Nowoczesny dom w podwarszawskiej Choszczówce
Zastosowane w tym domu pomysły architektoniczne i dekoratorskie można by uznać za ryzykowne. Ale to im właśnie budynek zawdzięcza swój wyrazisty i oryginalny charakter.
Otoczenie i architektura domu tworzą całość, o jakiej państwo Natalia i Dariusz Rudniccy marzyli. Przestronny, nowoczesny i funkcjonalny budynek znajduje się w jednej z peryferyjnych dzielnic Warszawy, Choszczówce, i spełnia wszystkie wyobrażenia swoich właścicieli o rodzinnym gnieździe. Działka jest położona blisko lasu, co dla gospodarzy było szczególnie ważne.
Od pierwszego wejrzenia
Droga do domu w Choszczówce wcale nie była od początku usłana różami.
Kiedy pan Darek pierwszy raz trafił do tej okolicy, od razu się w niej zakochał. Spodobało mu się zwłaszcza to, że jest tu tak piękny las - idealny do spacerów z psem i wypadów rowerowych, a także to, że łatwo stąd dojechać do centrum Warszawy. Niestety, początkowo nie miał szczęścia w poszukiwaniach działki.
Po wielu miesiącach bezowocnych starań kupił - w zastępstwie - posesję w nieodległej Białołęce Dworskiej. Miłość od pierwszego wejrzenia nie chciała jednak przejść i nasz gospodarz wciąż zaglądał do swojej Choszczówki. Podczas któregoś z takich wypadów wypatrzył działkę z opustoszałym budynkiem, zarośniętym wybujałą trawą i chwastami.
- Prosta bryła domu skojarzyła mi się wówczas z dużą stodołą - wspomina pan Darek. - Początkowo nie mogłem się zorientować, czy to dom mieszkalny czy magazyn, ale dla mnie najważniejsze było po prostu zdobycie tutaj posesji.
Wrzucił więc do skrzynki pocztowej anons, że jest zainteresowany kupnem domu. Szczęśliwie, już po tygodniu zgłosił się do niego syndyk masy upadłościowej poprzedniego właściciela.
Okazało się, że budynek był siedzibą towarzystwa ubezpieczeniowego, które właśnie zbankrutowało. Wkrótce dom wystawiono na przetarg i jesienią 1999 roku spełniło się marzenie - pan Darek stał się właścicielem posesji w Choszczówce!
Nie dla cegieł i dachówek
Budynek zaprojektowany przez dobrych architektów miał niewątpliwie liczne zalety. Nowemu właścicielowi spodobała się jego prosta modernistyczna forma i czytelne założenia kompozycyjne. Duża działka o powierzchni 1200 m2 pozwoliła projektantom dobrze wpisać dom w otoczenie.
Inaczej było z wnętrzami - zastane rozwiązania zupełnie nie odpowiadały panu Darkowi. Marzył o przestronnych pomieszczeniach, a tymczasem budynek poszatkowany był na mnóstwo małych pokoi. W parterowej budowli z niewielkim poddaszem mieszkalnym (zaprojektowanym tylko nad połową domu) zmieściło się aż siedem pokoi, cztery łazienki, salon i kuchnia oraz sauna i garaż.
Nowy właściciel nie zaakceptował również stylu, w jakim wykończono dom i urządzono pomieszczenia - zamiast zastosowanego rustykalnego drewna i czerwonej cegły, wolał materiały nowocześniejsze: szkło, aluminium i szlachetny kamień.
Zaprzyjaźniony, znany warszawski architekt Bogdan Kulczyński, poproszony o pomoc w adaptacji budynku, utwierdził pana Rudnickiego w obranym kierunku modernizacji.
Nowocześnie i z rozmachem
Dom zaczął się przeobrażać w nowoczesną machinę do mieszkania utrzymaną w minimalistycznej stylistyce.
