Budowa

Ogród

Wnętrza

Design

Architektura

DIY

HGTV

Trendy budowlane

Generalna przebudowa starego domu

Andrzej Markowski
Stary dom po remoncie - Fot. Andrzej Pisarski

Przetrwał wojenną zawieruchę i był świadkiem historii kolejnych pokoleń właścicieli. Na fotografiach zrobionych podczas remontu widać pieczołowitość w podejściu do starych konstrukcji. Na taką czułość może liczyć tylko dom, który od początku jest w rękach jednej rodziny.

Stary dom po remoncie - Fot. Andrzej Pisarski

Generalna przebudowa starego domu: rodzinna historia

Stary drewniany dom, zbu­do­wa­ny przed woj­ną w Chy­li­cach nie­o­po­dal Kon­stan­ci­na, słu­żył ja­ko dom let­ni­skowy. Jednak gdy war­szaw­skie miesz­ka­nie wła­ści­cie­li spa­li­ło się w cza­sie Po­wsta­nia War­szaw­skie­go, ro­dzi­na mu­sia­ła prze­pro­wa­dzić się tam na sta­łe. Przy­naj­mniej na ja­kiś czas. Dla ko­lej­ne­go po­ko­le­nia miesz­kań­ców te mu­ry są więc czymś wię­cej niż tyl­ko ele­men­tem bu­do­wla­nym. Pod­da­li je dlatego sta­ran­nej re­no­wa­cji, któ­ra za­o­wo­co­wa­ła pięk­nym, fun­kcjo­nal­nym bu­dyn­kiem.

Fot. archiwum prywatne właścicieli

Zdjęcie powyżej: nad remontem czuwali: Bohdan Ufnalewski, architekt, oraz Magdalena Ufnalewska-Godzimirska, konserwator sztuki i obecna właścicielka domu.

Czytaj też, jak ocenić kondycję starego domu przed remontem

dom po remoncie - Fot. Andrzej Pisarski

Generalna przebudowa starego domu: ocieplony igliwiem

Zdjęcie powyżej: trud­no uwie­rzyć, że ten ele­gan­cki, osa­dzo­ny wśród sta­re­go, za­gos­po­da­ro­wa­ne­go gro­du dom cał­kiem nie­daw­no wy­glą­dał na moc­no za­nied­ba­ny. 

Bohdan Ufnalewski:- Kon­struk­cja domu by­ła ty­po­wa dla tam­te­go cza­su. Drew­nia­ny dom, wznie­sio­ny w sy­ste­mie szkie­le­to­wym, wspar­ty na drew­nia­nych słu­pach o prze­kro­ju 12 x 12 cm. Prze­strzeń między ni­mi wy­peł­nio­no izo­la­cją ter­micz­ną, czy­li.... igli­wiem z La­su Ka­bac­kie­go.

Od ze­wnątrz ścia­ny bu­dyn­ku by­ły po­kry­te otyn­ko­wa­ną su­pre­mą (pły­tą wió­ro­wo-ce­men­to­wą, red.), od we­wnątrz zaś po­ło­żo­no de­ski uzu­peł­nio­ne war­stwą trzci­ny i tyn­ku.

Na par­te­rze znaj­do­wa­ło się wspólne po­miesz­cze­nie sa­lo­nu i ja­dal­ni, sy­pial­nie ro­dzi­ców, ła­zien­ka i nie­wiel­ka kuch­nia. Na miesz­kal­nym pod­da­szu natomiast by­ły dwa po­miesz­cze­nia sy­pial­ne.

W la­tach dzie­więć­dzie­sią­tych zbu­do­wa­łem w bez­poś­red­nim są­siedz­twie starego budynku włas­ny dom ro­dzin­ny, tak­że w sy­ste­mie drew­nia­ne­go szkie­le­tu - nie te­go przed­wo­jen­ne­go "pol­skie­go", ale "ka­na­dyj­skiego", któ­re­go taj­ni­ki zgłę­bi­łem, pra­cu­jąc za­wo­do­wo przez kil­ka lat w oj­czyź­nie te­go ty­pu do­mów - Ka­na­dzie. Po­cząt­ko­wo na­wet pla­no­wa­łem po­łą­cze­nie obu bu­dyn­ków łącz­ni­kiem, jed­nak w końcu zre­zy­gno­wa­łem z te­go po­my­słu.

