Wnętrza: dom Jagi Hupało
- Moją estetyką stała się prostota. Ale pod skórą pozostał barok. Magnetyzuje mnie rozpiętość między minimalizmem a maksymalizmem. Tym z przeszłości, ale też potencjalnym, futurystycznym, dopiero mającym się urzeczywistnić... - mówi Jaga Hupało, znana kreatorka fryzur.
Kobieta Zen
Charyzma nie musi być spektakularna. Bywa cicha, dyskretna, nienachalna. Zawsze jednak wiadomo, gdy mamy do czynienia z osobowością. Tak jak w przypadku Jagi. Wystarczy, że jest. Skupiona, uważna, z czarnymi, lśniącymi włosami i urodą bez metryki wygląda trochę jak Japonka. Kojarzy się z wirtuozkami współczesnej formy: Kazuyo Sejima, architektką i Rei Kawakubo, projektantką mody. "Kobieta zen" - jak ją ktoś określił. Sama o sobie mówi, że jest jaka jest. Wschodnia i zachodnia zarazem. Ogień i woda w jednym. - Mój wizerunek jest spójny z charakterem. Na bieżąco aktualizowany, w zależności od stanu duszy i otoczenia - opowiada. Najczęściej ubrana w spodnie ("ale dżinsów nie kocham"), na luzie. Jej projektantem numer jeden jest Rick Owens. Ma całą kolekcję sygnowanych przez niego butów i ubrań. - Uwielbiam go! - słychać zachwyt. - Jego kreacje to jakieś pięćdziesiąt procent mojej garderoby! Resztę jej szafy wypełniają egzemplarze z kolekcji polskich projektantów: Krystofa Stróżyny, Maldorora, Nenukko, Ani Kuczyńskiej, Agnieszki Maciejak, Gosi Baczyńskiej. - Bardzo ważne są dla mnie ubrania od projektantów, dla których tworzę fryzury. Lubię je nosić, ponieważ wówczas mogę lepiej poczuć myśl ich twórcy, filtrując ją przez własne uczucia - tłumaczy.
MP
Gości w domu wita dwustronny nadruk - rokokowa postać z "Tańca Wampirów", przeboju warszawskiego teatru Roma przygotowanego we współpracy z Romanem Polańskim. Do scenicznej adaptacji filmu słynnego reżysera Jaga wykonała projekty peruk.
Filozofia czerni
W jej szafie i pracowni przeważa czerń. Totalna, zestawiona z bielą albo przełamana czerwienią, fuksją, purpurą czy błękitem. Czasem z akcentem fluo. - Czerń odbieram jako pełnię, siłę, koncentrację i gotowość do pracy twórczej. W tym, co robię, potrzebuję pozostać tłem, zejść na drugi plan. Czerń mi w tym pomaga. Przy tym jest najlepszym tłem "rzeźby", jaką się zajmuję. Lepiej ją wtedy widzę. Tę filozofię przejął mój zespół. Dlatego w naszej pracowni jest dużo czerni i sporo bieli - opowiada o studio przy ul. Burakowskiej, gdzie zatrudnia 20 stylistów fryzur. Jaga pracuje przy sesjach zdjęciowych, pokazach, tworzy instalacje z pogranicza designu oraz autorskie kolekcje, projektuje fryzury do oper, musicali i filmów.
MP
Niewiele jest tu drewna, gdyż, jak mówi gospodyni, woli chodzić po lesie niż wnosić ścięty las do domu. Z tej samej przyczyny zamiast ciętych kwiatów wybiera rośliny w donicach albo sadzi je w ogrodzie.
Życie w zgodzie
Jej dom miał być "przejściowy", ale mieszka w nim już osiem lat. Stąd może dojść pieszo albo dojechać rowerem do pracowni. Spędza w niej wiele godzin dziennie, a chce mieć jeszcze czas dla najbliższych. - Lubię symbiotyczne życie, dla ludzi i w zgodzie z nimi. Potrzebuję ich - mówi. - Staram się, by moje córki też mogły zaprosić tutaj przyjaciół. Dom to żywy twór. Ale żeby dobrze funkcjonować, od czasu do czasu szukam izolacji. Wtedy np. jadę do jakiegoś klasztoru wziąć udział w warsztatach artystycznych i medytacji, ostatnio tematem były średniowieczne miniatury - opowiada.
MP
Jej wrażliwość ukształtował dom rodzinny. Ciepły, stabilny, wspierający (Jaga jest trzecią z ośmiorga rodzeństwa). Mieszkali w jednej z perełek poniemieckiej architektury, jakich wiele na Dolnym Śląsku. Kilkaset metrów kwadratowych, wysokie sufity, wielkie okna, sztukateria, malowidła ścienne. Za oknem zaś kościół z 1733 roku, który wypełniały barokowe obrazy i rzeźby. Wszystko zostawiło w wyobraźni Jagi ślad. Stąd w jej warszawskim domu nutka nostalgii i dekoracyjny detal: pochodząca z rodzinnego domu neorokokowa rozeta.
