Projekt domu w gęstej zabudowie
Nie za dużo, nie za mało – w sam raz. Tak można podsumować ten projekt. Nie ma w nim bowiem nic nadmiarowego, a relacje między formą bryły budynku, sposobem wkomponowania go w działkę oraz rodzajem zastosowanych materiałów są pełne umiaru.
Ta harmonijna realizacja to efekt współpracy projektantów z poznańskiego biura PL.architekci oraz właścicieli domu, deweloperów z zawodu. Inwestorzy wiedzieli, czego chcą, architekci zaś potrafili słuchać i odpowiadać na ich potrzeby. Te dwa czynniki łącznie zaowocowały tym minimalistycznym, pełnym elegancji i smaku efektem. Trzeba jednak dodać, że niebagatelną rolę odegrało też w tej historii… doświadczenie.
Metryka budynku:
Projekt: Bartłomiej Bajon, Katarzyna Cynka, PL.architekci, www.plarchitekci.pl
Powierzchnia użytkowa domu: 236 m2
Powierzchnia działki: 918 m2
Mieszkańcy: małżeństwo z trojgiem dzieci
Projekt domu w gęstej zabudowie
Mieszkali w bloku, potem w szeregowcu, więc naturalnym kolejnym krokiem była budowa domu. Co prawda, mieszkanie w „szeregu” było zbudowane przez nich, jednak jak refren wracało pytanie: „A kiedy własny dom?”.
– Mieliśmy 110-metrowe mieszkanie i wówczas dwoje dzieci, nie było więc presji, by budować już. Cały czas myśleliśmy jednak: no, tak, mówią: szewc bez butów chodzi. Poza tym dom był też naszym marzeniem.
Do wielu decyzji trzeba dojrzeć. Potrzeba także impulsu. Nasi bohaterowie wiedzieli, gdzie chcieliby mieszkać, lecz długo nie mogli znaleźć odpowiedniej działki.
– Mówię: „długo”, bo siedem lat mieszkaliśmy tam, gdzie mieliśmy być rok, dwa, góra trzy. Ale ciągle nas coś powstrzymywało: a to że jeszcze nie mamy trzeciego dziecka, a to kupiliśmy działkę i coś tam pobudowaliśmy innego… – opowiada właścicielka. W końcu ceny gruntu zaczęły iść w górę i to był sygnał, że czas budować dom.
Kupili więc działkę, zatrudnili architekta i – jak wszystko, co robi pani Ewelina – budowa ruszyła z impetem. Od momentu wylania fundamentów do wprowadzenia się do wykończonego domu minęło około dwudziestu miesięcy, co, jak mówi architekt Bartłomiej Bajon, było czasem dla ich pracowni rekordowym.
Czy mieli problemy w trakcie budowy? Właścicielka mówi, że nie, a wpływ na to miało z pewnością to, że choć budowali swój pierwszy dom dla siebie, na koncie firmy mają ich już wiele. Kluczowy był także wybór zespołu – i biura architektonicznego, i wykonawców – który już od samego początku okazał się strzałem w dziesiątkę. I w tym wypadku zapewne dało o sobie znać doświadczenie.
Sposób na prywatność
Cofnijmy się jednak o kilka miesięcy, do czasu poszukiwania działki. Wybrana okolica poznańskich przedmieść stanowiła pod tym względem wyzwanie. Nie jest bowiem łatwo o zapewnienie prywatności – a tej właśnie inwestorzy szukali – tam, gdzie zabudowa jest zwarta i zagęszczona, a niemal każda działka ma widok na sąsiadów.
Ostateczny wybór padł na nieruchomość usytuowaną z pozoru nieatrakcyjnie.
– Działka długo była na sprzedaż, kilka razy przechodziliśmy koło niej, podobała się nam, jednak mówiliśmy sobie, że nie jest dla nas. Problemem było jej usytuowanie na rogu dwóch ulic. Okazało się jednak, że, co prawda, grunt z jednej strony sąsiaduje z drogą główną, z drugiej jednak – z prywatną, na której ruchu nie ma. Zdecydowali się więc na kupno.
