50-metrowe mieszkanie na poddaszu
Za oknami widok na dachy i chmury, w środku łagodne kolory, starannie dobrane sprzęty i obrazy kolekcjonowane przez właścicielkę. Tak wygląda enklawa spokoju na poddaszu warszawskiej kamienicy.
Urzekło mnie to wysokie wnętrze na poddaszu pełne światła – opowiada Anna, która na co dzień zajmuje się sztuką i pomaga klientom tworzyć artystyczne kolekcje.
Żeby się tutaj dostać, trzeba wdrapać się na piąte piętro. Mieszka się trochę jak wbocianim gnieździe, ale po zejściu z niego natychmiast zanurzam się wmiasto.
Mieszkanie było surowe jak loft, jednak Anna z projektantką Dorotą Kuć zdecydowały się zmieniać je tak, by stało się romantyczne. Ściany i stalowe belki konstrukcyjne pomalowano na biało. Dominującą biel ożywiają pastelowe dodatki: od miętowej zieleni, przez chłodne błękity, po brudny róż. – Dorota specjalizuje się w wystawnych wnętrzach, ja chciałam uszanować „proletariacką tkankę” budynku z lat pięćdziesiątych XX wieku. Wystrój jest więc kompromisem między prostotą a elegancją – śmieje się właścicielka. – Trochę marmuru i trochę sklejki.
Wnętrze dzieli się na dwie strefy. Anna prowadzi w domu ożywione życie towarzyskie i zawodowe, zależało jej więc na zamknięciu za drzwiami szpargałów związanych z pracą. I tak się stało: sypialnię z miejscem do pracy można łatwo odseparować od przestrzeni salonowo-kuchennej.
W podniebnej garsonierze otoczyła się tym, co lubi najbardziej. Mieszance designerskich rarytasów i ukochanych staroci dodaje splendoru kolekcja obrazów, fotografii, rysunków – „efekt uboczny” pracy zawodowej. Jej ulubionym miejscem jest łazienka z wanną wolno stojącą pod oknem dachowym, za którym płyną chmury i latają jaskółki. – To mój telewizor – uśmiecha się gospodyni.
Skomentuj:
50-metrowe mieszkanie na poddaszu