Czytaj też historię pewnego domu szkieletowego - kanadyjczyk po 20 latach

Fot. Andrzej Pisarski

Zdjęcie powyżej: pod­czas ge­ne­ral­ne­go re­mon­tu bu­dy­nek zy­skał prze­szklo­ną we­ran­dę. Ten za­bieg otwo­rzył wnę­trza na pięk­ny, stary ogród.

Osta­tecznie "dom let­ni­sko­wy" zo­stał prze­pi­sa­ny na mo­ją cór­kę, od kil­ku­dzie­się­ciu lat ­miesz­ka­ją­cą w Nor­we­gii i pra­cu­ją­cą w Mu­ze­um Edwarda Muncha w Os­lo. Po pew­nym cza­sie cór­ka zwró­ci­ła się do mnie z proś­bą o prze­pro­wa­dze­nie mo­der­ni­za­cji i roz­bu­do­wy ro­dzin­ne­go "let­nia­ka" i uczy­nie­nie z nie­go peł­no­war­to­ścio­we­go do­mu.

Fot. Andrzej Pisarski

Zdjęcie powyżej: od­re­sta­u­ro­wa­ny dom cór­ki-in­we­stor­ki stoi opo­dal do­mu oj­ca-pro­jek­tan­ta. Pod­czas prze­bu­do­wy w oko­li­cy chy­ba trud­no było o rów­nie do­brze nad­zo­ro­wa­ną bu­do­wę.

Remont domu - Fot. archiwum prywatne właścicieli

Generalna przebudowa starego domu: z użytkowym poddaszem

Magdalena Ufnalewska-Godzimirska: - Po­cząt­ko­wo był to par­te­ro­wy bu­dy­nek, obec­ny kształt - do­mu z użyt­ko­wym pod­da­szem - nad­ał mu mój stry­jecz­ny dzia­dek, Jó­zef Ufna­lew­ski, uzna­ny, przed­wo­jen­ny ar­chi­tekt. W 1995 ro­ku, po śmier­ci bab­ci, w do­mu za­miesz­kał je­den z mo­ich dwóch bra­ci z ro­dzi­ną. Po­nie­waż ro­dzi­na sy­ste­ma­tycz­nie się po­wię­ksza­ła, a wa­run­ki by­to­wa­nia w nie­re­mon­to­wa­nym od lat do­mu sta­wa­ły się co­raz trud­niej­sze, brat po­sta­no­wił wy­bu­do­wać włas­ny dom. Po je­go wy­pro­wadz­ce sta­ry bu­dy­nek po­zo­sta­wał nie­za­miesz­ka­ny.

Fot. archiwum prywatne właścicieli

Zdjęcie powyżej: dom w latach 50.

Ro­dzi­ce za­pro­po­no­wa­li mi i mo­jej ro­dzi­nie, że mo­że­my z nie­go ko­rzy­stać w cza­sie od­wie­dzin w kra­ju. A po­nie­waż przy­słu­gu­je nam pięć ty­god­ni ur­lo­pu, by­ła to bar­dzo atrak­cyj­na pro­po­zy­cja. Do­tych­czas w cza­sie po­by­tów w Pol­sce ko­rzy­sta­liś­my z go­ści­ny u ro­dzi­ców. By­ło to jed­nak kło­pot­li­we dla obu stron, zwa­ży­wszy, że na­sza ro­dzi­na li­czy pięć osób. Za­sta­na­wia­liś­my się na­wet, czy na czas na­sze­go po­by­tu nie wy­naj­mo­wać miesz­ka­nia al­bo wręcz ku­pić włas­ne lokum.

