Zdaniem specjalisty
1 z 2
2 z 2
Opisywany budynek, podobnie jak inne na tym osiedlu, to dom sprowadzony "żywcem" z Florydy: zbudowany według projektu dopasowanego do oczekiwań tamtejszych inwestorów, zgodnie (przynajmniej teoretycznie) z tamtejszą technologią i z materiałów, jakie tam się stosuje. Takie przedsięwzięcie było od początku skazane na niepowodzenie. To, co jest odpowiednie w klimacie zwrotnikowym morskim, nie sprawdzi się w naszych warunkach klimatycznych. Na domiar złego dom zbudowano w czasie, gdy w naszym kraju budownictwo w technologii lekkiego szkieletu drewnianego zaczynało dopiero raczkować.
Takie domy, jaki opisano w artykule, buduje się w Stanach Zjednoczonych jako jednopokoleniowe - mają służyć swoim mieszkańcom przez 30-40 lat. Po tym czasie rozbiera się je, a w ich miejsce wznosi się nowe, spełniające wymagania stawiane współczesnemu budownictwu jednorodzinnemu. Na Florydzie takich domów nie buduje się na wieki, bo ich remont po kilkudziesięciu latach przewyższałby koszt budowy nowych. Dlatego przekonanie polskiego inwestora (utwierdzonego w tym mniemaniu przez dewelopera) o długowieczności budynku "z Ameryki" jest niestety mylne.
Ciemne smugi na sufitach świadczą o istnieniu mostków cieplnych. Oprócz tego, że w izolacji zostawiono szpary po 3-4 centymetry, to również jej grubość mogła nie odpowiadać polskim wymaganiom, lecz tym z Florydy.
Aby zwiększyć izolacyjność cieplną stropu, na starej warstwie izolacji cieplnej wystarczyło ułożyć - prostopadle do niej i nad belkami stropowymi - następną warstwę izolacji o grubości 10 cm. Razem z wcześniejszą warstwą 10-15 cm dałoby to należytą izolacyjność cieplną przegrody. Ocieplenie połaci nie było potrzebne.
W budynkach wznoszonych w lekkiej konstrukcji szkieletowej pojawiają się czasem niewielkie pęknięcia płyt gipsowo-kartonowych, którymi pokryte są sufity i ściany. Przyczyną takich pęknięć jest najczęściej stosowanie drewna o zbyt dużej wilgotności. Dlatego konstrukcję budynku "zamyka się" (przez ułożenie izolacji cieplnej i paroizolacji) dopiero wówczas, gdy drewno osiągnie wilgotność 14% - wtedy bowiem stabilizują się jego wymiary.
Zaadaptowanie nieużytkowej części poddasza na pomieszczenie do ćwiczeń nie było dobrym pomysłem (dobrze więc, że właściciele z tego zrezygnowali), ponieważ konstrukcja stropów nieużytkowych poddaszy nie jest przewidziana na takie dodatkowe obciążenia. Mogą one spowodować zbyt duże ugięcia belek stropowych, a w konsekwencji - pęknięcia płyt gipsowo-kartonowych. Oczywiście nic nie stałoby na przeszkodzie urządzenia siłowni na poddaszu, gdyby pomyślano o tym na etapie projektu, bo wówczas zaprojektowano by odpowiednio wzmocnioną konstrukcję stropu.
Takie domy, jaki opisano w artykule, buduje się w Stanach Zjednoczonych jako jednopokoleniowe - mają służyć swoim mieszkańcom przez 30-40 lat. Po tym czasie rozbiera się je, a w ich miejsce wznosi się nowe, spełniające wymagania stawiane współczesnemu budownictwu jednorodzinnemu. Na Florydzie takich domów nie buduje się na wieki, bo ich remont po kilkudziesięciu latach przewyższałby koszt budowy nowych. Dlatego przekonanie polskiego inwestora (utwierdzonego w tym mniemaniu przez dewelopera) o długowieczności budynku "z Ameryki" jest niestety mylne.
Ciemne smugi na sufitach świadczą o istnieniu mostków cieplnych. Oprócz tego, że w izolacji zostawiono szpary po 3-4 centymetry, to również jej grubość mogła nie odpowiadać polskim wymaganiom, lecz tym z Florydy.
Aby zwiększyć izolacyjność cieplną stropu, na starej warstwie izolacji cieplnej wystarczyło ułożyć - prostopadle do niej i nad belkami stropowymi - następną warstwę izolacji o grubości 10 cm. Razem z wcześniejszą warstwą 10-15 cm dałoby to należytą izolacyjność cieplną przegrody. Ocieplenie połaci nie było potrzebne.
W budynkach wznoszonych w lekkiej konstrukcji szkieletowej pojawiają się czasem niewielkie pęknięcia płyt gipsowo-kartonowych, którymi pokryte są sufity i ściany. Przyczyną takich pęknięć jest najczęściej stosowanie drewna o zbyt dużej wilgotności. Dlatego konstrukcję budynku "zamyka się" (przez ułożenie izolacji cieplnej i paroizolacji) dopiero wówczas, gdy drewno osiągnie wilgotność 14% - wtedy bowiem stabilizują się jego wymiary.
Zaadaptowanie nieużytkowej części poddasza na pomieszczenie do ćwiczeń nie było dobrym pomysłem (dobrze więc, że właściciele z tego zrezygnowali), ponieważ konstrukcja stropów nieużytkowych poddaszy nie jest przewidziana na takie dodatkowe obciążenia. Mogą one spowodować zbyt duże ugięcia belek stropowych, a w konsekwencji - pęknięcia płyt gipsowo-kartonowych. Oczywiście nic nie stałoby na przeszkodzie urządzenia siłowni na poddaszu, gdyby pomyślano o tym na etapie projektu, bo wówczas zaprojektowano by odpowiednio wzmocnioną konstrukcję stropu.
Skomentuj:
Zdaniem specjalisty