Budowa

Ogród

Wnętrza

Design

Architektura

DIY

HGTV

Trendy budowlane

Dom, czyli pod wielkim dachem nieba

Wojciech Stasiak
Dom mazurski - Doomo Studio Architektoniczne

Na mazurskiej działce, na wzniesieniu, u stóp którego rozciąga się malownicze jezioro, powstał dom udanie nawiązujący do lokalnej zabudowy i bardzo świadomie energooszczędny.

Metryka budynku

Projekt: Barbara Borowik-Krysiak, Jarosław Krysiak, Doomo studio architektoniczne; https://doomo.pl
Projekt wnętrz: razoo – architekci, https://razoo.pl
Powierzchnia użytkowa domu: 223,8 m2 + 26,1 m2 garaż
Powierzchnia działki: 3032 m2
Mieszkańcy: dwie osoby dorosłe, dwoje dzieci i kot

Podobno związki na odległość sprawdzają się niezbyt często, a prawdę mówiąc, to nawet jeszcze rzadziej. A co, gdy jedną ze stron są właściciele działki, a drugą jest biuro architektoniczne i sprawa dotyczy stworzenia projektu domu jednorodzinnego – przy czym ci pierwsi mieszkają w Warszawie, inwestycja dotyczy posesji na Mazurach, a architekci pracują w Katowicach? Dodajmy, wszyscy wcale nie zakładają konieczności spotkań w cztery oczy, bo przecież istnieją telefony i mejle… Brzmi jak gotowy przepis na spektakularną porażkę?

Trochę tak.

Jak świeże wiśnie

Jeszcze nie tak dawno temu ta historia mogłaby wcale się nie zdarzyć. Wystarczyło, żeby nie istniały sms-y, a już na pewno cyfrowe przesyłanie zdjęć. Oto pewien mężczyzna, przejeżdżając pewnego zimowego dnia przez okolice pewnego mazurskiego miasta (no dobrze: miasta Ryn), zauważył, że wystawiono tam na sprzedaż kilka działek. Szybka decyzja, wizyta w terenie, zdjęcia i błyskawiczna wysyłka fot. na komórkę do brata. Wiedział, że może go to zainteresować.

Po drugiej stronie był telefon pana Kamila i on sam osobiście. Od kilkunastu miesięcy szukał wraz z żoną działki na Mazurach. Oboje stacjonowali w Warszawie, razem z dwójką dzieci i kotem. Nigdy nie mieszkali w domu, ale chcieli, bo kręciło ich wszystko to, co się z życiem w budynku jednorodzinnym wiąże, zwłaszcza zaś duży ogród z inspektami na warzywa i truskawki, z placem zabaw dla milusińskich czy obszernym trawnikiem.

Tego dnia otrzymaliśmy od brata zdjęcia zaśnieżonych łąk z pięknym widokiem na jezioro – wspomina pan Kamil. – Działka zlokalizowana była ponad 23 m nad poziomem tafli, na dość pokaźnej górce, około 3 km od miasta.

Kadry robiły wrażenie. Nie osłabiła tego nawet świadomość, że zimą niejeden puchowy śniegu tren potrafi przemienić byle łączkę w krainę z tysiąca i jednej nocy.

Właśnie takiej lokalizacji szukaliśmy – stwierdzają właściciele. – Było jasne, że niezależnie od pory roku jeziora nic nam nie przesłoni.

Zdecydowali się na zakup posesji. Wkrótce potem uruchomili procedury wiodące do wbicia pierwszej łopaty. Bo szczęście jak wiśnie, trzeba rwać, wiadomo.

Odnaleźć architekta – i kontekst

Ponieważ dla tego terenu nie obowiązywał miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, więc świeżo upieczeni właściciele wystąpili do urzędu gminy o wydanie warunków zabudowy. Po kilku tygodniach, z odpowiednim papierkiem w dłoni, zaczęli rozglądać się za projektem wymarzonej siedziby.

– Początkowo wybraliśmy projekt gotowy – przyznają. – Jednak po dokładnej analizie oceniliśmy, że potrzebnych
będzie za dużo zmian adaptujących to, co jest, do tego, co chcielibyśmy mieć. Wówczas zaczęliśmy poszukiwania
architekta, który sprosta naszym oczekiwaniom.

