Domek na drzewie
Tak nazwali moją sklejkową sypialnię ukochani siostrzeńcy - śmieje się Beata. Co prawda nie mieszka w lesie, lecz w centrum stolicy, ale sklejka faktycznie sprawiła, że wnętrza nabrały przytulności i wydają się być bliższe natury niż głośnej metropolii.
Urządzając mieszkanie, dowiedziałam się bardzo ważnej rzeczy: nie liczy się, jaki masz metraż, ale to, jak go wykorzystasz – mówi Beata. Niewielkie mieszkanie na warszawskim Mokotowie z pomocą zdolnej architektki Anny Jabłońskiej udało jej się zmienić w wygodną do życia przestrzeń. A do tego na wskroś nowoczesną. Choć początkowo nic tego nie zapowiadało.
W kamienicy z lat pięćdziesiątych XX wieku czas jakby zatrzymał się w miejscu. Nieustawne wnętrza o niemodnym wystroju wiały chłodem, ale miały potencjał, który sprytnie wykorzystała projektantka. Cel przyświecał jej jeden: odmłodzić mieszkanie i sprawić, że będzie przytulniejsze.
– Zaczęło się od sypialni. Jest bardzo wąska, wstawienie do niej dużego, komfortowego łóżka nie wchodziło raczej w grę – opowiada Anna.
Zaproponowała więc, by w pokoju zamontować podest z szufladami, na którym zmieści się materac o wymiarach 160 x 200 cm. Pozostał wybór materiału, z którego taka konstrukcja miałaby powstać; po długich naradach zdecydowano się na sklejkę, bo z jednej strony nie konkuruje z wyrazistą jesionową podłogą, z drugiej – jest ciekawym rozwiązaniem, dodającym wnętrzom charakteru. W nogach łóżka architektka zaprojektowała ściankę z półkami; potem panele ze sklejki położyła konsekwentnie na przeciwległej ścianie i na suficie.
A to był dopiero początek sklejkowej przygody. Materiał ten stał się motywem przewodnim całego mieszkania, przewija się przez kolejne pomieszczenia. Na przykład w kuchni jest tłem białych szafek, a w przedpokoju tworzy ramę lustra. I nawet łazienkowe płytki nawiązują do niego fakturą imitującą drewno. Efekt? Jasne, spokojne i uporządkowane mieszkanie, do którego zajrzało odrobinę natury.
Skomentuj:
Domek na drzewie