- Ciągnę za sobą ten "monument", chociaż jako dziecko zdarzało się, że nie doceniałam wyjątkowości naszego domu i chciałam, tak jak koleżanki mieszkać w bloku. Potem moją estetyką stała się prostota. Ale pod skórą pozostał barok. Lubię maksymalizm z przeszłości, ale najbardziej pociąga mnie ten potencjalny, futurystyczny. Sięgam po niego w pracy - tłumaczy. Jak mało kto wyczuwa, a nawet wyprzedza trendy, kierując się intuicją. Fascynują ją nowe technologie. - Pozwalają na większe wykorzystanie umysłu, inspirują do stawania się lepszym, tworzenia bardziej przyjaznych przestrzeni - mówi. Marzy o podmiejskim, ekologicznym domu, ma nawet jego projekt, który na razie musi poczekać...
MP
W jej domu pobrzmiewają też echa odległych miejsc. Jest daleko-wschodni monsun w postaci srebrzystych nitek przesłaniających wysokie na pięć metrów okna. Jest rodzimy górski strumień zasugerowany kolorem i tworzywem podłogi w salonie - na surowym betonie w odcieniu ziemi warstwa przejrzystej żywicy epoksydowej. Niewielki "wodospad" delikatną stróżką spływa po ścianie zamykającej patio na tyłach domu. Żywioł wody miał być w jej zamyśle motywem przewodnim wnętrza.
- W chińskim horoskopie jestem koniem ognistym - tłumaczy Jaga z uśmiechem. - Nie zgłębiałam tematu, wiem tylko, że w znaku tym rodzą się rewolucjoniści. Dla zrównoważenia elementu ognia postanowiłam symbolicznie otoczyć się wodą. Nawiązaniem do motywu wody jest zasłona "z kropel" w kuchni między stołem a strefą roboczą. Natomiast szkło i lustrzane tafle, które rozwijają przestrzeń w głąb, połyskują jak jej powierzchnia.
MP
W kuchni najważniejszy jest antyczny stół, wyjątkowej urody. Przypłynął z Chile i należał wcześniej do rodziny jej byłego męża. - Wiecznie na nas czeka. Po powrocie do domu przyjemnie jest zobaczyć stół nakryty do kolacji. Mogę wtedy powiedzieć: -O, gotowe! Jak w bajce? - śmieje się. Na tym stole Jaga pięć lat temu położyła lustrzaną taflę.
- Niech odbija nowe! - postanowiła. Zamykając po rozstaniu z mężem jeden rozdział w życiu, otworzyła kolejny. - Moje córki lubią przy nim poczytać. Cieszę się, gdy przynoszą tu książki - mówi. W kuchni jest też szezlong, na którym z kolei Jaga czyta, czasem także pisze. Przekonała się, że potrafi po tym, jak z sukcesem opublikowała cykl felietonów w "Mozaice", dodatku do "Rzeczpospolitej". Kolejne były: bajka "O grzebyku, co uczesał czas" i poradnik "Pokochaj swoje włosy".
Jedną z najważniejszych książek ostatnich lat były dla niej ?Oczy skóry? fińskiego architekta i myśliciela Juhaniego Pallasmaa. Rzecz o znaczeniu innych zmysłów niż wzrok w odbiorze architektury. ? Zachwyciła mnie okładka. I każde słowo! Ta niewielka rozprawa zawiera kwintesencję zrozumienia procesu twórczego. Dobrego dla człowieka i dobrego dla świata ? opowiada. Tu dotykamy czegoś bardzo dla Jagi ważnego. Zmysłowość jest słowem kluczem dla jej pracy i osobowości. Ale jest jeszcze coś. ? Przede wszystkim chcę być użyteczną. Przyczyniać się do znaczących chwil w życiu innych ? dodaje. Kształci stylistów, zachęcając ich, by podążali własną ścieżką. Zgodnie z zasadą, że prawdziwym mistrzem nie jest ten, kto ma najwięcej uczniów, lecz nauczyciel, który podarował światu najwięcej mistrzów. ? Mam też świadomość odpowiedzialności za rodzinę, a to uczy pokory. Wychowanie dzieci jest kontrapunktem wobec sukcesu zawodowego. Rano pobudka, szkoła, wielozadaniowość i brak czasu. Towarzyszy mi więc dyscyplina. Miewam krótkie pauzy, ale raczej na regenerację, nie na celebrację życia. Moim marzeniem byłoby całkowicie zintegrować się z naturą, zamieszkać w pięknej jaskini z widokiem na ocean. Współczesne technologie mogłyby ułatwić takie życie. Ale to tylko marzenie. Zresztą... Cały czas poszukuję nowych technologii, a kończę na najprostszych: nożyczki i grzebień.
MP
Kim ona jest?
Kreatorka fryzur. Zaprojektowała peruki do pięciu oper w reżyserii Mariusza Trelińskiego, m.in. "Eugeniusz Oniegin", "Madame Butterfly" i "Otello", a ostatnio fryzury do filmu "Papusza" Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze. Zajęła się włosami modelek w ramach cyklu "pokazy mody" w galerii Zachęta zainscenizowanego przez Pawła Althamera oraz w projekcie performatywnym "Matka Ziemia Siostra Księżyc" Joanny Malinowskiej i Christiana Tomaszewskiego.
W CSW wraz z Antje Kalus współtworzyła "Open Studio Performance", a z Aleftyną Kachidze działała w ramach performance'u "Negocjacje małżeńskie". W ubiegłym roku jej instalacja, której tematem były grzywki, została zaprezentowana na festiwalu designu w Łodzi, na wystawie w Berlinie i w Mediolanie. Od 2000 r. Jaga prowadzi salon-pracownię przy ulicy Burakowskiej w Warszawie.
Skomentuj:
Wnętrza: dom Jagi Hupało