Dom w stylu normandzkim
Chociaż Dom Magdy i Zbyszka powstał kilka lat temu, sprawia wrażenie, jakby zbudowano go dawno, dawno temu. I to nie w Polsce, ale w dalekiej Normandii.
1 z 22
2 z 22
3 z 22
4 z 22
5 z 22
6 z 22
7 z 22
8 z 22
9 z 22
10 z 22
11 z 22
12 z 22
13 z 22
14 z 22
15 z 22
16 z 22
17 z 22
18 z 22
19 z 22
20 z 22
21 z 22
22 z 22
Metryczka domu
Powierzchnia budynku: 192,1 m2
Powierzchnia działki: 1920 m2
Mieszkańcy: 3 osoby
Projekt: architekt Ewa Frankiewicz
Magda i Zbyszek bardzo długo szukali odpowiedniego miejsca na swój dom. Nie chcieli, by działka była zbytnio oddalona od miasta, gdyż Magda musi codziennie dojeżdżać do pracy. Z drugiej strony nie podobała im się też wizja zamieszkania w typowej podmiejskiej dzielnicy willowej. Szukali działki, która wyglądałaby bardzo naturalnie, najlepiej takiej położonej w pobliżu lasu.
Na parcelę pod Wrocławiem trafili przypadkiem. Spodobała im się, bo zaraz za nią zaczynał się stary las liściasty. Niestety, teren okazał się mocno podmokły. Wymagał osuszenia i dużo większych nakładów na prace ziemne i fundamentowe niż początkowo planowali. Nie zniechęciło ich to jednak do pomysłu zamieszkania w tym urokliwym miejscu.
Magda i Zbyszek, jako jedni z pierwszych mieszkańców ulicy (wtedy jeszcze nieistniejącej), mogli nadać jej nazwę. Ze względu na słabość Magdy do wrzosów, postanowili nazwać ją Wrzosową.
Projekt domu
Właściciele nie lubią nowych rzeczy - nie chcieli także mieć domu, który wyglądałby jak nowy. Od zawsze podobały im się stare, poniemieckie wille, z ostro zakończonymi dachami, które podziwiali podczas licznych spacerów malowniczymi uliczkami historycznych dzielnic Wrocławia. Ponieważ jednak ceny takich przedwojennych domów były bardzo wysokie, postanowili, że wybudują go sami. I - że choć nowy - od razu będzie wyglądał na dom z historią.
O przygotowanie projektu poprosili znaną wrocławską architekt Ewę Frankiewicz. Narady i konsultacje trwały długo. Omówiono wszystkie szczegóły, potrzeby i oczekiwania.
Inwestorzy mieli jasno sprecyzowane poglądy. Dom, który zamierzali wybudować, miał być przede wszystkim przytulny i wygodny dla trzyosobowej rodziny - Magdy, Zbyszka i ich syna Maćka. Miał pomieścić pracownię Zbyszka - rysownika - oraz stare meble, pamiątki i bibeloty, które lubią gromadzić gospodarze. Miał też naturalnie wtapiać się w okoliczny pejzaż i po prostu wyglądać tak, jakby stał w tym miejscu od wielu lat.
Pani Ewa Frankiewicz doskonale wywiązała się z powierzonego jej zadania. Stworzyła projekt dokładnie takiego domu, o jaki chodziło inwestorom. Jak sama mówi, wzorowany jest on na budownictwie normandzkim.
Jak wygląda dom
Bryła budynku nawiązuje swym kształtem do tradycji architektury normandzkiej. Wyższa część domu, z bardzo spiczastym dachem (pokrytym dachówką w kolorze brązowym), łączy się z niższą, bardziej klasyczną. Na parterze, w "spiczastej" części domu mieści się kuchnia, łazienka i gabinet (od strony ogrodu) oraz klatka schodowa.
Na piętrze dawniej była pracownia plastyczna Zbyszka, dziś znajduje się tam pokój wypoczynkowy z kominkiem (zdjęcie).
W niższej części domu na parterze jest duży salon połączony z jadalnią, z którego dwie pary dwuskrzydłowych drzwi prowadzą na zadaszony drewniany taras.
Elewacja, wykończona naturalnym łupkiem (zdjęcie) i malowniczo porośnięta bluszczem, sprawia wrażenie wiekowej, a kształt frontu budzi skojarzenia z domkiem jak z bajki.
