Dyskretne ciepło nowoczesnego domu
Murowany, wygodny dom dla czworga i z dużym ogrodem. Spełnienie marzeń rodziny, która do niedawna mieszkała w ciasnym szeregowcu na małej działce.
1 z 10
2 z 10
3 z 10
4 z 10
5 z 10
6 z 10
7 z 10
8 z 10
9 z 10
10 z 10
Nowy dom miał być zupełnie inny niż ten, w którym Agnieszka i Robert spędzili ostatnie dziesięć lat.
- Choć kupując od dewelopera poprzedni dom, wybraliśmy narożną działkę o powierzchni 400 m2 ze skrajnie położonym segmentem, to i tak nie byliśmy zadowoleni z wielkości ogrodu - tłumaczy pani Agnieszka. - Lubię zajmować się zielenią, a na tamtej działce nie mogłam w pełni rozwinąć skrzydeł. Ponadto, mimo że żyliśmy z sąsiadami w zgodzie, przy tak bliskim sąsiedztwie bardzo brakowało nam intymności.
Nie tylko ogród i bliskość innych ludzi rozczarowywały naszych gospodarzy.
- Początkowo wydawało się nam, że dom o powierzchni użytkowej 166 m2 zapewni dostateczny komfort - mówią. - Okazało się jednak, że wnętrza, choć zaprojektowane funkcjonalnie, nie miały dostatecznego zaplecza sanitarnego i gospodarczego, co znacznie utrudniało nam codzienne życie.
Rzeczywiście, dla małżeństwa z dwojgiem dzieci, z których jedno bardzo słabo widzi i wymaga niemal stałej pomocy, użytkowanie wspólnej łazienki na piętrze (na parterze istniało tylko małe w.c. bez prysznica) szczególnie w godzinach porannych sprawiało spore kłopoty.
Aby lepiej wykorzystać powierzchnię, właściciele zdecydowali się przerobić jednostanowiskowy garaż - zbyt ciasny na większy samochód - na kuchnię, a auto wystawić "pod chmurkę". Większa kuchnia trochę zniwelowała brak spiżarni, ale ciągle brakowało miejsca na sprzęt sportowy i ogrodowy.
Najbardziej dokuczliwy był jednak problem z trudnym do zniesienia nagrzewaniem się budynku, a w szczególności poddasza, na którym nie dawało się przebywać w okresie upałów. Nie pomagała nawet mechaniczna wentylacja. Dla odmiany w zimie źle zaizolowane ściany szybko się wyziębiały i wymuszały intensywną pracę elektrycznych grzejników, którymi z powodu braku sieci gazowej na osiedlu szeregowców był ogrzewany dom.
Tam, gdzie dobrze
Myśl o zbudowaniu wygodniejszego rodzinnego gniazda rodziła się w głowach Agnieszki i Roberta powoli. Ponieważ poprzedni dom kupowali szybko i bez budowlanego doświadczenia, rozważając budowę nowego nie spieszyli się już tak bardzo.
Samej działki szukali aż dwa lata. Nie chcieli bowiem wyprowadzać się z miejsca, w którym dotąd mieszkali i które bardzo im odpowiadało. Dzielnica była spokojna i tworzyła jakby mniejsze, niezależne miasteczko w mieście. Nie tylko oni to doceniali i pewnie dlatego wolnej działki szukali aż tak długo. Za to jaka była radość, kiedy udało im się ją wreszcie znaleźć! Nagroda za cierpliwość i konsekwencję była wspaniała, bo dużą - jak na warunki miejskie - posesję znaleźli zaledwie trzy ulice od poprzedniego miejsca zamieszkania.
Ze słońcem za pan brat
Po złych doświadczeniach z ciemnym salonem w poprzednim domu oraz ze względu na kłopoty ze wzrokiem syna, cały dom miał być bardzo jasny. Agnieszka i Robert chcieli też, by bryła budynku była prosta i bez ozdób, wnętrza natomiast miały przejrzysty oraz nieskomplikowany układ.
Architekt znakomicie wykorzystał położenie działki względem stron świata. Trzykondygnacyjny dom stanął w taki sposób, by elewacja frontowa oraz kuchnia znalazły się od strony zachodniej. Od wschodu umieszczono połączoną z salonem bibliotekę z wyjściem na zadaszony taras i do ogrodu, od strony południowej - salon łączący się z jadalnią, a na piętrze - prywatne pokoje domowników. Wszystkie pomieszczenia sanitarne, gospodarcze i techniczne zlokalizowano od strony północnej. A każdą strefę budynku, w zależności od funkcji i położenia, wyposażono w odpowiednią liczbę okien o adekwatnej do potrzeb wielkości.
Na piętrze, oprócz przeszkleń na ścianach, zastosowano również okna w dachu. Górną kondygnację podzielono na dwie części korytarzem biegnącym na osi wschód-zachód. Po stronie południowej mieszczą się trzy sypialnie (rodziców, Oli i Huberta) oraz pokój do pracy, a po przeciwnej - dwie łazienki, garderoba i wyjście na wielki taras (50 m2) nad całym garażem. Korytarz doświetlono od góry aż sześcioma przeszkleniami, więc i on jest jasny. Podobnie jak na parterze, światło współtworzy architekturę budynku.
Rozległa i nasłoneczniona bryła domu wymagała solidnej technologii, dobrze izolującej dom przed gorącem oraz zimnem. Jednowarstwowe ściany ocieplono na zewnątrz 15-centymetrową warstwą styropianu, a dach zaprojektowany w układzie odwróconym - płytami izolacyjnymi z polistyrenu ekstrudowanego. W całym budynku zastosowano nowoczesne drewniane okna z antywłamaniowymi szybami. W trudno dostępnych świetlikach nad korytarzem na piętrze wstawiono natomiast specjalne, chroniące przed słońcem i samooczyszczające się szkło.
W budynku ogrzewanym kotłem gazowym, stałą temperaturę i świeże powietrze zapewnia wentylacja mechaniczna z odzyskiem ciepła.
- Mimo dużych przeszkleń wnętrza nie nagrzewają się - cieszą się właściciele, którzy nauczeni doświadczeniem już w fazie projektowania zwracali szczególną uwagę na odpowiednią izolację budynku. - Murowane i dobrze zaizolowane ściany wspaniale akumulują ciepło, więc w nowym domu nie ma już dużych wahań temperatury.
Mniej efektownie, za to bezpiecznie
Kiedy architekt przedstawił właścicielom pierwsze warianty budynku, od razu odrzucili koncepcję z wysokim dwukondygnacyjnym salonem i antresolą na piętrze. Oczywiście przyznali, że taki pomysł jest bardzo efektowny, ale dla nich liczyły się przede wszystkim bezpieczeństwo syna oraz przytulność wnętrz. Wybrali więc wariant z piętrami oddzielonymi od siebie pełnymi stropami oraz z zabudowanymi, a nie ażurowymi, klatkami schodowymi.
- Projektując ten dom, musiałem nieco powściągnąć swoje awangardowe wizje architektoniczne, bo właściciele oczekiwali od rodzinnego gniazda bezpieczeństwa i umiaru - mówi Janusz Kaczorek, autor projektu. - Do nadania budynkowi "ducha" i indywidualnego charakteru wykorzystałem mniej spektakularne środki. Na przykład światło i szlachetne materiały.
- Choć kupując od dewelopera poprzedni dom, wybraliśmy narożną działkę o powierzchni 400 m2 ze skrajnie położonym segmentem, to i tak nie byliśmy zadowoleni z wielkości ogrodu - tłumaczy pani Agnieszka. - Lubię zajmować się zielenią, a na tamtej działce nie mogłam w pełni rozwinąć skrzydeł. Ponadto, mimo że żyliśmy z sąsiadami w zgodzie, przy tak bliskim sąsiedztwie bardzo brakowało nam intymności.
Nie tylko ogród i bliskość innych ludzi rozczarowywały naszych gospodarzy.
- Początkowo wydawało się nam, że dom o powierzchni użytkowej 166 m2 zapewni dostateczny komfort - mówią. - Okazało się jednak, że wnętrza, choć zaprojektowane funkcjonalnie, nie miały dostatecznego zaplecza sanitarnego i gospodarczego, co znacznie utrudniało nam codzienne życie.
Rzeczywiście, dla małżeństwa z dwojgiem dzieci, z których jedno bardzo słabo widzi i wymaga niemal stałej pomocy, użytkowanie wspólnej łazienki na piętrze (na parterze istniało tylko małe w.c. bez prysznica) szczególnie w godzinach porannych sprawiało spore kłopoty.
Aby lepiej wykorzystać powierzchnię, właściciele zdecydowali się przerobić jednostanowiskowy garaż - zbyt ciasny na większy samochód - na kuchnię, a auto wystawić "pod chmurkę". Większa kuchnia trochę zniwelowała brak spiżarni, ale ciągle brakowało miejsca na sprzęt sportowy i ogrodowy.
Najbardziej dokuczliwy był jednak problem z trudnym do zniesienia nagrzewaniem się budynku, a w szczególności poddasza, na którym nie dawało się przebywać w okresie upałów. Nie pomagała nawet mechaniczna wentylacja. Dla odmiany w zimie źle zaizolowane ściany szybko się wyziębiały i wymuszały intensywną pracę elektrycznych grzejników, którymi z powodu braku sieci gazowej na osiedlu szeregowców był ogrzewany dom.
Tam, gdzie dobrze
Myśl o zbudowaniu wygodniejszego rodzinnego gniazda rodziła się w głowach Agnieszki i Roberta powoli. Ponieważ poprzedni dom kupowali szybko i bez budowlanego doświadczenia, rozważając budowę nowego nie spieszyli się już tak bardzo.
Samej działki szukali aż dwa lata. Nie chcieli bowiem wyprowadzać się z miejsca, w którym dotąd mieszkali i które bardzo im odpowiadało. Dzielnica była spokojna i tworzyła jakby mniejsze, niezależne miasteczko w mieście. Nie tylko oni to doceniali i pewnie dlatego wolnej działki szukali aż tak długo. Za to jaka była radość, kiedy udało im się ją wreszcie znaleźć! Nagroda za cierpliwość i konsekwencję była wspaniała, bo dużą - jak na warunki miejskie - posesję znaleźli zaledwie trzy ulice od poprzedniego miejsca zamieszkania.
Ze słońcem za pan brat
Po złych doświadczeniach z ciemnym salonem w poprzednim domu oraz ze względu na kłopoty ze wzrokiem syna, cały dom miał być bardzo jasny. Agnieszka i Robert chcieli też, by bryła budynku była prosta i bez ozdób, wnętrza natomiast miały przejrzysty oraz nieskomplikowany układ.
Architekt znakomicie wykorzystał położenie działki względem stron świata. Trzykondygnacyjny dom stanął w taki sposób, by elewacja frontowa oraz kuchnia znalazły się od strony zachodniej. Od wschodu umieszczono połączoną z salonem bibliotekę z wyjściem na zadaszony taras i do ogrodu, od strony południowej - salon łączący się z jadalnią, a na piętrze - prywatne pokoje domowników. Wszystkie pomieszczenia sanitarne, gospodarcze i techniczne zlokalizowano od strony północnej. A każdą strefę budynku, w zależności od funkcji i położenia, wyposażono w odpowiednią liczbę okien o adekwatnej do potrzeb wielkości.
Na piętrze, oprócz przeszkleń na ścianach, zastosowano również okna w dachu. Górną kondygnację podzielono na dwie części korytarzem biegnącym na osi wschód-zachód. Po stronie południowej mieszczą się trzy sypialnie (rodziców, Oli i Huberta) oraz pokój do pracy, a po przeciwnej - dwie łazienki, garderoba i wyjście na wielki taras (50 m2) nad całym garażem. Korytarz doświetlono od góry aż sześcioma przeszkleniami, więc i on jest jasny. Podobnie jak na parterze, światło współtworzy architekturę budynku.
Rozległa i nasłoneczniona bryła domu wymagała solidnej technologii, dobrze izolującej dom przed gorącem oraz zimnem. Jednowarstwowe ściany ocieplono na zewnątrz 15-centymetrową warstwą styropianu, a dach zaprojektowany w układzie odwróconym - płytami izolacyjnymi z polistyrenu ekstrudowanego. W całym budynku zastosowano nowoczesne drewniane okna z antywłamaniowymi szybami. W trudno dostępnych świetlikach nad korytarzem na piętrze wstawiono natomiast specjalne, chroniące przed słońcem i samooczyszczające się szkło.
