Wnętrza: paryski loft
Kolekcjonują cenne przeżycia, a nie przedmioty. Te czasem adoptują z ulicy i przywracają do życia. Pieniądze wydają na to, co ich zbliża: gitary, rowery szosowe, obrazy przyjaciółki, meble zrobione przez tatę... Paryski loft lekarki i grafika jest taki jak oni: wolny od blichtru. Fabryczna lampa i stolik, obrazy i gitary tworzą klimat loftu połączonego z nowoczesnym studiem.
Wartość sentymentalna
Hubert i Agnes są dumni, że przywrócili do życia wiele przedmiotów z lat 50. oraz 60. i wpisali je w przestrzeń swojego loftu. Sprzęty te mają jednak większą wartość sentymentalną niż materialną. Bo, jak mówią gospodarze, postawili w życiu na dobra niematerialne, bardziej na "być", niż "mieć". Agnes jest lekarzem psychiatrą, Hubert pracuje jako grafik. Ona spokojna, wyrafinowana, zdystansowana, mówi mniej, niż myśli i starannie dobiera słowa. Hubert za to zaraża entuzjazmem i energią.
fot. Leo Zappert
Kto tu mieszka?
Hubert grafik, z żoną Agnes, psychiatrą oraz z dwójką dzieci Jeanne, studentką medycyny i 18-letnim synem Emilem.
Gdzie? W Paryżu.
Metraż: 180 m2
Loft z potencjałem
Uzupełniają się znakomicie i razem z Jeanne i Emilem, dwójką swoich dorosłych już dzieci, tworzą zgraną rodzinę. Są indywidualistami, ale na szczęście podzielają swoje pasje. Lubią spędzać czas razem, gotować, oglądać filmy, jeździć na rowerach i grać na gitarach. Loft z powodzeniem pomieścił ich wszystkich, dając poczucie swobody i luzu.
Znajduje się w tętniącej etnicznym rytmem XX dzielnicy Paryża, niedaleko słynnego cmentarza Pere Lachaise. Pełno tu sklepów z przyprawami arabskimi, specjałami z Afryki, butików i małych kafejek. Długo szukali odpowiedniej przestrzeni dla siebie i dzieci, aż pewnego dnia zadzwonił nieoczekiwanie znajomy z wiadomością, że jest miejsce, które może ich zainteresować. Zdecydowali się natychmiast, choć loft wymagał poważnego remontu. Był bardzo zniszczony, ale miał potencjał, by stać się tym, o czym marzyli.
fot. Leo Zappert
Lampy-kamienie proj. André Cazenave'a (Atelier A) surową formą wpisują się w styl wnętrza, ale światłem ocieplają je. Plakat anatomiczny z początku XX wieku.
Surowe mury i polerowany beton
Agnes poprosiła kuzynkę architektkę, by pomogła im w urządzeniu 180 m2. Założenie było proste - stworzyć atelier do pracy i część mieszkalną, miejsce otwarte i łączące różne funkcje, bez tradycyjnych podziałów na pokoje, kuchnię i inne pomieszczenia. Bardzo zależało im na zachowaniu oryginalnego charakteru. W rezultacie loft tworzą trzy pokoje, kuchnia i duży salon. Pomieszczenia oddzielają niskie ścianki wykonane z pustaków i gipsu.
- Są to podziały raczej symboliczne, bo żadna z przegród nie sięga sufitu, nie ma też drzwi w pokojach, kuchni, łazience. Ostatecznie, atelier znalazło się w garażu - śmieje się Hubert. Prace wykończeniowe trwały dłużej, niż oczekiwali, jednak przez pół roku remontu mieszkali na "placu budowy" całą rodziną. To tylko wzmocniło ich więzi.
fot. Leo Zappert
Kącik gitar z lat 60. i 80., gra na nich Hubert z dziećmi. Na ścianie odbiorniki stereo (Bang & Olufsen), po prawej olejne obrazy brytyjskiej malarki Erin Lawlor.
Ewolucja stylu
Od tego czasu minęło 16 lat. Loft bardzo się zmienił. Początkowo Hubert z Agnes gromadzili przeróżne ciekawe przedmioty z targu w Metz, sklepów staroci, a także z ulicy. Po pewnym czasie poczuli się osaczeni ich towarzystwem. Zaczęli selekcjonować sprzęty codziennego użytku, a tych niepotrzebnych pozbyli się bez żalu. Czas mijał, ich gust ewoluował w kierunku stylu postfabrycznego, surowego, industrialnego.
