Musée d'Orsay: męski akt w sztuce
Takiej wystawy jeszcze nie było. Męski akt w sztuce ostatnich 200 lat w dziełach największych mistrzów przyciąga do paryskiego Muzeum d'Orsay tłumy. Choć od dawna nie jest w naszej kulturze tabu, nigdy nie był aż takim przedmiotem pożądania.
Estetyka kiczu
Hermes
Fotografia stylizowanego na greckiego boga idealnego męskiego ciała. Para francuskich fotografików mocno i świadomie wprowadziła do współczesnej ikonosfery powabną estetykę kiczu. Miarą ich sukcesu były zamówienia na portrety płynące od wielkich tego świata: Jean-Paula Gaultier, Palomy Picasso czy Marca Almonda. Inspiracją dla powstania tej kompozycji był XIX-wieczny obraz akademickiego francuskiego malarza Julesa Delauneya. Pierre i Gilles często w swoich pracach podejmują dialog, ze sztuką dawną, zarówno antyczną, jak i późniejszą. Jednak swoje wersje klasycznych tematów nasycają maksymalną dawką erotyki, a może nawet perwersji.
Hermes, Pierre Commoy i Gilles Blanchard, 2001 r.
Obiekt kultu
Pasterz Parys
Desmarais nie jest bardzo znanym malarzem, ale ten obraz kanadyjscy geje uznają za kultowy. Z tego też powodu, według słów komisarza paryskiej wystawy i równocześnie dyrektora muzeum - Kanadyjczyka Guya Cogevala, nie mogło go na niej zabraknąć. Co więcej zestawiany z "Hermesem" Pierre'a i Gillesa, stał się jej wizualnym emblematem. Dziś oglądany sprawia wrażenie doskonałego. Jednak, co ciekawe, gdy zaprezentowany został po raz pierwszy publiczności, uznano że drugi plan jest bardzo słabo namalowany, przez co cała kompozycja została niezbyt dobrze oceniona. Przedstawia ona Parysa, jeszcze jako niewinnego, nieświadomego swego królewskiego pochodzenia pasterza, a w przyszłości sprawcę wojny trojańskiej i upadku rodzinnej Troi. Ten obraz miał być dowodem świetnej znajomości anatomii, bo tego właśnie oczekiwano od młodych adeptów Akademii Sztuk Pięknych. I tak właśnie było, choć przyszłość dopisała mu nowe, homoseksualne konteksty.
Pasterz Parys, Jean-Baptiste Frdric Desmarais, 1787 r.
Anatomia ponad wszystko
Równość wobec śmierci
Czasami w dziejach sztuki zdarzają się takie obrazy, które nie mieszczą się w żadnej szufladce. Tak jest i z tym dziełem, które uderza swym gwałtownym i nieoczekiwanym naturalizmem, wyprzedzającym pojawienie się tej tendencji w literaturze i sztuce. Nie dość na tym, w swej sztuce tak naprawdę Bouguereau był zaprzysięgłym idealistą i akademikiem, a ten obraz jest jakimś przedziwnym wypadkiem przy pracy. Czuć, że malarz chciał pokazać coś niezwykle ważnego, rodzaj odwiecznej prawdy, oczywiście ubranej w akademickie umiejętności: anatomia ponad wszystko! Zarazem dzieje sztuki znają nobliwego antenata tego przedstawienia, czyli obraz "Martwy Chrystus" Hansa Holbeina (namalowany w latach 1521-1522), przed którym stojąc, Dostojewski był bliski utraty wiary.
Równość wobec śmierci, William Adolphe Bouguereau, 1848 r.
Zaczarowani
Jazon i Medea
Moreau był malarzem, który chciał wiedzieć wszystko, wszystko odtworzyć, wszystko sam namalować. Dla niego dzieje sztuki były jak otwarta księga, z której należy nieustająco korzystać. Studiował dokonania artystów minionych epok i był w stanie stworzyć dzieła w dowolnym stylu, ale na szczęście tworzył we własnym, może nieco nazbyt ornamentalnym i przeładowanym szczegółami, ale bez wątpienia zawsze wciągającym w opowiadaną historię. W hermafrodytycznym ciele Jazona Moreau połączył ideał renesansowych aktów ze zdobyczami XIX-wiecznego klasycyzmu. Blondwłosy młodzieniec swoje mityczne sukcesy - zdobycie złotego runa - zawdzięczał czarom zakochanej w nim Medei. Widać to w jej czułym spojrzeniu i opiekuńczym geście dłoni spoczywającej na jego ramieniu. W tym momencie dostrzec można jeszcze miłość i harmonię, ale w mitologii Medea pozostaje synonimem zemsty i dzieciobójstwa.
Jazon i Medea, Gustave Moreau, 1865 r.
Jak kopia natury
Wiek spiżu
Ta perfekcyjna wizja męskiego ciała, przez współczesnych była źle odbierana, bo zwyczajnie uznano ją za odlew z żywego modela. W tej młodzieńczej jeszcze pracy Rodin ujawnił swoje bezwzględne mistrzostwo, całkowite opanowanie warsztatu. Trudno o większy akt uznania niż podejrzenie, że to kopia natury, a nie znakomita kompozycja własna artysty. W tym dziele ludzkie umiejętności odtwarzania rzeczywistości osiągnęły bez najmniejszych wątpliwości absolutną pełnię i ostatecznie uwolniły rzeźbę od jakichkolwiek powinności wobec architektury czy dekoracji. Rzeźba zdobyła ostatecznie i bezapelacyjnie samodzielność.
Wiek spiżu, Auguste Rodin, 1877 r.
Filar symbolizmu
Koło fortuny
Burne-Jones był jednym z najważniejszych przedstawicieli grupy angielskich malarzy zwanych prerafaelitami. Ten obraz jest, być może, najsławniejszym jego dziełem, wielokrotnie reprodukowanym i ważnym dla powstającego w tym czasie w Europie symbolizmu. Trudno też o bardziej wymowne przedstawienie niż to właśnie. Fortuna wyobrażana była jako ślepa, ale u Burne-Jonesa, choć ma otwarte oczy, nie ma wpływu na to, kto wyłoni się na kole fortuny, którym kręci. Królowie i inni możni tego świata pojawiają się na chwilę i giną znowu, zatopieni. Antyczny temat ponownie służy ukazaniu nadzwyczajnych męskich aktów inspirowanych sztuką Michała Anioła, niedoścignionego interpretatora męskiej anatomii. Burne-Jones jest jego niespłaconym dłużnikiem.
Koło fortuny, Edward Burne-Jones, 1877 r.
- Więcej o: