Wnętrza: paryskie mieszkanie polskiej szlachcianki
Chciałoby się powiedzieć, że rytmiczne staccato wyrazistych okiennych ram narzuca tym wnętrzom styl. Ale to nieprawda. Bo kreatywnej Sarah Lavoine, projektantce i zarazem właścicielce tego paryskiego mieszkania, niełatwo cokolwiek narzucić.
Kolory rządzą
Kto tu mieszka?
Projektantka wnętrz Sarah Lavoine z mężem Marcem, piosenkarzem oraz trójką dzieci: Yasmine, Romanem i Milo.
Gdzie? W Paryżu.
Metraż: 270 m kw.
Lubi kontrasty - to widać na pierwszy rzut oka. Żadnych półtonów, pasteli, żadnych kolorystycznych pieszczot. U Sarah Lavoine wszystko ma swoje miejsce i przypisaną sobie barwę, zwykle jedną z podstawowych. A ona sama doskonale wie, czego chce; drobna blondynka o dziewczęcej urodzie i szlacheckim pochodzeniu (z domu Poniatowska!), w wieku zaledwie 22 lat wyszła za mąż, w niedługim czasie została mamą trójki dzieci, a w okolicach trzydziestki miała już u stóp cały wnętrzarski Paryż. Kilka miesięcy temu otworzyła w samym sercu miasta, przy rue du Bac nowy, dwupoziomowy butik (pierwszy, położony przy rue Saint-Roch, sto metrów od ogrodów Tuileries, działa od 2010 roku). Po internetowych blogach krążą zdjęcia zaaranżowanych przez nią wnętrz; przerzucają się nimi młodzi pasjonaci designu albo po prostu ci, którzy właśnie urządzają mieszkanie i chcieliby żyć tak jak ona.
Ekscentrycznie i nowatorsko
Sarah traktuje formy i kolory nonszalancko, obchodzi się z nimi kategorycznie, ale ma do tego uprawnienia. Zanim na dobre zajęła się projektowaniem wnętrz, przez kilka lat studiowała filozofię, teatrologię i komunikację wizualną - zestaw kierunków tyleż niebanalny, co poszerzający horyzonty. Erudycyjne wykształcenie pozwala jej igrać z konwencją, bawić się zasadami. W swoim paryskim apartamencie z widokiem na Luwr projektantka mogła posłużyć się tą metodą bez ograniczeń, dlatego formy są tu bardziej wyraziste, zestawienia bardziej ekscentryczne, a kolory mocniejsze niż w mieszkaniach, które aranżuje dla klientów.
Lustra w roli głównej
Po pierwsze okna - z pozoru "ustawiają" wnętrze. Trójskrzydłowe, wydobyte ciemnym odcieniem ram, flankują dużymi kadrami niezrównane paryskie pejzaże. Jako dopełnienie wysokich klasycznych wnętrz tworzą z nimi kompozycję typu "nic dodać, nic ująć". Czyżby? Bliższe oględziny ujawniają mistyfikację: Sarah uznała, że nawet element tak trwały i definitywny, jak proporcje otworów okiennych, można zmodyfikować. W przyokiennych glifach - powierzchniach ścian wokół okna - zamontowała lustra, które tworzą złudzenie panoramy, zmieniając zwykłe dwudzielne okna w szerokie witryny. Iluzję potęguje światło, którego blask, pomnożony przez refleksyjne tafle i jak najbardziej rzeczywisty, zalewa salon.
Przestrzeń, luksus, swoboda
Siedmiopokojowe mieszkanie nosi piętno klasycznej idei barona Haussmanna, pomysłodawcy XIX-wiecznych założeń urbanistycznych, na których zbudowano śródmiejską tkankę Paryża. Szerokie przejścia, osie widokowe, amfilady - wszystko to sprzyja poczuciu przestrzeni, luksusu i swobody. Kiedy mieszka się z trójką dzieci, trzeba jednak wyznaczyć granice. Sarah zrobiła to po swojemu, używając jako znacznika koloru. Salon, przestrzeń wspólną, a więc najbardziej neutralną, ubrała w elegancki zestaw czerni i bieli. Mogłoby się wydawać, że trudno o kontrast silniejszy w wyrazie. Jednak Lavoine działa niczym wzorowa uczennica Alfreda Hitchcocka, przekładając na język aranżacji jego słynną myśl: "Film powinien zaczynać się trzęsieniem ziemi, a potem napięcie musi stale rosnąć". Kolorystyka salonu zderzona z paletą, której projektantka użyła w pozostałych pokojach, wydaje się nobliwie stonowana, niemal: pastelowa.
