Kilkaset złotych to oczywiście stanowczo za mało na remont łazienki - z pewnością nie wystarczy na wymianę urządzeń sanitarnych i płytek ceramicznych oraz na nowe meble i niezbędne dodatki. Żeby odświeżyć łazienkę i tchnąć w nią nowe życie, dokonałam więc znacznie prostszych, a przy tym - co niezwykle ważne - tańszych zmian. Przede wszystkim przemalowałam ściany (ten sposób jeszcze nigdy nie zawiódł). Wybrałam dwie dość mocne barwy, które są powtórzeniem odcieni występujących na wzorze ceramicznych płytek. Dzięki temu nieco archaiczne kafelki przestały się rzucać w oczy, wtapiając się w zdecydowaną kolorystykę pomieszczenia. Pozostał jeszcze do rozwiązania problem mocno zużytej podłogi. Skoro nie można było położyć nowej, musiałam znaleźć sposób na ukrycie starej. Idealnie nadał się do tego podest z drewnianych listewek. Nie tylko zasłonił zużyte, niemodne kafelki i pociemniałą fugę, ale także wniósł do wnętrza nieco ciepła, podobnie jak wyszukane
w sklepach dodatki. Nowe lustro, kosz na bieliznę i tak potrzebny tu regał na ręczniki i kosmetyki są wykonane z drewna bądź wikliny, czyli materiałów naturalnych i najbardziej przyjaznych. Na koniec jeszcze trochę dekoracji. Nic okazałego ani wyszukanego - tylko skromne łodyżki suszonej lawendy na ścianach. Ale jak one pachną!