Budowanie z rozwagą
Nie mieliśmy doświadczenia. Dlatego zanim powstał nasz dom, dużo czytaliśmy i sprawdzaliśmy u innych, czy planowane przez nas rozwiązania ?działają? w praktyce.
Droga do domu
Z tworzeniem domu się nie spieszyliśmy. Chcieliśmy, by zadowalał nas pod względem kosztów, estetyki i... każdym innym. Choć sama budowa trwała tylko dziewięć miesięcy, to szukanie działki i planowanie zabrało nam aż półtora roku.
Po obejrzeniu kilku drewnianych budynków z użytkowym poddaszem zrezygnowaliśmy z wybranej na początku technologii szkieletu drewnianego. Obawialiśmy się, że nie znajdziemy odpowiedniej jakości drewna ani pracowników znających tajniki tej technologii, a ponadto przeszkadzał nam wyraźnie słyszalny w odwiedzanych przez nas domach odgłos kroków nad głową. Stanęło więc na technologii murowanej i budynku bez piętra.
Fundamenty naszego domu zaizolowaliśmy pionowo styrodurem, a poziomo styropianem i folią.
Na ściany architekt zasugerował nam bloczki gazobetonowe z ociepleniem styropianem (10 cm) - wyliczył, że tak będzie najtaniej. My jednak sprawdziliśmy również inne możliwości, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na bloczki Ytong. Przy zakupie są droższe od innych materiałów, ale mają małą przenikalność ciepła i nie wymagają dodatkowego ocieplania. Wyliczyliśmy, że koszt postawienia ścian z bloczków gr. 42 cm nie będzie wyższy niż innych materiałów po doliczeniu do kosztów ocieplenia i robocizny. Wybrana technologia przekonała nas również gwarancją czystości na placu budowy, bo zależało nam bardzo na zachowaniu nieco dzikiej urody naszej działki. Planowaliśmy założenie naturalistycznego ogrodu i dlatego, rozważając sposoby ogrzewania domu, od razu wykluczyliśmy pompę ciepła z poziomym dolnym źródłem (a inne nie wchodziło w grę), bo wymagałoby to splantowania połowy terenu.
Nasze sposoby na dom tani w utrzymaniu
Za radą architekta solidnie ociepliliśmy strop nad parterem. Warstwa 30 cm wełny mineralnej skutecznie chroni dolną kondygnację przed stratami ciepła, a więc można było zrezygnować z ocieplania dachu nad nieużytkowym piętrem.
W domu zastosowaliśmy duże przeszklenia, aby móc podziwiać widoki na las. Ponieważ mają łączną powierzchnię 34 m2, wybraliśmy drewniane okna ze współczynnikiem przenikalności ciepła 1,1. Dobrze izolują, a jednocześnie nie ograniczają widoków.
Długo rozważaliśmy, jak ogrzewać obszerne wnętrza. W końcu zdecydowaliśmy się na wykorzystanie kilku źródeł ciepła. Tradycyjną gazową instalację c.o. (z piecem kondensacyjnym, zasobnikiem na ciepłą wodę i grzejnikami) połączyliśmy z instalacją nawiewową z odzyskiem ciepła (rekuperatorem) oraz, alternatywnie, z wkładem kominkowym. Piec gazowy ogrzewa wodę w zasobniku (180 l), a zużyta ciepła woda podgrzewa powietrze w instalacji nawiewowej, które jest rozprowadzane rurami po całym domu. Ciepłe powietrze wdmuchiwane jest do pomieszczeń przez anemostaty (którymi reguluje się nadmuch ciepłego powietrza). Kiedy palimy w kominku, ciepło z wkładu kominkowego tłoczone jest również do instalacji nawiewowej i dogrzewa dom.
Kominek na tarasie pełni dwie funkcje - jako grill i źródło ciepła dla przebywających w zadaszonej części tarasu.
