Guzmania jak nowa
Guzmania słynie z wytrwałości w kwitnieniu, jej kolorowe kwiatostany w kształcie szyszek utrzymują się nawet przez kilka miesięcy. Kiedy jednak przekwitną, trudno w warunkach domowych skłonić roślinę do ponownego zawiązania pąków. A jednak, przy niewielkich staraniach, to możliwe.
Kwiatostan tej rośliny wyrasta z rozety liściowej i w chwili, gdy on obumiera, zasycha też właśnie ta rozeta. Roślina jednak na tym nie kończy, bowiem z boków starej wyrastają nowe rozetki liściowe. Aby zaschnięte części nie szpeciły rośliny, wycinamy je u podstawy.
Lato na balkonie
Kilkakrotnie miałam w domu guzmanię, ale próby namówienia jej (gdy już przekwitła) do ponownego kwitnienia zwykle kończyły się fiaskiem. Musiałam się zadowolić widokiem ładnych zielonych rozet. Wszystko dlatego, ze nie zapewniłam roślinie odpowiednich warunków w okresie spoczynku. W ciepłym mieszkaniu bez balkonu to trudne.
Gdy jednak przeniosłam się do starego domu z ogródkiem, moje rośliny domowe (wraz z guzmanią) na czas remontu wyniosłam na tras. Tam spędziły lato, stojąc w półcieniu pod krzewem perukowca.
Przez całe wakacje pod chmurką gumanię regularnie podlewałam, a kiedy padały częste deszcze, zabrałam jej podstawkę, by nadmiar wody mógł wyciekać na zewnątrz doniczki. Co dwa tygodnie zasilałam ja nawozem dla gatunków kwitnących, bo przecież zależało mi, by młode rozety (wyrosłe po wycięciu starej - zaschniętej) wytworzyły wreszcie kwiatostany.
Jesień i zima w domu
Gdy nadeszły wrześniowe przymrozki, zabrałam guzmanię do domu. Stanęła sobie blisko okna wychodzącego na południowy- zachód. Tu miała sporo światła. Dałam jej osłonkę i podlewałam w taki sposób, by stale miała lekko wilgotne podłoże. Przestałam natomiast nawozić. Podczas jesiennych miesięcy jej cztery rozety trochę podrosły. Dopiero pod koniec stycznia zauważyłam, że z największej zaczyna wychodzić "szyszka" . W tej chwili ma już 5 cm długości. Jako, że nadchodzi marzec (pora pierwszego zasilania roślin), a moja guzmania potrzebuje w tej chwili więcej składników odżywczych, więc zaczęłam ja dokarmiać nawozem dla gatunków kwitnących.
Myślę, iż to, że roślina mogła zawiązać wreszcie pąki, przyczyniły się zmienne warunki pogodowe, jakim została poddana latem na wolnym powietrzu. Przysłużyły się różnice w temperaturach pomiędzy dniem a nocą. W końcu była przez kilka miesięcy bliżej natury.
Kto więc chciałby, aby jego przekwitła guzmania (czy też inny gatunek z rodziny bromeliowatych - np. echmea bądź neoregelia) ponownie wytworzyła kwiatostan, niechaj postępuje według wyżej opisanego schematu.
- Więcej o: