Wnętrza: więcej niż obrazy
Malarz, który ze zdjęć, wycinanek, cytatów i różnych materii tworzy Dzieła. Tomasz Ciecierski, jeden z najwybitniejszych współczesnych polskich artystów.
Kim On Jest? Tomasz Ciecierski. Malarz. Uhonorowany m.in. nagrodą im. Jana Cybisa. Wystawia m.in. w Galerii Foksal w Warszawie, Ego w Poznaniu. Prace artysty znajdują się w kolekcjach Zachęty Narodowej Galerii Sztuki i Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Muzeum Narodowego w Poznaniu, a także Muzeum Górnośląskiego w Poznaniu.
Idealny, jak na pracownię malarza porządek. Farby i pędzle ułożone na niewielkich stołach. Na biurku płyty m.in. Maxa Richtera i Avishai Cohena. Książki, drobiazgi. Obrazy ustawione równo, według gabarytów, ale wszystkie odwrócone do ściany. - Schną - tłumaczy artysta. - A poza tym nie chcę ich oglądać - żartuje. Odwraca jednak kilka, pokazuje m.in. ostatnie prace z włoskiej wystawy, na którą złożył się cykl kolaży "Abitare" (z włoskiego "mieszkać"). Nawiązuje do tytułu znanego miesięcznika poświęconego wnętrzom. Na pierwszy rzut oka odbiorcy wydają się abstrakcyjnymi kompozycjami, które porządkuje kolor. Gdy się bliżej przyjrzeć, widać fragmenty przedmiotów i motywów związanych z architekturą i domem (materace, krzesła, stoły). Prace można obejrzeć w poznańskiej galerii Ego. Intrygują barwą, formą i kadrem, jak wszystkie dzieła malarza, które często mają strukturę patchworku. Zdarza się, że z gotowego obrazu artysta wycina wybrany fragment, aby użyć go w innej pracy. "Wkleja" elementy, które mają różne faktury i kolory.
Kolażami Ciecierski interesuje się od czasów studiów, z przerwami. Teraz znów mają swój czas, choć jednocześnie pracuje nad obrazami - głównie abstrakcją. Kiedyś malował pejzaże - zawsze z pamięci, w pracowni. Od czterech lat spędza tu codziennie kilka godzin. - Gdy nie maluję, szukam inspiracji, oglądam stare rysunki, dużo czytam, słucham muzyki. Porządkuję zdjęcia, które robię amatorsko i traktuję jak rodzaj notatek - opowiada. Z lektur wyłuskuje cytaty, które potem mogą trafić na jedną z prac. Rysunkami komentuje wydarzenia i codzienność. Wraca do dawnych wątków i książek. Do Thomasa Bernharda, a zwłaszcza do Georges'a Pereca, francuskiego pisarza nazywanego "najważniejszym eksperymentatorem formalnym" literatury drugiej połowy XX wieku. Kto czytał "Życie instrukcja obsługi" i "La Disparition" - dzieło, w którym ani razu nie pojawia się samogłoska e, ten wie o czym mowa. (Dla niewtajemniczonych w skrócie: skupienie na formie, precyzji i logice to zasadnicze cechy tej twórczości).
Nad czym teraz pracuje? Ma za sobą kilka wystaw, czas więc na... notatki. Na ścianie nad biurkiem artysty wiszą zdjęcia zakonnic palących papierosy, portret młodej ciemnowłosej kobiety, wycinki z gazet. Coś z tego powróci pewnie jako element większej całości w następnych pracach.
To wnętrze lubi za dyskretne północne światło, wielkie okna, umiarkowaną, ale wysoką, industrialną przestrzeń. No i otoczenie. Pracownia mieści się na terenie fabryki urządzeń spawalniczych Perun na warszawskiej Pradze. Przy wejściu, w starych budynkach z czerwonej cegły słychać odgłosy lutowania, młotkowania, spawania. I kręcą się umorusani mężczyźni, jak to w warsztacie. Artyści ulokowali się w podwórzu, pracownie mają pod tym adresem nie tylko malarze, ale i rzeźbiarze. - Jest tylko jeden minus - mówi pan Tomasz. - Brakuje w okolicy miejsca, gdzie można by pójść na kawę i spokojnie porozmawiać.
Do swojej pracowni nikogo nie zaprasza, to azyl, miejsce pracy. Ten ascetyczny klimat, jaki tu panuje jest mu bardzo bliski. Może także dzięki żonie, architektce, która lubi skandynawski minimalizm, prostotę, naturalne materiały. Takim designem otaczają się też w domu. Nie ma w nim jednak śladu północnego chłodu, przeciwnie - panuje włoski duch.
Skomentuj:
Wnętrza: więcej niż obrazy