W budynku ogrzewanym kotłem gazowym, stałą temperaturę i świeże powietrze zapewnia wentylacja mechaniczna z odzyskiem ciepła.
- Mimo dużych przeszkleń wnętrza nie nagrzewają się - cieszą się właściciele, którzy nauczeni doświadczeniem już w fazie projektowania zwracali szczególną uwagę na odpowiednią izolację budynku. - Murowane i dobrze zaizolowane ściany wspaniale akumulują ciepło, więc w nowym domu nie ma już dużych wahań temperatury.
Mniej efektownie, za to bezpiecznie
Kiedy architekt przedstawił właścicielom pierwsze warianty budynku, od razu odrzucili koncepcję z wysokim dwukondygnacyjnym salonem i antresolą na piętrze. Oczywiście przyznali, że taki pomysł jest bardzo efektowny, ale dla nich liczyły się przede wszystkim bezpieczeństwo syna oraz przytulność wnętrz. Wybrali więc wariant z piętrami oddzielonymi od siebie pełnymi stropami oraz z zabudowanymi, a nie ażurowymi, klatkami schodowymi.
- Projektując ten dom, musiałem nieco powściągnąć swoje awangardowe wizje architektoniczne, bo właściciele oczekiwali od rodzinnego gniazda bezpieczeństwa i umiaru - mówi Janusz Kaczorek, autor projektu. - Do nadania budynkowi "ducha" i indywidualnego charakteru wykorzystałem mniej spektakularne środki. Na przykład światło i szlachetne materiały.
Choć właściciele ze względu na niepełnosprawność syna starali się zaplanować dom bez architektonicznych barier, nie chcieli jednak mieć na parterze jednej, nieprzytulnej hali. Pomieszczenia dzienne zostały więc tak pomyślane, aby nie będąc odgrodzone od siebie całkowicie ścianami, miały jednak wyraźnie widoczne i wydzielone funkcje, a jednocześnie były dostępne z kilku stron. Służą temu starannie przemyślane ciągi komunikacyjne.
Ponieważ w poprzednim domu mieszkańcom przeszkadzało bezpośrednie połączenie kuchni z salonem, w nowym odsunęli kuchnię od pomieszczeń dziennych, ale zapewnili do niej wygodne wejście od strony holu i jadalni. Podobnie zaprojektowano inne pomieszczenia dzienne - są zarazem połączone i oddzielone.
W budynku nie ma niepotrzebnych drzwi, stopni i schodów (schody zastosowano tylko między poszczególnymi kondygnacjami), progów oraz słupów podpierających strop. Wszystkie kondygnacje mają jednopoziomowe podłogi, bez uskoków i obniżeń.
Klatka schodowa na piętro, obudowana ścianami, stanowi trzon budynku, który na poziomie parteru można obejść dookoła. Brak dwukondygnacyjnych pomieszczeń i wąska, zabudowana klatka schodowa sprawiły, że piętro jest ciche nawet podczas przyjęć, natomiast wszystkie pomieszczenia dzienne zabudowane od góry stropem pozostają przytulne i kameralne. Nie oznacza to jednak, że są niskie. Ich wysokość jest proporcjonalna do rozmiarów, przez co mają przestrzeń i "oddech".
Umiar i jeszcze raz umiar
Prostota to charakterystyczna cecha tego budynku. Dotyczy wszystkich elementów. Zarówno zewnętrznej bryły domu, jak i układu wnętrz, a także sposobu wykończenia i umeblowania.
Bryła piętrowego domu została zaprojektowana w duchu modernizmu. Jej kanciastą formę przełamują okrągła kolumna przy głównym wejściu na froncie oraz ściana w formie łuku wzdłuż jadalni na elewacji południowej. Natomiast dużą płaszczyznę płaskiego dachu rozbito w środkowej części ukośnym dachem, w którym zamontowano ciąg przeszkleń.
