Nad dachami Żoliborza
Beata kocha stary Żoliborz, tutaj spędziła część swojego dorosłego życia. Szukając nowego mieszkania, zapragnęła powrócić do ulubionej, warszawskiej dzielnicy. Marzyła o wnętrzu z duszą i historią. Niewielkim, a jednocześnie pełnym światła, sztuki i przestrzeni.
Stary Żoliborz to warszawska dzielnica o niezwykłym klimacie. Mało kto wie, że nad częścią szeregowej zabudowy, na tyłach Placu Inwalidów, w latach osiemdziesiątych na wielu domach pojawiły się nadbudowy.
Ukryte przed oczami przechodniów mieszkania na ostatnich kondygnacjach mają wspaniały widok na dachy i zielone ogrody pomiędzy kamienicami. Na adaptowanych i rozbudowanych strychach kryją się urocze przestrzenie. Jedną z nich mieliśmy przyjemność zaprojektować.
Beata, właścicielka poddasza, w sąsiednim domu spędziła ważną część swojego życia. Po latach szukała nowego mieszkania i odwiedzając ulubione okolice natknęła się na ogłoszenie w oknie szeregowego segmentu. Decyzja o zakupie zapadła niemal natychmiast, siedemdziesięciometrowe poddasze zauroczyło ją od pierwszego wejrzenia.
Nas też zachwyciło szarą, drewnianą podłogą z desek, otwartym kominkiem i nietypowym układem. Wydawało się jednak dość mroczne, a długi i szeroki taras był kompletnie niewykorzystany. Pierwszą decyzją i największym elementem przebudowy było powiększenie okien salonu i gabinetu, które pozwoliło otworzyć mieszkanie na taras. Wnętrze wypełniło się światłem, a piękny widok na stary ogród i świerki daje wytchnienie i niezwykłą perspektywę. Układ pomieszczeń pozostał bez zmian. Z centralnie położonego holu wchodzimy do salonu z jadalnią i aneksem kuchennym. Zależało nam, aby mieszkanie było jasne i świetliste, dlatego ściany pozostały białe, a posadzki z sosnowych desek lekko szare. Drewniane fronty szafek kuchennych pomalowaliśmy w odrobinę ciemniejszym odcieniu szarości. Założyliśmy, że projektowane wnętrze będzie minimalistyczne, a wszystkie elementy starego wykończenia, które uda nam się odzyskać, pozostawimy, co najwyżej zmieniając im kolor.
Świadomie nie prostowaliśmy i nie wyrównywaliśmy ścian, pozostawiliśmy stare drewniane podłogi, natomiast okna oraz drzwi wewnętrzne wymagały wymiany na nowe. W projekcie założyliśmy, że wszystkie użyte materiały wykończeniowe będą dobre gatunkowo. Na posadzki w łazienkach wybraliśmy minimalistyczny szary gres oraz klinkier. Zabudowy stolarskie w większości zostały wykonane z fornirowanej płyty stolarskiej, na blatach w kuchni i łazienkach pojawił się naturalny kamień. Projekt kuchni pod skosem zawsze jest wyzwaniem projektowym. Tym razem zaproponowaliśmy minimalistyczną zabudowę oraz półki i lekkie górne szafki z przesuwnymi frontami. Prace renowacyjne trwały pięć miesięcy i, jak to przy remontach starych mieszkań bywa, przyniosły trochę niespodzianek. Wymiany wymagało wiele elementów instalacji, a także zewnętrzna ściana od tarasu, która wykonana bez izolacji i z bardzo kiepskich materiałów, zwyczajnie spróchniała.
Dla właścicielki najważniejsza jest uporządkowana przestrzeń wypełniona światłem, stanowiąca tło dla ulubionych obrazów. Autorem większości z nich jest syn Beaty, Bartłomiej Kiełbowicz. Meble, które pojawiły się we wnętrzu, to niezbędne minimum zapewniające dyskretny komfort. Odrobiną luksusu jest wolno stojąca wanna w łazience przy sypialni. Także w tym miejscu zastosowaliśmy przestrzenną sztuczkę. By sprawić, żeby sypialnia i łazienka stały się optycznie większe i świetliste, wyburzyliśmy ścianę oddzielającą oba pomieszczenia. Zamiast niej pojawił się parawan z mlecznego szkła, miskę WC ukryłyśmy we wnęce. Takie rozwiązanie było możliwe, ponieważ na poddaszu jest jeszcze jedna, gościnna łazienka, tradycyjnie zamknięta drzwiami, w której przewidzieliśmy kabinę prysznicową. W mieszkaniu znajdują się jeszcze dwa pokoje. W mniejszym urządziliśmy garderobę z pralnią, większy z ogromnym oknem na taras jest gabinetem, a bywa też pokojem gościnnym.
