Indyjska aranżacja
Ania czerpie z Indii garściami - jest wprost zafascynowana tamtejszą kulturą, filozofią życia, kuchnią, a nawet... modą. Miłości do tego dalekiego, egzotycznego kraju dała wyraz, urządzając swoje mieszkanie.
Kiedy po raz pierwszy weszła do dwupokojowego mieszkania na warszawskich Kabatach, od razu poczuła, że jest w domu. Nareszcie mogła uznać, że wielomiesięczne poszukiwania własnych czterech kątów zakończyły się sukcesem. Bez zastrzeżeń zaakceptowała nie tylko metraż i rozkład mieszkania, ale też wszystko to, co zastała po swoich poprzednikach (warto wspomnieć, że była właścicielka zajmowała się projektowaniem wnętrz). Podobały jej się intensywne barwy ścian, podłogi, nawet "odziedziczone w spadku" elementy wyposażenia, między innymi niektóre meble. Nowej właścicielce przypadła do gustu zwłaszcza kuchnia: kolorowa, całkowicie otwarta na pokój, usytuowana na niewielkim podwyższeniu. Bo też właśnie kuchnia jest dla Ani - która bardzo lubi gotować - miejscem niezwykle ważnym.
Gospodyni jest biologiem molekularnym, sporo czasu spędza w laboratorium. Dobrze więc wie, co mówi, gdy porównuje z nim kuchnię. W tym domowym laboratorium miesza smaki świata, ale najwięcej uwagi poświęca oczywiście kuchni indyjskiej. O efektach tych eksperymentów z uznaniem wypowiadają się znajomi Ani, często przez nią zapraszani na "indyjskie spotkania". Do tej pory była w Indiach trzy razy - i z pewnością na tym się nie skończy. Ten kraj zawładnął nią całkowicie (zaczęła się nawet uczyć trudnych kroków tańca hinduskiego).
Ania mówi o sobie, że ma duszę szperacza, toteż z każdej wyprawy wraca nie tylko pełna wrażeń, ale i naładowana pozytywną energią na następnych kilka miesięcy. Przywozi do Polski piękne tkaniny wyszukane w tamtejszych sklepikach i na bazarach oraz najróżniejsze drobiazgi, jak choćby świeczki czy kadzidełka. Jednak przedmioty zdobiące mieszkanie pochodzą nie tylko stamtąd. Wiele dekoracyjnych przedmiotów, np. poduszki, gospodyni wyszukała w warszawskich sklepach z indyjskimi wyrobami.
Podobno podróżujemy po to, by stworzyć sobie iluzję, że mamy dokąd wrócić. Do swojego warszawskiego mieszkania Ania z przyjemnością powraca z każdej podróży. Nawet do Indii. Może dlatego, że z powodzeniem udało się jej tutaj stworzyć namiastkę tego dalekiego kraju - wnętrze pełne egzotycznych barw, wzorów i zapachów.
Gospodyni jest biologiem molekularnym, sporo czasu spędza w laboratorium. Dobrze więc wie, co mówi, gdy porównuje z nim kuchnię. W tym domowym laboratorium miesza smaki świata, ale najwięcej uwagi poświęca oczywiście kuchni indyjskiej. O efektach tych eksperymentów z uznaniem wypowiadają się znajomi Ani, często przez nią zapraszani na "indyjskie spotkania". Do tej pory była w Indiach trzy razy - i z pewnością na tym się nie skończy. Ten kraj zawładnął nią całkowicie (zaczęła się nawet uczyć trudnych kroków tańca hinduskiego).
Ania mówi o sobie, że ma duszę szperacza, toteż z każdej wyprawy wraca nie tylko pełna wrażeń, ale i naładowana pozytywną energią na następnych kilka miesięcy. Przywozi do Polski piękne tkaniny wyszukane w tamtejszych sklepikach i na bazarach oraz najróżniejsze drobiazgi, jak choćby świeczki czy kadzidełka. Jednak przedmioty zdobiące mieszkanie pochodzą nie tylko stamtąd. Wiele dekoracyjnych przedmiotów, np. poduszki, gospodyni wyszukała w warszawskich sklepach z indyjskimi wyrobami.
Podobno podróżujemy po to, by stworzyć sobie iluzję, że mamy dokąd wrócić. Do swojego warszawskiego mieszkania Ania z przyjemnością powraca z każdej podróży. Nawet do Indii. Może dlatego, że z powodzeniem udało się jej tutaj stworzyć namiastkę tego dalekiego kraju - wnętrze pełne egzotycznych barw, wzorów i zapachów.
Skomentuj:
Indyjska aranżacja