Dom z wieloma widokami
Ucieczka na wieś z zatłoczonego podwarszawskiego osiedla domów jednorodzinnych okazała się bardzo korzystnym przedsięwzięciem. Mamy dużą działkę, lepszy dojazd do miasta i piękne otoczenie. Czego chcieć więcej?
1 z 2
2 z 2
Do Józefosławia pod Piasecznem zniechęciły nas coraz większe korki i gęstniejący na osiedlu tłum. W przeciągu kilku lat, odkąd zamieszkaliśmy tam w segmencie z małym ogródkiem, liczba mieszkańców miejscowości powiększyła się wielokrotnie.
Droga do domu
Postanowiliśmy wyprowadzić się z podwarszawskiej "sypialni" do spokojnej i luźno zabudowanej wsi, gdzieś w okolicach stolicy. Chcieliśmy kupić działkę o powierzchni co najmniej 3 tys. m2 z domem (mógł być do remontu). Podstawowym warunkiem był jednak dobry dojazd do Warszawy, gdzie oboje pracujemy, oraz uzbrojenie terenu. Szukaliśmy przez dwa lata i nic. Wreszcie w okolicach Góry Kalwarii trafiliśmy na zaniedbane, ale nadające się do remontu siedlisko z sadem i stawem (700 m2). We wsi położonej w malowniczej dolinie Wisły brakowało tylko kanalizacji, ale za to pod bramę wjazdową na posesję prowadziła asfaltowa droga pierwszej kolejności odśnieżania. Obliczyliśmy ze zdumieniem, że spod bramy do miejsc pracy mamy tylko 33 km. Zdecydowaliśmy się na zakup. Dopiero tu znaleźliśmy wszystko to, o czym marzyliśmy: spokój, piękne otoczenie i dobry dojazd do miasta. Choć dom wymagał generalnego remontu i był za mały (miał zaledwie 50 m2 powierzchni mieszkalnej), nie żałujemy tej decyzji.
Do budynku była już doprowadzona elektryczność, a linie gazowa i wodociągowa przebiegały zaledwie 15 m od domu. W ogrodzie znajdowały się studnia i szambo. Na dodatek nie musieliśmy starać się o warunki zabudowy i pozwolenie na budowę. Aby móc przeprowadzić się na wieś jak najszybciej, postanowiliśmy na razie nie powiększać bryły, tylko wyremontować to, co jest, z uwzględnieniem późniejszych planów rozbudowy.
Pieniądze nie takie straszne
Remont trwał cztery miesiące. Starannie przeprowadziliśmy osuszenie oraz izolację ścian piwnicy (przy okazji remontu pogłębiliśmy ją). Ociepliliśmy na zewnątrz stare mury z cegły (12 cm styropianu), a nowy strop nad parterem ociepliliśmy styropianem. Wymieniliśmy wszystkie okna i drzwi. Wokół domu założyliśmy drenaż opaskowy.
Zrobiliśmy od nowa wszystkie instalacje (elektryczną, grzewczą, sanitarną). W łazience, kuchni i sieni zamontowaliśmy elektryczne maty grzewcze. Sprawdzają się znakomicie, bo dzięki automatycznemu sterowaniu nie są drogie w eksploatacji. Ich koszt wyniósł zaledwie 500 zł. Zamontowaliśmy również wkład kominkowy, bo daje przytulne i darmowe ciepło (mamy dużo drewna z ogrodu i sadu).
Kupiliśmy też kolektory słoneczne. Mimo że mamy świadomość długo zwracających się kosztów przedsięwzięcia, uważamy, że był to udany krok, bo dzięki kolektorom mieliśmy ciepłą wodę, zanim udało nam się doprowadzić do budynku gaz ziemny i założyć instalację gazową. Ponieważ warunki w naszej dolinie sprzyjają proekologicznym rozwiązaniom (jest nasłoneczniona i wietrzna), w przyszłości nie wykluczamy zbudowania również elektrowni wiatrowej. Już rozmawiamy o tym z sąsiadem.
Choć na podwórku mamy starą studnię, ze względu na silne zażelazienie wody zdecydowaliśmy się na podłączenie budynku do sieci wodociągowej. Wodę ze studni wykorzystujemy do podlewania.
Nasze plany
Dom jest mały. Brakuje nam porządnego salonu, pokoju do pracy, pokoju dla małego Kostka, drugiej łazienki oraz pokoju gościnnego dla rodziny i odwiedzających nas znajomych. Obliczyliśmy, że potrzeba nam dodatkowych 120 m2 powierzchni. Architekt, którego poprosiliśmy o sporządzenie projektu rozbudowy domu, doradził nam, abyśmy dobudowali piętro nad częścią mieszkalną i istniejącym garażem. Jego zdaniem jest to najtańszy sposób na powiększenie powierzchni domu. Na poddaszu zaprojektował nam trzy sypialnie i łazienkę, a w garażu i na części podjazdu - salon i klatkę schodową.
Oceniamy, że koszt rozbudowy zamknie się w kwocie około 300 tys. zł. Nowe ściany zamierzamy postawić z pustaków ceramicznych, z których zbudowano nasz obecny dom, a cały dach pokryjemy dachówką.