No i wymaganiom zawartym w warunkach zabudowy. W tym przypadku nie były one szczególnie restrykcyjne, ale zakładały jednak zachowanie szacunku dla miejscowej, czy raczej regionalnej, zabudowy, oraz mazurskiej przyrody. Narzuciły m.in. prostokątny układ rzutów i ich maksymalne wymiary, a także konieczność stworzenia dachów spadzistych o kącie nachylenia 35-45˚.

Po researchu rynku zadanie zmierzenia się z tymi wytycznymi przypadło śląskiej pracowni Doomo, prowadzonej przez Jarosława Krysiaka.

– To biuro miało bardzo dobre referencje – tłumaczą właściciele. – Praktycznie wszystkie projekty zamieszczone na ich stronie internetowej i profilu społecznościowym podobały nam się.

Intuicja to ważna rzecz przy budowie domu. Czasem decydująca, choć niewymierna. Pan Kamil z żoną chyba ją mieli, bo już po pierwszym kontakcie telefonicznym wiedzieli, że dobrze trafili. Nie przeszkadzała im odległa lokalizacja pracowni – od ich miejsca zamieszkania, i od posesji. Zaproponowali swoje pomysły i poczuli zrozumienie, a więc nadzieję, na dobry ciąg dalszy. Podstawę ich oczekiwań stanowiła prosta bryła, wydłużony prostopadłościan z dachem dwuspadzistym.

– Jeżeli chodzi o bryłę i elewację, głównym założeniem był minimalizm i nawiązanie do tradycyjnego budownictwa Mazur – mówią.

Architekci – Barbara Borowik-Krysiak i Jarosław Krysiak – widzieli to podobnie.

– Naszym podstawowym założeniem było maksymalne spełnienie oczekiwań oraz oczywiście wpisanie się w ramy prawne, ale równie istotny był kontekst miejsca – twierdzą. – Miejsca rozumianego jako konkretna działka, a jednocześnie jako region kulturowy Mazur.

Byliście Państwo na Mazurach?

Na tę siedzibę składają się dwa umieszczone obok siebie i połączone przejściem obiekty: pierwszy, większy, to część mieszkalna, usytuowana na dwóch kondygnacjach, a w drugiej, przypominającej wiejską komórkę czy budynek gospodarczy, zlokalizowano garaż. Bramę garażu stworzono z desek z ciemnego modrzewia syberyjskiego, ułożonych w masywny wzór geometryczny, w którym na pierwszy rzut oka trudno dostrzec uchylne skrzydła - Doomo Studio Architektoniczne
O zmierzchu ogień domowego ogniska rozlewa się również na całą okolicę, która stąd, 23 metry nad poziomem długiego polodowcowego jeziora, ukazuje się nam w wyjątkowo malowniczej i klimatycznej odsłonie - Doomo Studio Architektoniczne

Po skosach

Jakby na ten region nie patrzeć, jego ważnym komponentem, w wielu wymiarach, była przez stulecia kultura niemiecka, czy też pruska. Ma to również wyraz w architekturze i nie ma co ukrywać, że to właśnie jeden z elementów, który tak nas w te rejony przyciąga. Bo przyjeżdżamy tam nie tylko nad jeziora i „w te lasy”, ale również po to, by pomieszkać w starym mazurskim budownictwie czy choćby na nie popatrzeć.

W kontekst kulturowy regionu chcieliśmy wpisać się, nawiązując nie tylko do prostych dwuspadowych brył zabudowy, ale też do lokalnej, poniemieckiej tradycji budowlano-architektonicznej – opowiada Jarosław Krysiak. – Najbardziej wyraźnym jej przykładem jest dla nas, a myślę, że również dla większości rodaków, mur pruski lub szachulcowy, tynkowany na biało. Do tego ciemne drewno, wykorzystywane również jako obudowa szczytów domów, a na dachu czerwona ceramiczna dachówka, kontrastująca z ciemnym drewnem i białym tynkiem. Właśnie takie materiały i kolorystykę zastosowaliśmy w projekcie.

Rzeczywiście, ten dom nawiązuje do lokalnych tradycji, traktując je jako punkt wyjścia do indywidualnych wariacji, i to w wielu wymiarach. Dolną część elewacji tworzy bardzo ciekawe nawiązanie do wspomnianego muru pruskiego – wymagające jednak sięgnięcia po wyobraźnię, bo za całe belkowanie robi tu raptem skośne, dyskretne boniowanie, czyli wycięcia w ścianach zewnętrznych. Pociągnięto je cienką, skośną linią, od ziemi do wysokości końca okien. W przeciwieństwie do typowego szachulca nadaje to bryle lekkości, tnie ją w dość niestandardowy sposób, kierując skojarzenia nawet w stronę sztuki współczesnej.

Wyżej, aż do końca poddasza, bryłę obłożono ciemnym drewnem modrzewia syberyjskiego, ułożonym w jodełkę. W jednym miejscu ciemne deski przejmują nawet główną rolę, zajmując całą płaszczyznę bramy garażowej i tworząc na niej wielki geometryczny wzór, zjeżdżający ku samej ziemi.

Właśnie tą bramą, a dokładniej niedużym budynkiem garażu, cała realizacja „wita się” z otoczeniem, bo garaż stoi w granicy działki, od strony wjazdu. To też wariacja, bo o ile dom jednorodzinny plus obiekt gospodarczy można uznać za odmianę tradycyjnego minisiedliska, to już ustawienie ich wobec siebie po skosie, jest znaczącym odejściem od wzorca.

Takie rozmieszczenie stanowi zresztą element całościowej gry z geometrią, obecnej w tej realizacji, co świetnie widać w narożniku „ogrodowym”. Budynek mieszkalny powstał niby na rzucie prostokątnym, ale właśnie w tym miejscu wycięto w parterze obszerny skos tarasowy – a kształt prostokąta odwzorowuje tu jedynie zadaszenie poddasza. Dynamizuje to całą bryłę (na dole skos, na górze kąty proste), a przy okazji otwiera pożądane widoki na ogród, chroni wnętrza przed nadmiernym nasłonecznieniem, no i kreuje zadaszenie sporej części tarasu. Powstały w ten sposób niejako dwie nakładające się na siebie elewacje – pierwsza wzdłuż wielkich okien, ta prawdziwa, po skosie, i druga, bardziej „wyobrażona” niż rzeczywista, biegnąca wirtualnie po rzucie, między narożnikiem a podparciem górnej kondygnacji. Rozrzeźbia to bryłę i podkreśla wrażenie, że będąc na zadaszonej części tarasu, a więc definitywnie na zewnątrz, jednym ruchem głowy przenosimy się do połączonych ze sobą jadalni, kuchni i salonu.

Na tym wzniesieniu można poczuć się trochę jak na Olimpie, którego mieszkańcy przechadzają się po trawnikach i ścieżkach, otuleni zapachem traw i kwiatów, z dala od trosk, panujących gdzieś głęboko poniżej... - Doomo Studio Architektoniczne
Górną część elewacji, nad linią okien parteru, konsekwentnie wyłożono ciemnym deskowaniem z modrzewia syberyjskiego. Tu fragment jednej z dwóch ścian szczytowych, zwieńczonych dużym, szerokim przeszkleniem, które doświetla pomieszczenia wewnątrz budynku - Doomo Studio Architektoniczne
Architekci z Doomo lubią i potrafią zakrzywiać przestrzeń – nie tylko oba budynki ustawili wobec siebie pod nieoczywistym kątem, ale jeszcze wykonali śmiałe wcię-cie tarasowe na rzucie parteru, ciekawie rozrzeźbiając bryłę, doświetlając jadalnię i chroniąc przez przegrzaniem salon - Doomo Studio Architektoniczne
Tak wygląda współczesna wariacja na temat mazurskiego domu jednorodzinnego: dyskretne skośne boniowania na białym tynku, odwołujące się do muru pruskiego, czerwona ceramiczna dachówka na dwuspadowym przekryciu i całość spięta sekwencjami deskowania z ciemnego drewna - Doomo Studio Architektoniczne

Dynamika widoków

Te tarasowe skosy robią wrażenie również od drugiej strony, czyli w widoku ze środka domu, ze wspomnianego „open-space’u” parteru. W pierwszej chwili łatwo nawet stracić orientację, co jest tu wcięciem, co wycięciem, czyli gra z geometrią bryły trwa sobie w najlepsze. W dodatku taras widziany przez wielkie przeszklenia wydaje się efektownym przedłużeniem wnętrz, jakby dom dynamicznie wychodził do ogrodu, ku okalającemu budynek trawnikowi.