Choć dom został zbudowany z nowoczesnych materiałów (z ceramicznych pustaków poryzowanych), każdy element dobrany został tak, by podkreślać jego stary charakter. Wszystko zostało dokładnie przemyślane: wysokie wnętrza, duże i wysokie okna, kamienna posadzka, tradycyjna, drewniana klatka schodowa, stolarka w kolorze ciemnej zieleni ze starannie dobranymi okuciami wyglądającymi jak stare, oraz drzwi wejściowe z wystylizowanym wzorem... (zdjęcie)
Ogród
Ogród z tyłu domu urządzono według prostego projektu. Przeważającą jego część zajmuje ogromny trawnik, który ma tu znakomite warunki; wilgotny teren sprzyja roślinności. Dookoła niego rosną zasadzone przez właścicieli krzewy i młode drzewa. W tylnej części ogrodu zbudowano malowniczy "domek ogrodnika" (zdjęcie), który mieści niemałą kolekcję starych rowerów (ich wielką miłośniczką jest Magda). Tuż za domkiem i ogrodzeniem rośnie stary las liściasty, do którego można wyjść bezpośrednio z ogrodu przez furtkę w płocie.
Od frontu dom ogrodzony jest niskim drewnianym płotem. Od furtki do drzwi wejściowych prowadzi dróżka wyłożona płytami z czerwonego piaskowca. Kruszą się one i murszeją, przez co wyglądają, jakby leżały tam od wieków, co bardzo podoba się właścicielom. Przed domem, na kamiennych schodkach prowadzących do drzwi, czekają kalosze na spacer z psem w niepogodne dni.
Ogród przed domem zdobi wrzosowisko - rozrastające się z roku na rok - i lawenda, która dobrze sobie radzi w tych warunkach. Niebieskofioletowe dywany kwiatów przeplatają się ze słupkami z łupanego kamienia. Zresztą kamień to materiał pojawiający się w wielu miejscach w ogrodzie w najrozmaitszych formach - spotkać tam można na przykład kamienne koryta albo koła młyńskie. Z kamienia zrobiony jest także grill, dobudowany do bocznej ściany domu; nie jest on tylko ozdobą, ale i lubianym miejscem przygotowania posiłków (zdjęcie) - gospodarze korzystają z niego praktycznie przez całe lato.
Wnętrza domu
Duży salon połączony z jadalną zajmuje ponad połowę powierzchni parteru - sięga od południowej ściany frontowej do północnej, wychodzącej na zadaszony taras i ogród (zdjęcie). Siedząc na kanapie w salonie, można więc podziwiać wspaniały widok rozpościerający się przez szerokie podwójne okna na ogród i dalej - na las.
Choć w domu zamontowano ogrzewanie podłogowe, to w salonie znalazło się również miejsce na stary kaflowy piec, przywieziony w kawałkach spod Kłodzka. Ustawienie go w nowym miejscu kosztowało wiele pracy, ale było warto. Dziś piec jest wielką ozdobą domu i chlubą gospodarzy, a w chłodne jesienne i zimowe dni ciepło, jakie daje, jest wprost nieocenione.
Wnętrze domu gospodarze wypełnili meblami i bibelotami, które wyszukali na targach staroci w małych miasteczkach Dolnego Śląska. Znalazło się tu miejsce na ciężką komodę, stare, trochę niewygodne kanapy, piękny drewniany stół z krzesłami oraz mnóstwo innych staroci. Jedynie nowoczesne obrazy autorstwa Zbyszka oraz zaprzyjaźnionych artystów przełamują tę staroświecką stylizację.
Magda mówi czasem, że chętnie uwolniłaby wnętrza od niektórych starych mebli, żeby nadać im więcej oddechu. Ale sama wie, że tak naprawdę wcale nie chce rozstawać się z tą zbieraniną pamiątek, rupieci i uroczych drobiazgów...
Zgaszone matowe kolory we wnętrzu - ciemna zieleń i brąz - początkowo budziły wątpliwości przyjaciół, ale okazały się świetnym tłem dla obrazów i wiekowych mebli; pięknie wkomponowuje się w tę gamę kolorów bakłażanowe obicie biedermeierowskiej kanapy. Magda przywiązuje bardzo dużą wagę do kompozycji barw, dlatego wszędzie są starannie dobrane, tworząc wyrafinowaną kolorystykę całości.
