Dom parterowy - bez schodów lepiej
Kiedy spostrzegliśmy, że coraz bardziej męczy nas wchodzenie po schodach na czwarte piętro, stwierdziliśmy, że nadszedł czas na własny dom. Najlepiej parterowy.
- Powierzchnia domu: 100 m2 i garaż 25 m2
- Mieszkańcy: małżeństwo z synem i kot
- Projekt: architekt Marek Czapliński
Podmiejską działkę odziedziczyłam po mamie. Wśród starych drzew owocowych postawiliśmy letni domek (40 m2), do którego jeździliśmy na niemal każdy weekend. Wystarczało nam to do chwili, kiedy zorientowaliśmy się, że w mieście coraz bardziej męczy nas brak windy w naszym bloku, a także brak stałego kontaktu z przyrodą. Wtedy zaczęliśmy myśleć o życiu bliżej ziemi - na parterze. Kiedy na dodatek okazało się, że musi z nami zamieszkać potrzebujący opieki ojciec, stało się zupełnie oczywiste, że zbudujemy dom na letnisku.
Domowe początki
Planowaliśmy budowę niedużego parterowego domu o zwartej bryle, z garażem pod jednym dachem. Ponieważ nie znamy się na budownictwie, nie mieliśmy też czasu na organizowanie inwestycji, więc zdecydowaliśmy się na generalnego wykonawcę. Musieliśmy oszczędnie i rozważnie dysponować pieniędzmi, dlatego szukaliśmy firmy zajmującej się budową domów pod klucz, oferującej dobre materiały budowlane oraz fachowe wykonawstwo w rozsądnych cenach. Mieliśmy szczęście! Trafiliśmy na uczciwą firmę.
Pomysły na dom
Zaakceptowaliśmy kosztorys budowy i wykończenia domu pod klucz opiewający na kwotę 1700 zł/m2, wprowadzając do umowy kilka zmian. Ustaliliśmy z wykonawcami, że zastosujemy w kilku miejscach lepsze materiały (np. parkiet dębowy, lepsze wyposażenie łazienki, terakotę) i dopłacimy za nie, podobnie jak za dodatkowe prace nieobjęte kosztorysem (np. za zakup i montaż żaluzji zewnętrznych).
Przedtem jednak z architektem współpracującym z firmą budowlaną opracowaliśmy wariant domu realizujący nasze potrzeby. Zależało nam bardzo na znalezieniu równowagi między tanimi w budowie i w eksploatacji rozwiązaniami a solidnym wyposażeniem i wyglądem budynku. Zdecydowaliśmy się na czterospadowy dach i blachodachówkę (za dodatkowe 30 tys. zł), budowę zadaszonego ganku przed domem (za 8 tys. zł), powiększenie tarasu (za 3550 zł) oraz wysunięcie garażu z bryły budynku (z powodu wąskiej działki) za 22 tys. zł. Za te zmiany dopłaciliśmy łącznie 65 350 zł.
Wnętrza rozmieściliśmy na parterze, aby nie chodzić po schodach. Mamy duży wiatrołap (6 m2), kuchnię oddzieloną od jadalni i salonu, łazienkę i w.c. oraz trzy sypialnie, które po śmierci ojca i wyprowadzce córki przeznaczyliśmy dla nas, syna i gości (zapasowy pokój mamy jeszcze na zaadaptowanym w ostatniej chwili poddaszu). Zadania zaplecza gospodarczego pełni nasz dawny domek letni (40 m2), który pozostawiliśmy w dawnym miejscu, w sadzie, nieopodal nowego domu.
Co nam się udało, a co nie
Najlepszym krokiem, jaki uczyniliśmy na drodze do nowego rodzinnego gniazda, była rezygnacja z budowy domu według gotowego projektu z katalogu (kupiliśmy taki zaraz po tym, jak podjęliśmy decyzję o przenosinach na działkę, jeszcze przed znalezieniem ostatecznego wykonawcy) na korzyść zatrudnienia firmy realizującej tanie budynki zaprojektowane przez własnego architekta. Najdziwniejsze dla nas było to, że kosztorysy kilku konkurencyjnych firm na budowę domu według gotowego projektu opiewały w tamtym okresie na co najmniej 500 tys. zł, podczas gdy firma budująca tanie domy potrafiła zbudować niemal identyczny za 200 tys. zł mniej. Różnica była więc ogromna!
Jednowarstwowe mury domu są wykonane z bloczków z betonu komórkowego, które nie wymagają dodatkowego ocieplenia. Ławy fundamentowe w pionie oraz wylewki pod podłogami docieplono styropianem, dach - wełną mineralną o grubości 20 cm. W pierwotnej cenie domu przewidziano plastikowe okna z ciepłymi szybami i wszelkie instalacje łącznie z c.o. Dodatkowo zdecydowaliśmy się dopłacić za kominek z dystrybucją ciepłego powietrza na parterze i poddaszu za 10 tys. zł. Palimy w nim wieczorami co dwa-trzy dni, drewnem pozyskanym z pielęgnacji starego sadu, co pozwala na oszczędniejsze zużywanie gazu. Na gaz wydajemy rocznie tylko 2500 zł.
Doświadczenia Właścicieli
Mieliśmy szczęście do firmy wykonawczej. Była konkurencyjna cenowo, a jej pracownicy elastycznie i cierpliwie z nami współpracowali. Byliśmy bardzo zadowoleni z ich usług i z metody, jaką obraliśmy do zbudowania domu. Warto więc próbować podobnych rozwiązań, zawsze najpierw sprawdzając poprzednie realizacje wykonawców i opinie ich wcześniejszych klientów.
Początkowo sceptycznie odnosiliśmy się do zaproponowanej technologii budowy (z bloczków betonu komórkowego). Obejrzeliśmy więc kilka domów zbudowanych w taki sposób, a co ważniejsze - rozmawialiśmy z ich właścicielami. Przekonali nas, że niepotrzebnie się niepokoimy. Dodatkowo skonsultowaliśmy tę technologię i sposób ocieplenia całego budynku z niezależnym architektem. Dziś sami ją polecamy.
Zgodnie z pierwotnym projektem nie planowaliśmy adaptacji poddasza. Jednak w trakcie budowy wykonawcy namówili nas do stworzenia na nieużytkowym strychu dodatkowego pomieszczenia. Za 15 tys. zł, łącznie ze schodami, w szczycie dachu powstał pokój (35 m2), który służy jako gościnny lub dodatkowa garderoba. Ogrzewany jest tylko ciepłem z kominka, byśmy nie płacili niepotrzebnie za gaz. Z tego względu wejście na poddasze odgrodziliśmy drzwiami. Budowa pokoju była świetnym pomysłem.
W bloku mieliśmy kuchnię od strony zachodniej i latem było w niej zbyt gorąco. W nowym domu celowo umieściliśmy więc kuchnię (10 m2) od północy, co bardzo się sprawdziło. Celowo nie zamontowaliśmy w niej grzejnika, by ograniczyć koszty ogrzewania budynku. Na noc zamykamy drzwi do kuchni, a rano je rozsuwamy i pomieszczenie szybko się nagrzewa. Polecamy takie rozwiązanie!
Zapisz się na NEWSLETTER. Co tydzień najnowsze wiadomości o budowie, remoncie i wykańczaniu wnętrz w Twojej poczcie e-mail: Zobacz przykład
>- Więcej o:
- budowa domu
- dom jednorodzinny