Dobór materiałów wykończeniowych oraz ich kolorystyka są spójne i sprowadzone do niezbędnego minimum. Właściciele, którzy wspólnie z autorem projektu kierowali pracami wykończeniowymi, unikali stosowania zbyt wielu różnych materiałów. Bali się przeładowania bryły budynku i wnętrz niepotrzebnymi elementami oraz chaosu uniemożliwiającego spokojny i odstresowujący wypoczynek. Zasada była prosta - jeśli drewno, to w całym domu identyczne, jeśli kamień, to wszędzie taki sam.
Nowoczesny, ale przytulny
Jako artysta plastyk, pani Agnieszka zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie niesie nowoczesna architektura. Celowo dobierała materiały i ich kolorystykę w taki sposób, by dom "czytał się" jako przyjazny i przytulny. Dlatego wykorzystała kamień w ciepłym kolorze oraz drewno. Podłogi na parterze, piętrze i schodach wyłożono egzotycznym drewnem w ciepłym odcieniu, a tylko w kuchni, łazienkach, ciągach komunikacyjnych i piwnicy - wielkimi płytami gresu w beżowym kolorze. Ściany pomalowano w kolorach beżu i écru. Aby uniknąć nudy, pani domu zastosowała również zdecydowane i energetyczne kolory czerwieni i pomarańczu. Ale tylko w formie dodatków - na przykład pomarańczowych lamp w kuchni czy czerwonych doniczek w salonie. Już niedługo w salonie pojawi się również czerwona kanapa. W jadalni czerwone żyłki ma hebanowy komplet mebli stołowych.
Mimo że architekt zasugerował inwestorom pomalowanie elewacji zewnętrznych w dwóch odcieniach szarości, pani Agnieszka wolała zastąpić je dwoma odcieniami écru i beżu, kontynuując kolorystykę z wnętrza budynku.
Piwnice na sport i ceramikę
Z myślą o tym, że wznoszony dom może być miejscem zamieszkania na całe życie, pan Robert nalegał na powiększenie jego przestrzeni o niestandardowe funkcje. Namówił żonę na zbudowanie piwnic pod całą powierzchnią mieszkalną, przeznaczając je, oprócz funkcji technicznych i gospodarczych, również na rekreację i hobby. Sporo miejsca wydzielono na salę ćwiczeń, o której gospodarz od dawna marzył - ponieważ dużo pracuje i podróżuje zawodowo, kiedy wraca do domu, woli zostawać w gronie rodzinnym, nawet podczas dbania o kondycję fizyczną. Nieopodal salki fitness umieszczono też saunę i prysznic.
Pani Agnieszka wykroiła dla siebie miejsce na pracownię ceramiczną, doprowadzając do niej wodę oraz budując długie półki i blaty. Drugim użytkownikiem pracowni ceramicznej jest osiemnastoletnia córka, Ola, która tak jak mama jest uzdolniona plastycznie.
W rozległej piwnicy znalazły się też wszystkie pomieszczenia gospodarcze, których brakowało właścicielom w szeregowcu. Jeśli do tego dodać rozległy garaż na dwa samochody z aneksem na sprzęt ogrodowy oraz balkony i tarasy zlokalizowane aż z trzech stron budynku, no i oczywiście duży ogród - na nowy dom rzeczywiście nie mogą narzekać. Jest przemyślany i komfortowy... i ciepły.
Ponieważ w poprzednim domu mieszkańcom przeszkadzało bezpośrednie połączenie kuchni z salonem, w nowym odsunęli kuchnię od pomieszczeń dziennych, ale zapewnili do niej wygodne wejście od strony holu i jadalni. Podobnie zaprojektowano inne pomieszczenia dzienne - są zarazem połączone i oddzielone.
W budynku nie ma niepotrzebnych drzwi, stopni i schodów (schody zastosowano tylko między poszczególnymi kondygnacjami), progów oraz słupów podpierających strop. Wszystkie kondygnacje mają jednopoziomowe podłogi, bez uskoków i obniżeń.
Klatka schodowa na piętro, obudowana ścianami, stanowi trzon budynku, który na poziomie parteru można obejść dookoła. Brak dwukondygnacyjnych pomieszczeń i wąska, zabudowana klatka schodowa sprawiły, że piętro jest ciche nawet podczas przyjęć, natomiast wszystkie pomieszczenia dzienne zabudowane od góry stropem pozostają przytulne i kameralne. Nie oznacza to jednak, że są niskie. Ich wysokość jest proporcjonalna do rozmiarów, przez co mają przestrzeń i "oddech".
