Mieszkanie w czerwieni
Ona lubi czerwień i błyszczące dodatki. On jest zwolennikiem umiaru, prostoty i geometrycznych form. Czy to znaczy, że nie mają szans na porozumienie? Ależ skąd, dogadali się bez trudu.
1 z 10
2 z 10
3 z 10
4 z 10
5 z 10
6 z 10
7 z 10
8 z 10
9 z 10
10 z 10
Kasia pochodzi z Trójmiasta, studiowała administrację w Gdańsku. Jurek urodził się we Włocławku, nad morze przyjechał na studia na AWF. Teraz obydwoje prowadzą własne firmy, a każdą wolną chwilę spędzają na Helu, gdzie przez cały sezon uprawiają windsurfing. Wcześniej, wraz z ośmioletnim Dominikiem, mieszkali w dwupokojowym mieszkaniu. Kiedy nadarzyła się okazja kupienia czegoś większego, nie zastanawiali się ani chwili (zwłaszcza że wkrótce miała się pojawić na świecie Weronika, co niebezpiecznie "skurczyłoby" dotychczasowy metraż).
Wybudowana tuż po wojnie kamienica, w której znajduje się obecne mieszkanie Kasi i Jurka, jest usytuowana przy Świętojańskiej, głównej ulicy Gdyni, tuż przy porcie. Początkowo nowym właścicielom wydawało się, że czteropokojowe mieszkanie wymaga jedynie kosmetycznego odświeżenia oraz dostosowania do potrzeb powiększającej się rodziny. Jednak architektka Dana Kamińska-Cydzik bardzo szybko sprowadziła ich na ziemię i uświadomiła, że wnętrze wymaga generalnego remontu.
Przede wszystkim wymieniono wiekową instalację elektryczną i wodno-kanalizacyjną (dzięki temu zniknęły rury ciągnące się przez całe mieszkanie). Wymieniono podłogi, kaloryfery oraz część okien. Po dokładniejszej analizie okazało się również, że większość ścian jest tak nierówna, że trzeba było obłożyć je płytami gipsowo-kartonowymi. Gusty gospodarzy są odmienne, ale na szczęście potrafią szybko dojść do porozumienia. Tak było również podczas urządzania mieszkania. Chociaż ona woli mocne kolory i styl glamour, a on spokojne odcienie oraz styl zen, najważniejsza była dla nich estetyka. Chcieli, żeby było "ładnie, katalogowo i modnie". Projektantka musiała więc znaleźć takie rozwiązanie, które zadowoliłoby każdego z nich.
Jedynym pomieszczeniem, o którym wypowiadali się zgodnie, była sypialnia. - Mamy czuć się w niej komfortowo, musi mieć to "coś" - tłumaczyli zdecydowanie. Stąd wziął się pomysł, by prosty, oszczędny wystrój wzbogacić świetlnym wężem (czyli rurką z diodami LED) wijącym się pod sufitem. Nie lada wyzwaniem dla architektki było również urządzenie dość wąskiego korytarza, który nie tylko gospodarzom, ale także wszystkim odwiedzającym ich znajomym kojarzył się mało przyjemnie - z ciemnym, ponurym tunelem. Ciekawym rozwiązaniem okazała się podświetlana ozdoba w kształcie sporej elipsy, która rozjaśniła pomieszczenie i nadała mu naprawdę interesujący wygląd.
Architektka opowiada z zadowoleniem, że właściciele obdarzyli ją bezgranicznym zaufaniem, dzięki czemu miała naprawdę dużo swobody. Wszelkie decyzje dotyczące wystroju były podejmowane bardzo szybko, co znacznie ułatwiło pracę. Pomimo zaawansowanej ciąży Kasia dzielnie odwiedzała sklepy z wyposażeniem wnętrz i galerie, w których dobierała czerwone i czarne dodatki. Nowe mieszkanie - głównie ze względu na metraż - nie tylko poprawiło komfort życia rodziny, ale też pozwoliło spełnić jedno z największych marzeń gospodyni - wreszcie mogła sobie pozwolić na dużego psa. Zamieszkał z nimi owczarek o imieniu July.
Wybudowana tuż po wojnie kamienica, w której znajduje się obecne mieszkanie Kasi i Jurka, jest usytuowana przy Świętojańskiej, głównej ulicy Gdyni, tuż przy porcie. Początkowo nowym właścicielom wydawało się, że czteropokojowe mieszkanie wymaga jedynie kosmetycznego odświeżenia oraz dostosowania do potrzeb powiększającej się rodziny. Jednak architektka Dana Kamińska-Cydzik bardzo szybko sprowadziła ich na ziemię i uświadomiła, że wnętrze wymaga generalnego remontu.
Przede wszystkim wymieniono wiekową instalację elektryczną i wodno-kanalizacyjną (dzięki temu zniknęły rury ciągnące się przez całe mieszkanie). Wymieniono podłogi, kaloryfery oraz część okien. Po dokładniejszej analizie okazało się również, że większość ścian jest tak nierówna, że trzeba było obłożyć je płytami gipsowo-kartonowymi. Gusty gospodarzy są odmienne, ale na szczęście potrafią szybko dojść do porozumienia. Tak było również podczas urządzania mieszkania. Chociaż ona woli mocne kolory i styl glamour, a on spokojne odcienie oraz styl zen, najważniejsza była dla nich estetyka. Chcieli, żeby było "ładnie, katalogowo i modnie". Projektantka musiała więc znaleźć takie rozwiązanie, które zadowoliłoby każdego z nich.
Jedynym pomieszczeniem, o którym wypowiadali się zgodnie, była sypialnia. - Mamy czuć się w niej komfortowo, musi mieć to "coś" - tłumaczyli zdecydowanie. Stąd wziął się pomysł, by prosty, oszczędny wystrój wzbogacić świetlnym wężem (czyli rurką z diodami LED) wijącym się pod sufitem. Nie lada wyzwaniem dla architektki było również urządzenie dość wąskiego korytarza, który nie tylko gospodarzom, ale także wszystkim odwiedzającym ich znajomym kojarzył się mało przyjemnie - z ciemnym, ponurym tunelem. Ciekawym rozwiązaniem okazała się podświetlana ozdoba w kształcie sporej elipsy, która rozjaśniła pomieszczenie i nadała mu naprawdę interesujący wygląd.
Architektka opowiada z zadowoleniem, że właściciele obdarzyli ją bezgranicznym zaufaniem, dzięki czemu miała naprawdę dużo swobody. Wszelkie decyzje dotyczące wystroju były podejmowane bardzo szybko, co znacznie ułatwiło pracę. Pomimo zaawansowanej ciąży Kasia dzielnie odwiedzała sklepy z wyposażeniem wnętrz i galerie, w których dobierała czerwone i czarne dodatki. Nowe mieszkanie - głównie ze względu na metraż - nie tylko poprawiło komfort życia rodziny, ale też pozwoliło spełnić jedno z największych marzeń gospodyni - wreszcie mogła sobie pozwolić na dużego psa. Zamieszkał z nimi owczarek o imieniu July.
Skomentuj:
Mieszkanie w czerwieni