Po­nie­waż dom był w bar­dzo złym sta­nie, po­sta­no­wi­liś­my go wy­re­mon­to­wać i przy­sto­so­wać do włas­nych gu­stów i po­trzeb. Nie przy­pusz­cza­łam, że tak się w tę dzia­łal­ność za­an­ga­żu­ję. Pręd­ko się bo­wiem oka­za­ło, że pro­ces prze­bu­do­wy do­mu, skom­pli­ko­wa­ne i ab­sor­bu­ją­ce spra­wy tech­nicz­ne scho­dzą na dru­gi plan wo­bec si­ły ro­dzą­ce­go się uczu­cia zwią­za­ne­go z po­wro­tem do ko­rze­ni, do cza­su dzie­ciń­stwa i wczes­nej mło­do­ści. Bo tu ro­słam i tu się wy­cho­wa­łam.

Fot. archiwum prywatne właścicieli

Zdjęcie powyżej: ze sta­rych mu­rów usu­nię­to ścia­ny we­wnętrz­ne (tak­że te noś­ne) i pod­ło­gi. Po­wsta­ły wnę­trza o współ­czes­nym ukła­dzie oraz odpowiednich pa­ra­me­trach izo­la­cyj­nych.

Remont starego domu - Fot. archiwum właścicieli

Generalna przebudowa starego domu: wyburzanie ścian

Zdjęcie powyżej: we­wnętrz­ne ścia­ny par­te­ru zo­sta­ły zbu­rzo­ne, a z ze­wnętrz­nych usu­nię­to sta­re war­stwy tyn­ku i sło­my, po­ło­żo­no też no­we prze­wo­dy in­sta­la­cji elek­trycz­nej. Ściany wykończono płytami gipsowo-kartonowymi, ale za to odsłonięto stare drewniane stropy

Bohdan Ufnalewski: - Aby dom speł­nił oczekiwania no­wych wła­ści­cie­li, na­le­ża­ło prze­bu­do­wać ma­ło fun­kcjo­nal­ne wnę­trza. Wią­za­ło się to z cał­ko­wi­tym re­mon­tem bu­dyn­ku, bar­dzo znisz­czo­ne­go wskutek upływu cza­su, a także w efekcie uży­cia do je­go bu­do­wy niskiej ja­ko­ści ma­te­ria­łów. Na par­te­rze wy­bu­rzo­no we­wnętrz­ne ścia­ny, lik­wi­du­jąc daw­ną cias­ną kuch­nię, no­wą zaś za­pro­jek­to­wa­no w miej­scu daw­nych sy­pial­ni ro­dzi­ców. Jej wnę­trze zy­ska­ło na fun­kcjo­nal­no­ści tak­że w wyniku po­łą­cze­nia w ca­łość z po­miesz­cze­niem sa­lo­nu.

Fot. archiwum właścicieli

Zdjęcie powyżej: daw­na kuch­nia by­ła ma­łym anek­sem, zo­sta­ła więc prze­nie­sio­na na miejsce sy­pial­ni ro­dzi­ców i po­łą­czo­na z salonem oraz aneksem jadalnianym.

Po­nie­waż wy­bu­rzo­ne zo­sta­ły ścia­ny noś­ne, na któ­rych wspie­rał się strop bu­dyn­ku, za­stą­pio­no je pod­cią­ga­mi ukry­ty­mi w drew­nia­nej obu­do­wie imi­tu­ją­cej fi­la­ry. Od stro­ny we­wnętrz­nej ich czę­ścią skła­do­wą stał się drew­nia­ny ruszt wy­peł­nio­ny 5-cen­ty­me­tro­wą war­stwą weł­ny mi­ne­ral­nej i ob­i­ty pły­ta­mi wió­ro­wy­mi, na któ­rych za­mon­to­wa­no pły­ty gip­so­wo-kar­to­no­we.

Do­ko­na­liś­my też re­kon­struk­cji pod­łóg we wszyst­kich po­miesz­cze­niach. Bez­poś­red­nio na grun­cie usy­pa­no war­stwę pia­sku. Na niej wy­la­no tzw. chu­dy be­ton, a następnie uło­żo­no izo­la­cję ter­micz­ną w po­sta­ci 12-cen­ty­me­tro­wej war­stwy sty­ro­pia­nu. Ca­łość przy­kry­wa żel­be­to­wa pły­ta. Na niej uło­żo­no po­sadz­kę z dę­bo­wych de­sek, wspar­tych na le­ga­rach.