W międzyczasie pani Ewelina z pomocą internetu szukała biura projektowego. Wpisana w wyszukiwarce fraza: „nowocześni architekci Poznań” zawiodła ją na stronę pracowni PL.architekci. Zainteresowały ją ich realizacje, podczas rozmowy z Bartłomiejem Bajonem zagrały odpowiednie elementy i tak nawiązali współpracę.
– Z racji wykonywanego zawodu mam do czynienia z wieloma architektami – mówi właścicielka – i wiem, że niektórzy przed zrobieniem projektu nawet działki nie widzą – patrzą na plan zagospodarowania albo oglądają okolicę w internecie. Pan Bartek przyjechał na miejsce, obejrzał działkę i zaproponował takie usytuowanie domu, by ogród znalazł się od strony drogi prywatnej. Dzięki temu jesteśmy niemal zupełnie osłonięci. Nikt nas nie widzi – no, poza jednym sąsiadem, ale jest on jeden, a nie dwudziestu trzech.
Architekt zaś opowiada o realizacji w ten sposób: – Gdy zobaczyłem działkę po raz pierwszy, zafascynował mnie istniejący ogród z dzikimi drzewami. Od razu postanowiłem, by całą część dzienną na niego otworzyć i z nim połączyć. Budynek został więc tak ukształtowany, że zapewnia domownikom intymność, ale równocześnie strefą dzienną w pełni otwiera się na ogród.
– Projektowanie domu w gęstej i chaotycznej zabudowie przedmieść jest zawsze bardzo trudne – dodaje Bartłomiej Bajon. – Z jednej strony zależy nam na uchwyceniu skali i proporcji sąsiednich budynków, z drugiej – na zaspokojeniu potrzeb klienta. A te były bardzo konkretne.
Projekt domu w gęstej zabudowie - Jasno sprecyzowane potrzeby
To, w jaki sposób przebiega współpraca z architektem, ma wpływ na realizację każdego budowlanego przedsięwzięcia. Ważna jest w tym wypadku obustronna, zaangażowana współpraca i to, by umieć słuchać. A także zaufanie, partnerska relacja oraz oczekiwania, które są jasno sprecyzowane.
– Spotkaliśmy się z panem Bartkiem kilka razy – opowiada pani Ewelina – i na działce, i u nas w domu, i potem u niego w biurze. Rozrysowaliśmy sobie na kartkach, czego oczekujemy, co on by chciał zrealizować. Spodobało mi się, że porozmawiał z moimi dziećmi, wszedł do pokoju syna, obejrzał pokój córki, zapytał, co lubią, czego by chcieli.
Architekt zaś wspomina: – Inwestorzy świadomie zgłosili się do nas po projekt – byli dobrze zorientowani, jaki typ architektury preferujemy. Od razu też zlecili nam wykonanie projektu wnętrz, a to ułatwia cały proces i sprawia, że efekt końcowy jest spójny. Są bardzo konkretnymi osobami, więc proces decyzyjny przebiegał bardzo szybko. Poza tym precyzyjnie określili swoje potrzeby.
Miał więc być duży salon, wyspa i otwarta przestrzeń łącząca kuchnię z salonem. Druga rzecz to żadnych mebli otwartych ani wolno stojących. Wszystko miało być do zabudowy – od podłogi po sufit. Trzecia to taras, który będzie w cieniu. I czwarta: przestrzeń domu stanowiąca jedność z przestrzenią ogrodu.
Pan Bartek zaś komentuje: – Nie projektujemy elewacją. Każdy projekt zaczynamy tak naprawdę od projektu wnętrz – przestrzeni – i to ona determinuje bardzo często wygląd budynku: to, na co budynek się otwiera, a gdzie odgradza…
Projekt domu w gęstej zabudowie - zacieniony taras
W założeniu strefa dzienna miała być niejako przedłużeniem ogrodu. I choć przenikanie się wnętrza z zewnętrzem jest popularną obecnie tendencją, w tym domu zrealizowane zostało w wyjątkowy sposób, o czym zadecydowało… słońce. Czy raczej potrzeba, by się przed nim schronić.