Chcąc przyspieszyć rozbudowę i ograniczyć jej koszty, zaplanowaliśmy budynek o prostej bryle i dwuspadowym zadaszeniu. Pozostaniemy przy istniejącej kolorystyce i zastosowanych już materiałach, a na elewacjach zrobimy jeszcze boniowania i okładzinę z drewna (na poddaszu). Już się nie możemy doczekać!
Droga do domu
Postanowiliśmy wyprowadzić się z podwarszawskiej "sypialni" do spokojnej i luźno zabudowanej wsi, gdzieś w okolicach stolicy. Chcieliśmy kupić działkę o powierzchni co najmniej 3 tys. m2 z domem (mógł być do remontu). Podstawowym warunkiem był jednak dobry dojazd do Warszawy, gdzie oboje pracujemy, oraz uzbrojenie terenu. Szukaliśmy przez dwa lata i nic. Wreszcie w okolicach Góry Kalwarii trafiliśmy na zaniedbane, ale nadające się do remontu siedlisko z sadem i stawem (700 m2). We wsi położonej w malowniczej dolinie Wisły brakowało tylko kanalizacji, ale za to pod bramę wjazdową na posesję prowadziła asfaltowa droga pierwszej kolejności odśnieżania. Obliczyliśmy ze zdumieniem, że spod bramy do miejsc pracy mamy tylko 33 km. Zdecydowaliśmy się na zakup. Dopiero tu znaleźliśmy wszystko to, o czym marzyliśmy: spokój, piękne otoczenie i dobry dojazd do miasta. Choć dom wymagał generalnego remontu i był za mały (miał zaledwie 50 m2 powierzchni mieszkalnej), nie żałujemy tej decyzji.
Do budynku była już doprowadzona elektryczność, a linie gazowa i wodociągowa przebiegały zaledwie 15 m od domu. W ogrodzie znajdowały się studnia i szambo. Na dodatek nie musieliśmy starać się o warunki zabudowy i pozwolenie na budowę. Aby móc przeprowadzić się na wieś jak najszybciej, postanowiliśmy na razie nie powiększać bryły, tylko wyremontować to, co jest, z uwzględnieniem późniejszych planów rozbudowy.
Pieniądze nie takie straszne
Remont trwał cztery miesiące. Starannie przeprowadziliśmy osuszenie oraz izolację ścian piwnicy (przy okazji remontu pogłębiliśmy ją). Ociepliliśmy na zewnątrz stare mury z cegły (12 cm styropianu), a nowy strop nad parterem ociepliliśmy styropianem. Wymieniliśmy wszystkie okna i drzwi. Wokół domu założyliśmy drenaż opaskowy.
Zrobiliśmy od nowa wszystkie instalacje (elektryczną, grzewczą, sanitarną). W łazience, kuchni i sieni zamontowaliśmy elektryczne maty grzewcze. Sprawdzają się znakomicie, bo dzięki automatycznemu sterowaniu nie są drogie w eksploatacji. Ich koszt wyniósł zaledwie 500 zł. Zamontowaliśmy również wkład kominkowy, bo daje przytulne i darmowe ciepło (mamy dużo drewna z ogrodu i sadu).
Kupiliśmy też kolektory słoneczne. Mimo że mamy świadomość długo zwracających się kosztów przedsięwzięcia, uważamy, że był to udany krok, bo dzięki kolektorom mieliśmy ciepłą wodę, zanim udało nam się doprowadzić do budynku gaz ziemny i założyć instalację gazową. Ponieważ warunki w naszej dolinie sprzyjają proekologicznym rozwiązaniom (jest nasłoneczniona i wietrzna), w przyszłości nie wykluczamy zbudowania również elektrowni wiatrowej. Już rozmawiamy o tym z sąsiadem.
Choć na podwórku mamy starą studnię, ze względu na silne zażelazienie wody zdecydowaliśmy się na podłączenie budynku do sieci wodociągowej. Wodę ze studni wykorzystujemy do podlewania.
Nasze plany
Dom jest mały. Brakuje nam porządnego salonu, pokoju do pracy, pokoju dla małego Kostka, drugiej łazienki oraz pokoju gościnnego dla rodziny i odwiedzających nas znajomych. Obliczyliśmy, że potrzeba nam dodatkowych 120 m2 powierzchni. Architekt, którego poprosiliśmy o sporządzenie projektu rozbudowy domu, doradził nam, abyśmy dobudowali piętro nad częścią mieszkalną i istniejącym garażem. Jego zdaniem jest to najtańszy sposób na powiększenie powierzchni domu. Na poddaszu zaprojektował nam trzy sypialnie i łazienkę, a w garażu i na części podjazdu - salon i klatkę schodową.
Oceniamy, że koszt rozbudowy zamknie się w kwocie około 300 tys. zł. Nowe ściany zamierzamy postawić z pustaków ceramicznych, z których zbudowano nasz obecny dom, a cały dach pokryjemy dachówką.
Chcąc przyspieszyć rozbudowę i ograniczyć jej koszty, zaplanowaliśmy budynek o prostej bryle i dwuspadowym zadaszeniu. Pozostaniemy przy istniejącej kolorystyce i zastosowanych już materiałach, a na elewacjach zrobimy jeszcze boniowania i okładzinę z drewna (na poddaszu). Już się nie możemy doczekać!
Skomentuj:
Dom z wieloma widokami