Czerwoną okładzinę z cegieł, która zdobiła fragmenty dawnej elewacji, zasłonięto płytkami klinkieru w kolorze beżu.
Istotną zmianą było powiększenie istniejących okien i zaprojektowanie kilku nowych, zgodnie z przyjętą na początku dewizą: "bardzo nowocześnie, przestronnie, z dużą ilością światła". Drewnianą stolarkę okienną zastąpiło aluminium, w które oprawiono wielkie tafle szkła.
Dach pokryty czerwoną dachówką bitumiczną zyskał nowe pokrycie z blachy ocynkowanej. Kolor pokrycia dobrano w ten sposób, by nawiązywał do odcienia aluminium w oknach.
Zmieniono też położenie oraz wielkość otworu wejściowego. Dawniej do budynku wchodziło się przez niewielkie drzwi, które ginęły w dużej frontowej ścianie. Pan Rudnicki chciał mieć wejście bardziej wyraziste - reprezentacyjne i zapraszające. Nowe, znacznie powiększone drzwi wejściowe podkreślono dobudowanym specjalnie fragmentem muru.
Rozrosły się także powierzchnie tarasów - przy salonie oraz przy jadalni i kuchni. Z istniejących części tarasów zdjęto brudzący się piaskowiec, a potem położono bardziej wytrzymały polerowany granit.
Od pierwszego wejrzenia
Droga do domu w Choszczówce wcale nie była od początku usłana różami.
Kiedy pan Darek pierwszy raz trafił do tej okolicy, od razu się w niej zakochał. Spodobało mu się zwłaszcza to, że jest tu tak piękny las - idealny do spacerów z psem i wypadów rowerowych, a także to, że łatwo stąd dojechać do centrum Warszawy. Niestety, początkowo nie miał szczęścia w poszukiwaniach działki.
Po wielu miesiącach bezowocnych starań kupił - w zastępstwie - posesję w nieodległej Białołęce Dworskiej. Miłość od pierwszego wejrzenia nie chciała jednak przejść i nasz gospodarz wciąż zaglądał do swojej Choszczówki. Podczas któregoś z takich wypadów wypatrzył działkę z opustoszałym budynkiem, zarośniętym wybujałą trawą i chwastami.
- Prosta bryła domu skojarzyła mi się wówczas z dużą stodołą - wspomina pan Darek. - Początkowo nie mogłem się zorientować, czy to dom mieszkalny czy magazyn, ale dla mnie najważniejsze było po prostu zdobycie tutaj posesji.
Wrzucił więc do skrzynki pocztowej anons, że jest zainteresowany kupnem domu. Szczęśliwie, już po tygodniu zgłosił się do niego syndyk masy upadłościowej poprzedniego właściciela.
Okazało się, że budynek był siedzibą towarzystwa ubezpieczeniowego, które właśnie zbankrutowało. Wkrótce dom wystawiono na przetarg i jesienią 1999 roku spełniło się marzenie - pan Darek stał się właścicielem posesji w Choszczówce!
Nie dla cegieł i dachówek
Budynek zaprojektowany przez dobrych architektów miał niewątpliwie liczne zalety. Nowemu właścicielowi spodobała się jego prosta modernistyczna forma i czytelne założenia kompozycyjne. Duża działka o powierzchni 1200 m2 pozwoliła projektantom dobrze wpisać dom w otoczenie.
Inaczej było z wnętrzami - zastane rozwiązania zupełnie nie odpowiadały panu Darkowi. Marzył o przestronnych pomieszczeniach, a tymczasem budynek poszatkowany był na mnóstwo małych pokoi. W parterowej budowli z niewielkim poddaszem mieszkalnym (zaprojektowanym tylko nad połową domu) zmieściło się aż siedem pokoi, cztery łazienki, salon i kuchnia oraz sauna i garaż.
Nowy właściciel nie zaakceptował również stylu, w jakim wykończono dom i urządzono pomieszczenia - zamiast zastosowanego rustykalnego drewna i czerwonej cegły, wolał materiały nowocześniejsze: szkło, aluminium i szlachetny kamień.
Zaprzyjaźniony, znany warszawski architekt Bogdan Kulczyński, poproszony o pomoc w adaptacji budynku, utwierdził pana Rudnickiego w obranym kierunku modernizacji.
Nowocześnie i z rozmachem
Dom zaczął się przeobrażać w nowoczesną machinę do mieszkania utrzymaną w minimalistycznej stylistyce.
Czerwoną okładzinę z cegieł, która zdobiła fragmenty dawnej elewacji, zasłonięto płytkami klinkieru w kolorze beżu.
Istotną zmianą było powiększenie istniejących okien i zaprojektowanie kilku nowych, zgodnie z przyjętą na początku dewizą: "bardzo nowocześnie, przestronnie, z dużą ilością światła". Drewnianą stolarkę okienną zastąpiło aluminium, w które oprawiono wielkie tafle szkła.
Dach pokryty czerwoną dachówką bitumiczną zyskał nowe pokrycie z blachy ocynkowanej. Kolor pokrycia dobrano w ten sposób, by nawiązywał do odcienia aluminium w oknach.
Zmieniono też położenie oraz wielkość otworu wejściowego. Dawniej do budynku wchodziło się przez niewielkie drzwi, które ginęły w dużej frontowej ścianie. Pan Rudnicki chciał mieć wejście bardziej wyraziste - reprezentacyjne i zapraszające. Nowe, znacznie powiększone drzwi wejściowe podkreślono dobudowanym specjalnie fragmentem muru.
Rozrosły się także powierzchnie tarasów - przy salonie oraz przy jadalni i kuchni. Z istniejących części tarasów zdjęto brudzący się piaskowiec, a potem położono bardziej wytrzymały polerowany granit.
Wielkim przeobrażeniom poddano wnętrza domu. Za radą architekta tylko salon, kuchnia oraz garaż pozostały na dawnym miejscu. Projektant zrezygnował z pokoików przy wiatrołapie. Po ich wyburzeniu dom zyskał przestronny hol, który przegrodziła jedynie przezroczysta ścianka ze szklanymi drzwiami (między nią a głównym wejściem znajduje się sień i pomieszczenie na wierzchnie okrycia), oraz wolno stojące przepierzenie, za którym powstała jadalnia połączona z kuchnią. Dużą część parteru jak dawniej zajmuje salon wysoki na dwie kondygnacje, z przebudowaną antresolą, którą przeznaczono na aneks telewizyjny. Dzięki temu rozwiązaniu wystroju salonu nie szpeci teraz sprzęt elektroniczny.
Z dwóch małych pomieszczeń za ścianą salonu powstała jedna przestronna sypialnia, a obok niej - łazienka z wnęką prysznicową. Dwa pokoje przy kuchni przeznaczono na gabinet i garderobę. Pomiędzy nimi zamiast ściany działowej zaprojektowano dwustronny głęboki regał, który od strony gabinetu spełnia funkcję biblioteki, w garderobie zaś - regału i szafy.
Na tyłach kuchni dawniej mieściły się garaż i sauna. Kiedy pan Darek zmienił sposób ogrzewania domu z elektrycznego na wykorzystujący olej opałowy, trzeba było gdzieś urządzić kotłownię. Sauna została zlikwidowana.
- Na początku wszyscy jej pragną, a po miesiącu przestają z niej korzystać - mówi właściciel. - Obecnie jeśli z żoną mamy ochotę na odpoczynek w saunie, robimy wypad do pobliskiej siłowni.
Pod garażem wkopano wielki zbiornik na mazut, a w pomieszczeniu po saunie zamontowano odpowiednie urządzenia grzewcze.