Większość osób, które budują swój pierwszy dom, oczyma wyobraźni widzi siebie wypoczywających na tarasie w promieniach zachodzącego słońca. Ci jednak, którzy wcześniej mieli już ogród usytuowany od strony południowej lub południowo-zachodniej, zdążyli doświadczyć związanych z tym niedogodności. Nie inaczej było z naszymi bohaterami: ich ostatnie mieszkanie w szeregowcu miało duże okno na południe i ogród w słońcu, wiedzieli więc, że w nowym domu taras ma być pod dachem i w cieniu. – Miało być tak, by słońce nam nie przeszkadzało.
Działka nie jest duża, by więc zapewnić zadaszenie tarasu, architekci „przykryli” go stropem górnej kondygnacji, wspartej na obudowanych stalą słupach konstrukcyjnych. Dodatkowo całkowite przeszklenie dwóch ścian parteru sprawia, że piętro zdaje się unosić w powietrzu, a strefy wewnętrzna i zewnętrzna harmonijnie się przenikają. Efekt ten jest dodatkowo wzmocniony wyprowadzeniem części dziennej tą samą posadzką na taras i zamknięciem jej z jednej strony dobudowaną ścianą, z drugiej zaś ogrodzeniem i przestrzenią ogrodu. W ten sposób powstała kameralna, przytulna przestrzeń wypoczynkowa, intensyfikowana zielenią ogrodu. Idealna, by odpoczywać z dala od oczu ludzkich, blisko natury i w upragnionym cieniu.
Projekt domu w gęstej zabudowie - budowa bezproblemowa
Gdy przedstawiamy naszym Czytelnikom przykłady budowy inspirujących domów, opowiadamy nieraz o różnorakich problemach, jakie napotykali ich właściciele na etapie realizacji. Tak jednak nie było w tej historii. Być może zadecydował o tym szczęśliwy los, bardziej prawdopodobną przyczyną jest jednak to, że w tym wypadku swój dom budowali profesjonaliści. Warto wspomnieć także o systemie budowy – prowadzona była ona bowiem z pomocą generalnego wykonawcy. A jest to rozwiązanie, choć kosztowne, to jednocześnie dla inwestora najbardziej wygodne i najbezpieczniejsze. Polecane jest też tym, którym zależy, by szybko zakończyć budowę.
Nasi bohaterowie zbudowali i wykończyli swój dom w zawrotnym tempie. W marcu rozpoczęły się prace ziemne, w kwietniu budowa osiągnęła stan zero, na przełomie czerwca i lipca – stan surowy otwarty, surowy zamknięty natomiast w grudniu. Zimą wykonywane były instalacje, wiosną nowego roku – tynki, w kwietniu-maju – podłogi. Latem przygotowywany był ogród, jesienią – meble i elementy wyposażenia na wymiar i finalnie w grudniu mogli zamieszkać w swoim kolejnym, ale pierwszym dla siebie wybudowanym domu.
W przypadku takich jak ta nietypowych realizacji w sposób naturalny pojawia się pytanie o to, czy „zawieszenie” piętra nad tarasem nie sprawiło problemów na etapie wykonawczym albo czy nie powoduje ich dzisiaj, po trzech latach użytkowania budynku. Opisywane rozwiązanie nie okazało się jednak ani trudne w wykonaniu, ani problematyczne w eksploatacji. Fachowo wykonane podciągi pozwoliły zaś otworzyć przestrzeń wewnętrzną i bezpiecznie przenieść obciążenia na inne elementy konstrukcji domu.
