Realizacje domów: dom pełen przestrzennych sztuczek
Architekci lubią zaskakiwać. Na przykład wymyślają formy, które przeczą utartym wyobrażeniom o kształcie budowli. Na obrzeżach jednego z podwarszawskich miast powstał dom z dachem płaskim, aczkolwiek dwuspadowym.
1 z 27
2 z 27
3 z 27
4 z 27
5 z 27
6 z 27
7 z 27
8 z 27
9 z 27
10 z 27
11 z 27
12 z 27
13 z 27
14 z 27
15 z 27
16 z 27
17 z 27
18 z 27
19 z 27
20 z 27
21 z 27
22 z 27
23 z 27
24 z 27
25 z 27
26 z 27
27 z 27
Metryczka domu
Powierzchnia użytkowa domu: 190 m2
Powierzchnia działki: 700 m2
Projekt architektoniczny i projekt wnętrz: architekt Robert Jaworski, ABV Architekci
Bez dwóch zdań, widok jest intrygujący. Na działce stoi ukształtowany horyzontalnie biały dom, nawiązujący do współczesnej architektury budynków z dachem płaskim. Są więc rozrzucone z dwóch stron przeszklenia od sufitu po podłogę, są wąskie pasy doświetleń, również takich wypełnionych dyskretnym mlecznym szkłem, jest też wyraźnie zaznaczona i doświetlona strefa wejścia, z garażem. Patrząc z daleka od strony krótszych elewacji bocznych, można na pierwszy rzut oka odnieść wrażenie, że tak zaprojektowany parter po prostu wzbogacono o piętro, utrzymane w odmiennej kolorystyce - a więc w sumie chodzi o zwykłe rozrzeźbienie i zróżnicowanie formy. Gdy jednak zbliżamy się do domu od strony elewacji wejściowej, północnej, odkrywamy ze zdziwieniem, że to piętro nie wyrasta wcale organicznie z bryły parteru, ale całkowicie mu zaprzecza, wznosi się na nim, niczym drugi, znacznie mniejszy i kompletnie odmienny budynek (zdjęcie)! Z jasnego przyziemia nieoczekiwanie wyrasta bowiem blaszana konstrukcja przykryta dwuspadowym dachem (z kilkoma otworami okiennymi), kolorystycznie dążąca w stronę czerni.
Dom na domu
Budynek z jednej strony jest zupełnie inny niż cały okoliczny kwartał zabudowy, widać że bierze początek z odmiennej filozofii kreowania architektury. A z drugiej - owym piętrem nawiązuje do tegoż sąsiedztwa właśnie, zarówno pod względem formy, jak i osiągniętej w ten sposób wysokości zabudowy. Ekstrawagancja? Eksperyment? A może żart i puszczone do obserwatora oko?
Architekt i jednocześnie właściciel cały pomysł tłumaczy tak:
- Chciałem pokazać, że znajdujący się w zapisach planu zagospodarowania przestrzennego wymóg spadzistego dachu można wypełnić, nie rozwiązując bryły w sposób standardowy. Ważna była również idea podziału funkcjonalnego wnętrz, bo zgodnie z naszym marzeniem posiadania domu z pomieszczeniami rozplanowanymi na jednym poziomie, góra przeznaczona została wyłącznie dla dzieci. A pokrycie tej części domu w całości ciemną blachą miało za zadanie optyczne odcięcie jej od parteru, podkreślenie horyzontalności budynku oraz wizualne obniżenie budynku.
Zachwycić, nie zamknąć
Właściciele szukali odpowiedniej działki przez blisko dwa lata. Początkowo wyobrażali sobie, że będzie to duża parcela poza miastem, ale ostatecznie życie i ceny gruntu nieco zweryfikowały te plany. Stanęło więc na 700 m2 położonych w granicach miasta, choć trzeba przyznać, że na samym jego skraju, w spokojnym i urokliwym miejscu, gdzie do niedawna rozciągały się łąki i pola (część z nich wciąż jeszcze ocalała), a "za miedzą" szumią w najlepsze mazowieckie lasy - klimat i aura okolicy przypominają nieco tereny nadmorskie.
