Aranżacja klasyczno nowoczesna
Ola ceni klasykę, Kamil zdecydowanie woli nowoczesność. Udało im się jednak pójść na kompromis i urządzić całkiem przytulne gniazdko. I bardzo gościnne, tak jak jego gospodarze.
Mieszkanie usytuowane w powojennym budynku na warszawskiej Ochocie jest pierwszym wspólnym gniazdkiem Oli i Kamila (trzecim - i najważniejszym - domownikiem jest jamnik Bazyl). Składa się z jednego pokoju, kuchni, łazienki i mikroskopijnego przedpokoju. Kiedy się do niego wprowadzali, było dość zniszczone, dlatego postanowili zacząć od gruntownego remontu. Trzeba było wymienić okna i całą instalację wodną i gazową, wyrównać ściany, zmodernizować kuchnię i łazienkę. Kuchnię postanowili pozostawić zamkniętą (mówią, że gdyby połączyli pomieszczenia, czuliby się jak w kawalerce), obeszło się więc przynajmniej bez wyburzania ściany. Pracy i bez tego było tak dużo, że pierwsza ekipa remontowa wystraszyła się i... zniknęła.
Młodym gospodarzom zależało przede wszystkim na tym, żeby wnętrze było przytulne. I oczywiście funkcjonalne. Ponieważ pokój jest tylko jeden, musieli urządzić go tak, by spełniał wiele funkcji. Część wypoczynkowa z rozkładaną kanapą jest ukryta we wnęce, która wieczorem zamienia się w minisypialnię. Na ścianie we wnęce widać intrygującą ozdobę; są to niepokryte tynkiem cegły - historyczne, bo pochodzące z kamienicy zburzonej w czasie Powstania Warszawskiego. W pobliżu okna gospodarze zaaranżowali kącik do pracy.
Ponieważ Ola i Kamil mieli ograniczoną ilość pieniędzy, podczas urządzania mieszkania starali się korzystać z tzw. okazji. Swoje wymarzone meble kuchenne przywieźli aż z Częstochowy, bo tam były dużo tańsze niż w Warszawie. Niedrogo udało im się również kupić płyty marmuru na podłogę do łazienki.
W całym mieszkaniu pozostawili białe ściany. Po pierwsze, takie lubią najbardziej, a po drugie, obawiali się, że kolor optycznie pomniejszy i tak niewielką przestrzeń. Wyjątkiem jest przedpokój, w którym ze względów praktycznych przemalowali niedawno ściany na pomarańczowo - tutaj szybko brudząca się biel zdecydowanie nie zdała egzaminu. Mimo odmiennych upodobań Oli i Kamilowi udało się stworzyć spójne i przytulne wnętrze. Ciepłą atmosferę doceniają zwłaszcza przyjaciele i znajomi, którzy często i licznie odwiedzają ten dom. A sami gospodarze zgodnie twierdzą, że mimo pewnych niedogodności żyje im się tutaj na tyle dobrze, że na razie nie myślą o czymś większym.
- Więcej o: