Studium optymalizacji
Na niedużej działce powstał dom, który realizuje marzenie o budynku prostym w formie, kameralnym, odpowiadającym na potrzeby właścicieli.
METRYKA BUDYNKU
Projekt architektoniczny: arch. Izabela Markowska; www.3dprojekt.com.pl
Powierzchnia użytkowa domu: 138 m2
Powierzchnia działki: 927 m2
Mieszkańcy: małżeństwo i dwa koty
„Nie, to się nie uda” – słyszeli państwo Karolina i Patryk, gdy szukając pracowni, która zaprojektuje im jednorodzinny dom, przedstawiali kolejnym architektom swoje pomysły. Chcieli np., by po rozsunięciu przylegających do siebie narożnych okien ogrodowych powstawało wrażenie, jakby dach nad nimi wisiał w powietrzu, pozbawiony podparcia. „Okna popękają!”, straszono ich. Podobnie odradzano, ze szczerego serca, połączenie płaskiego dachu i dużych przeszkleń, co miało być po prostu niepraktyczne i kosztowne, a co dla inwestorów stanowiło jeden z filarów całego pomysłu na dom.
Oboje przeszli przez kilka takich gabinetów strachów, aż trafili w końcu do pana Mariusza, z polecenia znajomej. Pan Mariusz nazywa się Wojtczak i wraz z Izabelą Markowską współkieruje łódzkim biurem 3DPROJEKT architektura. Posłuchał, popatrzył, pomyślał i błyskawicznie znalazł na to wszystko zgoła inny pomysł niż koledzy po fachu. Już na pierwszym spotkaniu powiedział: „Wszystko da się zrobić – trzeba tylko odpowiednio do tego podejść”.
Działka… nie, konkretnej działki jeszcze wtedy nie było, bowiem bohaterowie tej opowieści musieli ją dopiero znaleźć.
Kolejność nie po kolei
Zgodnie z utartymi wyobrażeniami i przyjętymi procedurami, gdy idziemy do architektów po projekt, dobrze jest zapukać do nich, mając w pakiecie znalezioną już posesję. To do niej dopasowywana jest przeważnie koncepcja bryły i całej reszty, bo liczy się np., skąd świeci światło, jak duża jest przestrzeń do budowania, co dopuszczają lokalne przepisy planistyczne i generalnie, jak kształtuje się cały zasób lokalizacyjnych plusów i minusów. Tymczasem Karolina i Patryk wymyślili sobie, że jednak raczej wolą inaczej.
– Odwróciliśmy klasyczne podejście, czyli to działka miała pasować do naszej wizji, a nie odwrotnie – mówią.
Oznaczało to, że najpierw postawili na projekt, do którego dopiero w drugiej kolejności zamierzali dokompletować połać ziemi.
Oboje od urodzenia mieszkali w budynkach jednorodzinnych, więc wiedzieli, czego chcą i to nie tylko z grubsza, ale i w detalach. Nie od początku mieli jednak przekonanie, że w grę wchodzi tylko projekt wykonany na zamówienie, indywidualny.
– Przez dwa miesiące przeglądaliśmy katalogi, zarówno online, jak i papierowe, chodziliśmy też na targi budowlane – przyznają. – W każdym projekcie coś nam jednak nie pasowało. Jeśli nawet bryła była odpowiednia, to układ pomieszczeń całkowicie do nas nie przemawiał. Dlatego podjęliśmy decyzję o postawieniu na projekt indywidualny.
W ich podręcznym zestawie najważniejszych wymagań odnośnie do takiego projektu znajdowało się w sumie ledwie kilka postulatów, ale z gatunku tych nieodpuszczalnych.
– Zależało nam na tym, żeby dom był parterowy, dobrze doświetlony i ocieplony, z nowoczesną bryłą i płaskim dachem – wyliczają. – Chcieliśmy też mieć przestrzeń do wypoczynku w ogrodzie.
Gdy przekroczyli z tą „walizeczką” progi pracowni 3DPROJEKT, szybko przekonali się, że jej szefowie nie tylko nie wiedzieli, iż czegoś nie da się zrobić, ale jeszcze bez problemu byli w stanie podążyć za głównymi wytycznymi inwestorów.
– Od początku mieliśmy wspólną wizję, a pani Iza świetnie ją uchwyciła i rozwinęła – twierdzą. – W efekcie powstał projekt z płaskim dachem i dużymi przeszkleniami: było w nim wręcz więcej okien niż ścian, dzięki czemu wnętrza miały być pełne światła przez cały dzień. Nazwaliśmy nasz projekt roboczo Light House i uważamy, że to idealna nazwa.
Dopiero mając przyjętą koncepcję wyglądu bryły, można było na serio zacząć szukać dla niej konkretnego miejsca na ziemi.
– Poszukiwania rozpoczęliśmy wiosną 2019 r. – relacjonuje pani Karolina. – Zjeździliśmy wtedy całą Łódź i okoliczne przedmieścia wzdłuż i wszerz. Chodziło nam o parcelę z dala od miejskiego zgiełku. Kilka razy wydawało się, że trafiliśmy na „tę jedyną”, jednak warunki zabudowy nie pozwalały nam na realizację koncepcji z płaskim dachem, która była dla nas kluczowa. Pamiętam np. jedną z potencjalnych lokalizacji, która wydawała się niemal idealna, ale leżała zbyt blisko autostrady. Przy nieodpowiednim kierunku wiatru szum aut okazywał się, niestety, zbyt uciążliwy.
W tym drobiazgowym przeczesywaniu terenu Karolina i Patryk nie byli jednak sami. W analizie poszczególnych lokalizacji wsparciem służyło wspomniane biuro architektoniczne, rozważające za i przeciw kolejnych propozycji. Brało je pod lupę, a nawet i więcej.
– Architekci z 3DPROJEKT pomogli znaleźć działkę idealnie pasującą do naszego projektu – przyznaje pani Karolina. – Była pusta, niezabudowana, położona w spokojnej okolicy, na osiedlu domów jednorodzinnych, a jednocześnie miała dobre połączenie z centrum.
Obojgu wydawała się tak dobrze skorelowana z ich potrzebami, że nie widzieli sensu w dalszym szukaniu. Zwłaszcza, że tej decyzji sprzyjały kolejne szczęśliwe zdarzenia. Jesienią 2019 r. kupili posesję.
Zaraz po ślubie.
Wszystko dla funkcji
– Współpraca z główną projektantką, panią Izą, od początku była bardzo płynna i inspirująca – mówią właściciele.
Architektka Izabela Markowska czuła to podobnie i do dziś zdania nie zmieniła.
– Współpraca była bardzo partnerska – opowiada. – Inwestorzy mieli dużą świadomość tego, czego chcą, ale zaufali nam w kwestiach estetycznych i funkcjonalnych. Dzięki temu mogliśmy zaproponować śmiałe rozwiązania – takie jak np. okno całkowicie chowające się w ścianie przy jadalni. Wspólną wartością było umiłowanie prostoty i bliskości natury.
W efekcie tej inwestorsko-architektonicznej podróży powstał budynek na planie kwadratu, bardzo prosty w swojej zewnętrznej formie, kameralny, godzący indywidualne wymagania małżonków z nieinwazyjnym wpisaniem się w jednorodzinne otoczenie.
– Dla obszaru, na jakim znajdowała się ta działka, nie był sporządzony miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, uzyskano więc Decyzję o Warunkach Zabudowy, która narzucała m.in. kształt dachu i linię zabudowy oraz dopuszczała stosunkowo niewielką powierzchnię zabudowy – tłumaczy Izabela Markowska. – To wpłynęło na wybór zwartej bryły i prostych rozwiązań formalnych. Charakterystyka działki, jej rozmiar oraz bliskie sąsiedztwo innych domów również ukształtowały kierunek myślenia projektowego.
Rzeczywiście, w stworzonej bryle nie widać efekciarstwa, epatowania materiałami czy usilnych poszukiwań formalnych. Jest konkret i skupienie się na funkcjach.
– Pomysł na zwartą, parterową bryłę wyszedł z połączenia lokalnych uwarunkowań oraz naszych wspólnych z inwestorami poglądów na temat wygody – opowiada Izabela Markowska. – Świadomie zrezygnowaliśmy z drugiej kondygnacji, zwłaszcza że inwestorzy od początku chcieli dom parterowy, otwarty na ogród. My zaproponowaliśmy formę opartą na kwadracie, maksymalnie prostą i funkcjonalną, a jednocześnie elegancką w odbiorze. Była to odpowiedź zarówno na ich potrzeby, jak i na wspomniane ograniczenia wynikające z Decyzji o Warunkach Zabudowy.
Dom powstał w tradycyjnej technologii murowanej.
– Fundamenty stanowią żelbetowe ławy, ściany nadziemia wykonano z pustaków ceramicznych, a stropy są żelbetowe – opisuje główna projektantka. – To sprawdzona technologia, która zapewnia trwałość, dobrą izolacyjność akustyczną i cieplną oraz, co istotne, dużą swobodę w kształtowaniu bryły budynku. Dzięki wykorzystaniu żelbetu możliwe było zaprojektowanie narożnego przeszklenia przy salonie bez dodatkowej podpory. W efekcie dach zdaje się tam unosić nad otwartą przestrzenią, co potęguje wrażenie lekkości. Zaletą tej technologii jest także relatywna łatwość recyklingu materiałów po zakończeniu cyklu życia budynku, co wpisuje się w bliską nam ideę odpowiedzialnego projektowania.
Rozszerzeniem i urozmaiceniem zgeometryzowanej, zwartej, zdyscyplinowanej bryły jest ażurowa, niepełna ściana wzniesiona kilka metrów od elewacji kryjącej za sobą część dzienną. Odpowiednie rozmieszczenie otworów ściennych wywołuje efekt izolacji od stojącego w niedużej odległości budynku na sąsiedniej posesji, a przy okazji docienia taras, co istotne, biorąc pod uwagę jego południową ekspozycję. Między ścianą a domem Karoliny i Patryka przerzucono górą pojedyncze, cienkie drewniane belki ledwie zarysowanego i raczej symbolicznego tarasowego zadaszenia.
Rzeczywiście, jak podkreślono w opisie projektu: „Ten dom to studium optymalizacji.”
Dom ciepły, dom oszczędny, czyli o technicznej stronie domu
Budynek powstał w tradycyjnej technologii murowanej. Wzniesiono go na żelbetowych ławach fundamentowych, ściany nadziemia wykonano z pustaków ceramicznych, natomiast stropy z żelbetu. Zapewnia to dobrą izolacyjność cieplną, a inwestorzy nie ukrywają, że kwestie energooszczędności były dla nich bardzo istotne.
– Dzięki dużym przeszkleniom od strony południowej wnętrza ogrzewają się naturalnie energią słoneczną, co pozwala znacząco ograniczyć zużycie energii – mówią. – Dom jest świetnie zaizolowany, a zastosowaliśmy w tym celu styropian grafitowy o grubości 20 cm. Architekta Izabela Markowska potwierdza, że energooszczędność była jednym z istotnych aspektów projektu.
– Zredukowana bryła ogranicza straty ciepła, a zastosowane materiały (gruba warstwa izolacji w ścianach i dachu) oraz aluminiowe okna o wysokich parametrach termicznych (wielkoformatowe, dwukomorowe) sprzyjają utrzymaniu komfortu cieplnego – tłumaczy. – Mniejszemu zużyciu energii służy również mniejsza powierzchnia użytkowa.
Dom ogrzewany jest gazem z sieci miejskiej, który trafia do pieca dwufunkcyjnego z zasobnikiem 120 litrów, a następnie do systemu cyrkulacji, co zapewnia stałą dostępność ciepłej wody użytkowej (zimna pochodzi z miejskich wodociągów). Również z pieca podgrzewana jest woda na potrzeby instalacji ogrzewania podłogowego, zastosowanego w całym budynku. Inwestorzy podzielili podłogówkę na strefy, dzięki czemu ciepło trafia tylko do tych pomieszczeń, w których w danym momencie jest niezbędne.
– Bardzo istotnym elementem wpływającym na energooszczędność budynku jest system wentylacji mechanicznej z rekuperacją – dodaje architektka. – Dzięki odzyskowi ciepła z powietrza wywiewanego z wnętrza, rekuperacja znacząco redukuje zapotrzebowanie na energię potrzebną do ogrzewania powietrza świeżego.
Właściciele rozważali montaż instalacji fotowoltaicznej, która miałaby umożliwić im dalsze obniżenie, w perspektywie kilku lat, rachunków za prąd. Niestety, tylko w teorii.
– Zrezygnowaliśmy z fotowoltaiki ze względu na to, że nie zdążyliśmy „załapać się” na poprzedni system rozliczeń – opowiadają. – W nowych zaś warunkach zwrot z inwestycji w przypadku tak energooszczędnego domu byłby zbyt odległy, wynosząc szacunkowo 15–20 lat. Dodatkowo, programy dotacyjne okazały się tak skonstruowane, że z różnych powodów nie mogliśmy z nich skorzystać.
Wpływ na oszczędności eksploatacyjne ma za to zastosowana automatyka domowa, która oprócz sterowania bramą i furtką, monitoringiem oraz nadzorowaniem systemu alarmowego, dba również o efektywne zarządzanie ogrzewaniem. Można ją w dodatku stopniowo rozbudowywać.
– Cały system związany z bilansem cieplnym został w tej realizacji zoptymalizowany pod kątem długoterminowej eksploatacji – podsumowuje Izabela Markowska. – Dom nie tylko jest wygodny, ale też odpowiada na współczesne wyzwania, związane z oszczędzaniem zasobów i ograniczaniem emisji.
Inwestorzy potwierdzają, że energooszczędność w ich przypadku rzeczywiście działa.
– Jesteśmy bardzo zadowoleni z efektów – potwierdzają. – Porównując rachunki z tymi z poprzednich domów, widzimy wyraźnie, że zapotrzebowanie na energię grzewczą w Light House jest naprawdę niskie.
Zdaniem właścicieli
Współpraca z panią Izą od początku była bardzo płynna i inspirująca. Mamy podobny gust – cenimy minimalizm i lubimy zestawienia stonowanych barw z mocniejszymi akcentami. Ona ma mnóstwo kreatywnych pomysłów i świetnie je wizualizuje, co bardzo ułatwiało podejmowanie decyzji. Brała też udział w naszych spotkaniach z przedstawicielami sklepów wnętrzarskich, towarzyszyła nam na targach budowlanych. Ma ogromną wiedzę techniczną i współpracuje z doświadczonymi specjalistami, dzięki czemu wszystko, co zaproponowała, okazało się realne do wykonania.
Jak oceniamy jej projekt wnętrz? Każde pomieszczenie zostało dopracowane w najmniejszym szczególe. Mamy dwie łazienki, każda w innym stylu. Jedna wykończona została ciemnymi, wielkoformatowymi płytkami 120×240 cm, co nadaje jej bardzo elegancki charakter. W drugiej główną rolę gra wanna, z której można podziwiać ogród – to miejsce prawdziwego relaksu.
W salonie ogromne przeszklenia i otwarty narożnik tworzą niesamowite poczucie bliskości z naturą. W kuchni szczególnie podobają nam się cienkie czarne blaty o wyczuwalnej strukturze. Blat roboczy z płytą indukcyjną umieszczono tak, że gotując, mamy widok na ogród przez ogromne okno o wymiarach 4×1,5 m. Aby nie zasłaniać tej przestrzeni tradycyjnym okapem, zastosowaliśmy płytę indukcyjną z wbudowanym pochłaniaczem – zintegrowanym wewnątrz, a nie nad nią. Ciekawym rozwiązaniem jest też ukryta spiżarnia – schowana za drzwiami będącymi częścią zabudowy kuchennej. Z zewnątrz wygląda jak zwykła szafa, a wewnątrz kryje się funkcjonalna przestrzeń do przechowywania.
Wszystkie drzwi w domu są bezprzylgowe – dziś to dość popularne, ale w 2019 r., gdy tworzyliśmy projekt, rozwiązanie dopiero wchodziło na rynek. Mało który producent wiedział, o czym mówimy, zaś pani Iza miała świetne rozeznanie w nowinkach, dzięki czemu nasze wnętrza nadal robią wrażenie.
Gości zawsze intrygowała też nasza winiarka. To był pomysł pani Izy, kiedy wspomnieliśmy jej, że dostaliśmy sporo wina w prezencie ślubnym. Winiarka ma formę przeszklonej szafy, od podłogi po sufit. Każda butelka ma swoją półkę, a całość wieczorami podświetla LED – wygląda to naprawdę efektownie.
Warto też wspomnieć o stole w salonie – wykonanym na zamówienie. Ma wymiary 1x2 m, ale można go rozłożyć do 1x3 m. Blat pokryliśmy tymi samymi panelami winylowymi, które mamy na podłodze, co czyni go wyjątkowo odpornym na zarysowania. To również była inicjatywa pani Izy – zaproponowała takie rozwiązanie, kiedy powiedzieliśmy, że zostało nam sporo nieużytych paneli.
Budowę rozpoczęliśmy jesienią 2020 r. i jeszcze w tym samym roku udało się osiągnąć stan surowy zamknięty. Prace wykończeniowe zakończyliśmy latem 2022 r., kiedy to również się wprowadziliśmy. Sami dobieraliśmy i zatrudnialiśmy ekipy do konkretnych prac.
Budowaliśmy jednak w trudnym okresie – pandemia i galopująca inflacja odcisnęły piętno na całym rynku budowlanym. Kredyty były wówczas nisko oprocentowane, więc trwał boom budowlany, a wykonawcy byli rozchwytywani. Często podejmowali się kilku zleceń jednocześnie, przez co prace się opóźniały. Ceny materiałów rosły bardzo szybko – niektóre wzrosły o 300%, a stal nawet o 500%. Co ciekawe, sprzedaliśmy nadmiar styropianu z ocieplenia budynku za cenę o 50% wyższą niż zakupowa, mimo że minęło zaledwie pół roku od ich nabycia. Niestety, wzrost cen usług nie zawsze szedł w parze z jakością. Zdarzało się, że musieliśmy rozwiązywać umowy z wykonawcami, którzy okazywali się nierzetelni. Wiele osób próbowało wówczas wykorzystać koniunkturę i podawało się za specjalistów bez odpowiednich kwalifikacji – co dało się jednak szybko zauważyć w rozmowach z nimi. Przez pandemię wszystkie instytucje działały wolniej. Na pozwolenie na budowę czekaliśmy dłużej, niż przewiduje ustawa, ale byliśmy bezsilni, bo wszystko odbywało się w trybie „szczególnych okoliczności”. Mieliśmy wtedy dwa wyjścia: albo zacząć budowę możliwie szybko, mając świadomość ryzyka, albo przełożyć ją na nieokreślone „kiedyś”, bo w roku 2020 nikt nie potrafił przewidzieć, jak długo potrwa pandemiczna sytuacja. Wiedzieliśmy natomiast, że ceny materiałów i usług będą rosnąć, więc chcieliśmy „wskoczyć” jeszcze na korzystniejsze warunki. W dużej mierze się to udało – wiele kluczowych umów (na stal zbrojeniową, ceramikę budowlaną, stolarkę okienną) podpisaliśmy z wyprzedzeniem, jeszcze przed późniejszym okresem hiperinflacji.
