Budowa

Ogród

Wnętrza

Design

Architektura

DIY

HGTV

Trendy budowlane

Dom z romantyczną historią w tle

Iwona Dąbrowska Zdjęcia: Roman Andrasik
Odnowiony, zabytkowy dwór w Piekarach - Fot. Roman Andrasik

Jest rok 1967, piękne, słoneczne popołudnie. Hanna i Zbigniew - para narzeczonych - podróżują w okolicach Mszczonowa. Szukają opuszczonego wiatraka, z którego dałoby się zrobić dom letni.

Szczęście im sprzyja: znajdują wymarzony wiatrak, lecz los szykuje dla nich niespodziankę. Wracając, dostrzegają kępę wysokich drzew, za którą coś się najwyraźniej kryje: ciekawość każe im zboczyć z drogi i oto na końcu lipowej alei ukazuje się malowniczy dwór.

To, co się potem wydarzyło, wciąż brzmi jak bajka, ale stało się naprawdę. Niespodziewanych gości powitał Symforian Gottowt Woyszwiłło - sam właściciel dworu. Gospodarz poczuł natychmiast sympatię do poznanej właśnie pary (a może tylko do jej pięknej połowy) i z miejsca zaoferował narzeczonym, że sprzeda im dwór wraz z długami i sobą, jako jego mieszkańcem do końca swoich dni. Narzeczony, widząc zachwyt w oczach sympatii, nie wahał się ani chwili i wykorzystał daną mu właśnie niepowtarzalną okazję spełnienia marzeń.

Życie bywa jednak przewrotne. Niemal tak szybko jak zdecydowali się na kupno dworu w Piekarach, musieli go zostawić. Zaledwie kilka tygodni później wyjechali na wiele lat do pracy w Afryce.

Krótka historia życia Symforiana Woyszwiłło...

Litwa pod koniec XIX wieku. Za działalność niepodległościową rodzinie Symforiana odebrano cały majątek, a ojca zesłano na Syberię, skąd już nie powrócił. Matka z czwórką dzieci znalazła schronienie w Warszawie u brata - adwokata. Częstym gościem jego domu był Henryk Sienkiewicz. Kiedy w 1900 roku przyszły noblista otrzymał w darze od narodu pałacyk w Oblęgorku pod Kielcami, matka Symforiana przeniosła się tam i objęła funkcję zarządcy służby. Symforian ukończył w tym czasie szkoły rolnicze w Warszawie i wyjechał praktykować do majątku Platerów do Osuchowa koło Mszczonowa. Dokładnie nie wiadomo, kiedy i w jakich okolicznościach kupili wraz z przyjacielem, generałem Wiśniewskim, położony niedaleko dwór w Piekarach.

Kiedy wybuchła I wojna światowa, we dworze urządzono posterunek policji z aresztem. Świadectwem tego są napisy wyryte przez uwięzionych na jednej ze ścian pomieszczenia bez okien.

Po wojnie Symforian ożenił się z panną piękną, młodą i bogatą. Młodzi małżonkowie zamieszkali w majątku koło Płocka podarowanym przez rodziców żony. Urodził im się syn. Po latach dostatniego życia znowu nadeszła wojenna zawierucha. Syn zginął w Katyniu, a Symforian z żoną przeniósł się do Piekar, Niemcy skonfiskowali bowiem ich majątek pod Płockiem. Kolejny raz okupanci urządzili we dworze posterunek policji. Koniec II wojny światowej nie przerwał zmagań Symforiana o utrzymanie majątku. Wywiązanie się z obowiązku oddawania państwu plonów z ziemi otaczającej dwór wymagało nie lada sprytu, bo jej gospodarz nie był wprawnym rolnikiem pomimo ukończonych szkół. Część ziemi rozdał więc po prostu chłopom, ale długi obciążające majątek i tak rosły. Mimo to odmawiał każdemu, kto próbować kupić Piekary. Tak jakby czekał na godnych następców.

...i jedna anegdota z jego życia

Trudno mówić o dworze w Piekarach, nie przytaczając choćby jednej anegdoty związanej z niezwykłą postacią, jaką był jego długoletni właściciel - pan Symforian. Do końca życia, a zmarł parę miesięcy przed swoimi setnymi urodzinami - był człowiekiem pełnym wigoru i przysłowiowej ułańskiej fantazji. Lubił się bawić, spotykać z przyjaciółmi, lecz jak człowiekowi szlachetnie urodzonemu przystało, potrafił we wszystkim zachować umiar. Od prowadzenia życia towarzyskiego nie odwiodły go nawet ponure lata socjalizmu. Dwa razy w roku zapraszał dużą grupę przyjaciół - jak mawiał - do grandkuÓ, czyli Grand Hotelu. Choć wcześniej zbierał na ten cel pieniądze, to jednak nie stół stanowił o wyjątkowości tych spotkań, lecz opowieści Symforiana, jakimi raczył swoich gości. On sam był często ich głównym bohaterem.

Jedna z nich to historia wygranej potyczki z miejscową władzą. Lokalny pierwszy sekretarz partii zdecydował, by po pożarze we wsi rodzinę pogorzelców zakwaterować we dworze, oczywiście bez zgody właściciela. Chociaż Symforian zawsze chętnie pomagał ludziom w potrzebie, to jednak na takie rozwiązanie nie mógł się zgodzić. Kazał więc służącemu zaprzęgać konia, załadować na wóz łóżko, pierzyny, stół i podręczny dobytek i jechać do domu towarzysza sekretarza. Tam Jan wstawił łóżko do salonu, a Symforian się na nim położył. - Skoro wy zajmujecie mój dom, to ja zajmę wasz - oświadczył. Nietrudno było przewidzieć, jaka będzie reakcja gospodarzy: żona sekretarza tak jednoznacznie wyraziła mężowi swoje niezadowolenie, że decyzja o ulokowaniu pogorzelców we dworze została natychmiast odwołana.

Z nowymi właścicielami

Państwo Hanna i Zbigniew Marczewscy - nowi właściciele dworu - usłyszeli mnóstwo podobnych opowieści bezpośrednio od ich autora i bohatera, kiedy przyjeżdżali z Afryki na długie trzymiesięczne wakacje. Wtedy też przeprowadzali drobne inwestycje we dworze, by było wygodniej tu mieszkać Symforianowi, im samym i chętnie tu przyjeżdżającym rodzicom pana Zbigniewa - Annie i Mieczysławowi, a także jego braciom - Markowi i Wojciechowi. Przez pierwsze lata pod ich opieką dwór zyskał bieżącą wodę i kanalizację. Klepisko na podłodze w sieni wyłożono cegłą. Starannie została też wyremontowana kuchnia: w jej wnętrzu kręcono zdjęcia do filmów "Noce i dnie", a także "Zmory".

Po prawie 15 latach pracy w Afryce państwo Marczewscy wrócili na stałe do Polski i mogli zacząć w pełni cieszyć się dworem w Piekarach. Nie od razu dostarczał samych przyjemności. Budynek wymagał remontu.

Przede wszystkim trzeba było wymienić całkowicie spróchniały drewniany strop budynku. Odkopano też fundamenty, by osuszyć zawilgocone ściany i ułożyć porządną izolację. Potem trzeba się było zająć naprawą podłóg, urządzeniem łazienek i wykończeniem estetycznym wnętrz. Szczęściem piękne kominki i piece kaflowe nie zostały zniszczone w czasie kolejnych wojen. Wciąż zdobią i ogrzewają poszczególne pomieszczenia.

Powoli dwór nabrał dawnego blasku, głównie dzięki sercu i estetycznej wrażliwości nowych gospodarzy. Ocalałe meble odnowiono, część dokupiono, pani Hanna zadbała o piękne stylowe detale - lampy, obrazy, gobeliny. Do domu powróciła XIX-wieczna atmosfera. Pomimo wyczuwalnego ducha przeszłości, albo właśnie dzięki niemu, doskonale czują się tutaj i młodsi, i starsi. To skłoniło Hannę i Zbigniewa, by uznać dwór w Piekarach za miejsce rodzinne, co później sformalizowano. Teraz synowie trójki braci - Zbigniewa, Marka i Wojciecha - urządzają sobie pokoje na poddaszu. Tutaj też odbywają się kolejne wesela. Dwór ponownie tętni życiem jak za dawnych lat.

A gospodarze? Teraz koncentrują się na ochronie zieleni otaczającej dwór. Bez grabowej alei, bez kilkusetletnich dębów i potężnych kasztanowców nie byłoby to już to samo miejsce. Konserwator przyrody odpowiednimi zabiegami przedłuża żywot drzewom. To przecież właśnie one sprawiły, że państwo Marczewscy odkryli dla siebie Piekary.

Udostępnij

Przeczytaj także

Innowacyjny sposób ogrzewania wreszcie w ofercie marki Blaupunkt
Stal na dachu i elewacji stanowi idealną kompozycję
Dział Sprzedaży i kontakt z klientem w FORMEE w Miedzyrzeczu.

Polecane

Dom naprawdę wspaniały
Dom idealny
Domy z płaskim dachem

Skomentuj:

Dom z romantyczną historią w tle

Ta strona używa ciasteczek w celach analitycznych i marketingowych.

Czytaj więcej