Pastelowe i kobiece: 55-metrowe mieszkanie w Warszawie
Pogodne i wdzięczne. Wnętrza 55-metrowego mieszkania w Warszawie, zrealizowanego przez architektkę Magdalenę Młynarską dla młodej właścicielki, przyciągają uwagę przytulną aurą i oryginalnymi pomysłami. Znajdziemy tu pastelowe kolory, nietypowe płytki ceramiczne oraz lampy-ptaki.
Mieszkanie blisko domu rodziców i dziadków oraz planowanej trzeciej linii metra przekonało do zakupu młodą właścicielkę nie tylko dobrą lokalizacją, ale też układem odpowiadającym jej potrzebom. Otwarta przestrzeń dzienna, sypialnia, dodatkowy pokój, łazienka, a także oddzielna toaleta, na której zależało inwestorce, połączone nieskomplikowanym układem komunikacyjnym, niemal nie wymagały zmian.
Autorka projektu wnętrz, architektka Magdalena Młynarska, ograniczyła ingerencję w zastany układ funkcjonalny do przeniesienia pralki z łazienki na korytarz, aby schować ją w zaplanowanej tu dużej szafie gospodarczej oraz wykonania, kosztem dodatkowego pokoju, szaf ubraniowych dostępnych od strony wspomnianego korytarza. Dokładnie zanalizowaną i zaplanowaną co do metra kwadratowego przestrzeń można było teraz urządzić tak, aby zgodnie z wytycznymi właścicielki nadać jej wystrojowi cechy odzwierciedlające osobowość młodej lokatorki.
Mieszkanie było projektowane tylko dla mnie i chciałam, żeby to było w jakiś sposób widoczne, chciałam, żeby było kobiece. głównie poprzez kolory. Od początku marzyłam o różowej kuchni, zależało mi też na użyciu miętowo-szałwiowych zieleni i głębokiego błękitu. Lubię kolory i lubię się nimi otaczać. Poprawiają mi nastrój. Sposób, w jaki architektka połączyła je w moim mieszkaniu, zachwycił mnie i uważam to za największy atut tego wnętrza.
Subtelnie połączone, przewijające się przez całe mieszkanie kolory pastelowego różu i zieleni wybrzmiewają szczególnie dobrze na tle jasnych ścian i winylowej podłogi w odcieniu klasycznego dębu. Jednak to niejedyne wyróżniki tej wdzięcznej, ale jednocześnie pełnej energii przestrzeni.
Uwagę zwracają płytki ceramiczne, zwłaszcza białe, z czarnym motywem graficznym, użyte w strefie wejścia do mieszkania i kuchni. Opowieść o projektowej drodze do decyzji o ich wyborze i usytuowaniu należy poprzedzić odpowiednim wstępem, który zdradziła nam architektka. Zaproponowana przez dewelopera strefa zabudowy kuchennej w kształcie litery „C”, wydała się zarówno projektantce, jak i pani domu zbyt mała, jak na potrzeby osoby lubiącej gotować.
W każdej pracy jestem w mniejszości, która przychodzi z własnym, domowym lunchem. Nie potrafię nawet powiedzieć, gdzie w okolicy mogę coś zamówić z dowozem, bo zdarza mi się to dosłownie kilka razy w roku. Lubię gotować i planowanie kuchni było dla mnie ważnym punktem projektu.
Postanowiono więc rozbudować kuchnię o półwysep. Dzięki niemu do dyspozycji są dodatkowe szafki oraz więcej powierzchni blatu. Przy okazji półwysep stał się świetnym pretekstem do umieszczenia po jego drugiej stronie niedużego, zgrabnego stołu, przy którym można wygodnie usiąść do posiłków i nie tylko.