Pieniądze nie takie straszne
Początkowo planowaliśmy zasilanie domu jedynie energią elektryczną, ponieważ sieć gazowa znajdowała się aż 260 m od naszej działki i podłączenie się do niej byłoby bardzo kosztowne. Martwiliśmy się jednak, że ogrzewanie elektryczne będzie nas dużo kosztowało. Kiedy więc obok nas zaczęły powstawać inne domy, porozumieliśmy się z czterema sąsiadami i wspólnie sfinansowaliśmy przyłącze gazowe. Kosztowało to każdą rodzinę po 4000 zł.
Brak użytkowego poddasza przyczynił się do obniżenia kosztów instalacji nawiewowej. Rury położono na stropie (w warstwie ocieplającej).
Byliśmy mile zaskoczeni, kiedy się okazało, że wybudowanie w ogrodzie zasilanej prądem sauny fińskiej (w wolno stojącym domku ogrodnika), nie spowodowało wcale drastycznego wzrostu kosztów elektryczności (a korzystamy z niej przynajmniej dwa razy w tygodniu). W porównaniu z okresem "przedsaunowym" (160 zł/miesiąc) rachunki wzrosły do 260 zł (wliczając w to kilkakrotne podwyżki elektryczności).
Celowo nie budujemy osobnej studni do podlewania ogrodu. Obliczyliśmy, że ta inwestycja byłaby u nas nieopłacalna (koszt budowy wyniósłby kilkanaście tysięcy złotych) - zwłaszcza że musielibyśmy zamontować przy niej specjalne filtry ze względu na duże zażelazienie wody. Utrzymanie studni generowałoby nowe koszty. Ogród podlewamy więc wodą z wodociągu, ale podzieliliśmy go na dwie strefy - bardziej ozdobną z trawnikiem (którą nawadniamy automatycznie) i zupełnie dziką (bez nawadniania). Roczne koszty zużycia wody na potrzeby domu i ogrodu wynoszą ok. 1000 zł.
Obliczyliśmy również, że średni miesięczny koszt utrzymania naszego domu (1300 zł) jest taki sam jak naszego 90-metrowego mieszkania.
Z tworzeniem domu się nie spieszyliśmy. Chcieliśmy, by zadowalał nas pod względem kosztów, estetyki i... każdym innym. Choć sama budowa trwała tylko dziewięć miesięcy, to szukanie działki i planowanie zabrało nam aż półtora roku.
Po obejrzeniu kilku drewnianych budynków z użytkowym poddaszem zrezygnowaliśmy z wybranej na początku technologii szkieletu drewnianego. Obawialiśmy się, że nie znajdziemy odpowiedniej jakości drewna ani pracowników znających tajniki tej technologii, a ponadto przeszkadzał nam wyraźnie słyszalny w odwiedzanych przez nas domach odgłos kroków nad głową. Stanęło więc na technologii murowanej i budynku bez piętra.
Fundamenty naszego domu zaizolowaliśmy pionowo styrodurem, a poziomo styropianem i folią.
Na ściany architekt zasugerował nam bloczki gazobetonowe z ociepleniem styropianem (10 cm) - wyliczył, że tak będzie najtaniej. My jednak sprawdziliśmy również inne możliwości, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na bloczki Ytong. Przy zakupie są droższe od innych materiałów, ale mają małą przenikalność ciepła i nie wymagają dodatkowego ocieplania. Wyliczyliśmy, że koszt postawienia ścian z bloczków gr. 42 cm nie będzie wyższy niż innych materiałów po doliczeniu do kosztów ocieplenia i robocizny. Wybrana technologia przekonała nas również gwarancją czystości na placu budowy, bo zależało nam bardzo na zachowaniu nieco dzikiej urody naszej działki. Planowaliśmy założenie naturalistycznego ogrodu i dlatego, rozważając sposoby ogrzewania domu, od razu wykluczyliśmy pompę ciepła z poziomym dolnym źródłem (a inne nie wchodziło w grę), bo wymagałoby to splantowania połowy terenu.
Nasze sposoby na dom tani w utrzymaniu
Za radą architekta solidnie ociepliliśmy strop nad parterem. Warstwa 30 cm wełny mineralnej skutecznie chroni dolną kondygnację przed stratami ciepła, a więc można było zrezygnować z ocieplania dachu nad nieużytkowym piętrem.
W domu zastosowaliśmy duże przeszklenia, aby móc podziwiać widoki na las. Ponieważ mają łączną powierzchnię 34 m2, wybraliśmy drewniane okna ze współczynnikiem przenikalności ciepła 1,1. Dobrze izolują, a jednocześnie nie ograniczają widoków.
Długo rozważaliśmy, jak ogrzewać obszerne wnętrza. W końcu zdecydowaliśmy się na wykorzystanie kilku źródeł ciepła. Tradycyjną gazową instalację c.o. (z piecem kondensacyjnym, zasobnikiem na ciepłą wodę i grzejnikami) połączyliśmy z instalacją nawiewową z odzyskiem ciepła (rekuperatorem) oraz, alternatywnie, z wkładem kominkowym. Piec gazowy ogrzewa wodę w zasobniku (180 l), a zużyta ciepła woda podgrzewa powietrze w instalacji nawiewowej, które jest rozprowadzane rurami po całym domu. Ciepłe powietrze wdmuchiwane jest do pomieszczeń przez anemostaty (którymi reguluje się nadmuch ciepłego powietrza). Kiedy palimy w kominku, ciepło z wkładu kominkowego tłoczone jest również do instalacji nawiewowej i dogrzewa dom.
Kominek na tarasie pełni dwie funkcje - jako grill i źródło ciepła dla przebywających w zadaszonej części tarasu.
Pieniądze nie takie straszne
Początkowo planowaliśmy zasilanie domu jedynie energią elektryczną, ponieważ sieć gazowa znajdowała się aż 260 m od naszej działki i podłączenie się do niej byłoby bardzo kosztowne. Martwiliśmy się jednak, że ogrzewanie elektryczne będzie nas dużo kosztowało. Kiedy więc obok nas zaczęły powstawać inne domy, porozumieliśmy się z czterema sąsiadami i wspólnie sfinansowaliśmy przyłącze gazowe. Kosztowało to każdą rodzinę po 4000 zł.
Brak użytkowego poddasza przyczynił się do obniżenia kosztów instalacji nawiewowej. Rury położono na stropie (w warstwie ocieplającej).
Byliśmy mile zaskoczeni, kiedy się okazało, że wybudowanie w ogrodzie zasilanej prądem sauny fińskiej (w wolno stojącym domku ogrodnika), nie spowodowało wcale drastycznego wzrostu kosztów elektryczności (a korzystamy z niej przynajmniej dwa razy w tygodniu). W porównaniu z okresem "przedsaunowym" (160 zł/miesiąc) rachunki wzrosły do 260 zł (wliczając w to kilkakrotne podwyżki elektryczności).
Celowo nie budujemy osobnej studni do podlewania ogrodu. Obliczyliśmy, że ta inwestycja byłaby u nas nieopłacalna (koszt budowy wyniósłby kilkanaście tysięcy złotych) - zwłaszcza że musielibyśmy zamontować przy niej specjalne filtry ze względu na duże zażelazienie wody. Utrzymanie studni generowałoby nowe koszty. Ogród podlewamy więc wodą z wodociągu, ale podzieliliśmy go na dwie strefy - bardziej ozdobną z trawnikiem (którą nawadniamy automatycznie) i zupełnie dziką (bez nawadniania). Roczne koszty zużycia wody na potrzeby domu i ogrodu wynoszą ok. 1000 zł.
Obliczyliśmy również, że średni miesięczny koszt utrzymania naszego domu (1300 zł) jest taki sam jak naszego 90-metrowego mieszkania.
Skomentuj:
Budowanie z rozwagą