Klimatyczny dom za miastem w nowoczesnym wydaniu
Ten parterowy dom o świetnej bryle i funkcjonalnie rozplanowanych wnętrzach stanowi dowód na to, że nie tylko warto spełniać marzenia, ale jeszcze dobrze jest wyczuć, kiedy nadchodzi na to właściwy moment.
Na początku było mieszkanie w kamienicy w centrum miasta...
Państwo Alicja i Janusz mieszkali całe lata z trójką synów w kamienicy, w samym sercu średniej wielkości miasta między Łodzią a Wrocławiem. Nie przypuszczali wówczas, że za kilka lat wybudują swój własny, wymarzony dom z dala od miasta.
Sztuka czekania
Warunki były dobre - w swoich czterech ścianach mieli do dyspozycji około 140 m2 powierzchni, do pracy nie było daleko, a w zasięgu kilkuminutowego spaceru znajdowały się przedszkole, szkoła podstawowa i średnia, co miało znaczenie na różnych etapach życia ich dzieci. Ciągnęło ich wprawdzie do 'łąk zielonych', bo zawsze myśleli o posiadaniu własnego domu w spokojnej okolicy, ale z realizacją marzeń postanowili zaczekać, aż dorosną i usamodzielnią się synowie.
Działka na przedmieściach miasta
Gdy poczuli, że ta chwila powoli nadchodzi, zaczęli przeglądać katalogi z projektami architektonicznymi i wnętrzarskimi. W dalszym ciągu bez pośpiechu. Okazuje się, że - wbrew słowom niegdyś znanej piosenki - 'spóźniona radość' wcale nie musi źle smakować. W ogóle nie musi być spóźniona, wystarczy tylko. umieć cierpliwie czekać.
To, co jest prawdziwym fundamentem domu, już mieli - działkę na przedmieściach, którą mąż pani Alicji otrzymał kiedyś od rodziców. Przed laty uprawiano na niej rozmaite rośliny, a potem już tylko porastały ją drzewa, kilkanaście brzóz. Wiatr szumiał w ich gałęziach, czas płynął, kolejne strony z wizualizacjami i prezentacjami obracały się pod palcami.
Aż pewnego dnia. - W 2010 roku w jednym z miesięczników trafiliśmy na prezentację domu jednorodzinnego wyróżnionego nagrodą 'projekt roku' - przypomina sobie pani Alicja. - To było to!
Wybór odpowiedniego architekta
Autorem 'tego jedynego' okazał się Marcin Rubik, topowy polski twórca architektury jednorodzinnej, specjalizujący się w nowoczesnych, wysmakowanych projektach, nawiązujących jakością do najlepszych tradycji rodzimego budownictwa. A że mistrz gatunku nie skrywa się na Olimpie, nie projektuje tylko dla wybranych i kontakt do niego łatwo znaleźć w internecie, decyzja była szybka.
- Od razu zadzwoniliśmy do Pana Marcina z gratulacjami za stworzenie świetnego projektu. Przy okazji zadaliśmy mu pytanie, czy nie zaprojektowałby domu i dla nas - mówi pani Alicja. - I tak zaczęła się nasza współpraca. Przedstawiliśmy swoje oczekiwania, a reszta była już w jego rękach.
Sam architekt nie lubi rozwodzić się godzinami o własnej pracy, więc i swoją obecność w tej historii podsumowuje krótko:
- Przeznaczenie.
Sztuka prostoty
- Zawsze poruszam się w określonych ramach - mówi architekt. - Podstawą jest świetnie dopracowany, funkcjonalny rzut wynikający z potrzeb inwestora i właściwości działki, a także oszczędna forma. Ma być szczero i prosto, bez ozdóbek, bez elementów, które tak naprawdę do niczego nie służą.
Właściwości działki pani Alicji i pana Janusza nie ułatwiały zadania. Z drugiej strony, wydaje się, że do takiego pustego obszaru idealnie pasuje to, w czym Marcin Rubik czuje się, jakby robił to, jak przyznaje 'od zawsze' - czyli budynek jednokondygnacyjny, z płaskim dachem, spokrewniony z modernizmem.
