Dom na trudną działkę
Działka była piękna, ale tak trudna do zagospodarowania, że właściciele musieli urządzić swoisty konkurs na projekt domu, który na niej stanie.
Autor projektu: architekt Damian Cyryl Kotwicki
Powierzchnia działki: 560 m2
Powierzchnia domu: 226 m2
Mieszkańcy: małżeństwo
Parcelę o doskonałej lokalizacji Ada i Adrian zawdzięczają dziadkowi Ady. To on wiele lat temu skupował atrakcyjne tereny w Warszawie i poza nią, z czego korzystały i nadal korzystają następne pokolenia rodziny.
Pani Adzie przypadła działka położona w bardzo atrakcyjnym miejscu, ale z dość istotną wadą. Ze względu na swój kształt, była kłopotliwa do zagospodarowania. W rodzinie rozgorzała poważna dyskusja, czy parcela o szerokości zaledwie 18,5 metra i powierzchni 560 m2 jest odpowiednia do stworzenia wygodnego współczesnego domu. Małżeństwo rozważało nawet ewentualną sprzedaż działki i kupno innej. Ostatecznie jednak lokalizacja i pełne uzbrojenie przeważyły nad mankamentami. Zanim jednak właścicielka wraz z mężem zdecydowała się zbudować własny dom, "zaliczyła" siedmioletni okres mieszkania w bloku. Ale dobrze się stało! Po prostu musiała dojrzeć do posiadania własnego domu.
- Choć kupiłam obszerne mieszkanie o powierzchni 80 m2 przy cichej, nisko zabudowanej ulicy, wkrótce zaczęło mi brakować ogrodu. Spędzałam więc coraz więcej czasu w ogrodzie mamy, aż wreszcie dotarło do mnie, że nawet najbardziej komfortowy blok nie spełni moich potrzeb, wynikających jeszcze z przyzwyczajeń z dzieciństwa - wspomina.
Projekt domu
Ada i Adrian zamierzali zbudować dom niepowtarzalny. Koniecznie z niestandardowymi rozwiązaniami; taki, którego nie znajdzie się w żadnym katalogu. Nie chcieli jednak narzucać architektom konkretnych rozwiązań, licząc na ich wiedzę, wyobraźnię i inwencję twórczą. Uważali, że to rolą dobrego projektanta jest opracowanie i dopasowanie budynku do potrzeb i wymagań klientów.
Zdecydowali się zlecić kilku pracowniom wstępne opracowanie indywidualnego projektu. Budynek miał być ultranowoczesny, z prostą, wręcz ascetyczną bryłą, ale z elementami architektonicznymi wyróżniającymi go spośród innych domów. Chodziło między innymi o duże przeszklenia, ciekawe elewacje oraz przestronne wnętrza.
Mimo pozornej swobody, jaką właściciele dali projektantom, zadanie nie było łatwe do wykonania. Po pierwsze - miejscowe wytyczne obligowały architektów do zaprojektowania spadzistego dachu, kojarzącego się raczej z tradycyjną architekturą. Po drugie - na prośbę gospodarzy - w bryle budynku trzeba było zmieścić obszerny garaż dla dwóch dużych samochodów. Jak się wkrótce okazało, właśnie ów garaż oraz mała szerokość działki stały się dla projektantów sporą przeszkodą. Wszyscy uparcie sytuowali garaż we frontowej części budynku, co zdaniem właścicieli bardzo szpeciło widoczną od ulicy elewację.
Próby opracowania idealnego projektu trwały ponad pół roku, ale żadna z propozycji nie zadowalała inwestorów na tyle, by decydowali się na jej realizację. Dopiero architekt Damian Cyryl Kotwicki zaproponował usytuowanie garażu i strefy gospodarczej na tyłach domu, od północnej strony posesji, co właściwie od razu przypadło do gustu inwestorom. W przedstawionym projekcie Adzie i Adrianowi spodobał się również niekonwencjonalny sposób rozwiązania funkcji mieszkalnych - z głównym (skromnym formie) wejściem do budynku na bocznej elewacji (zdjęcie wejścia) i z salonem od ulicy (znajdującej się od strony południowej). Zdaniem właścicieli, projektant perfekcyjnie wykorzystał każdy centymetr posesji.