Jedynie nieduża kuchnia pomalowana jest na jasnokremowo, a dzięki dużemu oknu - dodatkowo rozświetlona światłem naturalnym. Ustawiono w niej stary eklektyczny kredens i duży wygodny stół, przy którym lubią zasiadać domownicy.
Powierzchnia budynku: 192,1 m2
Powierzchnia działki: 1920 m2
Mieszkańcy: 3 osoby
Projekt: architekt Ewa Frankiewicz
Magda i Zbyszek bardzo długo szukali odpowiedniego miejsca na swój dom. Nie chcieli, by działka była zbytnio oddalona od miasta, gdyż Magda musi codziennie dojeżdżać do pracy. Z drugiej strony nie podobała im się też wizja zamieszkania w typowej podmiejskiej dzielnicy willowej. Szukali działki, która wyglądałaby bardzo naturalnie, najlepiej takiej położonej w pobliżu lasu.
Na parcelę pod Wrocławiem trafili przypadkiem. Spodobała im się, bo zaraz za nią zaczynał się stary las liściasty. Niestety, teren okazał się mocno podmokły. Wymagał osuszenia i dużo większych nakładów na prace ziemne i fundamentowe niż początkowo planowali. Nie zniechęciło ich to jednak do pomysłu zamieszkania w tym urokliwym miejscu.
Magda i Zbyszek, jako jedni z pierwszych mieszkańców ulicy (wtedy jeszcze nieistniejącej), mogli nadać jej nazwę. Ze względu na słabość Magdy do wrzosów, postanowili nazwać ją Wrzosową.
Projekt domu
Właściciele nie lubią nowych rzeczy - nie chcieli także mieć domu, który wyglądałby jak nowy. Od zawsze podobały im się stare, poniemieckie wille, z ostro zakończonymi dachami, które podziwiali podczas licznych spacerów malowniczymi uliczkami historycznych dzielnic Wrocławia. Ponieważ jednak ceny takich przedwojennych domów były bardzo wysokie, postanowili, że wybudują go sami. I - że choć nowy - od razu będzie wyglądał na dom z historią.
O przygotowanie projektu poprosili znaną wrocławską architekt Ewę Frankiewicz. Narady i konsultacje trwały długo. Omówiono wszystkie szczegóły, potrzeby i oczekiwania.
Inwestorzy mieli jasno sprecyzowane poglądy. Dom, który zamierzali wybudować, miał być przede wszystkim przytulny i wygodny dla trzyosobowej rodziny - Magdy, Zbyszka i ich syna Maćka. Miał pomieścić pracownię Zbyszka - rysownika - oraz stare meble, pamiątki i bibeloty, które lubią gromadzić gospodarze. Miał też naturalnie wtapiać się w okoliczny pejzaż i po prostu wyglądać tak, jakby stał w tym miejscu od wielu lat.
Pani Ewa Frankiewicz doskonale wywiązała się z powierzonego jej zadania. Stworzyła projekt dokładnie takiego domu, o jaki chodziło inwestorom. Jak sama mówi, wzorowany jest on na budownictwie normandzkim.
Jak wygląda dom
Bryła budynku nawiązuje swym kształtem do tradycji architektury normandzkiej. Wyższa część domu, z bardzo spiczastym dachem (pokrytym dachówką w kolorze brązowym), łączy się z niższą, bardziej klasyczną. Na parterze, w "spiczastej" części domu mieści się kuchnia, łazienka i gabinet (od strony ogrodu) oraz klatka schodowa.
Na piętrze dawniej była pracownia plastyczna Zbyszka, dziś znajduje się tam pokój wypoczynkowy z kominkiem (zdjęcie).
W niższej części domu na parterze jest duży salon połączony z jadalnią, z którego dwie pary dwuskrzydłowych drzwi prowadzą na zadaszony drewniany taras.
Elewacja, wykończona naturalnym łupkiem (zdjęcie) i malowniczo porośnięta bluszczem, sprawia wrażenie wiekowej, a kształt frontu budzi skojarzenia z domkiem jak z bajki.