Pole dla artystów
Kiedy architekt i inwestor są dobrymi znajomymi, ich współpraca owocuje niepospolitymi rozwiązaniami. Pan Kulczyński znał gust i oczekiwania zleceniodawcy, dlatego właśnie zaproponował mu wprowadzenie do wnętrz niebanalnych akcentów. Polecił znajomego artystę plastyka, Pawła Grunerta, który miał za zadanie nadać wnętrzom indywidualny charakter.
- Zawierzyłem fachowcom i podjąłem wyzwanie - mówi gospodarz. - Ale do ostatniej chwili drżałem, czy uda się wykonać wszystkie zaplanowane elementy i czy "zagrają" one we wnętrzach.
W najbardziej reprezentacyjnym miejscu - między jadalnią a salonem - stanęła awangardowa rzeźba z metalu. Tylko zaufani wiedzą, że skrywa słup konstrukcyjny. Ma wysokość dwóch kondygnacji i spina poziom salonu z antresolą, ale przede wszystkim w niebanalny sposób organizuje przestrzeń przenikających się wzajemnie reprezentacyjnych pomieszczeń.
Kontrdominantą jest oryginalny kominek ze szkła, metalu i polnych kamieni, który powstał w salonie na prośbę pana domu. Wolno stojące palenisko nawiązuje do materiałów wykończeniowych parteru. Autor i wykonawca projektu w jednej osobie na miejscu wypracowywał proporcje i funkcjonalność kominka tak, aby zgodnie z życzeniem domowników stał się on najbardziej wyrazistą ozdobą salonu. Z optycznie "zimnymi" metalowymi konstrukcjami kontrastują niebanalne w formie schody z drewna, które wiodą na antresolę. Do typowych stopni drewnianych artysta plastyk dodał półokrągłe boki i okleił je kawałkami prawdziwej kory z dębu. Porowata i łuszcząca się struktura kory podkreśla gładkość tafli polerowanego granitu na podłodze.
Nowocześnie nie znaczy nieprzytulnie
Wnętrza dopasowane są do prostej w formie bryły domu. Projektantom udało się uniknąć nadmiaru form, wykorzystali też szlachetne materiały, grali fakturą oraz kolorem.
- Najbardziej bałem się tego, że mój nowoczesny dom stanie się nieprzyjazny i "zimny", czemu od początku starałem się zapobiec - opowiada pan Darek. - I chyba to się udało. Myślę, że dziś moje starania doceniają i żona, i córeczka.
Kolorystyka jest zaprojektowana tak, by zbyt agresywne barwy nie zdominowały głównych elementów dekoracyjnych. Oryginalny kominek, schody i stalowa rzeźba są wyeksponowane na stonowanym, pastelowym tle ścian i posadzek.
Ciekawym rozwiązaniem jest kolorystyczne podzielenie budynku na dwie strefy. Pierwszą z nich, obejmującą pomieszczenia reprezentacyjne (salon, kuchnię, jadalnię i hol), wykończono szarymi płytami granitu, metalem i szkłem. Do nich dopasowano zimne, monochromatyczne barwy ścian - przeważają odcienie szarości i bieli. Żeby jednak nie było zbyt monotonnie, w reprezentacyjnych wnętrzach pojawia się jeden mocny akcent kolorystyczny. W kuchni oraz w jadalni zastosowano czerwone lampy, postawiono czerwone skórzane krzesła przy stole jadalnym i czerwoną kanapę w salonie.
W prywatnej strefie domu, obejmującej sypialnię gospodarzy, łazienki, gabinet, garderobę oraz pokoje na poddaszu mieszkalnym, sięgnięto po barwy i materiały w ciepłych odcieniach. Podłogi w pokojach wykończono panelami z jasnego drewna egzotycznego, a w łazienkach - marmurem. Współgrają z nimi drewniane meble i ściany w odcieniach beżu, żółci, a w sypialni gospodarzy - nawet pastelowego różu.