- Byliśmy oszołomieni, bo wszystkie propozycje architekta idealnie trafiały w nasze intencje i gust - opowiada pani Ada. - To tak, jakby projektant czytał w naszych myślach. Warto było długo czekać, nie godząc się na poprzednie propozycje i związane z nimi kompromisy. Dom z powszechnie stosowanymi, uniwersalnymi rozwiązaniami, po prostu nas nie interesował.
Technologia budowy
Dla Ady i Adriana było oczywiste, że nowoczesna architektura wymaga dobrej jakości materiałów budowlanych i wykończeniowych. Liczyli się więc z wydatkami większymi, niż w przypadku standardowej budowy.
Trzywarstwowe ściany o grubości 52 cm wykonano w pustaków ceramicznych oraz elewacyjnej cegły betonowej. Między warstwami murów ułożono wełnę mineralną (15 cm) i pozostawiono przerwę powietrzną (3 cm). Na poziomie poddasza część elewacji wykończono deskami cedrowymi. Dach wykończono blachą cynkowo-tytanową i ocieplono bardzo grubą warstwą wełny mineralnej (40 cm).
Duże otwory okienne w drewnianych ramach mają szyby o współczynniku u=1,0. Przy wyjściach tarasowych zastosowano wygodne i bardzo efektowne przesuwne drzwi. Ławy fundamentowe w poziomie zaizolowano folią, a w pionie - lepikiem. Od strony zewnętrznej zostały ocieplone 10-centymetrową warstwą polistyrenu ekstrudowanego.
Budowa nowoczesnego domu, w którym projektant zastosował niestandardowe rozwiązania technologiczne (np. żelbetowe stropy o rozpiętości 8 m) i wiele drogich materiałów (np. okładzinę z cedru czy blachę cynkowo-tytanową), wymagała czasu i fachowych wykonawców.
Mając działkę z dostępem do miejskiej sieci gazu ziemnego, nie musieli się zastanawiać nad rodzajem ogrzewania. Kupili gazowy kocioł kondensacyjny z automatycznym sterowaniem. Myśleli też o pompie ciepła, jednak przy tak niewielkiej działce jej zastosowanie byłoby i trudne, i nieopłacalne. Nie zainwestowali również w instalację wentylacji mechanicznej i kolektorów słonecznych (połacie dachu zwrócone są tylko na wschód i zachód).
Ada i Adrian są szczególnie zadowoleni z grzejników kanałowych (zdjęcie), zamontowanych w podłogach na parterze. Takie rozwiązanie było konieczne ze względu na niemal całkowicie przeszklone elewacje. Dzięki grzejnikom kanałowym, w zimie wzdłuż dużych przeszkleń tworzą się kurtyny cieplne, blokujące napływ do wnętrza chłodnego powietrza od strony okien.
Rozwiązanie jest atrakcyjne również jeśli chodzi o swobodę aranżacji wnętrza. Ukryte w podłodze grzejniki nie blokują dostępu do okien, nie przesłaniają widoku i nie szpecą wnętrza. Nie zabierają też miejsca w przestrzeni pokoju, pozwalając na swobodne ustawianie mebli. Grzejniki naścienne zastosowano jedynie w pomieszczeniach gospodarczych i na poddaszu.
Obróbka dachu z blachy cynkowo-tytanowej
Zdając sobie sprawę z mogących wystąpić na budowie trudności, Ada i Adrian zatrudnili poleconą firmę z doświadczeniem, która dobrze się sprawdziła. Niestety, gorzej było z dachem. Ekipa specjalistów zatrudnionych do jego wykończenia wynajęła podwykonawców. Stromy dach z lukarnami, wykończony blachą cynkowo-tytanową (zdjęcie) i dużymi powierzchniami pionowych elewacyjnych wykończeń blacharskich, okazał się zbyt trudny dla niedoświadczonych pracowników. Właściciele, widząc ogromne powierzchnie źle położonej blachy, która - zamiast przylegać równo do powierzchni dachu - pofalowała się, postanowili zrezygnować z ich usług. Jednak, jak się okazało, nikt inny nie chciał się podjąć wykonania poprawek. Ada i Adrian próbowali rozmawiać z różnymi firmami, ale bezskutecznie. W końcu prace musieli dokończyć ci, którzy je rozpoczęli. Szczęśliwie pseudofachowcom udało się w końcu właściwie położyć blachę, jednak nie był to koniec kłopotów z dachem. Po pierwszym deszczu okazało się, że brak wystarczająco długiego wywinięcia (tzw. fartucha) przy niestandardowych, krytych rynnach sprawił, że woda wlewała się między warstwy murów, powodując zamakanie wełny mineralnej. Trzeba więc było od nowa wykonać zabezpieczenie rynien. Szczęście w nieszczęściu polegało na tym, że usterka została wykryta niemal natychmiast i nie doszło do poważnego zawilgocenia ścian.
Wykańczanie i wyposażanie wnętrz
Pani Ada lubi urządzać wnętrza. Ale mimo, że sporo wie na ten temat, uznała iż powinna zasięgnąć rad zawodowców. Ich doradztwo było przydatne, zwłaszcza przy projektowaniu układu instalacji elektrycznych i oświetlenia oraz przy drobnych zmianach w niektórych strefach mieszkalnych (m.in. W części prywatnej na piętrze oraz w kuchni). Kolorystyka i dobór wyposażenia pokoi to już jej autorskie dzieło. - Na pewnym etapie słuchałam już tylko siebie i dążyłam do spełnienia własnych wyobrażeń o domu, nie bacząc na to, co jest modne w danej chwili, ani co widzieliby w naszym domu projektanci - mówi. - Z urządzaniem wnętrz nie trzeba za bardzo się spieszyć. Warto pomieszkać chwilę, poznać wnętrza, a dopiero potem rozpocząć meblowanie.
Układ i funkcje wnętrz
Kształt działki w formie długiego wąskiego prostokąta wymusił powstanie dwukondygnacyjnego budynku na planie prostokąta. Od strony północnej jedną trzecią powierzchni parteru zajmuje strefa gospodarcza z garażem, kotłownią (z aneksem na pralnię i suszarnię) i spiżarnią przylegającą do kuchni. Wszystkie te pomieszczenia są dobrze połączone z resztą wnętrz na dolnej kondygnacji, czyli z kuchnią, jadalnią i salonem, które stanowią jedną przestrzeń, jak również z oddzielonymi - sienią i toaletą.
Drewniana klatka schodowa na planie koła (zdjęcie), wykonana została z drewna orzecha amerykańskiego i tafli szkła; stanowi w przestrzeni dziennej rodzaj architektonicznej rzeźby i jest jedyną przegrodą wydzielającą poszczególne funkcje tej strefy domu. Izoluje ona reprezentacyjną przestrzeń od części kuchennej i gospodarczej. Taka klatka schodowa zajęła o wiele mniej miejsca niż tradycyjna. Właściciele podkreślają, że na zalety owego rozwiązania zwrócił im uwagę projektant budynku, któremu są za to bardzo wdzięczni.
Ciekawostką jest, że w strefie dziennej nie ma kominka, którego braku nie wyobraża sobie większość właścicieli domów jednorodzinnych. Ada i Adrian uznali jednak, że kominek nie jest im potrzebny ani w celach użytkowych, ani do dekoracji. Zwłaszcza że nie mają czasu na rozpalanie ognia i podtrzymywanie go, nie mówiąc już o takich pracach, jak usuwanie popiołu czy czyszczenie paleniska i szyby kominkowej.
Na poddaszu, jeszcze na etapie projektu, przeprowadzono małą rewolucję. Wokół klatki schodowej, gdzie wcześniej miały powstać dwa małe pokoje, projektanci wnętrz - Michał Śliwa i Bartosz Włodarczyk - zaproponowali otwarte pomieszczenie z biblioteką, sprzętem telewizyjnym oraz miejscem do pracy dla pani domu (zdjęcie). Pokój dla dziecka urządzono nad salonem, natomiast sypialnię gospodarzy - nad garażem. Obok zmieścił się jeszcze oddzielny pokój do pracy.
Obie sypialnie zostały uzupełnione garderobami oraz łazienkami. Jedna łazienka jest dostępna jedynie z pokoju, natomiast do drugiej wchodzi się z korytarza.
Powódź
Na działce jest wysoki poziom wód gruntowych. Mimo to, zgodnie z życzeniem właścicieli, którym zależało, by dom był "przytulony" do ziemi, budynek został posadowiony na poziomie gruntu.
Żeby zapobiec kłopotom, na działce wykonano odwodnienia liniowe oraz wykopano cztery studnie chłonne, które miały odprowadzać wodę z dachu. Niestety, to nie wystarczyło. Problem z odprowadzeniem nadmiaru wody z powierzchni działki ujawnił się podczas czerwcowych powodzi w 2010 roku (zdjęcie). Po intensywnej burzy, wody było tak dużo, że zaczęła się wlewać na parter budynku przez otwory drzwiowe i okienne (w domu są aż dwa wejścia tarasowe: przy salonie i przy kuchni). Podłogę z drewna woda zalała na wysokość 5 cm. Zatopione zostały grzejniki kanałowe (umieszczone w rynnach w podłodze).
Okazało się, że błędy popełniono nie tylko na działce Ady i Adriana, ale także w systemie odwodnienia ulicy (zaniedbane od lat rowy melioracyjne straciły swoją przepustowość). To był dla właścicieli bardzo trudny moment. Ale postanowili się nie poddawać.
Po ustąpieniu wody zdemontowano grzejniki kanałowe, a wnętrza rynien w podłodze najpierw skuto, a następnie ponownie zaizolowano przeciwko wilgoci betonem używanym do uszczelniania basenów. Zdjęto listwy przypodłogowe, aby zamoknięta podłoga z desek mogła szybciej odparować wilgoć (właściciele błogosławią fakt, że położyli solidne, klejone z trzech warstw dębowe deski, które nie uległy zwichrowaniu i zniszczeniu). Przez dwa tygodnie po zalaniu, specjalnymi suszarkami usuwano wilgoć z wnętrz (w sumie w domu pracowało 6 suszarek). Następnie od nowa zamontowano grzejniki i wykończono podłogę.
Ponieważ okazało się, że przyczyną katastrofy było między innymi błędnie wykonane odwodnienie liniowe wokół domu (położone bez zachowania odpowiednich spadków, bez zastosowania podsypki ze żwiru i piasku, oraz bez zabezpieczenia rur włókniną chroniącą przed zamuleniem), Ada i Adrian postanowili wszystkie prace zabezpieczające dom przed wilgocią wykonać od nowa.
- Odkopano cały stary system drenów. W ich miejsce położono nowy drenaż, ale tym razem poprowadzony z większym spadkiem, w dwóch poziomach i dwoma oddzielnymi liniami odwodnienia (w układzie piętrowym "jedno nad drugim"). Oba systemy drenów podłączono do istniejących studni chłonnych.
Odkopano fundamenty domu i położono nową warstwę folii kubełkowej (wynajęci specjaliści odkryli, że w niektórych miejscach ułożono ją odwrotną niż należy stroną - kubełkami na zewnątrz!). Od nowa też ukształtowano teren na posesji w taki sposób, by odprowadzał wodę opadową od budynku, w stronę obrzeży działki, a potem drenami do rowu melioracyjnego. Szczęśliwie, wszystkie prace wykonano jeszcze przed nadejściem kolejnej fali deszczów...
Zapisz się na NEWSLETTER. >Co tydzień najnowsze wiadomości o budowie, remoncie i wykańczaniu wnętrz w Twojej poczcie e-mail
>- Więcej o:
- dom
- dom jednorodzinny