Z dwóch stron działki jest jeszcze trochę pustej przestrzeni czekającej na zabudowę, ale z trzeciej, tuż "za plecami", wznoszą się piętrowe domy sąsiadów. Opisywany budynek dzieli od nich ledwie kilka metrów, przedzielonych jednak umiejętnie jedną z perełek całego założenia - efektownym ogrodzeniem stworzonym z metalowych koszy gabionowych z kamiennym wypełnieniem (zdjęcie). Tego typu rozwiązanie coraz śmielej wchodzi do słownika polskich architektów, świetnie komponując się z nowoczesną architekturą. Nie inaczej jest i tym razem, a co najważniejsze - ciekawy materiał został użyty z umiarem, pojawiając się jedynie na dwóch niepełnych bokach działki. Gdyby wygradzał całą parcelę, klaustrofobicznie zamykałby dom na ciasnej przestrzeni, odcinał go od świata. Gabiony ustępują więc w pewnym momencie miejsca tradycyjnemu płotowi z desek, a na większości obwodu - ażurowemu, lekkiemu ogrodzeniu z metalu. Pewna masywność wraca dopiero przy bramie, nawiązującej materiałowo i kolorystycznie do blaszanego piętra.
Żagiel, czyli szkic
Dom wznoszono pięć lat. Całość podzielono funkcjonalnie na dwie główne części - dolną i górną. Niemal cały dół budynku to jedna przestrzeń, której w zasadzie nie dzielą żadne ściany (zdjęcie). Przed wzrokiem gości skryto w parterze jedynie sypialnię gospodarzy wraz z przeznaczoną dla nich łazienką, pralnię, małą łazienkę gościnną, no i garaż usytuowany tuż przy wejściu do domu.
Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że przestrzeń parteru wcale nie kończy się na tym, co zamknięto w tych kilku ścianach. Widać to wyraźnie, patrząc na rzut, choć nie tylko. Z obrysu domu wykrojono oto całkiem sporą część i "wystawiono ją" na zewnątrz, gdzie pełni rolę tarasu z drewnianymi krzesłami, stołem, wygodnymi fotelami i parasolem oraz kępkami traw wyrastających spośród kamieni. Jesteśmy więc pod wielkim dachem nieba, ale nie do końca, bo otacza nas wzniesiony wokół tarasu metalowy ruszt (zdjęcie). Niczym pozostałość jakiejś konstrukcji albo porzucony w trakcie prac szkic pomysłu architekta, w dalszym ciągu wygradza przestrzeń, stanowi ledwie widoczny zarys murów, łącznik między tym, co zbudowane, a naturą w stanie czystym. To ciekawe rozwiązanie nadaje domowi lekkości, choć - jak się okazuje - zawiera w sobie również element jak najbardziej praktyczny.
- Docelowo planujemy tam zainstalowanie podpiętego, zwijanego żagla - tłumaczy architekt. - Taras ma ekspozycję południową i wymaga ochrony przed słońcem. Nie chcieliśmy jednak montować nad nim niczego stałego, ponieważ zabrałoby to wnętrzom tak pożądane przez nas światło.
Ascetyzm i przestrzeń
Na planie parteru widzimy zapisane takie określenia, jak pokój dzienny, gabinet, jadalnia czy kuchnia. W realnym wnętrzu są im nawet przypisane elementy wyposażenia, które kojarzą się z tego typu pomieszczeniami. W kuchni króluje więc wyspa z elektryczną płytą, a obok, w ścianę wmontowano m.in. urządzenia do pieczenia. W jadalni dwa rzędy krzeseł ustawiono wzdłuż długiego, ekspresyjnego stołu (zdjęcie), odrobinę przypominającego mocno przetworzony artystycznie stół kreślarski. Pokój dzienny to szereg rozmaitych miękkich sof i siedzisk rozpostartych nieopodal kominka, zapraszających do polegiwania, a w gabinecie stoi wygodny fotel z podnóżkiem.
Jednak te podziały sprawiają wrażenie daleko posuniętej umowności, przestrzenie przechodzą łagodnie jedna w drugą, a wszystko spowija i spaja w całość słoneczne światło, przenikające poprzez duże przeszklenia okien zaopatrzonych w żaluzje.