Jak zapewniają właściciele, ten kolorystyczny podział domu bardzo się sprawdził, podobnie jak szlachetność materiałów wykończeniowych i prostota architektoniczna wnętrz. Mimo upływu kilku lat dom nadal wygląda nowocześnie, a przecież dokładnie o to chodziło.
Gospodarze stale dodają coś do wnętrz, ponieważ nie do końca jeszcze je wyposażyli. Pan domu myśli już o nowym stoliku ze szkła i metalu przy kanapach w salonie, a pani Natalia dojrzała do ocieplenia posadzek dywanem. Chciałaby również ozdobić ściany salonu obrazami. Państwo Rudniccy nie spieszą się jednak z kompletowaniem kolejnych sprzętów. Już teraz czują się w rodzinnym gnieździe komfortowo.
O szczęście swojego domu właściciel zadbał w szczególny sposób. Po modernizacji budynku zamówił rzeźbę - totem - i ustawił ją przy wielkim oknie tuż obok głównego wejścia do budynku. Dwumetrowy drewniany posąg nazwał Strażnikiem Domowego Szczęścia i traktuje go teraz jak talizman.
Dom jednorodzinny
Autorzy projektu: Piotr Majewski, Andrzej Wyszyński, Wojciech Hermanowicz
Autor projektu przebudowy: Bogdan Kulczyński
Powierzchnia użytkowa: 320 m2
Powierzchnia działki: 2200 M2
Z dwóch małych pomieszczeń za ścianą salonu powstała jedna przestronna sypialnia, a obok niej - łazienka z wnęką prysznicową. Dwa pokoje przy kuchni przeznaczono na gabinet i garderobę. Pomiędzy nimi zamiast ściany działowej zaprojektowano dwustronny głęboki regał, który od strony gabinetu spełnia funkcję biblioteki, w garderobie zaś - regału i szafy.
Na tyłach kuchni dawniej mieściły się garaż i sauna. Kiedy pan Darek zmienił sposób ogrzewania domu z elektrycznego na wykorzystujący olej opałowy, trzeba było gdzieś urządzić kotłownię. Sauna została zlikwidowana.
- Na początku wszyscy jej pragną, a po miesiącu przestają z niej korzystać - mówi właściciel. - Obecnie jeśli z żoną mamy ochotę na odpoczynek w saunie, robimy wypad do pobliskiej siłowni.
Pod garażem wkopano wielki zbiornik na mazut, a w pomieszczeniu po saunie zamontowano odpowiednie urządzenia grzewcze.
Pole dla artystów
Kiedy architekt i inwestor są dobrymi znajomymi, ich współpraca owocuje niepospolitymi rozwiązaniami. Pan Kulczyński znał gust i oczekiwania zleceniodawcy, dlatego właśnie zaproponował mu wprowadzenie do wnętrz niebanalnych akcentów. Polecił znajomego artystę plastyka, Pawła Grunerta, który miał za zadanie nadać wnętrzom indywidualny charakter.
- Zawierzyłem fachowcom i podjąłem wyzwanie - mówi gospodarz. - Ale do ostatniej chwili drżałem, czy uda się wykonać wszystkie zaplanowane elementy i czy "zagrają" one we wnętrzach.
W najbardziej reprezentacyjnym miejscu - między jadalnią a salonem - stanęła awangardowa rzeźba z metalu. Tylko zaufani wiedzą, że skrywa słup konstrukcyjny. Ma wysokość dwóch kondygnacji i spina poziom salonu z antresolą, ale przede wszystkim w niebanalny sposób organizuje przestrzeń przenikających się wzajemnie reprezentacyjnych pomieszczeń.