Prawdę mówiąc, są to dwa ujęcia, dwa widoki na taras. Bo choć kuchnia z jadalnią i salonem tworzy jedną wspólną przestrzeń, to jednak częściowo dzieli ją moduł zawierający kominek i coś w rodzaju kredensu (kolejna wariacja, tym razem meblowa?). Nasz wzrok jest więc kierowany trochę w inną stronę od kuchni i jadalni, a trochę w inną od salonu. Nad tym dzielącym modułem umieszczono korytarz poddasza, widoczny z dołu dzięki usunięciu w tym miejscu sufitu i otwarciu widoku na belkowanie dachu. Wskutek tego zabiegu z salonu świetnie widać, jak rozprowadzono po budynku komunikację – drogę wiodącą od wejścia do części dziennej, oddzielnego gabinetu i schodami w górę, a tam do poszczególnych pomieszczeń. Całość obu kondygnacji udanie doświetlają w tej strefie okna połaciowe.

Za projekt wnętrz odpowiedzialna była inna ekipa profesjonalistów, projektanci z wrocławskiego biura razoo – architekci. Spięli oni w całość pomysły inwestorów z możliwościami aranżacyjnymi, jakie stworzyła bryła budynku i wpisali w to własne treści.

W ich projekcie odnajduję nawiązania do elewacji domu – przyznaje Jarosław Krysiak. – Choćby tam, gdzie zastosowane są okładziny ze skośnie układanych desek.

Powstała zróżnicowana pod względem barw i faktur przestrzeń, pełna jednak naturalnych materiałów. Drewno elewacji znalazło odbicie w drewnie podłóg i mebli, choć w odwróconej, bo zdecydowanie jaśniejszej kolorystyce. Biel elewacji przeszła z kolei na ściany wnętrz, a na jednej z nich, tej przy schodach, mocno zgaszono ją w stronę ciekawej, szarej przecierki betonu. Całość intrygująco rozbijają niebieskie płaszczyzny wokół kominka i pod schodami. Po zmroku, dzięki punktowo rozmieszczonemu oświetleniu przestrzeń ta nabiera nieoczekiwanego wymiaru, trochę jak z klimatycznego klubu, a trochę jak z tajemniczej scenografii teatralnej, gdzie nieco zwalnia czas.

Wyraziste akcenty kolorystyczne pojawiają się jeszcze w kilku miejscach, zwłaszcza w fantazyjnie zaprojektowanych pokojach dzieci, jak również w formie nowoczesnej sztuki malarskiej, dobrze współgrając z przenikającym wszystko naturalnym światłem.

Biel z elewacji śmiało wkracza do wnętrz salonu, podobnie jak drewno, ułożone w bliźniacze „jodełki″, choć już w innej, zdecydowanie jaśniejszej odmianie. Projektanci z biura razoo – architekci dodali jednak do przestrzeni śmielsze kolory i przecieraną fakturę części powierzchni, a oświetleniem sprawili, że po zmroku wszystko spowija nieco tajemniczy klimat - Jakub Obarek
Salon - Jakub Obarek
Większą część parteru zajmuje połączona ze sobą przestrzeń kuchni, jadalni i salonu, ale po-wstał też gabinet, jak również, widoczne na zdjęciu, odseparowane od reszty domowe biuro, w którym można się komfortowo zrelaksować - Jakub Obarek
Wygląda podobnie, jak fragment salonu, z kominkiem w obudowie z niebieskich paneli i telewizorem w drewnianej „jodełce″. To jednak widok na kuchnię, z drewnianymi blatami pod piekarnikiem i fragmentem stołu jadalni. Zbieżności nieprzypadkowe i budujące spójność wnętrz parteru - Jakub Obarek
Łazienkę na poddaszu doświetlają dwa okna połaciowe (jedne z pięciu w tej płaszczyźnie dachu), usytuowane po obu stronach wanny. Pomagają nie tylko w codziennej higienie, ale i w odpowiednim podkreśleniu zielono-niebieskiej kolorystyki, uzupełnionej aplikacjami czerni i oczywiście bielą ścian oraz brązem drewna - Jakub Obarek

Uświadomieni przed czasem

W czasach, które idą, a częściowo już nadeszły (nazwanych przez pewnego jasnowidza okresem energetycznego duszenia Europy), zapowiada się walka o każdą złotówkę i każdy kilowat, również w dziedzinie budownictwa jednorodzinnego. Jak pokazują nasze ładnodomowe prezentacje z ostatnich lat, spora część inwestorów rozpoczęła ten bój jeszcze w okresie finansowej prosperity kontynentu i pokoju. Bo to się po prostu opłacało.