We wnętrzach królują nowoczesność, beton na suficie i ścianach (wzbogacony tu i ówdzie o pobieloną cegłę (zdjęcie) czy pomalowane na biało pustaki), stal biegnących pod sufitem rur i blach płomieniowanych pokrywających schody, a do tego zgeometryzowane meble, również designerskie (m.in. wspomniany fotel projektu Patricii Urquioli) czy zaskakujący stolik kawowy w formie niedokończonej głowy, autorstwa Paoli Zanovello), kilka lamp (m.in. ta autorstwa Marca Sadlera), kilka nowoczesnych obrazów rodem z tradycji abstrakcjonistycznej, m. in. duża grafika wykonana przez znanego artystę street artu "NAWERA" (zdjęcie). Obraz powstał intuicyjnie, był malowany na miejscu, w ciągu jednego dnia. Mniejsze grafiki zostały wykonane przez kolegę po fachu Pawła Wąsowskiego, pomysłowe włączniki oświetlenia, drewno do kominka i żartobliwy odcisk czterech dłoni nad schodami. Całość zaaranżowana przez architekta i jego żonę. - Lubimy surowe i naturalne materiały - przyznaje Robert Jaworski. - Męczy nas nadmierne dopieszczanie i ocieplanie wnętrz na siłę. Światło słoneczne samo o to dba w wystarczający sposób. A najlepszym dla niego tłem są stonowane, monochromatyczne kolory.
W stronę podniebnego ogrodu
Na piętrze usytuowano wspomniane wcześniej dwa pokoje dla dzieci, wraz z łazienkami. Tam wystrój jest już bardziej tradycyjny, ze ścianami wykończonymi tynkiem malowanym na biało i z drewnianym parkietem. Widok z okien piętra ma w przyszłości wzbogacić się o ekstensywny ogród urządzony na płaskim stropodachu. Na razie jego pokrycie ze wszystkich stron stanowi warstwa jasnych, drobnych kamieni, nasuwających na myśl południe Europy.
Budynek wypełnił się życiem rok temu, kiedy sprowadzili się do niego właściciele wraz z dziećmi. Jego twórca mówi, że powstał "kompaktowy dom jedno-rodzinny, z minimum programu". Brakuje może tylko większego garażu, takiego na dwa stanowiska postojowe. Ale więcej wykroić się w tych warunkach po prostu nie dało. Sztuczki z przestrzenią mają jednak swoje granice.
Powierzchnia użytkowa domu: 190 m2
Powierzchnia działki: 700 m2
Projekt architektoniczny i projekt wnętrz: architekt Robert Jaworski, ABV Architekci
Bez dwóch zdań, widok jest intrygujący. Na działce stoi ukształtowany horyzontalnie biały dom, nawiązujący do współczesnej architektury budynków z dachem płaskim. Są więc rozrzucone z dwóch stron przeszklenia od sufitu po podłogę, są wąskie pasy doświetleń, również takich wypełnionych dyskretnym mlecznym szkłem, jest też wyraźnie zaznaczona i doświetlona strefa wejścia, z garażem. Patrząc z daleka od strony krótszych elewacji bocznych, można na pierwszy rzut oka odnieść wrażenie, że tak zaprojektowany parter po prostu wzbogacono o piętro, utrzymane w odmiennej kolorystyce - a więc w sumie chodzi o zwykłe rozrzeźbienie i zróżnicowanie formy. Gdy jednak zbliżamy się do domu od strony elewacji wejściowej, północnej, odkrywamy ze zdziwieniem, że to piętro nie wyrasta wcale organicznie z bryły parteru, ale całkowicie mu zaprzecza, wznosi się na nim, niczym drugi, znacznie mniejszy i kompletnie odmienny budynek (zdjęcie)! Z jasnego przyziemia nieoczekiwanie wyrasta bowiem blaszana konstrukcja przykryta dwuspadowym dachem (z kilkoma otworami okiennymi), kolorystycznie dążąca w stronę czerni.
Dom na domu
Budynek z jednej strony jest zupełnie inny niż cały okoliczny kwartał zabudowy, widać że bierze początek z odmiennej filozofii kreowania architektury. A z drugiej - owym piętrem nawiązuje do tegoż sąsiedztwa właśnie, zarówno pod względem formy, jak i osiągniętej w ten sposób wysokości zabudowy. Ekstrawagancja? Eksperyment? A może żart i puszczone do obserwatora oko?
Architekt i jednocześnie właściciel cały pomysł tłumaczy tak:
- Chciałem pokazać, że znajdujący się w zapisach planu zagospodarowania przestrzennego wymóg spadzistego dachu można wypełnić, nie rozwiązując bryły w sposób standardowy. Ważna była również idea podziału funkcjonalnego wnętrz, bo zgodnie z naszym marzeniem posiadania domu z pomieszczeniami rozplanowanymi na jednym poziomie, góra przeznaczona została wyłącznie dla dzieci. A pokrycie tej części domu w całości ciemną blachą miało za zadanie optyczne odcięcie jej od parteru, podkreślenie horyzontalności budynku oraz wizualne obniżenie budynku.
Zachwycić, nie zamknąć
Właściciele szukali odpowiedniej działki przez blisko dwa lata. Początkowo wyobrażali sobie, że będzie to duża parcela poza miastem, ale ostatecznie życie i ceny gruntu nieco zweryfikowały te plany. Stanęło więc na 700 m2 położonych w granicach miasta, choć trzeba przyznać, że na samym jego skraju, w spokojnym i urokliwym miejscu, gdzie do niedawna rozciągały się łąki i pola (część z nich wciąż jeszcze ocalała), a "za miedzą" szumią w najlepsze mazowieckie lasy - klimat i aura okolicy przypominają nieco tereny nadmorskie.
Z dwóch stron działki jest jeszcze trochę pustej przestrzeni czekającej na zabudowę, ale z trzeciej, tuż "za plecami", wznoszą się piętrowe domy sąsiadów. Opisywany budynek dzieli od nich ledwie kilka metrów, przedzielonych jednak umiejętnie jedną z perełek całego założenia - efektownym ogrodzeniem stworzonym z metalowych koszy gabionowych z kamiennym wypełnieniem (zdjęcie). Tego typu rozwiązanie coraz śmielej wchodzi do słownika polskich architektów, świetnie komponując się z nowoczesną architekturą. Nie inaczej jest i tym razem, a co najważniejsze - ciekawy materiał został użyty z umiarem, pojawiając się jedynie na dwóch niepełnych bokach działki. Gdyby wygradzał całą parcelę, klaustrofobicznie zamykałby dom na ciasnej przestrzeni, odcinał go od świata. Gabiony ustępują więc w pewnym momencie miejsca tradycyjnemu płotowi z desek, a na większości obwodu - ażurowemu, lekkiemu ogrodzeniu z metalu. Pewna masywność wraca dopiero przy bramie, nawiązującej materiałowo i kolorystycznie do blaszanego piętra.
Żagiel, czyli szkic
Dom wznoszono pięć lat. Całość podzielono funkcjonalnie na dwie główne części - dolną i górną. Niemal cały dół budynku to jedna przestrzeń, której w zasadzie nie dzielą żadne ściany (zdjęcie). Przed wzrokiem gości skryto w parterze jedynie sypialnię gospodarzy wraz z przeznaczoną dla nich łazienką, pralnię, małą łazienkę gościnną, no i garaż usytuowany tuż przy wejściu do domu.
Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że przestrzeń parteru wcale nie kończy się na tym, co zamknięto w tych kilku ścianach. Widać to wyraźnie, patrząc na rzut, choć nie tylko. Z obrysu domu wykrojono oto całkiem sporą część i "wystawiono ją" na zewnątrz, gdzie pełni rolę tarasu z drewnianymi krzesłami, stołem, wygodnymi fotelami i parasolem oraz kępkami traw wyrastających spośród kamieni. Jesteśmy więc pod wielkim dachem nieba, ale nie do końca, bo otacza nas wzniesiony wokół tarasu metalowy ruszt (zdjęcie). Niczym pozostałość jakiejś konstrukcji albo porzucony w trakcie prac szkic pomysłu architekta, w dalszym ciągu wygradza przestrzeń, stanowi ledwie widoczny zarys murów, łącznik między tym, co zbudowane, a naturą w stanie czystym. To ciekawe rozwiązanie nadaje domowi lekkości, choć - jak się okazuje - zawiera w sobie również element jak najbardziej praktyczny.
