Mieszkanie w kamienicy - historia, sztuka i design pod jednym dachem
Stare kamienice mają swoje sekrety. Można w nich znaleźć choćby piękne drzwi oraz dzieła sztuki, te starsze i te współczesne. Oprowadza nas po nich Aleksandra, projektantka.
Rzadko się zdarza, żeby za pracą przyjechać ze stolicy do Bydgoszczy – ale w przypadku gospodarzy tego mieszkania tak właśnie było. Najpierw zamieszkał tu Filip, a Monika dojeżdżała do niego na weekendy.
Kiedy zaprosił mnie na pierogi na ulicę Cieszkowskiego, od razu wiedziałam, że musimy tu zamieszkać. Krótka uliczka o zwartej zabudowie zauroczyła mnie od pierwszego wejrzenia. Same małe i kolorowe kamieniczki. Cudownie!
- opowiadała mi przy pierwszym spotkaniu.
Bez trudu znaleźli projektantkę, czyli mnie. Moja pracownia mieści się vis-à-vis, a trafili do niej dzięki parze prowadzącej sklep z winami przy tej samej ulicy.
Wydawało nam się, że wszyscy się tu znają i tworzą małą sąsiedzką wspólnotę. To też nam się podobało
- dodaje teraz Monika.
W pięknym, starym i wysokim (3,5 m) mieszkaniu było mnóstwo małych pomieszczeń. Szczególnie utkwiła Monice w pamięci łazienka, którą poprzedni gospodarze udekorowali pod sufitem gąszczem plastikowych kwiatów. Robiła wrażenie!
Jedną stronę mieszkania zapełniały ciasne wnętrza, a po drugiej był salon z oknami od strony ulicy. Właściciele nazwali go salą balową. Wchodziło się do niego przez dwuskrzydłowe przesuwane drzwi. Początkowo nie wiedzieli co, gdzie i jak, ale jedno było pewne: te drzwi muszą grać główną rolę po remoncie. To było pierwsze życzenie nowych mieszkańców. Musiałam też znaleźć miejsce na pokaźne zbiory sztuki gospodarzy i umieścić sypialnię w cichym miejscu. Udało mi się spełnić te życzenia: drzwi są wyeksponowane, sztuka wypełnia całe mieszkanie, a sypialnia ma okna od strony podwórza.
Życie towarzyskie toczy się przy dużym drewnianym stole.
Na co dzień stoi przy nim sześć krzeseł, ale gdy odwiedza nas więcej osób, dostawiamy dwa fotele kinowe stojące we wnęce regału na korytarzu. Mają kółeczka, łatwo je więc przemieścić. Lubię to nasze bydgoskie gniazdko. Lubię tę otwartą przestrzeń wypełnioną obrazami. Lubię wypić poranną kawę, patrząc na kozę na wielkim żółtym płótnie namalowaną przez Michała Zaborowskiego. Ten obraz wprowadza spokój i koi, choć i tak mój ulubiony to „Pan Rok” Radka Szlagi, wiszący naprzeciwko sofy
- podsumowuje Monika.
Mieszkanie wciąż się zmienia. Testowane są nowe meble, układy, wciąż powiększa się kolekcja, którą właściciele eksponują w miejscach nietypowych, jak chociażby łazienki.
Za każdym razem, gdy odwiedzam Monikę i Filipa, widzę nowy obraz, plakat, zdjęcie. Niedługo zabraknie miejsca na ścianach. Czas na nowe wyzwanie?
Skomentuj:
Mieszkanie w kamienicy - historia, sztuka i design pod jednym dachem