Dom stworzony dla Alicji i Janusza taki właśnie jest - mimo znakomitej bryły nie stara się z niczym konkurować, niczego nie przytłacza, nie jest pomnikiem próżności twórcy, raczej wydaje się emanować skromnością, a dzięki swojej rozciągniętej, horyzontalnej sylwetce organicznie wtapia się w teren.
Dom energooszczędny
Większość elewacji tworzą białe, tynkowane ściany, wielkie przeszklenia i partie drewniane, wykonane z termojesionu, obecne również na tarasach. Ten gatunek świetnie wygląda, a przy okazji jest łatwy w konserwacji. Trzeba tylko pamiętać o zabezpieczaniu go olejem, dzięki czemu nie szarzeje i nabiera intensywnej, głębokiej barwy, wydatnie pomagając w skojarzeniu całej realizacji z architekturą skandynawską.
Wszystko służy tu również energooszczędności. Za elewacją kryją się dobrze ocieplone ściany (z 20-centymetrową warstwą styropianu), w oknach znajdują się trzy warstwy szyb, a powietrze dostarcza i ogrzewa wentylacja z rekuperacją.
Klimat tworzy wyjątkowy kominek
Duch matki natury, który prowadził najwyraźniej rękę twórcy, nie zawahał się nawet podszepnąć mu wprowadzenia do tej architektury autentycznego drzewa - póki co niedużego, zasadzonego na głównym tarasie. Proste. Podobnie, jak pomysł urządzenia kilka metrów obok, w przytarasowej elewacji kominka, którego zadaniem jest po prostu być, rozweselać widokiem płonących w środku szczap i może trochę ogrzewać ulatujące w kosmos powietrze. Skąd taka koncepcja?
- Chodziło o stworzenie na zewnątrz czegoś w rodzaju saloniku - relacjonuje architekt. - Mimo wycięcia fragmentu zadaszenia nadal jest ono tak duże, że można spokojnie ustawić pod nim kanapy i stolik. Dlaczego kominek? A dlaczego nie?
Wszak odrobina ekstrawagancji jest. wisienką na torcie mistrzów.
Sztuka kompresji
Choć właściciele chcieli mieć dom parterowy i oczywiście energooszczędny, zależało im, by kondygnacja nie była zbyt niska i nawiązywała do ponadtrzymetrowej wysokości miejskiego mieszkania, które przez lata zajmowali. Liczyli również na dobre doświetlenie wnętrz oraz na przestrzeń pozbawioną nadmiaru podziałów, łatwą do ogarnięcia. Przy takich założeniach pewnym wyzwaniem może być niekiedy funkcjonalne wydzielenie dwóch stref - dostępnej dla wszystkich, również gości, oraz ściśle prywatnej. W domu piętrowym wystarczy tę pierwszą zaplanować na dole, a pokoje i sypialnie przerzucić pod dach i gotowe. W parterowym liczy się pomysł i dobra organizacja.
Projekt pełen ciekawych rozwiązań
Projekt dzieli na dwie części. W pierwszej, przylegającej do dwustanowiskowego garażu, tej, do której się wchodzi z zewnątrz, rysuje obszerną, podzieloną tu i ówdzie niepełnymi ścianami, wspólną przestrzeń kuchni, jadalni i salonu. W tej części może swobodnie poruszać się gość zaproszony na herbatkę i z niej może sobie wyjść na taras ze wspomnianym kominkiem i drzewkiem.
Od drzwi wejściowych architekt prowadzi oś komunikacyjną domu, czyli długi korytarz ciągnący się przez salon, w głąb budynku, aż na jego drugi koniec. Właśnie tym korytarzem przechodzimy ze strefy ogólnodostępnej do prywatnej. W ścianie kończącej salon ukryte są przesuwne drzwi. Jednym ruchem - ich wysunięciem lub odsunięciem - zamykamy albo otwieramy dostęp do drugiej partii budynku mieszczącej dwa pokoje gościnne, imponująco obszerną podłużną garderobę, dwie łazienki i pralnię, a także sypialnię gospodarzy połączoną z minisiłownią, z której można wyjść na trzeci taras.
We wnętrzach króluje minimalizm
Dla sztuki architektonicznej zawsze najlepiej, gdy nowoczesna, oszczędna w formie bryła budynku znajduje swoje odbicie również w kształcie i wyposażeniu wnętrz.