Pod­czas re­mon­tu czę­ścio­wo wy­mie­nio­no sta­re, tzw. skrzyn­ko­we ok­na (skła­da­ją­ce się z pod­wój­nych skrzy­deł, two­rzą­cych swe­go ro­dza­ju skrzyn­kę - red.), cha­rak­te­ry­stycz­ne dla nie­któ­rych form miej­sco­we­go, ro­dzin­ne­go bu­dow­nic­twa. Ich skrzydła otwie­ra­ją się za­rów­no na ze­wnątrz, jak i do wnę­trza bu­dyn­ku.

Te we­wnętrz­ne by­ły w cał­kiem do­brym sta­nie, a ze­wnętrz­ne wy­ma­ga­ły wy­mia­ny. Od­two­rzo­no je więc do­kład­nie we­dług pier­wot­ne­go wzo­ru, za­o­pa­tru­jąc je­dy­nie we współ­czes­ne pod­wój­ne szy­by, wy­peł­nio­ne war­stwą po­wie­trza.

Ob­rys bu­dyn­ku i je­go for­ma po­zo­sta­ły nie­zmie­nio­ne. Je­dy­ną in­no­wa­cją jest za­pro­jek­to­wa­na prze­ze mnie, cał­ko­wi­cie prze­szklo­na we­ran­da (o wy­mia­rach 2,70 m x 7 m), bę­dą­ca prze­dłu­że­niem po­miesz­cze­nia sa­lo­nu-ja­dal­ni. Dzię­ki te­mu otwo­rzył się wspa­nia­ły wi­dok na ota­cza­ją­cy dom ogród, któ­ry stał się in­te­gral­ną czę­ścią wnę­trza do­mu i je­go praw­dzi­wą ozdo­bą.

Fot. archiwum właścicieli

Zdjęcie powyżej: pier­wot­nie je­dy­na ła­zien­ka znaj­do­wa­ła się na par­te­rze, pod­czas prze­bu­do­wy po­wsta­ła dru­ga, na pod­da­szu.

Kominek zamiast pieca kaflowego - Fot. archiwum właścicieli

Generalna przebudowa starego domu: totalna modernizacja

Bohdan Ufnalewski: - W czasie remontu zmie­nił się nie tyl­ko układ fun­kcjo­nal­ny pomieszczeń, ale uno­wo­cześ­nio­no rów­nież in­sta­la­cje. Daw­niej wnę­trza do­mu by­ły ogrze­wa­ne kaf­lo­wy­mi pie­ca­mi, opa­la­ny­mi drew­nem lub wę­glem. Dwa z nich zo­sta­ły ro­ze­bra­ne, zaś w miej­sce trze­cie­go, znaj­du­ją­ce­go się w sa­lo­nie-ja­dal­ni, za­pro­jek­to­wa­łem ko­mi­nek z otwar­tym pa­le­ni­skiem. Za­da­nia pie­ców kaf­lo­wych prze­ję­ło znacz­nie wy­god­niej­sze ogrze­wa­nie ga­zo­we. Wy­mie­nio­no też ca­łą in­sta­la­cję elek­trycz­ną i wod­no-ka­na­li­za­cyj­ną.

Fot. archiwum właścicieli

Zdjęcie powyżej: obec­nie pa­le­nie w ko­min­ku to tyl­ko roz­ryw­ka, a ciep­ło w bu­dyn­ku za­pew­nia kom­pak­to­wy, wi­szą­cy ko­cioł ga­zo­wy ze zin­te­gro­wa­nym pa­ne­lem ste­ro­wa­nia.

Na miesz­kal­nym pod­da­szu, po­dob­nie jak daw­niej, znaj­du­ją się dwa po­ko­je sy­pial­ne, a w jed­nym z ob­szer­nych przy­gór­ków (po­miesz­czeń pod sko­sem, red.) za­pro­jek­to­wa­łem ła­zien­kę, któ­rej daw­niej tu nie by­ło. Zmia­nie uległ też wy­gląd bu­dyn­ku, a to za spra­wą no­we­go po­kry­cia da­cho­we­go.

