Wiedeńskie atelier Laury Krasiński: wizytówka stylu vintage
Laura mieszka tutaj i pracuje. Eksperymentuje z kompozycją przestrzeni. To wnętrze jest wyznaniem wiary w vintage i wizytówką studia projektowego Atelier Karasinski. Zmienia się i dojrzewa wraz z jego właścicielką.
Rodzice Laury są Polakami. Ona urodziła się w Wiedniu. Dwudziestoczteroletnia art directrice niedawno uzyskała tytuł magistra na wiedeńskim uniwersytecie, gdzie studiowała reklamę i design. Od trzech lat prowadzi własną agencję reklamową - Atelier Karasinski. Wśród jej klientów są m.in. Yves Saint Laurent, Absolut Vodka, Warner Music i Red Bull. Siedzibą firmy jest mieszkanie Laury w sercu stolicy Austrii.
Kamienica sąsiaduje z zabytkowym ratuszem. Niedaleko jest uniwersytet. Tutaj, w jednej z najstarszych dzielnic Wiednia, swoje pracownie mają znani designerzy i architekci. Laura szukała w okolicy siedziby dla swojego Atelier. Ale gdy trafiła na duże mieszkanie w bardzo atrakcyjnej cenie, postanowiła połączyć pod jednym dachem biuro z domem.
- To, co tutaj zastałam, było katastrofą - wspomina projektantka, która samodzielnie nadzorowała prace remontowe. W ciągu niespełna ośmiu miesięcy udało jej się jednak odrestaurować i wyposażyć 150-metrowe mieszkanie. Pozostawiła oryginalne posadzki w kuchni i jadalni. Wiele płytek jest uszkodzonych, lecz Laura uważa, że byłoby niewybaczalne pozbyć się starej podłogi. Zachowała także kilkudziesięcioletni parkiet, który po wycyklinowaniu odzyskał blask. Nie usunęła również płytek podłogowych w łazience, gdyż uznała, że nadają jej interesujący klimat retro. Stylistykę tę podkreśliła dodatkowo przerobionym własnoręcznie stołem od maszyny do szycia, który teraz pełni funkcję podstawy pod umywalkę. Odziedziczoną po poprzednich właścicielach malowaną ręcznie szafę wyeksponowała w kuchni, uzupełniła pasującymi krzesłami i przełamała charakterystycznymi płytkami Metro naśladującymi wzór w metrze paryskim.
Inne elementy sprowadziła z Barcelony, San Francisco, Nowego Jorku i z... Bielska-Białej, gdzie zamówiła sztukateryjną dekorację. Dzieło beskidzkiego rzemieślnika umieściła w salonie, na suficie, który wcześniej pomalowała na czarno. - A dlaczego nie? - wydaje się zaskoczona. Białe na czarnym, nic niezwykłego. Pomysł prosty i efektowny. Bliski sercu Laury, bo graficzny. - Gdy widzę plakat, w pierwszym momencie nie dostrzegam, co tam jest napisane. Natomiast od razu wyłapuję błędy (albo dobre rozwiązania) kompozycyjne i typograficzne. Język plastyczny jest dla mnie podstawowym sposobem porozumiewania się - wyznaje właścicielka, która ściany w całym mieszkaniu przemalowała na biało, tworząc optymalne tło dla różnorodnych obiektów, z których skomponowała wyposażenie.
W swoim domu-pracowni podzieliła sprawiedliwie przestrzeń na studio (na lewo od wejścia) i mieszkanie (pomieszczenia po prawej stronie holu), ale świadomie nie wyznaczyła granic czasowych między "w pracy" i "po pracy". - Nie mogłabym pracować od 9 do 17 - mówi. - Nie potrafię włączyć kreatywności o 8 rano i wyłączyć jej po południu. Mieszkam tam, gdzie pracuję, bo najlepsze pomysły przychodzą czasem po północy...
Kto tu mieszka? Laura Karasinski, właścicielka i dyrektor kreatywna agencji Atelier Karasinski.
Gdzie? W Wiedniu.
Metraż: 150 m2.
Dwa spośród pięciu pomieszczeń zaanektowane przez Atelier to biuro, w którym Laura spotyka się z klientami i prowadzi burze mózgów z zespołem sześciu młodych, kreatywnych indywidualistów. W większym pokoju znajduje się w pełni wyposażone studio fotograficzne. Atelier Karasinski oferuje nie tylko całościową identyfikację wizualną, także realizację sesji zdjęciowej, a nawet filmu reklamowego.
Laura, estetka zakochana w rasowym vintage, ma także słabość do bezimiennych staroci. Obok klasyków designu znajdziemy w jej domu perły z second handu i okruchy barokowej architektury.
- Wszystko w moim życiu ma wymiar estetyczny. Odczuwam potrzebę otaczania się rzeczami dobrze zaprojektowanymi. Dlatego w moim biurze jest zestaw klasyków: stoły Egona Eiermanna, krzesła Eamesów, fotel Id Antonio Citterio i regał Nisse Strinninga. Co do reszty, to zawsze, kiedy mogę kupić rzecz używaną, ratując ją przed zapomnieniem, wybiorę "stare", rezygnując z "nowego". Nie interesuje mnie nadążanie za sezonowymi trendami. Dla mnie liczy się jakość i styl, który w przeciwieństwie do mody wytrzymuje próbę czasu - wyjaśnia właścicielka Atelier.
W części prywatnej mieszkania najważniejszym pomieszczeniem jest sypialnia. - To jedyne miejsce, gdzie mogę się wyszaleć jako dziewczyna! - śmieje się Laura. - Pastelowe łóżko z tapicerowanym wezgłowiem, mnóstwo poduszek, delikatne zasłony Łóżko to najdroższy mebel w moim domu, bo jestem zdania, że, tak jak w buty, trzeba w nie zainwestować. Najwięcej czasu spędzamy w butach i w miejscu, gdzie śpimy. Powinny więc mieć najwyższą jakość! - podkreśla.
W salonie prym wiedzie kultowy fotel Acapulco w towarzystwie barku i lampki o charakterystycznej, smukłej sylwetce. - Bardzo lubię lata 50. - przyznaje właścicielka interdyscyplinarnego Atelier, które od niedawna realizuje również projekty wnętrz. - Nie jesteśmy inżynierami. Samodzielnie nie burzymy i nie stawiamy - zaznacza. - Proponujemy wizję dotyczącą kolorów, materiałów, mebli, wyposażenia, ale przy realizacjach wnętrzarskich współpracujemy z architektami. Ja odpowiadam za to, żeby było ładnie; oni pilnują, żeby było zgodnie z zasadami.
Co zabrałaby, przenosząc się do innego mieszkania? - Tylko książki i łóżko. Resztę zostawiłabym tak, jak jest. Aranżacja jest całością, bo powstała dla tego miejsca. Każdy element wraz z innymi tworzy charakter wnętrza - stwierdza z przekonaniem. - Ale na razie nie zamierzam się wyprowadzać. Miejsce mnie inspiruje. Jako projekt dokończony, lecz niedomknięty. Przestrzeń w procesie. Nie lubię siedzieć w miejscu, dosłownie i w przenośni. Przeszkadza mi więc, gdy meble zbyt długo stoją pod tymi samymi ścianami. Cały czas coś tutaj przestawiam. Wnętrze jest w pewnym sensie moim odzwierciedleniem.
Skomentuj:
Wiedeńskie atelier Laury Krasiński: wizytówka stylu vintage