Jak się pozbyć szkodników: część 5 - norniki polne i karczowniki
Norniki i karczowniki to również szkodniki ogrodów i sadów, ale w odróżnieniu od kreta, są zwierzętami roślinożernymi, żywiącymi się różnymi częściami roślin.
Karczownik jest dużym szaro-brunatnym gryzoniem, mniej więcej rozmiarów szczura, z długim ogonem. Ziemię z nor i korytarzy wyrzuca na zewnątrz w postaci kopców, ale mniejszych niż te, które usypują krety. Lubi tereny dość wilgotne.
Z kolei nornik polny jest zbliżony wielkością do myszy, ale ma krótszy ogon, długości 2,5-3,5 cm. Bardzo szybko się mnoży i potrafi błyskawicznie opanować ogród całym stadem. Najliczniej występuje w sierpniu i we wrześniu. Poza tym w okresie jesienno-zimowym potrafi być równie aktywny i płodny jak w sezonie, jeśli tylko znajdzie wygodną i bezpieczną kryjówkę w postaci ogrodowego domku lub altanki.
Oba gryzonie potrafią dokonać prawdziwych spustoszeń w ogrodzie, zjadając korzenie, bulwy, cebulki wielu roślin, a nawet dużych drzew.
Walcząc z tymi gryzoniami można zastosować, podobne ja w przypadku kreta, odstraszacze dźwiękowe i zapachowe. Zdarza się czasami, że te gryzonie złapią się w pułapki żywołowne lub sprężynowe. Do ich zwalczania używa się też trutek. Z tą metodą należy jednak uważać, jeśli w ogrodzie bywają małe dzieci, psy lub koty. Trutkę umieszcza się w dołkach, znajdujących się na szlakach gryzoni lub w pobliżu ich nor. Z wierzchu dołek przykrywa się matą słomianą, deską lub darnią.
Doświadczenia właścicielki
Mam działkę na pustkowiu. Piękne miejsce, ale niezbyt wdzięczne do uprawiania ogrodu. Po smakołyki w postaci warzyw, kory drzewek owocowych czy kwiatowych cebulek schodzą się rozmaite stworzenia - od saren i zajęcy po nornice. Te ostatnie były prawdziwą plagą. Zaczęło się od tego, że pewnej wiosny zeżarły mi 30 cebulek drogich tulipanów. Potem pod grządkami urządzały sobie spiżarnie, do których wlokły rozmaite zdobycze. Przy przekopywaniu ziemi odkrywałam te schowki i z wściekłością wyciągałam skradzione i pocięte na drobno pietruszki, marchew i selery. Postanowiłam wydać nornicom wojnę. Najpierw zasadziłam się na nie z żywołapkami. Zwierzaki jakoś potrafiły ich unikać. Łapały się nieliczne osobniki, pewnie tylko te mniej rozgarnięte. Problem nieco zelżał, kiedy zaczęłam używać świec dymnych. Niewielkie ślady działalności nornic nadal jednak były widoczne. Zniknęły, kiedy w ogrodzie zadomowił się jeż.
Anna D., Opole
Zapisz się na NEWSLETTER. Co tydzień najnowsze wiadomości o budowie, remoncie i wykańczaniu wnętrz w Twojej poczcie e-mail. Zobacz PRZYKŁAD
Skomentuj:
Jak się pozbyć szkodników: część 5 - norniki polne i karczowniki