Sta­ry eter­nit za­stą­pio­no ka­mien­nym łup­kiem hisz­pań­skie­go po­cho­dze­nia, ma­te­ria­łem bar­dzo po­pu­lar­nym na za­cho­dzie Eu­ro­py. Po­zy­sku­je się go z kształ­to­wa­nych przez ty­siąc­le­cia skal­nych warstw osa­do­wych, przy uży­ciu nie­zmie­nio­nej od stu­le­ci tech­ni­ki - dru­tem wy­ci­na się pła­ty skal­ne, któ­re są na­stęp­nie dzie­lo­ne na rów­ne czę­ści za po­mo­cą drew­nia­ne­go kli­na i młot­ka. W ten spo­sób uzy­sku­je się nie­zwy­kle trwa­ły ma­te­riał po­kry­cio­wy o wiel­kich wa­lo­rach este­tycz­nych.

Fot. archiwum właścicieli/Andrzej Pisarski

Zdjęcie powyżej: kształt da­chu zo­stał za­cho­wa­ny, ale sta­ry eter­nit za­stą­pio­no ele­gan­ckim łup­kiem ze sre­brzy­sto­sza­rym po­ły­skiem, pod­kre­ślo­nym sta­lo­wy­mi ob­rób­ka­mi.

Dobudowana drewniana weranda - Fot. archiwum prywatne właścicieli

Generalna przebudowa starego domu: weranda z widokiem na ogród

Magdalena Ufnalewska-Godzimirska: - W Nor­we­gii prze­by­wa­my od 30 lat i wy­nie­śliś­my stamtąd sze­reg do­brych prak­tyk i przy­zwy­cza­jeń. Miesz­ka­my w Os­lo, w ob­szer­nym miesz­ka­niu z we­ran­dą na par­te­rze ka­mie­ni­cy z lat 70. We­ran­da to waż­ny szcze­gół, po­nie­waż w Nor­we­gii przez wie­le mie­się­cy jest mrocz­no, więc kie­dy po­ja­wia się pro­mień słoń­ca, lu­dzie na uli­cach za­trzy­mu­ją się i choć na chwi­lę zwra­ca­ją ku nie­mu twa­rze. Z te­go sa­me­go po­wo­du nikt nie za­sła­nia tu w do­mach okien.

Dlatego też pod­czas re­mon­tu po­ja­wił się po­mysł do­bu­do­wa­nia na ca­łej sze­ro­ko­ści do­mu cał­ko­wi­cie prze­szklo­nej we­ran­dy, otwie­ra­ją­cej się na ogród.

Fot. archiwum właścicieli

Zdjęcie powyżej: weranda ma trzy d­wu­skrzy­dło­we ok­na i drzwi ta­ra­so­we, z których prowadzi droga do ogrodu.

Ta oczy­wi­sta z mo­jej stro­ny de­cy­zja wzbu­dzi­ła pew­ne obiek­cje mo­je­go ta­ty, któ­ry uwa­żał, że na­le­ża­ło­by osła­niać we­ran­dę za­mon­to­wa­ną nad nią mar­ki­zą, chro­niąc wnę­trze do­mu przed zbyt in­ten­syw­ny­mi pro­mie­nia­mi słoń­ca. A prze­cież właś­nie o ten nad­miar nam cho­dzi­ło, bo w cza­sie ciem­nych nor­we­skich mie­się­cy by­liś­my po­zba­wie­ni je­go pro­mie­ni. Wy­klu­czy­liś­my tak­że ja­kie­kol­wiek za­sło­ny w ok­nach.

Po­cząt­ko­wo za­sta­na­wia­liś­my się nad usy­tu­o­wa­niem we­ran­dy nie­co po­ni­żej sa­lo­nu-ja­dal­ni, do któ­rej mia­ły pro­wa­dzić nie­wy­so­kie stop­nie. Osta­tecznie zre­zy­gno­wa­liś­my z te­go po­my­słu m.in. ze wzglę­du na to, że w ro­dzi­nie ma­my oso­bę nie­peł­no­spraw­ną, dla któ­rej by­ła­by to do­dat­ko­wa trud­ność do po­ko­na­nia.