Pan Kamil z żoną byli właśnie w tym gronie świadomych budowniczych. Od początku zakładali, że chcą nie tylko mieszkać ładnie, ale i mądrze, czyli energooszczędnie. Co ciekawe, na samych założeniach nie poprzestali.

W trakcie powstawania projektu wykonaliśmy analizy cieplno-wilgotnościowe, mające charakter ekonomiczno-techniczny (wykonawczy) – mówią. – Fizyk budowy, profesor Politechniki Białostockiej, przygotował opracowanie, które udostępniliśmy Doomo. Na jego podstawie zmodyfikowaliśmy wspólnie grubość ocieplenia ścian, dobraliśmy tynk elewacyjny o konkretnym współczynniku dyfuzji pary wodnej, podobnie farbę do wnętrz i inne okładziny znajdujące się na ścianach zewnętrznych. Analizy pomogły też wyeliminować potencjalne mostki termiczne.

Wszystko musiało oczywiście znaleźć oparcie w podstawowych założeniach architektonicznych.

Już pierwsze decyzje projektowe były podyktowane ukierunkowaniem na energooszczędność – tłumaczy Jarosław Krysiak. – Powstały więc maksymalnie proste i zwarte bryły, największe przeszklenia znalazły się od strony południa, odpowiednio osłonięte przed przegrzewaniem, a oddzielenie bryły garażu od domu sprzyjało unikaniu strat energii. Zastosowaliśmy też chyba najbardziej obecnie wydajne odnawialne źródło ciepła dla domu i wody użytkowej, czyli gruntową pompę ciepła z kolektorem pionowym [wykonano trzy odwierty na głębokość ok. 95 m – red.], a do tego wentylację mechaniczną z rekuperacją. Parametry przegród zewnętrznych znacznie przewyższają nawet obecne wymagania.

Dom wzniesiono w technologii tradycyjnej murowanej, z monolitycznymi stropami żelbetowymi i dachem w konstrukcji drewnianej. Całość posadowiono na ławach i ścianach fundamentowych. W ścianach zewnętrznych, wykonanych z pustaka ceramicznego, zastosowano 30-centymetrową styropianową izolację, a pod fragmentami z modrzewiem syberyjskim położono 25 cm wełny skalnej. Szczególny nacisk położono na szczelność stolarki drzwiowej i okiennej (zamówiono trójszybowe okna z drewna meranti, z okładziną aluminiową z zewnątrz, chroniącą drewno przed warunkami atmosferycznymi).

Wykonaliśmy trzy komplety testów szczelności: blower door i zadymianie, plus kamera termowizyjna – relacjonuje pan Kamil. – Po każdym doszczelnialiśmy elementy budowli, takie jak cokoły i komin, a przede wszystkim stolarkę. W związku z nieszczelnościami ram okiennych podpoznański producent stolarki wymienił dwa duże przeszklenia, a w kilku innych zastosował nowe silikony i uszczelki. Największym wyzwaniem było uszczelnienie blisko 9-metrowego okna przesuwnego typu HS, o wadze 1450 kg… Udało nam się wypracować wspólnie obniżony próg, doszczelniając okno nad elementami przesuwanymi, a firma wprowadziła potem te rozwiązanie na stałe do swojej oferty. Po wszystkich poprawkach uzyskaliśmy współczynnik n50 < 0,6.

Wspomniana wentylacja mechaniczna w zimę odzyskuje ciepło z powietrza krążącego po budynku, a latem odwrotnie. W efekcie, dzięki podłączeniu do jednego z odwiertów pompy (na trójniku) i instalacji chłodnicy, spirytus krążący pod ziemią ochładza wnętrza o 3-5˚C. Podobnie podwójne działanie przypisano instalacji ogrzewania podłogowego.