Płynna granica
Optymalizacja obowiązuje także we wnętrzach, zaprojektowanych również przez 3DPROJEKT. Termin ten brzmi może chłodno, sztywno i technicznie, ale nic bardziej mylnego! Wykreowana przestrzeń wywołuje emocje i to pozytywne.
– Jesteśmy absolutnie zachwyceni projektem wnętrz – oświadczają właściciele. – Każde pomieszczenie zostało dopracowane w najmniejszym szczególe, idealnie w stylu, który sobie wymarzyliśmy: minimalistycznym i nowoczesnym.
Wspominaliśmy już przy okazji kilku poprzednich prezentacji jednorodzinnych, że skuteczne wykreowanie w domu parterowym dwóch przestrzeni – dziennej i prywatnej, funkcjonujących obok siebie, jednocześnie razem i osobno, wcale nie musi być takie proste. Mieszkańcy oczywiście jakoś zawsze sobie z tym podziałem poradzą, ale gdy do domu przybywają goście, dobrze, by od razu wiedzieli, gdzie znajduje się ich terytorium i nie musieli narażać się na wejście nie tam, gdzie powinni, w poszukiwaniu np. toalety. Tu udało się to rozwiązać, wydzielając wyraźnie od reszty kondygnacji strefę dziennych, „jawnych” aktywności, w postaci połączonych ze sobą kuchni, jadalni i salonu, do której wchodzi się niemal prosto z przedsionka. Wystarczy kierować się na prawo od wejścia.
Dzięki dużym przeszkleniom zieleń otoczenia staje się tu niemal elementem aranżacji wnętrz. Do tego dochodzi naturalne światło, swobodnie przenikające przez wielkie okna części dziennej. Właśnie tu usytuowano wspominane wcześniej duże okno przy jadalni, chowane całkowicie w ścianie, czy narożne rozsuwane okna HS, imitujące stan zawieszenia fragmentu bryły i salonowej elewacji w powietrzu.
– Projekt wnętrz od samego początku stanowił integralną część pracy nad całym domem – mówi architektka. – W naszej filozofii projektowej traktujemy wnętrze, architekturę i otoczenie jako trzy równorzędne wartości, które wzajemnie się przenikają i uzupełniają, współtworząc spójną, przemyślaną całość. W Light House ta zasada była wyjątkowo wyraźna. Weźmy np. czarne drewno, które pojawia się we wnętrzu, m.in. w postaci okładziny kominka i zabudowy meblowej. To ten sam materiał, którym wykończono fragmenty elewacji budynku. Dzięki temu wnętrze koresponduje z architekturą, a granica między tym, co na zewnątrz, a tym, co w środku, staje się płynna.
Pozostałe pomieszczenia parteru, te już wyraźnie prywatne – trzy sypialnie od wschodu, główna łazienka i pomieszczenie gospodarcze ulokowane od strony północnej, jak również umieszczona przy strefie wejścia pralnia – nie są już tak otwarcie i transparentnie skomunikowane z otaczającą dom naturą, ale zadbano o to, by wszystkie miały okna, a z niektórych dało się wyjść bezpośrednio na zewnątrz.
Wszystko zgodnie z jednym z głównych założeń projektowych, wyrażonych w opisie realizacji: „Pomimo stosunkowo niewielkiej powierzchni zabudowy, zadbaliśmy o to, by każda sypialnia, łazienka oraz strefa dzienna miały bezpośredni dostęp do ogrodu.”
Zdaniem architekta
arch. Izabela Markowska
https://www.3dprojekt.com.pl
Inwestorzy bardzo jasno określili, że zależy im na domu parterowym, wygodnym, ale bez nadmiaru przestrzeni. Chcieli trzech sypialni, dwóch łazienek i strefy dziennej z otwarciem na ogród. Priorytetem było też naturalne światło oraz maksymalne wykorzystanie działki – bez garażu, za to z dużym ogrodem, który z czasem stał się integralną częścią domu.