Kontrdominantą jest oryginalny kominek ze szkła, metalu i polnych kamieni, który powstał w salonie na prośbę pana domu. Wolno stojące palenisko nawiązuje do materiałów wykończeniowych parteru. Autor i wykonawca projektu w jednej osobie na miejscu wypracowywał proporcje i funkcjonalność kominka tak, aby zgodnie z życzeniem domowników stał się on najbardziej wyrazistą ozdobą salonu. Z optycznie "zimnymi" metalowymi konstrukcjami kontrastują niebanalne w formie schody z drewna, które wiodą na antresolę. Do typowych stopni drewnianych artysta plastyk dodał półokrągłe boki i okleił je kawałkami prawdziwej kory z dębu. Porowata i łuszcząca się struktura kory podkreśla gładkość tafli polerowanego granitu na podłodze.
Nowocześnie nie znaczy nieprzytulnie
Wnętrza dopasowane są do prostej w formie bryły domu. Projektantom udało się uniknąć nadmiaru form, wykorzystali też szlachetne materiały, grali fakturą oraz kolorem.
- Najbardziej bałem się tego, że mój nowoczesny dom stanie się nieprzyjazny i "zimny", czemu od początku starałem się zapobiec - opowiada pan Darek. - I chyba to się udało. Myślę, że dziś moje starania doceniają i żona, i córeczka.
Kolorystyka jest zaprojektowana tak, by zbyt agresywne barwy nie zdominowały głównych elementów dekoracyjnych. Oryginalny kominek, schody i stalowa rzeźba są wyeksponowane na stonowanym, pastelowym tle ścian i posadzek.
Ciekawym rozwiązaniem jest kolorystyczne podzielenie budynku na dwie strefy. Pierwszą z nich, obejmującą pomieszczenia reprezentacyjne (salon, kuchnię, jadalnię i hol), wykończono szarymi płytami granitu, metalem i szkłem. Do nich dopasowano zimne, monochromatyczne barwy ścian - przeważają odcienie szarości i bieli. Żeby jednak nie było zbyt monotonnie, w reprezentacyjnych wnętrzach pojawia się jeden mocny akcent kolorystyczny. W kuchni oraz w jadalni zastosowano czerwone lampy, postawiono czerwone skórzane krzesła przy stole jadalnym i czerwoną kanapę w salonie.
W prywatnej strefie domu, obejmującej sypialnię gospodarzy, łazienki, gabinet, garderobę oraz pokoje na poddaszu mieszkalnym, sięgnięto po barwy i materiały w ciepłych odcieniach. Podłogi w pokojach wykończono panelami z jasnego drewna egzotycznego, a w łazienkach - marmurem. Współgrają z nimi drewniane meble i ściany w odcieniach beżu, żółci, a w sypialni gospodarzy - nawet pastelowego różu.
Jak zapewniają właściciele, ten kolorystyczny podział domu bardzo się sprawdził, podobnie jak szlachetność materiałów wykończeniowych i prostota architektoniczna wnętrz. Mimo upływu kilku lat dom nadal wygląda nowocześnie, a przecież dokładnie o to chodziło.
Gospodarze stale dodają coś do wnętrz, ponieważ nie do końca jeszcze je wyposażyli. Pan domu myśli już o nowym stoliku ze szkła i metalu przy kanapach w salonie, a pani Natalia dojrzała do ocieplenia posadzek dywanem. Chciałaby również ozdobić ściany salonu obrazami. Państwo Rudniccy nie spieszą się jednak z kompletowaniem kolejnych sprzętów. Już teraz czują się w rodzinnym gnieździe komfortowo.
O szczęście swojego domu właściciel zadbał w szczególny sposób. Po modernizacji budynku zamówił rzeźbę - totem - i ustawił ją przy wielkim oknie tuż obok głównego wejścia do budynku. Dwumetrowy drewniany posąg nazwał Strażnikiem Domowego Szczęścia i traktuje go teraz jak talizman.
Dom jednorodzinny
Autorzy projektu: Piotr Majewski, Andrzej Wyszyński, Wojciech Hermanowicz
Autor projektu przebudowy: Bogdan Kulczyński
Powierzchnia użytkowa: 320 m2
Powierzchnia działki: 2200 M2
Skomentuj:
Nowoczesny dom w podwarszawskiej Choszczówce