Dom w okresie letnim jest chłodzony przez instalacje wodne w podłodze, zamiast ogrzewania w zimę – tłumaczy pan Kamil. – Znaczenie ma tu również dodatkowy moduł dołączony przy pompie ciepła. Dzięki takiej podwójnej instalacji możemy skutecznie schładzać pomieszczenia i uniknąć klimatyzacji, która wysusza wnętrza i powoduje niekomfortowe opadanie na mieszkańców zbyt zimnego powietrza.

Z chmur i piasku

Jak to jest mieszkać na dachu świata? Okolicznego świata, czyli na wzniesieniu, z którego rozciąga się wspaniały widok na wiele kilometrów, w tym na wspaniałe Jezioro Ryńskie? Czy do szczęścia jest wówczas jeszcze niezbędny jakiś specjalnie wymyślony i wymyślny, niewidziany nigdzie wcześniej ogród?

Chyba niekoniecznie. Wystarczy otoczyć dom zadbanym trawnikiem, stworzyć strefy nasadzeń traw i kwiatów, dołożyć punktowo trochę drzew i wyprofilować zadbane ścieżki – te tradycyjne, brukowane, oraz te bardziej fantazyjne, złożone z drobnego kamienia i desek, poprowadzone w poziomie i pionie, bo działka łączy w sobie kilka poziomów. Oczywiście łatwo powiedzieć „wystarczy”, gorzej wykonać, gdy posesja liczy sobie 3 tys. m². Zagospodarowanie takiej powierzchni, nawet nieco minimalistyczne w formie, wymaga sporo pracy i odpowiedniego rozmieszczenia florystyczno-botanicznych, tudzież ogrodowo-architektonicznych akcentów. Właścicielom zależało w dodatku na tym, by ze wszystkim udało się zdążyć na czas, tak by od pierwszych chwil móc użytkować dom wraz z przyległymi atrakcjami.

Gdy w grudniu 2020 r. przeprowadzaliśmy się, posesja była ogrodzona, miała utwardzony podjazd, gotowe podejście, bramę wjazdową i wszystkie furtki, posadzono już trawnik, żywopłot i ponad 500 m2 rabat kwiatowych wokół domu – wyliczają właściciele. – Zdążyliśmy również z instalacją zbierającą do zbiornika 10 m3 deszczówki oraz z nawadnianiem trawników i rabat. Działały też plac zabaw i wielka piaskownica.

Właściwie mieszkanie w tym domu ma coś w sobie z relaksu w wielkiej piaskownicy. Gdy nad głową rozpina się wielki nieboskłon, a w dole po tafli wody suną spokojnie wielkie białe żagle, wydaje się, że niespokojne czasy są gdzieś daleko, za odległym horyzontem, który sięga tu naprawdę daleko…

Zdaniem właścicieli 

Jedną z naszych wytycznych do projektu była prosta bryła – wydłużony prostopadłościan z dachem dwuspadzistym. Głównym założeniem był minimalizm oraz nawiązanie do tradycyjnego budownictwa regionu Mazur. Dlatego architekci zaprojektowali podcień szczytowy, bonie na elewacji tynkowej, szachulcowy układ desek elewacyjnych, okna pozorne na obu szczytach budynku, a także zrezygnowali z okapu. Sporządziliśmy również dla nich wcześniej dokładną listę niezbędnych rodzajów pomieszczeń z orientacyjną powierzchnią, jaką potrzebujemy dla każdego z nich. Doomo wszystko to ładnie spięło w całość :)

Działki zaczęliśmy szukać w 2016 r., znaleźliśmy w 2017, a w kwietniu 2018 rozpoczęliśmy budowę. Z założenia dom miała wznosić jedna ekipa. Chcieliśmy zatrudnić tzw. wykonawcę generalnego, co jednak na Mazurach okazało się niemożliwe, więc  w efekcie ekip budujących i wykańczających było kilkanaście, a mąż na pełny etat zajmował się koordynacją prac i kontrolą jakości jako inspektor na swojej budowie. Mimo to nie obyło się bez problemów z wykonawcami, kłopotów z odzyskaniem zaliczek itp. Doszło nawet do zwolnienia kierownika budowy. Ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło i teraz mamy najpiękniejszy dom w okolicy, z którego jesteśmy dumni.