- Przestrzeń, w której żyjemy, działa głównie skalą i światłem, wnętrze musi być proste. Ważne są detale wystroju, a te dobieraliśmy z dbałością. Nie znosimy luksusu. Lubimy poddawać przedmioty recyklingowi, przywracać im świetność. Dotyczy to zresztą nie tylko mebli, ale też ubrań, a nawet przeróżnych gadżetów - opowiada Hubert. Niedawno zrekonstruował mały, czerwony model samochodu, po który pojechał aż do Koblencji w Niemczech. Eksponat służył kiedyś w szkole samochodowej do nauki mechaniki. Hubert poświęcił wiele weekendów, by doprowadzić go do perfekcji. Samochód odpala, hamuje, skręca, działają tłoki z efektownie migającymi lampkami podczas "wybuchu" mieszanki w komorze silnika. Sprawne są wszystkie światła, także klakson! W prezencie dla córki Hubert odnowił również stary motocykl Triumph Bonneville z lat 50. Rowery szosowe są ich wspólną pasją, podobnie jak gra na gitarach. Nic więc dziwnego, że instrumenty znalazły miejsce tam, gdzie rodzina lubi odpoczywać.
fot. Loe Zappert
Wnętrze scala kolorystycznie szlachetna szarość betonowej podłogi. Idealnie pasują do niej niewysokie białe ściany i drewniane solidne meble.
Szarość, biel i czerń
Salon jest jasny, przestronny i urządzony ze smakiem. Rozświetla go oryginalna witryna w stalowych ramach. Kanapy i czarne fotele (Olivier Mourgue) pochodzą z pobliskiego małego butiku specjalizującego się we wzornictwie lat 70. Krzesło "Wire" i taboret projektu Warrena Platnera to nowoczesny design z lat 60., ikony modernizmu. Uwagę zwraca też przetrzenna bryła krzesła osnuta na cienkich prętach połączonych metalowymi obręczami i czarną skórzaną tapicerką. Odkupione okazyjnie od znajomego, który wymieniał meble w poczekalni swojego gabinetu dentystycznego, dołączyło do mebli kompletowanych latami. W rogu salonu świecą duże, białe kamienie-lampy André Cazenave'a (Atalier A), wzrok przyciągają okazałe kaktusy i XX-wieczny plakat anatomiczny oraz model korpusu człowieka zakupione na popularnej aukcji internetowej e-bay. W charakter loftu idealnie wpisują się czarne, stalowe grzejniki i wystająca ze ściany lampa z gabinetu dentystycznego z lat 50. Pewnym kontarpunktem dla nich jest prosta biblioteka z ciepłego w tonacji dębowego drewna oraz klasyczny stół i proste ławy w jadalni. Mają dla rodziny wartość sentymentalną, bo wykonał je ojciec Huberta, inżynier metalurgii. Całość wnętrza spaja szara podłoga. Jest nie tylko bardzo praktyczna, niezniszczalna i niewymagająca, ale też idealnie komponuje się z białym tłem ścian, na których wiszą dzieła sztuki. Wśród nich dwa obrazy znanej angielskiej artystki Erin Lawlor zamocowane na fragmencie ściany z odkrytą cegłą. Mieszkająca od kilkunastu lat we Francji Erin jest przyjaciółką rodziny. Jej twórczość można oglądać na wystawach i stronie Saatchi Gallery. Bywa czasem u Huberta i Agnes na kolacjach, które uwielbiają urządzać dla przyjaciół.
fot. Leo Zappert
Litera B z cyklistami (fragment napisu "boucher" (rzeźnik) pochodzi ze sklepu mięsnego.
Minimalistycznie i skromnie
W kuchni oddzielonej od jadalni tylko przepierzeniem Jeanne gotuje zwykle proste dania slow food. Taki układ wnętrza sprzyja swobodnej rodzinnej atmosferze i zbliża wszystkich gości. Kuchnia urządzona jest skromnie i zachowała industrialny charakter. Stół oraz krzesła trafiły tu z lokalnego bazaru, a metalowa szafa, wyrzucona z jakiegoś gabinetu, przyniesiona została wprost z ulicy.
Nawet sypialnia pozostała minimalistyczna i skromna. Stoi w niej tylko łóżko przykryte czarną narzutą i mała czerwona lampka. W niewielkiej wnęce znalazło się miejsce na niedużą garderobę. Agnes i Hubert nie mają szaf, bo w zasadzie ich nie potrzebują. Zredukowali ilość ubrań do minimum. I wygląda na to, że naprawdę niczego im do szczęścia nie brakuje.
Przede wszystkim minimum
Stojąca lampa projektu Michela Buffeta z 1953 r. Zabytkowy krzyż, obok obraz Phoenixa Varbano.
fot. Leo Zappert
Łazienka. Oryginalna lampa Jieldé, puszka na narzędzia i lusterko pochodzą z gabinetu dentystycznego z lat 50.
- Więcej o:
- jadalnia
- mieszkanie
- projektanci
Wnętrza: dom w stylu pop-art pod Amsterdamem
Wnętrza: mieszkanie w dawnej londyńskiej fabryce
Aranżacja jadalni - jaki stół i krzesła wybrać?
Jadalnia w małej i dużej kuchni
Jak dobrać do jadalni odpowiednie krzesła do stołu?
Jak zaaranżować okno w jadalni?
Kuchnia z miejscem na spożywanie posiłków. Stół, blat, a może barek?
Dekoracje: imbryki (odkurzmy je!)