Dom z widokiem na ocean
Kiedy Rob wytłumaczył architektowi, jak ma wyglądać jego wymarzony basen, ten spojrzał na niego z przerażeniem. Bo to był trochę wykład o tym, jak zrobić sobie kawałek plaży koło domu. Pomysł z jednej strony ostry, a z drugiej pozbawiony jasnych granic...
Basen w domu McClellandów jest jak przedłużenie widoku na ocean. Jakby jedna z fal dotarła aż na taras.
Kto tu mieszka? Gina i Rob McClellandowie, modele, właściciele studia fotograficznego.
Gdzie? W Grotto Bay Estate, RPA
Metraż: 283 m kw.
Widząc opaloną i zrelaksowaną parę młodych ludzi, Ginę i Roba McClelland, dalibyście głowę, że wiodą luksusowe i leniwe życie. Że pewnie odcinają kupony od tego, co zarobili przed obiektywem, kiedy pracowali jako modele. A tymczasem oni ciągle pracują, choć już po drugiej stronie kamery, w studiu fotograficznym 2Productions i mają na swoim koncie ponad 500 sesji zdjęciowych, głównie dla świata mody. Pracowici, ale nie pracoholiczni. Zawsze znajdowali czas dla córek - Meecy i Hannah oraz psów Maxa i Texana. I to czas, który anglojęzyczny świat określa mianem "quality time".
Harmonijkowo otwierane okna kadrują dom na przestrzał. Z jednej strony ocean, z drugiej łąka. Tarasowy barek to ukochane miejsce Roba na poranną kawę.
Biznes uzależniony od słońca i bezchmurnego nieba najbardziej pochłania ich latem, które zresztą trwa tutaj siedem miesięcy. Zimy, które są łagodne, upływają im na częstych wypadach na West Coast. Uprawiają rozmaite sporty wodne i organizują wycieczki rowerowe. To miejsce szczególne, dzikie i pachnące przygodą. Poza tym wieje wiatr idealny do surfowania - mówi Rob.
W pewnym momencie postanowił, że zainwestuje w dom nad morzem właśnie na Zachodnim Wybrzeżu, niezbyt daleko od Kapsztadu, i że będzie go wykorzystywał także zawodowo - jako miejsce sesji zdjęciowych. Taki kawałek ziemi z otwartym widokiem na morze, zaledwie 45 minut jazdy od miasta, znalazł w Grotto Bay Estate.
Ulubione siedzisko Giny, która uwielbia bujać się w przewiewnym, ażurowym kokonie.
Na tym terenie obowiązują trzy urzędowo regulowane style budownictwa: Farm Style, West Coast Style i Beach Style. Rob od początku wiedział, że jego dom powinien być nowoczesną bryłą oszalowaną drewnem.
Kominek w domu letnim to podstawa. Zapobiega hibernacji, kiedy wpadamy tu zimą - śmieją się właściciele.
Rob poprosił architekta Alana Paine'a z pracowni Logo Homes o wcielenie planów w życie. Ale wizja Roba na tym się nie kończyła. Chciał mieć basen o nieregularnym brzegu i tak usytuowany, by z perspektywy tarasu wydawał się naturalnym przedłużeniem oceanu. Fachowcy spojrzeli jak na wariata i skończyło się na tym, że Rob musiał się zająć realizowaniem swojej wizji sam. Dali mu tylko jedną radę odnośnie budowania basenu wyniesionego ponad poziom gruntu: "Wpakuj worki z piaskiem jako podwaliny konstrukcji".
Zamówił stalową bazę w kształcie przyszłego zbiornika, w którą wlano beton i wykończono go w kolorze piasku. Żadnej sześciennej niecki! Basen wygląda jak jeziorko o nieregularnym brzegu i łagodnie opadającym dnie. To z jednej strony. Z drugiej basen kończy się krawędzią ostrą jak brzytwa.
Dzięki harmonijkowym oknom i drzwiom dom z łatwością otwiera się na taras. Przy stole w jadalni toczą się najciekawsze rozmowy, kiedy do Giny i Roba przyjeżdżają przyjaciele.
Sam budynek, nie przekraczając lokalnych wytycznych co do wysokości zabudowy, czyli sześciu metrów, dostał dużą, przewiewną część dzienną obejmującą dwie kondygnacje plus pokoje gościnne na poddaszu. Pomalowane na biało ściany i podłogi dają wrażenie bezgranicznej przestrzeni, która - dzięki harmonijkowo rozsuwanym oknom i drzwiom - z łatwością otwiera się na obłożony deskami taras.
Jesteśmy outdoorowcami - mówią o sobie McClellandowie. Gdyby mogli, to spędzaliby cały czas na zewnątrz.
Właściciele nie ulegli powszechnej na Zachodnim Wybrzeżu błękitno-białej palecie, którą zobaczymy w przytłaczającej większości tutejszych domów wakacyjnych.
Pomalowane na biało ściany i podłogi dają wrażenie bezgranicznej przestrzeni. W kuchni rządzi niepodzielnie Gina. Jedyny kulinarny obowiązek Roba, to przynieść jej rano filiżankę kawy do łóżka.Wykupuję się tym na resztę dnia - żartuje.
U Giny i Roba warstwy białej farby przenikają się rozmaitymi fakturami naturalnego drewna - od szarego, wysmaganego wiatrem i przeżartego morską solą do nowego, pieczołowicie wygładzonego, po drodze mijając elementy z odzysku noszące ślady dawnych malunków.
Baldachimowa konstrukcja nad łóżkiem wygląda jakby wyrzuciło ją morze. Do tego rustykalne dodatki: chodnik z plecionych traw i pościel z surowego lnu.
Meble z rattanu i dywany z morskich traw ożywiają przestrzeń niczym kilka akcentów na niezamalowanym płótnie.
Kąpiel przy szumiącym w dali oceanie, w wannie przypominającej muszlę. Maksimum wrażeń w minimalistycznie urządzonej łazience.
McClellandowie bardzo chwalą sobie ustawienie domu względem otoczenia. Z okien kuchni spoglądają na fynbos, czyli południowoafrykańską łąkę porośniętą w większości przez endemiczne, nie występujące nigdzie indziej kwiaty i trawy.
Niewysoka, ale bujna roślinność otacza ich dom ze wszystkich stron. Widok na dom znad basenu, w dali morze.
Impresjonizm w stanie czystym. Po przeciwnej stronie mogą wygrzewać się w promieniach słońca na tarasie niczym jaszczurki. Albo dla ochłody przejść się postrzępionym brzegiem basenu.
Miedziana armatura, ścianka zbita z odzyskanych, mocno wysłużonych desek to ulubiony przez dzieci prysznic pod chmurką.
Meble z rattanu, naturalnego drewna, dywany z morskich traw ożywiają przestrzeń.
Wysokość salonu pozwoliła wyeksponować nietypowy w tym domu dekoracyjny element - kryształowy żyrandol.
Skomentuj:
Dom z widokiem na ocean