Projektując wnętrza, nie napotkaliśmy żadnych poważnych problemów funkcjonalnych. Wszystko od początku było zaplanowane z myślą o maksymalnym komforcie domowników, co jest zresztą naszym priorytetem przy każdym projekcie. Układ funkcjonalny domu powstawał w dialogu z przyszłymi użytkownikami i ich codziennością – uwzględniał rytuały dnia, potrzeby związane z prywatnością, relaksem, pracą. Zależało nam na tym, by wszystkie przestrzenie „pracowały” razem, by wzajemnie się uzupełniały – nie tylko estetycznie, ale też ergonomicznie.
Dom jest otoczony morzem traw – ich miękka, falująca faktura stała się naturalnym dopełnieniem architektonicznej idei zawartej w nazwie budynku. Light House to projekt, który, pomimo niewielkiej skali, pokazuje, jak wiele można osiągnąć dzięki przemyślanej architekturze. To dom, który realnie odpowiada na potrzeby współczesnych mieszkańców miast – oferując jakość, prywatność i kontakt z naturą w kompaktowej formie. Z perspektywy czasu widzę w nim esencję tego, co dziś najbardziej wartościowe w projektowaniu – prostotę, funkcjonalność, zrównoważony rozwój i piękno wynikające z logiki.
Ogród, otulina, opoka
Kolejne kluczowe słowo na „o” – ogród. Stał się on dla projektantów i właścicieli niezbędnym kontekstem, w którym osadzono, a nawet którym wręcz otulono, bryłę i przez który należy ją „czytać”, czyli odbierać. Jest obecny zarówno w środku, poprzez rozciągające się z wnętrz widoki na świat natury, jak i na zewnątrz, jako łącznik z całą okolicą. „To właśnie ogród, starannie zaprojektowany i pielęgnowany przez inwestorkę, stał się spektakularną oprawą dla tego minimalistycznego domu. Szpalery traw ozdobnych falujących na wietrze podkreślają klarowną geometrię bryły i wzmacniają wrażenie lekkości.”, czytamy po raz kolejny w opisie realizacji.
– Zajmuję się zawodowo projektowaniem ogrodów, więc projekt stworzyłam sama od podstaw – tłumaczy pani Karolina. – Główne rośliny, po jakie sięgnęłam, to sosny, kosodrzewiny, trawy ozdobne i byliny w odcieniach fioletu, różu i bieli. Ogród zakładaliśmy wspólnie z mężem. Działka ma prostokątny kształt, a teren był płaski, więc nie napotkaliśmy większych trudności na etapie jego urządzania.
Sporą część ogrodowego obszaru zajmuje wypielęgnowany trawnik za domem. To dobre miejsce do wybiegu dla dwójki kotów należących do właścicieli, ale też miejsce, z którego można spoglądać dalej, na rozciągające się za działką „dzikie pola”, pokryte łąkową roślinnością i zamknięte w oddali linią drzew. A że od takiego zapatrzenia w pejzaż może człowieka najść niejedna myśl, na przykład taka o zamieszkaniu jeszcze bliżej natury, jeszcze bardziej na uboczu, jeszcze bliżej lasu – więc i naszym bohaterom zaświtało, czy nie wznieść w swoich rodzinnych stronach, na południu Polski, jeszcze nowszego domu, choć może z pomocą tych samych architektów, realizującego rozbudzony apetyt na jeszcze więcej spokojnego życia w życiu…
Czas pokaże, co przyniesie. Póki co, Karolina i Patryk nie mogą się nachwalić zalet swojego łódzkiego lokum.
– Mieszka się tu wspaniale – mówią. – Jesteśmy z dala od miejskiego zgiełku, a jednocześnie wciąż w granicach miasta, mając pod ręką wszystkie potrzebne instytucje. Z jednej strony, przebywamy blisko cywilizacji, z drugiej blisko natury. I co najważniejsze: nie ma w tym domu niczego, co chcielibyśmy zmienić.
Skomentuj:
Studium optymalizacji