Jed­nak­że pew­na od­ręb­ność ar­chi­tek­tu­ry we­ran­dy zo­sta­ła za­zna­czo­na bia­łym ko­lo­rem jej obu­do­wy, kon­tra­stu­ją­cym z ciem­ny­mi bel­ka­mi stro­pu przy­kry­wa­ją­ce­go po­zo­sta­łe po­miesz­cze­nia.

Salon połączono z jadalnią - Fot. Andrzej Pisarski

Generalna przebudowa starego domu: inspiracja stylem skandynawskim

Magdalena Ufnalewska-Godzimirska: - Z Nor­we­gii wy­nie­śliś­my za­mi­ło­wa­nie do pro­sto­ty i fun­kcjo­nal­no­ści. Dla­te­go chcia­łam, że­by po­miesz­cze­nia by­ły prze­stron­ne i peł­ne świat­ła, po­zba­wio­ne róż­ne­go ro­dza­ju za­ka­mar­ków, któ­re utrud­nia­ją sprzą­ta­nie. Za­le­ża­ło mi też na do­brej izo­la­cji termicznej, by dom był ciep­ły zi­mą i chro­nił przed upa­łem w le­cie. Na li­ście ży­czeń by­ło też to, że­by po dłuż­szej nie­o­bec­no­ści moż­na by­ło jed­nym klu­czem otwo­rzyć wszyst­kie drzwi i w krót­kim cza­sie przy­wró­cić do­mo­wi peł­ną fun­kcjo­nal­ność. I oczy­wi­ście aby w ła­zien­ce by­ła ogrze­wa­na po­sadz­ka.

Fot. Andrzej Pisarski

Zdjęcie powyżej: strefa, w której toczy się życie towarzyskie i rodzinne, znalazła się blisko werandy i wyjścia do ogrodu.

Przy­kła­da­my wa­gę do każ­de­go, naj­mniej­sze­go na­wet szcze­gó­łu, któ­ry wzbo­ga­ca este­ty­kę wnę­trza do­mu. To tak­że na­u­ka wy­nie­sio­na z po­by­tu w Nor­we­gii. Dla­te­go m.in. za­cho­wa­liś­my sta­ran­nie oczysz­czo­ne sta­re oku­cia ram okien­nych, a z Os­lo przy­wie­źliś­my XIX-wiecz­ne ory­gi­nal­ne klam­ki do drzwi.

Sta­ra­liś­my się wy­po­sa­żyć dom w nie­wiel­ką licz­bę meb­li i przed­mio­ty, któ­re po­win­ny prze­de wszyst­kim słu­żyć prak­tycz­nym ce­lom, a jed­no­cześ­nie cie­szyć na­sze oczy i na­wią­zy­wać do na­szych ko­rze­ni. Stąd w tym współ­czes­nym wnę­trzu odzie­dzi­czo­ne po przod­kach pięk­ne meb­le: sza­fa, ta­bo­ret, pa­ra­wan, szaf­ka, stół z za­wie­szo­ną nad nim lam­pą z gro­ma­dzo­ne­go przez la­ta zbio­ru ro­dzi­ców, któ­ra zda­je się tkwić w tym miej­scu od daw­na.

Wszyst­ko to spra­wia, że w do­mu widać je­go dłu­gą hi­sto­rię i to, że od lat był zwią­za­ny z się­ga­ją­cą od­leg­łe­go cza­su, ro­dzin­ną tra­dy­cją.

Przenoszenie starej chaty z bali

Udostępnij

Przeczytaj także

Innowacyjny sposób ogrzewania wreszcie w ofercie marki Blaupunkt
Stal na dachu i elewacji stanowi idealną kompozycję
Dział Sprzedaży i kontakt z klientem w FORMEE w Miedzyrzeczu.

Polecane

Remont starego domu kostki: zamiast rozbiórki, spektakularna przebudowa
Realizacje domów: przebudowa peerelowskiego domku letniskowego
Ile kosztuje remont domu - porównanie kosztów budowy i remontu domu

Skomentuj:

Generalna przebudowa starego domu

Ta strona używa ciasteczek w celach analitycznych i marketingowych.

Czytaj więcej