Wizjonerka z nad Wisły
Mieszka we Francji, w Polsce bywa. Właścicielka galerii w Veselay od ponad 30 lat projektuje wnętrza, meble, lampy. Proste, czasami surowe. ?Widzę płaszczyznami. Lubię biel, przestrzeń, błysk stali, betonowe podłogi i kolorową żywicę na niej?. W jej warszawskim domu bardzo ważne są też obrazy przyjaciółki, Teresy Pągowskiej.
mp
Utrzymane w stonowanych kolorach atrium ma betonowe schody z czerwoną poręczą. Kiedy w latach 70. powstawał projekt domu, w pierwszej wersji miało to być wejście na basen, jest taras. Po lewej: Obraz słynnej, nieżyjącej już malarki Teresy Pągowskiej pt. "Widziany z wydmy".
Ulica starych latarni gazowych i zapomnianej już magicznej kostki brukowej. Jeszcze do niedawna wieczorami latarnik osobiście je zapalał, a rano ręcznie gasił. Niepowtarzalne, cytrynowe światło żarzyło się całą noc, oświetlając skromne domy z wąziutkimi oknami. Jedynie nieotynkowana biała cegła dodawała rysu szlachetności prostej formie budynków. W latach 70. XX w., kiedy osiedle powstawało, okoliczni mieszkańcy robili między sobą zakłady. Jedni obstawiali, że będzie to klasztor, inni że raczej stajnie. Domy atrialne to arcydzieło wykorzystania powierzchni. Za późnego Gierka, kiedy nie było nawet piasku, o materiałach budowlanych nie wspominając, zapożyczony od Skandynawów projekt architektów Hanny i Kazimierza Wejhertów był nie tylko oryginalny, ale i bezcenny. Bo oszczędny i niewymagający pod żadnym względem. Centralną, integrującą cały budynek częścią takiej zabudowy jest wewnętrzny ogród - atrium otoczone ze wszystkich stron ścianami. Ten dodatkowy duży pokój łączy wnętrze i domowników z naturą.
mp
Wokół stolika kawowego z lat 70. po jednej stronie stoją fotele z lat 80., projektu Krystyny, po drugiej rattanowe z IKEA sprzed 15 lat. Małe taborety - stoliki projekt właścicielki z lat 70.
Pani Krystyna, z wykształcenia malarka, z zamiłowania i pasji wizjonerski budowlaniec, projektant wnętrz, mebli i lamp, pierwsze kroki stawiała na bardzo wymagającym gruncie, bo w Paryżu. Francuscy przyjaciele śmieją się, że "Przebudowuje cały Paryż, cud, że Notre-Dame nie podzieliła". Buduje razem z mężem Jeanem, szwajcarskim urbanistą, ale ekipy wiedzą, że: - To ja jestem szefową i ze mną nie ma żartów, chociaż Hiszpanie byli w szoku - śmieje się. Zawsze lubiła czystą przestrzeń i biel. - Widzę płaszczyznami, lubię je dzielić i dowolnie łamać, systemem przesuwanych elementów, które w zależności od potrzeb są drzwiami albo ruchomymi ścianami. Te przesuwne systemy stosuję zawsze i wszędzie - mówi. Nie ukrywa ich metalowych konstrukcji. Są one i w tym 130 metrowym polskim domu. "Klitki do niczego nie były mi potrzebne": korytarzyki jak w pociągu, wydzielona kuchnia, niby salonik i trzy pokoiki z malutkimi oknami na atrium. Kiedy w latach 70. kończyła bryłę domu, na jego płaskim dachu zrobiła niewidoczny z zewnątrz taras. Prowadzą do niego przyklejone do jednej ze ścian atrium proste betonowe schody z metalową poręczą. Wbiła się też trochę do ogrodu i w ten sposób zbudowała nad piwnicą dodatkowy pokój - sypialnię. Ogrzewanie, nietypowo jak na tamte czasy, umieszczone zostało w podłodze.
mp
Prosty kominek od strony kuchni ma ukrytą szafkę na wielkie półmiski. Okrągły stół na metalowej nodze to projekt Krystyny z lat 70. Wokół przemysłowe, regulowane krzesła.
Po kilkunastu latach przyszedł czas na środek. Niska, bo tylko mierząca 2,60 m wysokości przestrzeń domu została otwarta i wizualnie podzielona dwustronnym kominkiem, którego prosta bryła jedną stroną ociepla ascetyczną strefę otwartej kuchni, drugą ogrzewa przestronny salon z wyjściem do atrium. Nie było to łatwe i wymagało odwagi, bo w tym miejscu biegnie ściana nośna. Dlatego forma kominka została trochę wymuszona: oprócz belki w suficie utrzymującej konstrukcję, ściany boczne kominka też ją podtrzymują. Duża wyspa ze zlewem i płytą do gotowania wypełniła część kuchenną. Ma też funkcję integrującą, bo na jej dłuższym boku w rzędzie stoją regulowane, polskie przemysłowe krzesła, które kiedyś służyły szwaczkom.
mp
Utrzymane w stonowanych kolorach atrium ma betonowe schody z czerwoną poręczą. Kiedy w latach 70. powstawał projekt domu, w pierwszej wersji miało to być wejście na basen, jest taras.