- Docelowo planujemy tam zainstalowanie podpiętego, zwijanego żagla - tłumaczy architekt. - Taras ma ekspozycję południową i wymaga ochrony przed słońcem. Nie chcieliśmy jednak montować nad nim niczego stałego, ponieważ zabrałoby to wnętrzom tak pożądane przez nas światło.
Ascetyzm i przestrzeń
Na planie parteru widzimy zapisane takie określenia, jak pokój dzienny, gabinet, jadalnia czy kuchnia. W realnym wnętrzu są im nawet przypisane elementy wyposażenia, które kojarzą się z tego typu pomieszczeniami. W kuchni króluje więc wyspa z elektryczną płytą, a obok, w ścianę wmontowano m.in. urządzenia do pieczenia. W jadalni dwa rzędy krzeseł ustawiono wzdłuż długiego, ekspresyjnego stołu (zdjęcie), odrobinę przypominającego mocno przetworzony artystycznie stół kreślarski. Pokój dzienny to szereg rozmaitych miękkich sof i siedzisk rozpostartych nieopodal kominka, zapraszających do polegiwania, a w gabinecie stoi wygodny fotel z podnóżkiem.
Jednak te podziały sprawiają wrażenie daleko posuniętej umowności, przestrzenie przechodzą łagodnie jedna w drugą, a wszystko spowija i spaja w całość słoneczne światło, przenikające poprzez duże przeszklenia okien zaopatrzonych w żaluzje.
We wnętrzach królują nowoczesność, beton na suficie i ścianach (wzbogacony tu i ówdzie o pobieloną cegłę (zdjęcie) czy pomalowane na biało pustaki), stal biegnących pod sufitem rur i blach płomieniowanych pokrywających schody, a do tego zgeometryzowane meble, również designerskie (m.in. wspomniany fotel projektu Patricii Urquioli) czy zaskakujący stolik kawowy w formie niedokończonej głowy, autorstwa Paoli Zanovello), kilka lamp (m.in. ta autorstwa Marca Sadlera), kilka nowoczesnych obrazów rodem z tradycji abstrakcjonistycznej, m. in. duża grafika wykonana przez znanego artystę street artu "NAWERA" (zdjęcie). Obraz powstał intuicyjnie, był malowany na miejscu, w ciągu jednego dnia. Mniejsze grafiki zostały wykonane przez kolegę po fachu Pawła Wąsowskiego, pomysłowe włączniki oświetlenia, drewno do kominka i żartobliwy odcisk czterech dłoni nad schodami. Całość zaaranżowana przez architekta i jego żonę. - Lubimy surowe i naturalne materiały - przyznaje Robert Jaworski. - Męczy nas nadmierne dopieszczanie i ocieplanie wnętrz na siłę. Światło słoneczne samo o to dba w wystarczający sposób. A najlepszym dla niego tłem są stonowane, monochromatyczne kolory.
W stronę podniebnego ogrodu
Na piętrze usytuowano wspomniane wcześniej dwa pokoje dla dzieci, wraz z łazienkami. Tam wystrój jest już bardziej tradycyjny, ze ścianami wykończonymi tynkiem malowanym na biało i z drewnianym parkietem. Widok z okien piętra ma w przyszłości wzbogacić się o ekstensywny ogród urządzony na płaskim stropodachu. Na razie jego pokrycie ze wszystkich stron stanowi warstwa jasnych, drobnych kamieni, nasuwających na myśl południe Europy.
Budynek wypełnił się życiem rok temu, kiedy sprowadzili się do niego właściciele wraz z dziećmi. Jego twórca mówi, że powstał "kompaktowy dom jedno-rodzinny, z minimum programu". Brakuje może tylko większego garażu, takiego na dwa stanowiska postojowe. Ale więcej wykroić się w tych warunkach po prostu nie dało. Sztuczki z przestrzenią mają jednak swoje granice.
Zapisz się na NEWSLETTER. Co tydzień najnowsze wiadomości o budowie, remoncie i wykańczaniu wnętrz w Twojej poczcie e-mail: Zobacz przykład
>
Skomentuj:
Realizacje domów: dom pełen przestrzennych sztuczek