Pomimo niewielkiej powierzchni mieszkanie sprawia wrażenie przestronnego. Skosy i zakamarki nadają mu ciut tajemniczy charakter, a obrazy i książki sprawiają, że poddasze ma niezwykły, indywidualny charakter. Beata uwielbia spędzać czas na tarasie i pomimo że jest on w sercu Żoliborza, to klimat jest tu wakacyjny i sielski.
Nad dachami Żoliborza - prezentacja wnętrz
Niewielkie okno w salonie projektanci z JAM KOLEKTYW zastąpili szklaną ścianą, dzięki czemu salon powiększył się optycznie o część tarasu. Widok na zielony ogród daje wytchnienie i spokój. Proste meble w salonie są utrzymane w jasnej, naturalnej kolorystyce. Sofa to Kibo/Furninova, stolik kawowy Muse pochodzi ze Studio Noti, puf tapicerowany to prototyp JAM KOLEKTYW autorstwa Krzysztofa Milewskiego.
Aneks kuchenny pod skosem jest niewielki, ale dzięki przemyślanemu układowi pomieścił wszystkie funkcje. Drewniane fronty w odcieniu jasnej szarości dyskretnie uzupełniają przestrzeń salonu.
Wspólną decyzją właścicielki i projektantów było użycie materiałów dobrych gatunkowo, które będą szlachetnie się starzały i pięknie wyglądały przez kolejne lata. Dlatego na blatach kuchennych pojawił się kamień naturalny Basaltina.
Naturalne tkaniny są ważnym elementem tego wnętrza. Lniane poduszki i fakturowe pledy to symbol prostej, niewymuszonej elegancji.
W części pokoju dziennego stanął okrągły stół Argo/Paged. Jadalnia bywa też miejscem pracy, dlatego oprócz drewnianych krzeseł Lof/Paged swoje miejsce znalazły tutaj także miękkie fotele Jenny/Sits. Nad stołem zawisła minimalistyczna w formie lampa Semi/Gubi. Dekoracje na stole pochodzą z Another Design. Prace malarskie to ważne elementy tego wnętrza, nadające mu osobisty charakter. Obraz nad stołem jest autorstwa Bartłomieja Kiełbowicza.
Sypialnia pod skosem jest minimalistyczna. Proste łóżko dekorują utrzymane w odcieniach różu i brązów lniane tkaniny z NAP. Półki na książki, lampka nocna to niezbędne minimum. Najważniejszym dodatkiem jest energetyczny, czerwony obraz autorstwa Bartłomieja Kiełbowicza.
Fotel Alex/SITS to wymarzone miejsce, w którym wspaniale czyta się książki i leniuchuje popołudniami.
Gabinet z widokiem na żoliborskie ogrody bywa także pokojem gościnnym. Tu mieści się też biblioteka z częścią książkowych zbiorów Beaty. Proste, drewniane biurko to Piko/Szyszkadesign, krzesło Mishell/Noti, lampka na biurku to Gatto/Flos.
Toaletę ukryliśmy w wyłożonej fornirowanymi panelami wnęce. W zabudowie schowaliśmy elektryczny podgrzewacz wody i szafkę na przybory łazienkowe.
Łazienka stanowi przedłużenie sypialni. Wcześniej była oddzielona ścianą, którą teraz zastąpiła tafla mlecznego szkła w drewnianej ramie. Dzięki takiemu rozwiązaniu zyskaliśmy przestrzeń i doświetliliśmy oba pomieszczenia. Wolno stojąca wanna HushLAB i pozostałe sprzęty łazienkowe pochodzą z Internity Home. Meble łazienkowe to projekt JAM KOLEKTYW.
W holu wejściowym nad drewnianą konsolą zawisły zdjęcia, rysunki i niewielkie obrazy, które są sentymentalnymi notatkami z podróży i rodzinnie spędzonych chwil. Obraz „Dziewczyna z warkoczem” jest autorstwa Róży Litwy.
Konsola umywalkowa to ważny element każdej łazienki. W projektach JAM KOLEKTYW najczęściej jest to mebel zrealizowany według autorskiego pomysłu. W niewielkiej łazience z prysznicem zależało nam na dekoracyjnym, lecz minimalistycznym akcencie, dlatego wolno stojąca umywalka HushLab została postawiona na kamiennym blacie, wspartym na lekkiej, metalowej konstrukcji. Dzięki kamiennej „wywijce" na ścianie mogliśmy zrezygnować z płytek ceramicznych, pozostawiając szorstki, naturalny tynk pomalowany matową farbą łazienkową.
Skomentuj:
Nad dachami Żoliborza