Zdaniem architektów - sukces tkwi w szczegółach 

Pracę nad koncepcją domu zawsze zaczynamy od szczegółowego ustalenia wytycznych projektowych. Składają się na nie oczekiwania i życzenia inwestora, obejmujące: bryłę, rozwiązania funkcjonalne dotyczące każdego pomieszczenia oraz wytyczne techniczne. Pytaniami lub specjalną ankietą staramy się sprawić, aby właściciele maksymalnie szczegółowo sprecyzowali i wyklarowali swoje założenia. W tym przypadku należały do nich głównie: prosta energooszczędna i nowoczesna bryła, dodatkowy osobny lokal biurowy oraz wolno stojący garaż.
Zaczynając od działki, pierwszym krokiem projektowym było stworzenie dwóch niezależnych budynków – domu i garażu, każdy nakryty dachem dwuspadowym. Dzięki temu rozbiliśmy całość na dwie mniejsze bryły, które razem tworzą rodzaj zabudowy zagrodowej, wpisującej się w lokalny wiejski pejzaż. Garaż usytuowano prostopadle do frontu działki, aby maksymalnie ułatwić komunikację, natomiast dom został obrócony, aby odpowiednio dostosować jego usytuowanie do stron świata, ogrodu oraz widoku, który roztacza się na Jezioro Ryńskie i miasto Ryn. Dzięki zakrzywieniu brył tworzy się między nimi dynamiczny, nieoczywisty układ przestrzenny, który szczególnie odczuwalny jest na ich styku, gdzie znajduje się zadaszone przejście między domem a garażem. Dodatkowym zakrzywionym elementem brył jest podcień tarasu z fasadą szklaną salonu i jadalni otwierającą się na ogród. Ten zabieg projektowy miał cztery zadania. Pierwsze to otwarcie wnętrza na ogród. Drugie – dobre jego doświetlenie od strony południowej. Trzecie – osłona fasady przed przegrzewaniem w upalne letnie dni. A czwarte – nadanie głębi i plastyki bryle domu.
Elewacje domu wyraźnie podzielone są kolorystycznie i materiałowo na dwie części. W dolnej zastosowaliśmy jasny tynk, przełamany poprzecznymi, ciemnymi boniowaniami, nawiązującymi w luźny sposób do lokalnej tradycji murów pruskich. W górnej wprowadziliśmy okładzinę z ciemnych desek, w układzie skośnym – identyczną użyliśmy na frontowej ścianie garażu. Na dachu położyliśmy, kontrastującą z elewacjami, dachówkę płaską w kolorze naturalnym, ceglastoczerwonym.
Nasza pracownia mieści się w Katowicach, inwestycja odbywała się na Mazurach, a kontaktowaliśmy się z inwestorami wyłącznie na odległość. Wymieniliśmy setki mejli i dziesiątki telefonów. Co ciekawe, nigdy nie widzieliśmy się osobiście! Nie przeszkodziło to jednak, aby omawiać nawet najdrobniejsze detale i szczegóły oraz rozwiązywać bieżące wyzwania związane z realizacją. Mimo trudności z dostępem do doświadczonych wykonawców, głównie w zakresie wykończeń elewacji, dzięki ogromnej determinacji i cierpliwości właścicieli udało się doprowadzić inwestycję z sukcesem do końca, w pełni realizując założenia projektu.
Jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy i efektu finalnego. Myślę, że właściciele również, skoro w opinii, jaką
na naszą prośbę, po zakończonej inwestycji, przygotowali, czytamy między innymi: „(...) to dom marzeń, najpiękniejszy w okolicy!”.
Barbara Borowik-Krysiak, Jarosław Krysiak,
Doomo, studio architektoniczne

 

Udostępnij

Przeczytaj także

Innowacyjny sposób ogrzewania wreszcie w ofercie marki Blaupunkt
Stal na dachu i elewacji stanowi idealną kompozycję
Dział Sprzedaży i kontakt z klientem w FORMEE w Miedzyrzeczu.

Polecane

Dom naprawdę wspaniały
Dom idealny
Domy z płaskim dachem

Skomentuj:

Dom, czyli pod wielkim dachem nieba

Ta strona używa ciasteczek w celach analitycznych i marketingowych.

Czytaj więcej