Mieszkanie na poddaszu z widokami
Niewiele przedmiotów - duże wrażenie. To wnętrze dorównuje widokom za oknami. Na przekór minimalistycznym środkom, projektant Davide Salvatico stworzył w turyńskim apartamencie przestrzeń ciekawą i niejednoznaczną.
Kto tu mieszka? Cristina i Stefano, młode małżeństwo z psem.
Gdzie? Blisko centrum Turynu.
Metraż: 280 m kw. + 80 m kw. tarasu na najwyższej kondygnacji starej kamienicy.
Odrestaurowane poddasze starej kamienicy w śródmieściu Turynu ma nie tylko szacowny, ale także ściśle naukowy rodowód. Jeszcze niedawno urzędowała tu chrześcijańska szkoła La Salle, założona w 1846 roku jako pierwsza uczelnia techniczna ówczesnego Księstwa Sabaudii. Pod łukowym sklepieniem studenci pochylali się nad deskami kreślarskimi, mając za przykład i natchnienie strzelistą kopułę Mole Antonelliana - śmiałej XIX-wiecznej budowli, która do dziś jest architektonicznym symbolem miasta, a którą z okien tego mieszkania widać jak na dłoni. Jego właściciele, Cristina i Stefano, co rano budzą się, mając turyńską panoramę zwieńczoną dumną iglicą Antonelliany, zamiast tapety. Salon z kolei otwiera się na wzgórza, które po zmierzchu iskrzą się tysiącami światełek domów i pałacyków, okupujących okoliczne zbocza. Nie zepsuć tych widoków było warunkiem sine qua non, otwierającym listę projektowych założeń. Dlatego koncepcję wnętrz powierzono miejscowemu architektowi Davide Salvatico, znanemu z upodobania do prostych sugestywnych form i z gorącej miłości do Turynu.
Remont poddasza
Dwa lata żmudnej pracy całej trójki przyniosły spektakularny efekt. Davide, niczym wytrawny krawiec, zaczął od materiałów. Wybrał te najszlachetniejsze i najmilsze w dotyku: mosiądz, alabaster, dąb, filc, po czym zajął się „krojem”. Wszelkie instalacje, łącznie z przydatną nawet w północnych Włoszech klimatyzacją, ukrył tak, jak dobry krojczy chowa szwy. Usunął zbędne podziały, tworząc nowe, subtelne i symboliczne. To, co pozostało widoczne, jest czystą formą architektoniczną, podporządkowaną miejskiemu pejzażowi i potrzebom domowników. Na liście tych ostatnich wysoko uplasowała się możliwość ciekawego wyeksponowania dzieł sztuki ze zbiorów Stefano, który kolekcjonerską pasję odziedziczył po dziadku, wytrawnym koneserze współczesnego malarstwa i rzeźby.
Mieszkanie zachwyca luksusem otwartej przestrzeni i uwodzi smakiem detali. Już w progu wita obietnicą czegoś wyjątkowego - drzwi wejściowe wykonano z oprawionego w mosiądz alabastru. Ich podświetlane skrzydło nie otwiera się, lecz bezszelestnie przesuwa, wspomagane elektrycznymi siłownikami. Z holu jeden trop prowadzi do salonu, drugi do sypialni, i to właśnie on wydaje się bardziej spektakularny, mimo że kieruje do kameralnej prywatnej części domu. Reżyseria tego efektu to zasługa architekta, który granicę stref dziennej i nocnej wytyczył za pomocą niezwykłych drzwi, ozdobionych płaskorzeźbą wykonaną na zamówienie gospodarzy przez meksykańskiego artystę Javiera Marina.
Luksusu wysmakowany
Obrotowy panel osadzony na mosiężnej osi pokrywa relief z brązu i żywicy. W ten sposób płaskorzeźba, nazwana przez autora „Puerta Torino” (turyńskie drzwi), poprzez dodanie do formy bardzo praktycznej funkcji, aktywnie uczestniczy w życiu rodziny.
Cristina i Stefano uwielbiają swój salon - jasne wnętrze, niczym namiot rozpięty nad widokiem spływającego po zboczach miasta. Na strefy dzieli go rozłożysta dwustronna sofa Piero Lissoniego, skórzany jasnobrązowy mebel-kreator, który organizuje przestrzeń w promieniu 360 stopni. Można tu prowadzić panelowe dyskusje z przyjaciółmi, dyskretnie przysłuchując się rozmowie sąsiadów za plecami. Ogromna kanapa doskonale ucieleśnia ideę projektu; dzieli nie dzieląc, łączy i miesza, a jednocześnie porządkuje. Na takim efekcie zależało właścicielom.
Główną ozdobą salonu jest rzeźba chińskiego artysty Ai Weiwei’a - drewniana, wielka rozmiarami, ale optycznie lekka, bo ażurowa. Przejrzysta forma włącza ją w aranżacyjną narrację; struktura nie tłumi panoramicznych widoków, za to tworzy dla nich oryginalną ramę. Podobnie jak ona, prześwituje też przeszklone palenisko centralnie umieszczonego kominka, ukazując po drugiej stronie gabinet z biblioteką. Za tymi nobliwymi hasłami kryje się klarowna prostota nowoczesnego umeblowania: neutralne białe biurko, kolorowe krzesła, regał z corianu i bukowej sklejki. Sprzęty oryginalne i pomysłowe, ale lekkie i nieagresywne.
Unikalne akcenty we wnętrzach
Kuchnia, srebrno-biała i minimalistyczna, występuje niemal incognito. Davide swoim krawieckim zwyczajem „przyciął” nietypowo wysokie wertykalne szafki i to jedno dyskretne cięcie nadało kuchennej zabudowie sznyt unikalności. Zaplecze kulinarne jest tłem dla barwnej i wymyślnej jadalni; wokół wysmukłego stołu z czarnego włókna szklanego dwa rodzaje krzeseł: metaliczne i czerwone. Meble grają tu jak aktorzy, bo oprócz nich i widoków za oknami we wnętrzu nie ma nic.
Ten trochę teatralny klimat przenika całe blisko 300-metrowe mieszkanie. Ale prezentowane tu przedstawienie niewiele ma wspólnego z wystawnym widowiskiem. To raczej kameralna pantomima, bezgłośny ale sugestywny spektakl, w którym liczą się nie tyle kostiumy i bogata scenografia, ile subtelność i precyzja. Zgoda kształtów i nieomylna pewność gestu. Choć mowa tu o geście kreacji zdolnego architekta.
Skomentuj:
Mieszkanie na poddaszu z widokami