Choć dom został zbudowany z nowoczesnych materiałów (z ceramicznych pustaków poryzowanych), każdy element dobrany został tak, by podkreślać jego stary charakter. Wszystko zostało dokładnie przemyślane: wysokie wnętrza, duże i wysokie okna, kamienna posadzka, tradycyjna, drewniana klatka schodowa, stolarka w kolorze ciemnej zieleni ze starannie dobranymi okuciami wyglądającymi jak stare, oraz drzwi wejściowe z wystylizowanym wzorem... (zdjęcie)
Ogród
Ogród z tyłu domu urządzono według prostego projektu. Przeważającą jego część zajmuje ogromny trawnik, który ma tu znakomite warunki; wilgotny teren sprzyja roślinności. Dookoła niego rosną zasadzone przez właścicieli krzewy i młode drzewa. W tylnej części ogrodu zbudowano malowniczy "domek ogrodnika" (zdjęcie), który mieści niemałą kolekcję starych rowerów (ich wielką miłośniczką jest Magda). Tuż za domkiem i ogrodzeniem rośnie stary las liściasty, do którego można wyjść bezpośrednio z ogrodu przez furtkę w płocie.
Od frontu dom ogrodzony jest niskim drewnianym płotem. Od furtki do drzwi wejściowych prowadzi dróżka wyłożona płytami z czerwonego piaskowca. Kruszą się one i murszeją, przez co wyglądają, jakby leżały tam od wieków, co bardzo podoba się właścicielom. Przed domem, na kamiennych schodkach prowadzących do drzwi, czekają kalosze na spacer z psem w niepogodne dni.
Ogród przed domem zdobi wrzosowisko - rozrastające się z roku na rok - i lawenda, która dobrze sobie radzi w tych warunkach. Niebieskofioletowe dywany kwiatów przeplatają się ze słupkami z łupanego kamienia. Zresztą kamień to materiał pojawiający się w wielu miejscach w ogrodzie w najrozmaitszych formach - spotkać tam można na przykład kamienne koryta albo koła młyńskie. Z kamienia zrobiony jest także grill, dobudowany do bocznej ściany domu; nie jest on tylko ozdobą, ale i lubianym miejscem przygotowania posiłków (zdjęcie) - gospodarze korzystają z niego praktycznie przez całe lato.
Wnętrza domu
Duży salon połączony z jadalną zajmuje ponad połowę powierzchni parteru - sięga od południowej ściany frontowej do północnej, wychodzącej na zadaszony taras i ogród (zdjęcie). Siedząc na kanapie w salonie, można więc podziwiać wspaniały widok rozpościerający się przez szerokie podwójne okna na ogród i dalej - na las.
Choć w domu zamontowano ogrzewanie podłogowe, to w salonie znalazło się również miejsce na stary kaflowy piec, przywieziony w kawałkach spod Kłodzka. Ustawienie go w nowym miejscu kosztowało wiele pracy, ale było warto. Dziś piec jest wielką ozdobą domu i chlubą gospodarzy, a w chłodne jesienne i zimowe dni ciepło, jakie daje, jest wprost nieocenione.
Wnętrze domu gospodarze wypełnili meblami i bibelotami, które wyszukali na targach staroci w małych miasteczkach Dolnego Śląska. Znalazło się tu miejsce na ciężką komodę, stare, trochę niewygodne kanapy, piękny drewniany stół z krzesłami oraz mnóstwo innych staroci. Jedynie nowoczesne obrazy autorstwa Zbyszka oraz zaprzyjaźnionych artystów przełamują tę staroświecką stylizację.
Magda mówi czasem, że chętnie uwolniłaby wnętrza od niektórych starych mebli, żeby nadać im więcej oddechu. Ale sama wie, że tak naprawdę wcale nie chce rozstawać się z tą zbieraniną pamiątek, rupieci i uroczych drobiazgów...
Zgaszone matowe kolory we wnętrzu - ciemna zieleń i brąz - początkowo budziły wątpliwości przyjaciół, ale okazały się świetnym tłem dla obrazów i wiekowych mebli; pięknie wkomponowuje się w tę gamę kolorów bakłażanowe obicie biedermeierowskiej kanapy. Magda przywiązuje bardzo dużą wagę do kompozycji barw, dlatego wszędzie są starannie dobrane, tworząc wyrafinowaną kolorystykę całości.
Jedynie nieduża kuchnia pomalowana jest na jasnokremowo, a dzięki dużemu oknu - dodatkowo rozświetlona światłem naturalnym. Ustawiono w niej stary eklektyczny kredens i duży wygodny stół, przy którym lubią zasiadać domownicy.
Skomentuj:
Dom w stylu normandzkim