- Ich projektem zajęła się architekt Paulina Wałków - opowiada właścicielka. - Pani Paulina doskonale odczytała nasze oczekiwania. Kuchnia miała być jasna, bez zbędnych dodatków, a całe wnętrze domu minimalistyczne.
I tak właśnie się stało. Nie ma tu zbędnych elementów.
Sztuka relaksu i ekspozycji
Właściwie natura do tego domu od strony głównego tarasu nie tyle wchodzi, ile swobodnie i dostojnie wpływa, bo takie jest wrażenie, gdy patrzymy z salonu czy jadalni na obszerną, wypielęgnowaną połać trawnika, równą jak boisko. Z drugiej strony budynku pozostawiono bujną łąkę kwietną, która z kolei niemal wdziera się na taras sąsiadujący z minisiłownią, jak woda na tratwę. Przy wejściu do domu posadzono hortensje. Oczko w głowie właścicieli stanowią jednak sprowadzone przez nich drzewa. - Na początku na tej działce były tylko brzozy, więc dosadziliśmy w różnych miejscach aż 47 drzew - mówi właścicielka.
Jakich? - Metasekwoję, tulipanowca, gino biloba, graby, brzozy różnych gatunków i sosny czarne. Ponieważ nie jesteśmy już najmłodsi, więc zdecydowaliśmy się na okazy mające po około dwadzieścia lat, żeby od razu móc cieszyć się ich widokiem.
Duże płytki w łazience
Klej do wielkoformatowych płytek powinien mieć na tyle wysoką odkształcalność, żeby móc zapewnić im swobodną 'pracę'. Przeznaczone są tu kleje klasy S1 (odkształcalne) lub S2 (wysokoodkształcalne). Przy montażu dużych płytek klej rozprowadza się je zarówno na podłożu, jak i na płytkach. Aby nie nakładać kleju podwójnie, można wybrać samorozpływną zaprawę klejącą, którą nakłada się tylko na podłoże. Podczas montażu dużych płyt na ścianie ważny jest stopień spływu kleju - najlepiej jeśli jest on jak najmniejszy, oznaczony symbolem T (kleje z symbolem E, które przez długi czas zachowują właściwości klejące, dają montażyście czas na korektę ustawienia płyty oraz zmniejszają ryzyko pozostawienia pod nią wolnych przestrzeni.
Jeśli w łazience przewidziane jest ogrzewanie podłogowe, należy zostawić szersze fugi i użyć elastycznej zaprawy do spoinowania. Rozszerzalność płytek w takich warunkach będzie bowiem znacznie większa. Jeśli spoiny mają być jednak wąskie (do 3 mm), należy wybrać płytki rektyfikowane, z równymi krawędziami i prostymi narożnikami. (red.)
Wyjątkowa architektura
Być może założenie ogrodowe prosi się o 'jeszcze' - rozważano zresztą wcześniej różne osie, wokół których byłaby zorganizowana zieleń (projektantem ogrodu był architekt krajobrazu Jakub Tomalkiewicz), a i obecnie sami właściciele przyznają, że planują jeszcze trochę nasadzeń. Z drugiej strony taka właśnie forma otoczenia budynku stanowi udany sposób wyeksponowania jego znakomitej architektury. Docenianej nawet przez przypadkowych przechodniów i kierowców.
- Kiedy samochody mijają nasz dom, zdarza się, że zwalniają - przyznaje właścicielka.
To dodatkowa nagroda za dokonane dobre wybory. I za cierpliwość czekania przez ćwierć wieku w miejskiej kamienicy na to, aż 'dwoje ludzieńków' będzie mogło zamieszkać tam, gdzie ich zawsze ciągnęło - pod niebem z ich własnych stron.