Przedmioty z historią
W słonecznej sypialni zestaw unikatów: leżanka wielkiego Jeana Prouvé i niezwykła lampa Architecte z antykwariatu (na kominku), stworzona przez właścicielkę sklepu i projektantkę Florence Lopez według modelu anonimowego autora z lat 50. Na ścianie portret Sarah.
Kolor jako granica
Zapowiedzią ferii kolorów jest hol - długi i wysoki, wyłożony tradycyjnym francuskim parkietem pokrytym patyną. Jodełka, gzymsy, sztukaterie - już tyle razy to oglądaliśmy. A gdyby tak drzwi, piękne klasycystyczne skrzydła, pomalować na farbkowaty błękit? A pod dostojnymi sufitowymi rozetami powiesić wyplatane koszyki? Nie byle jakie, bo od samej Paoli Navone, w tym otoczeniu jednak niecodzienne i zaskakujące. Sarah nie boi się takich eksperymentów, wierzy w ich ożywczą moc. Pod gipsową girlandą sufitowego ornamentu bez wahania ustawia popartowską figurkę Hi-Pandy - emblemat wschodzących Chin, a tradycyjny dębowy parkiet przedłuża w kuchni syntetyczną imitacją sizalowej wykładziny. W ten sposób ujmuje wnętrzom powagi, ofiarowując każdemu z nich zupełnie nowy, osobisty, czasem czupurny wizerunek.
Strefa prywatna zajmuje dużą część rozległego apartamentu, ale amfiladowy układ zbliża do siebie terytoria. Pokoje dzieci sąsiadują z sypialnią rodziców. Dziecięce rysunki przenikają do "dorosłego" wnętrza. W lustrze odbicie kolekcji mniejszych lusterek na przeciwległej ścianie.
Czerń jako przewodnik
Kolory rządzą i przewodzą, organizują przestrzeń, która jest jak wieloetapowa chromoterapia. Domownicy mogą czerpać z arsenału barw, przełamując lub przeciwnie, potęgując własny nastrój. W bibliotece - "wielki błękit", który może zrelaksować albo też pogrążyć w głębokiej melancholii. W przechodniej jadalni energetyzujący zestaw czarno-żółto-biały - panaceum na ujemny biorytm. Projektantka podporządkowała mu nawet obrazy, wybierając z domowego archiwum własne prace, które mieszczą się w ramach ustalonej kolorystycznej dyscypliny. Sama wymyśliła też pigmenty wykorzystane do pomalowania ścian; słonecznik, jaśminowa biel i czarna rzodkiew pochodzą z jej najnowszej kolekcji. Czerni przydzieliła szczególną rolę - to ona jest tu przewodnikiem, prowadzi z pokoju do pokoju, przenosi z nastroju w nastrój. Czasem jest kolorem totalnym, pokrywającym całe płaszczyzny, czasem przycicha, przyjmując postać ścieżki, pasa lamperii, akcentu, ale nigdy nie zanika całkowicie. - Lubię ją, bo mnie uspokaja - wyznaje Sarah. Co jeszcze lubi? - Modernizm - odpowiada z prze- kornym uśmiechem. - Ale on został przedawkowany. Dlatego unikam trendów, wolę bawić się kanonami, mieszać mody i style. Wtedy mam szansę stworzyć coś, co nieprędko mi się znudzi.
Jadalnia i biblioteka
Klimat jadalni determinują kolory w natężeniu forte. Stół Sarah zamówiła w firmie Kara Mobilier, krzesła i tapicerowaną szarą wełną ławkę zaprojektowała sama. Na kominku - kolejny egzemplarz lampy Architecte.
Nastrój melancholii mile widziany
Błękit ścian i fotografia Kanadyjki Jill Greenberg wypełniają wnętrze biblioteki nastrojem melancholii. Stylową sofę Milo zaprojektowała pani domu; druciany żyrandol Vertigo o formie kapelusza to projekt Constance Guisset.
Żółta jadalnia
Kolorystyczna aranżacja jadalni jest aluzją do klasycznych kasetonowych dekoracji ściennych w haussmanowskich kamienicach.
Sarah bawi się kolorem. Położona pomiędzy czarno-białym salonem a błękitną biblioteką, brawurowo pomalowana jadalnia chwieje nastrojem dostojeństwa i narusza powagę klasycznej architektury apartamentu.
Skomentuj:
Wnętrza: paryskie mieszkanie polskiej szlachcianki