W trakcie prac wykończeniowych los mieszkania stanął pod znakiem zapytania. Właścicielka bowiem dostała propozycję wyjazdu na zagraniczny kontrakt. Rozważania na temat tego, czy dokończyć budowę i oddać na wynajem mieszkanie na czas pobytu za granicą czy też go nie wynajmować, zaważyły na planowanym budżecie. Architektka dostała za zadanie znalezienie niedrogich, ale ładnych zamienników niektórych elementów wyposażenia. Jednym z nich była zabudowa kuchenna, która w ramach oszczędności została zakupiona w Ikei. W modułowej kuchni nie obyło się bez wypełniania blend i cyzelowania zabudowy przez stolarza, ale efekt jest bardzo zadowalający. Zwłaszcza z powodu dodatkowych rozwiązań. Chcąc dodać nieco efektu „wow” do budżetowej kuchni, architektka dobrała na ściany nad blatem nietypowe płytki. Gresowe kafle w białym kolorze z naniesionym wzorem czarnej kreski, nadrukowanej w różnym ustawieniu, z daleka wyglądają jak tapeta.
Efekt ten potęguje ułożenie ich do końca strefy kuchennej, a potem zamarzyła się mi się kontynuacja płytek za lodówką… i takim sposobem ten sam materiał „wypływa” zza lodówki, idąc do korytarza okala obie ściany toalety aż po drzwi wejściowe do mieszkania.
Płytki obejmuje pas listwy przypodłogowej na dole i ozdobny gzyms na górze, co wzmaga wrażenie czytania dekoracji ściennej jako swego rodzaju tapety. Ponadto kontynuacja wzoru płytek od wejścia po strefę dzienną działa zapraszająco, „wciągając” do środka mieszkania. Oszczędnie umeblowana część salonowa podąża za nieobciążonym dominującymi elementami wystrojem całego mieszkania. Znalazła się tu szara sofa, stoliki kawowe, szafka RTV z zawieszonym nad nią telewizorem oraz miękki dywan zdobiony czarną, wijącą się linią – nawiązaniem do linii-kresek z opisanych płytek ściennych. Wśród spójnych, powtarzających się motywów aranżacyjnych trzeba też wymienić wzór pionowych ryfli. Zdobią one fronty szafki RTV, podobnie jak szafek umywalkowych w łazienkach oraz ściany w salonie.
Jestem straszną" szczególarą". Lubię zadbać o detal, a wiem jak newralgicznym miejscem jest zakończenie płytek. Postanowiłam więc na odcięciu tych ułożonych nad blatem kuchennym ułożyć sztukaterię w formie pionowych pasów na ścianie. Nie chciałam wprowadzać drewnianych paneli, które według mnie wyglądałyby tu ciężko, więc wybrałam takie w białym wykończeniu. To samo rozwiązanie zastosowałam po drugiej stronie salonu, co w połączeniu ze sztukaterią pod sufitem i ciepłym beżem – „zrobiło” nam ściany. Żeby nie wchodzić w róż, zasłony zakupione zostały w odcieniu kawy z mlekiem.
W sypialni zachowano kolorystykę z całego mieszkania. Ściany w miętowym kolorze zdobi sztukateria. Komponujące się idealnie z jasną zielenią tapicerowane łóżko dobrano w różowej tkaninie. Złote akcenty dopełniają elegancką nutę wystroju. Nietypowe lampy-ptaki o wyglądzie figurek złożonych metodą origami stanowią wisienkę na przysłowiowym torcie w aranżacji sypialni.
O starannie dopracowanych zestawach kolorystycznych świadczy też wygląd głównej łazienki. Wrażenie robią zwłaszcza wyszukane przez architektkę zielono-różowe płytki terrazzo. Pasują idealnie do odcieni różowych ścian i ryflowanych frontów szafki umywalkowej oraz szałwiowych płytek-cegiełek na ścianie. Ozdobą jest armatura w złotym kolorze i lampy-szklane kule ze złotymi akcentami oraz sztukaterie na łączeniu ścian z sufitem.
Skomentuj:
Pastelowe i kobiece: 55-metrowe mieszkanie w Warszawie