Z tej otwartej kuchni blisko jest do łazienki z ogromną wanną i malutką umywalką z taflą lustra pociętą w prostokąty. Przesuwne ściany łazienki umożliwiają rzecz bezcenną - kąpiel z widokiem na atrium.
mp
Na tle obrazu Teresy Pągowskiej pt. "Intérieur Terrible" lekkie rzeźby znanego we Francji polskiego artysty Piotra Kamlera.
W salonie jakby dla równowagi pozostał blat z poprzedniej kuchni. - Zostawiłam w nim zlew do mycia pędzli. Ciągle myślę, że będę żyła 100 lat i jeszcze będę miała czas na malowanie - mówi właścicielka. Wokół niskiego stołu zaprojektowanego 30 lat temu przez panią Krystynę stanęły fotele pokryte polskim lnem w kolorze ziemi, które w latach 80. wyszły spod jej ręki.
Wizualnie lekkie rattanowe fotele z IKEA wokół stołu dopełniły reszty. Różnej wysokości białe stołeczki projektu właścicielki służą też jako stoliki pomocniki i są porozstawiane w całym domu.
mp
Obraz słynnej, nieżyjącej już malarki Teresy Pągowskiej pt. "Widziany z wydmy".
Z salonu przechodzi się do małej, ascetycznej sypialni z łóżkiem na antresoli. Prowadzą do niej betonowe, pełne schody. Wejście jest tylko pozornie otwarte. W razie potrzeby zamykają je wahadłowo zamontowane proste białe drzwi na co dzień ukrywające w sypialni małą bibliotekę.
mp
Drewniana wyspa pokryta jest laminatem. Za nią ściana szafek z IKEA. Ich lewa część spełnia też rolę garderoby. Fotel projektu Krystyny z lat 80., taboret z lat 70.
Dynamiki wnętrzu nadały nie tylko błyszczące zimną konstrukcją przesuwne systemy, ale także ułożona po skosie jasna, bambusowa podłoga i tak samo biegnąca, ręcznie pocięta w długie paski glazura. Specjalnie do tego domu pani Krystyna zaprojektowała industrialne, metalowe białe lampy i identyczny wyciąg, który wisi nad wyspą. Są prościutkie, niedrogie, zrobione z jednego kawałka metalu. Ich tajemnicą jest to, że są regulowane. Mają trzy długości, więc można je montować we wnętrzach o dowolnej wysokości. Z wielkim sukcesem Krystyna sprzedaje je do tej pory we Francji w swojej galerii w Veselay.
.
mp
W miejscu małych pokoi powstała przestrzeń idealna do ekspozycji sztuki: futurystycznych rzeźb Piotra Kamlera i kolorowych płócien Teresy Pągowskiej.
Od strony atrium wyburzono wąskie, wysokie okna i wstawiono duże okna-ściany z lekko przydymionego, przepuszczającego światło tylko w jedną stronę szkła. Zasadzone w latach 70. brzozy podświetlono, ogród po części wyłożono płytami betonu wyglądającymi jak deski. Przebudowa odbyła się w ekspresowym tempie - trwała tylko półtora miesiąca. Światło wlało się do środka, powstała przestrzeń idealna do wyeksponowania sztuki. Trochę jak w galerii rozstawione zostały delikatne w formie, przestrzenne rzeźby przyjaciela domu Piotra Kamlera. Jego wizje kosmiczne idealnie uzupełniają proste wnętrze.
.
mp
Na tle obrazu Teresy Pągowskiej pt. "Czerwone psy" jej syn, grafik Filip Pągowski i wnuczka Kamila Pągowska.
Jeszcze na ASP zawiązała się przyjaźń Krystyny z Teresą Pągowską i jej mężem Henrykiem Tomaszewskim, słynnym grafikiem i plakacistą. - I to nie taka, "którą wypada mieć" - dodaje. Pierwsze płótna, jakie dostali wraz z mężem od prof. Pągowskiej były właśnie ściśle związane z tym domem. To prezenty bardzo osobiste, stworzyły niepowtarzalną kolekcję dzieł, o których inni tylko marzą. Idealnie wpisują się w czyste, jasne wnętrze. Krystyna jest do nich przywiązana. Są integralną częścią jej polskiego życia. Nie wyobraża sobie sprzedaży żadnego z nich. Przyjaźni się z synem Henia (jak mówi o Tomaszewskim) i Teresy, mieszkającym w Nowym Jorku grafikiem Filipem Pągowskim i jego amerykańską córką, Kamilą. Kiedy spotykają się w domu, otoczeni malarstwem Pągowskiej, dla wszystkich jest to święto. - Obrazy zapiszę im.
Dostałam je od Teresy i uważam, że powinny wrócić do rodziny.
Ich miejsce jest z nimi - zapewnia pani Krystyna.
- Więcej o:
Jakie światło do pracy w domu?
Światło w domu
Jak ciekawie wykończyć sufit?
Master bedroom, czyli spokój o poranku
Robaki w domu. 13 insektów, z którymi mieszkasz. Jak się ich pozbyć?
Wnętrze wypełnione roślinami
Czy drzewko szczęścia rzeczywiście grozi nieszczęściem?
Likwidujemy szczelinę między kuchnią a blatem