Ostatnie lata nie były zbyt łaskawe dla tego typu ogrodzeń, inwestorzy częściej wybierali ażurowe płoty metalowe lub drewniane. Beton jednak powraca razem ze zmianą panującego stylu architektonicznego. Do minimalistycznej, 'pudełkowatej' architektury surowość betonu pasuje jak ulał. Ogrodzenia takie mogą mieć różną konstrukcję - albo wykonywaną na budowie ze zbrojonego betonu, albo panelową lub też murowaną, z pojedynczych elementów. Najpopularniejsze są dwie ostatnie. Ogrodzenia panelowe wykonuje się z gotowych betonowych słupków, wkopanych i zabetonowanych w gruncie, na których osadza się betonowe panele (pełne lub ażurowe). Firmy produkujące kostkę brukową często oferują też elementy do murowania ogrodzeń - mogą mieć formę cegły (często postarzanej, dostępnej w różnych kolorach) lub imitują kamienne bloki. (red.)
Wyjątkowa garderoba
W ukrytej przed oczami gości części domu przestrzeń zorganizowano wzdłuż korytarza, po którego obu stronach, projektant usytuował wszystkie prywatne pomieszczenia
Zdaniem właścicieli - Alicji i Janusza
Jakie mieliśmy założenia odnośnie naszego domu? Chcieliśmy, budząc się, widzieć za oknem brzozy, a także móc siedzieć na dużym zadaszonym tarasie, by spędzać tam czas z rodziną i cieszyć się widokiem ogrodu. Zależało nam, żeby budynek był wysoki (w miejskiej kamienicy nasze pokoje miały aż 3,25 m) i przestronny, prosty w 'obsłudze', bez zbędnych korytarzy, schowków, cały na jednym poziomie. Marzyliśmy również o tym, żeby ogród 'wchodził' do domu. I otrzymaliśmy właśnie taki projekt!
Budową zajęła się mała rodzinna firma, pana Andrzeja, która wykonała wszystko - od ogrodzenia terenu budowy, wykopania fundamentów, poprzez wylanie monolitycznego stropu, do pomalowania i powieszenia obrazów. W trakcie inwestycji dwa razy odbyły się spotkania architekta z wykonawcami, czyli firmą budowlaną, elektrykiem, ekipą wykonującą wentylację mechaniczną z rekuperacją oraz ogrzewanie (za które odpowiedzialne są pompa ciepła i ogrzewanie podłogowe), wykonawcą okien i drzwi wejściowych oraz z panią architekt Pauliną Wałków, która zajęła się wystrojem wnętrz.
Cała budowa trwała nieco ponad 3 lata - od wiosny 2014 r. do lipca roku 2017, kiedy to zaprosiliśmy Pana Marcina na odbiór domu.
Mieszka nam się tu komfortowo. Chyba najważniejszą zaletą pozostaje słońce: budzi nas rano w sypialni, w południe w lecie nie przeszkadza nam w przesiadywaniu na głównym tarasie, bo siedzimy sobie tam w cieniu, a z kolei wiosną i jesienią wypełnia tenże taras ciepłymi promieniami. Tak samo jest z salonem - dzięki odpowiedniemu zadaszeniu głównego tarasu w lecie słońce tylko zagląda do salonowych okien, a w pozostałe dni roku pięknie doświetla i ogrzewa tę ważną dzienną część budynku.
Co jeszcze? Może to, że nie spodziewaliśmy się, iż opowieść dla Państwa o tym naszym domu wzbudzi w nas samych tyle emocji.
Rzut parteru
1. hol 13,56 m2
2. korytarz 8,18 m2
3. gabinet 15,70 m2
4. pralnia 8,08 m2
5. łazienka 7,76 m2
6. łazienka 12,08 m2
7. siłownia 13,32 m2
8. pokój. 23,07 m2
9. garderoba 8,40 m2
10. pokój 13,13 m2
11. pokój 13,63 m2
12. pokój dzienny 54,04 m2
13. jadalnia 14,16 m2
14. kuchnia 16,54 m2
15. spiżarnia 2,35 m2
16. toaleta 2,49 m2
17. szatnia 6,95 m2
18. garaż 42,59 m2
19. pom. techniczne 10,91 m2
Metryka budynku:
Rok budowy: 2017 (zakończenie)
Powierzchnia użytkowa: 235 m2
Liczba mieszkańców: dwie osoby dorosłe
Autor projektu: architekt Marcin Rubik;
kontakt: marcin2rubikarchitekci.pl; tel. 605 265 521
Skomentuj:
Klimatyczny dom za miastem w nowoczesnym wydaniu