aranżacje. W kuchni uwagę zwracają dwupoziomowe szafki wiszące o różnej głębokości. Płytsze, podobnie jak blat i ściana nad nim, są wykończone laminatem imitującym drewno merbau. W wysoki słupek (z lewej strony) wbudowano piekarnik i ekspres do kawy. - Fot. Sylwester Rejmer
6 z 10Aranżacje. W minigabinecie urządzonym na antresoli zmieściła się tylko biblioteczka i biurko. Ta 'dziupla' ma jednak ogromną zaletę - wystarczy krok, by znaleźć się na tarasie. Ścianę, tak jak w kuchni, zdobi łupek. - Fot. Sylwester Rejmer
7 z 10Aranżacje. Antresolę nad wejściem do mieszkania pierwotnie zabezpieczała ażurowa balustrada balkonowa, którą zastąpiono taflą hartowanego szkła. - Fot. Sylwester Rejmer
8 z 10Aranżacje. W sypialni Monika połączyła swoje ukochane brązy z odcieniami żółci i złota. Okno zdobi fantazyjnie podpięta zasłona z tafty; z praktycznych względów zainstalowano w nim również rolety. - Fot. Sylwester Rejmer
9 z 10Aranżacje. W rodzinnej łazience wannę zastępuje narożna kabina prysznicowa. Również tutaj dominują brązy i beże. - Fot. Sylwester Rejmer
10 z 10Aranżacje. Ściany w pokoju Stasia miały być brzoskwiniowe. Mama zdecydowała jednak, że tapeta w wielobarwne pasy skuteczniej rozweseli pokój dziecka. - Fot. Sylwester Rejmer
Monikę Gliniewicz zawsze pasjonowało projektowanie wnętrz. Kilka lat temu skończyła odpowiedni kurs i odbyła staż w biurze architektonicznym. Dzisiaj pracuje na własny rachunek.
Jedną z jej pierwszych realizacji było zaaranżowanie własnego czteropokojowego mieszkania, które znajduje się na nowym osiedlu na warszawskiej Białołęce. Mieszka tu wraz ze swoim mężem Jarkiem i dwójką dzieci: 10-miesięczną Julią i 4-letnim Stasiem. Pani domu pochodzi z Gdańska. Do Warszawy przyjechała na studia w Wyższej Szkole Psychologii Społecznej. Pan domu natomiast pochodzi z Lublina. Ich życiowe drogi skrzyżowały się w połowie drogi, w stolicy.
Swoje pierwsze mieszkanie, kawalerkę, kupili właśnie na Białołęce. Kiedy urodziły się dzieci i niewielki metraż zaczął rodzinie przeszkadzać, postanowili poszukać czegoś większego - i znaleźli niedaleko, w tej samej okolicy.
Atutem mieszkania był wyraźny podział przestrzeni na część ogólnodostępną i prywatną, ale nowym gospodarzom najbardziej spodobał się rozległy taras. Wychodzi się na niego dość nietypowo - przez antresolę. Bardzo ważne były oczywiście również praktyczne rozwiązania. Jednym z nich jest winda, którą z poziomu garażu dojeżdża się... prosto do mieszkania (wyjście jest w PRZEDPOKOJU), co zdecydowanie ułatwia codzienne życie rodzicom z małymi dziećmi. Układ pomieszczeń nie wymagał na szczęście radykalnych zmian. Przesunięto jedynie niektóre ściany, tak by można było powiększyć nieco ŁAZIENKĘ i garderobę sąsiadującą z sypialnią.
Teraz mieszkanie składa się z POKOJU DZIENNEGOi otwartej kuchni, ogólnodostępnej łazienki, dwóch pokoi dziecięcych oraz sypialni gospodarzy połączonej z łazienką i garderobą. Na antresoli, która pierwotnie była jedynie ciągiem komunikacyjnym prowadzącym na taras, powstało miejsce do pracy. Monice zależało na ponadczasowym wystroju, który oprze się szybko przemijającym modom. Z tego powodu większość mebli nawiązuje do stylu kolonialnego. Pani domu bardzo lubi naturalne materiały, dlatego sporo tutaj drewna (wybrano egzotyczne merbau); fragmenty ścian w kuchni i na antresoli zostały ozdobione szarym łupkiem.
Wnętrze jest nowoczesne, ale jednocześnie przyjazne domownikom. Gospodyni zaaranżowała je w stylu, który przekornie nazywa minimalizmem udomowionym. Podkreśliła go kolorami - swoimi ukochanymi beżami i brązami, do których ma szczególną słabość. Nawet twierdzi z powagą, że Ryszard Rynkowski swój przebój pt. "Dziewczyny lubią brąz" śpiewa specjalnie dla niej... Z dyscypliny kolorystycznej obowiązującej w mieszkaniu wyłamują się jedynie POKOJE DZIECI oraz taras, który wiosną i latem tonie wprost w zieleni. - Tutaj kolorów nigdy dosyć - wyjaśnia mama projektantka.
Skomentuj:
Projekt wnętrza: minimalizm udomowiony