Umiar i jeszcze raz umiar
Prostota to charakterystyczna cecha tego budynku. Dotyczy wszystkich elementów. Zarówno zewnętrznej bryły domu, jak i układu wnętrz, a także sposobu wykończenia i umeblowania.
Bryła piętrowego domu została zaprojektowana w duchu modernizmu. Jej kanciastą formę przełamują okrągła kolumna przy głównym wejściu na froncie oraz ściana w formie łuku wzdłuż jadalni na elewacji południowej. Natomiast dużą płaszczyznę płaskiego dachu rozbito w środkowej części ukośnym dachem, w którym zamontowano ciąg przeszkleń.
Dobór materiałów wykończeniowych oraz ich kolorystyka są spójne i sprowadzone do niezbędnego minimum. Właściciele, którzy wspólnie z autorem projektu kierowali pracami wykończeniowymi, unikali stosowania zbyt wielu różnych materiałów. Bali się przeładowania bryły budynku i wnętrz niepotrzebnymi elementami oraz chaosu uniemożliwiającego spokojny i odstresowujący wypoczynek. Zasada była prosta - jeśli drewno, to w całym domu identyczne, jeśli kamień, to wszędzie taki sam.
Nowoczesny, ale przytulny
Jako artysta plastyk, pani Agnieszka zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie niesie nowoczesna architektura. Celowo dobierała materiały i ich kolorystykę w taki sposób, by dom "czytał się" jako przyjazny i przytulny. Dlatego wykorzystała kamień w ciepłym kolorze oraz drewno. Podłogi na parterze, piętrze i schodach wyłożono egzotycznym drewnem w ciepłym odcieniu, a tylko w kuchni, łazienkach, ciągach komunikacyjnych i piwnicy - wielkimi płytami gresu w beżowym kolorze. Ściany pomalowano w kolorach beżu i écru. Aby uniknąć nudy, pani domu zastosowała również zdecydowane i energetyczne kolory czerwieni i pomarańczu. Ale tylko w formie dodatków - na przykład pomarańczowych lamp w kuchni czy czerwonych doniczek w salonie. Już niedługo w salonie pojawi się również czerwona kanapa. W jadalni czerwone żyłki ma hebanowy komplet mebli stołowych.
Mimo że architekt zasugerował inwestorom pomalowanie elewacji zewnętrznych w dwóch odcieniach szarości, pani Agnieszka wolała zastąpić je dwoma odcieniami écru i beżu, kontynuując kolorystykę z wnętrza budynku.
Piwnice na sport i ceramikę
Z myślą o tym, że wznoszony dom może być miejscem zamieszkania na całe życie, pan Robert nalegał na powiększenie jego przestrzeni o niestandardowe funkcje. Namówił żonę na zbudowanie piwnic pod całą powierzchnią mieszkalną, przeznaczając je, oprócz funkcji technicznych i gospodarczych, również na rekreację i hobby. Sporo miejsca wydzielono na salę ćwiczeń, o której gospodarz od dawna marzył - ponieważ dużo pracuje i podróżuje zawodowo, kiedy wraca do domu, woli zostawać w gronie rodzinnym, nawet podczas dbania o kondycję fizyczną. Nieopodal salki fitness umieszczono też saunę i prysznic.
Pani Agnieszka wykroiła dla siebie miejsce na pracownię ceramiczną, doprowadzając do niej wodę oraz budując długie półki i blaty. Drugim użytkownikiem pracowni ceramicznej jest osiemnastoletnia córka, Ola, która tak jak mama jest uzdolniona plastycznie.
W rozległej piwnicy znalazły się też wszystkie pomieszczenia gospodarcze, których brakowało właścicielom w szeregowcu. Jeśli do tego dodać rozległy garaż na dwa samochody z aneksem na sprzęt ogrodowy oraz balkony i tarasy zlokalizowane aż z trzech stron budynku, no i oczywiście duży ogród - na nowy dom rzeczywiście nie mogą narzekać. Jest przemyślany i komfortowy... i ciepły.
Skomentuj:
Dyskretne ciepło nowoczesnego domu