Akademia designu: Nendo
"Przecież widzicie, jakie są moje projekty" mówi dziennikarzom, z wyczuwalną nutą irytacji, gdy ci pytają go, jakim jest designerem. A potem dodaje "Jestem jak woda lub powietrze". I czas na pytania się kończy.
imię: Oki
nazwisko: Sato
pseudonim: Nendo
zawód: projektant
cechy stylu: wyciszony, umiejętnie łączy estetykę Wschodu i Zachodu
Chyba łatwiej byłoby opanować sztukę haiku, czyli tradycyjnej japońskiej poezji operującej mistrzowskimi skrótami, niż napisać tekst o Nendo. Bo, mimo że bez wątpienia był najbardziej pracowitym i uznanym designerem 2013 roku, to od lat swoje sukcesy odnosi bez rozgłosu.
Tak naprawdę za nazwą Nendo stoi nie jeden człowiek, ale cały zespół projektantów.
Początkowo liczył sześć osób, dziś jest to dwudziestoośmioosobowa grupa pracująca nad 220 projektami równocześnie. Twarzą Nendo i założycielem całego przedsięwzięcia jest Oki Sato. Urodzony w 1977 r. w Toronto japoński projektant. Drobny, niezwykle elegancki, na pierwszy rzut oka bardzo delikatny, jest tytanem pracy i twardym biznesmenem. Przyznaje, że kontroluje każdy projekt na każdym etapie pracy. Od lat nie miał wolnego dnia, o urlopie nie wspominając. Gros swojego czasu spędza w podróży między Japonią, Europą a Ameryką. Nie trzeba chyba dodawać, że są to podróże służbowe.
Czytając wywiady z Nendo, można umrzeć z nudów. „Co pan robi, gdy pan nie projektuje? - pyta dziennikarz. - Myślę o projektowaniu - odpowiada Oki Sato. A gdzie pan pracuje? - W biurze. Czy ma pan swój styl? - Nie”. Przez większość rozmów przebija fizyczny ból pytanego i pytającego. Jest też rytualne wyjaśnienie znaczenia słowa Nendo: „To po japońsku plastelina. Chciałbym być taki jak ona. Elastyczna, z łatwością zmienia kształt, kolor, rozmiar” - powtarza w każdej z rozmów. Bo Oki Sato chce się prawie całkowicie stopić ze swoimi projektami. Poproszony o to, by powiedział, jakim jest designerem, odparł „Jestem jak woda i powietrze”. Chodziło mu o dwie potężne substancje, które są przejrzyste, nie mają określonego kształtu, trudno je zdefiniować. Z uporem powtarza, że on sam nie ma nic do powiedzenia, a wszystko, czego chcielibyśmy się o nim dowiedzieć, mówią przedmioty jego autorstwa. Co zatem można z nich wyczytać?
Oszczędne, ocierające się o minimalizm projekty już na pierwszy rzut oka mają widoczne dalekowschodnie konotacje.
Są jednak jakby „zmiękczone”, doprawione nutą europejskiego komfortu. Kolorystyka bardzo często jest spokojna, operująca w skali szarości, beżów, zgaszonych błękitów, a także czerni i bieli. Nawet realizując projekt dla królestwa kolorowych wyrobów z plastiku, czyli włoskiej firmy Kartell, Nendo postawił na biel i czerń.
„Jeśli coś dobrze wygląda w czerni i bieli, zagra także w całej gamie kolorów”, twierdzi. My prezentujemy również projekty w żywej kolorystyce, bo gdy już Nendo stawia na barwę, okazuje się ona w punkt trafiona. Chociaż, jak twierdzi, ma z tym problem, bo pojęcie koloru w Japonii i w Europie jest diametralnie różne. „Gdy we Włoszech ktoś mówi czerwony, druga osoba może sobie wyobrazić ze sto odcieni. W Japonii to jeden konkretny kolor”. Jednak jak widać, Nendo umiał przekroczyć kulturową granicę między Wschodem a Zachodem. Jako pierwsi dostrzegli to Gulio Cappellini, założyciel i szef firmy Cappellini oraz Maddalena de Padova, prezes Driade. Obie firmy są najważniejszymi graczami na włoskim rynku meblowym, nadającym ton reszcie Europy i świata. Dziś to ze zdaniem Cappelliniego i de Padovy designer liczy się najbardziej. I to właśnie dla firmy Cappellini Japończyk zaprojektował najwięcej kolorowych przedmiotów. Może ze zdaniem władczego prezesa firmy Nendo po prostu boi się dyskutować?
Oki Sato jest bez wątpienia projektantem ciszy.
Jego projekty nie krzyczą, raczej dyskretnie przemawiają, a jednak jest to głos słyszalny. On sam chętnie mówi o „małych pomysłach”, „małych emocjach”, „ulotnych momentach”. Zdaje się koncentrować na tym, co ledwo widzialne i uczuciach, których doświadczamy niemal mimochodem. W tym sterylnym i jakby otulonym kokonem świecie jest jednak miejsce na jedno słowo „szczęście”. Gdy dobrze wczytamy się w wypowiedzi Nendo, okazuje się, że właśnie poczucie szczęścia jest dla niego siłą napędzającą. Gdy w 2002 roku jako absolwent architektury na Uniwersytecie Waseda w Tokio postanowił odwiedzić słynne mediolańskie targi, uderzyło go to, że ludzie wokół byli bardzo szczęśliwi. On spędził kilka ostatnich lat na rozwiązywaniu problemów architektonicznych, tymczasem Mediolan pokazał mu radosną twarz projektowania. To był impuls, by zamiast budowaniem zająć się projektowaniem. Później, podczas współpracy z jednym z najbardziej znanych japońskich kreatorów mody Issey Miyake nad projektem fotela Cabbage Chair (Fotel-Kapusta) znowu pojawił się termin „szczęście”. Zdaniem Miyake różnica między designem a sztuką polega na tym, że artysta może uszczęśliwiać ludzi, ale nie musi, natomiast designer zdecydowanie powinien. Nendo wziął sobie te słowa mocno do serca. Od tej pory zawsze myśli o tym, co na lepsze zmienią jego projekty w życiu ludzi, którzy je kupią. Jest niczym uprzejmy i dyskretny przyjaciel, który mocno stoi na ziemi.
Skomentuj:
Akademia designu: Nendo