Jedyną niespodziankę, jak mówi właścicielka, mogły stanowić przeszklenia, jednak kluczem do sukcesu było to, by odpowiednio etapować budowę oraz prowadzić ją zgodnie z projektem. – Zanim zaczęliśmy murować, złożyliśmy zamówienie na okna, były więc one produkowane pod ten konkretnie projekt. Następnie na miejsce przyjechał przedstawiciel producenta, przyjrzał się realizacji i dopiero gdy wszystko zatwierdził, pojawili się na budowie wykonawcy z dźwigiem i rozpoczęli montaż.
– Budowę prowadziliśmy „według receptury”, staraliśmy się niczego nie zmieniać – opowiada pani Ewelina. Jedyną zmianę wymusiło życie, a mianowicie… dziecko w drodze.
Projekt domu w gęstej zabudowie z biurem
Nieduża działka, jak mówi właścicielka, została wykorzystana maksymalnie. Na niespełna 920-metrowym terenie stanął więc dom piętrowy o powierzchni 236 m2, z czterema sypialniami, salonem z kuchnią i jadalnią, tarasem, garażem i biurem. W sam raz na potrzeby czteroosobowej rodziny, w tym właścicieli – przedsiębiorców, pracujących i przyjmujących klientów w domu.
Biuro, choć zaprojektowane w bryle budynku, znajduje się niejako poza domem. Prowadzą do niego drzwi z korytarza, stanowiącego strefę wejściową, dyskretnie oddzieloną od części mieszkalnej drzwiami przesuwnymi. Wejście do biura umiejscowione jest po prawej stronie, po lewej znajdują się natomiast pralnia, garderoba i garaż.
Po rozsunięciu drzwi otwiera się przed nami przestrzeń domowa. Po lewej stronie mijamy łazienkę, a klatkę schodową po prawej. W ten sposób trafiamy do otwartej kuchni, stanowiącej jedną przestrzeń z jadalnią i salonem – strefy dziennej będącej przedłużeniem ogrodu.
Klatką schodową, mieszczącą schowek, wchodzimy na piętro. Po lewej znajduje się łazienka i bawialnia, po prawej – pokój syna, kolejny zaś – córki. Na samym końcu piętra – w przestrzeni „zawieszonej” nad tarasem – zlokalizowana jest sypialnia właścicieli. Stanowi ona osobną strefę, oddzielona jest bowiem od pozostałych pomieszczeń poprzez otwarcie górnej kondygnacji aż do stropu. Jednocześnie z resztą piętra łączy ją antresola.
Tuż obok sypialni znajduje się pomieszczenie, które w pierwotnym planie miało być większą garderobą.
– Na etapie planowania układu funkcjonalnego nie było jeszcze maleństwa. Ponieważ jednak gdy prowadziliśmy budowę, byłam już w ciąży, postanowiliśmy zrezygnować z dużej garderoby na rzecz mniejszej i dodatkowo łazienki w sypialni, w efekcie czego… jednego pokoju trochę nam brakuje. Jak jednak mówi pani Ewelina, prędzej czy później brakujące pomieszczenie zostanie dobudowane. Poza tym starsze dzieci są już prawie dorosłe, więc… w planach jest już kolejny dom – „bliźniak”, który będzie zbudowany na ich potrzeby.
Projekt domu w gęstej zabudowie - wnętrze
Zapytana o priorytety w tej realizacji właścicielka odpowiada krótko: – Dom miał być funkcjonalny, estetyczny i łatwy w utrzymaniu w czystości.
Z zewnątrz więc przyciąga wzrok oszczędną, uspokojoną architekturą. Minimalistyczna, prosta forma budynku zamkniętego w bieli ścian, a także – co ciekawe – dachu, ocieplenie elewacji drewnem, a także spięcie całości lekkim ażurowym ogrodzeniem z lakierowanej siatki – to wszystko nadaje całości poczucia harmonii i równowagi.
Wnętrza są jasne, ciepłe i przestronne. Decyduje o tym kolorystyka: biel, drewno, różne odcienie szarości, a także otwarcie przestrzeni – nie tylko w poziomie, lecz także w pionie – dzięki rezygnacji z pomieszczenia nad salonem, zastąpieniu go antresolą i doświetleniu tej strefy oknem od południa.
Antresola to ważny element tej realizacji. I choć właściciele przyznają, że jest to przestrzeń, którą można by przeznaczyć na dodatkowy pokój, podkreślają zalety tego rozwiązania.
– Chcieliśmy mieć antresolę – opowiada pani Ewelina. Gdy siedzi się na kanapie, pomieszczenie wydaje się wysokie, jak mieszkanie w kamienicy. Poza tym zależało nam na tym, by dzieci, które przebywają akurat na piętrze, mogły zaglądać tu do nas na dół. Komunikujemy się w ten sposób: „Ola, wyjdź na mostek, bo nie słyszę, co mówisz” – dodaje ze śmiechem.
Meble są funkcjonalne i estetyczne, zaprojektowane z umiarem i po to, by zaspokajać nie zachcianki, a potrzeby. Wszystko po to, by mieszkanie stanowiło przytulną przestrzeń dla życia rodzinnego.
– Miało być jak na amerykańskich filmach – mówi właścicielka – że dzieci siedzą sobie w salonie, ja obok przygotowuję jedzenie. Mam duży stół, właśnie taki, jak chciałam. Po czym dodaje: – Nasza rodzina jest pięcioosobowa. Gdy odwiedzi nas dwoje dziadków, potrzebujemy przy stole siedmiu krzeseł. Mamy więc stół, którego nie trzeba rozkładać ani wyjmować z kąta. Mieści się przy nim osiem osób i tych osiem krzeseł jest zawsze, na stałe. Duża, otwarta przestrzeń sprawia, że nie przeszkadzają nikomu. A syn może dookoła jeździć rowerkiem.
W utrzymaniu porządku pomagają szafy na wymiar i duża ilość schowków. Jedyny element, który okazał się nie tak praktyczny, jak chcieliby tego właściciele, to podłoga z teaku. By była cały czas ładna, trzeba po prostu o nią dbać.
– Teak jest piękny, przepiękny, a ja zawsze chciałam mieć drewnianą podłogę. Próbowałam szukać dębu, czegoś tańszego, ale nigdzie nie mogłam dobrać tego specyficznego odcienia rudości. Ten kolor mi się spodobał, po prostu zwariowałam na jego punkcie. Więc musiał być teak.
Posadzka z deski okrętowej została położona w całym domu, na chodniku prowadzącym do wejścia, a także na powierzchni tarasu. Przy intensywnym użytkowaniu jednak wierzchnią warstwę podłóg trzeba raz na jakiś czas odświeżać. Dotyczy to zwłaszcza tych, które zostały zastosowane na zewnątrz – poddane działaniu warunków atmosferycznych szybko tracą swoje walory estetyczne.
Oprócz tej niedogodności jest też oczywista zaleta – drewniana podłoga daje poczucie ciepła. W sensie przenośnym, ale i dosłownie.
Projekt domu w gęstej zabudowie - nowoczesne technologie
…mówi pani Ewelina. A to za sprawą zastosowanych rozwiązań o wysokiej izolacyjności termicznej. Dzięki nim budynek jest komfortowy – nie tylko nie traci ciepła zimą, lecz także nie przegrzewa się latem.
Dom naszych bohaterów został zbudowany z bloczków silikatowych i docieplony styropianem o grubości 20 cm. Na dachu zastosowano płytę OSB, membranę oraz izolację termiczną z pianki PUR o grubości 60 cm. Okna są – nie inaczej – energooszczędne. Budynek ogrzewany jest podłogówką zainstalowaną w całym domu. Jest też piec gazowy z zasobnikiem 150 l, przy czym grzejniki znajdują się jedynie w łazienkach, w pralni i w garażu. Dom wyposażony jest także w klimatyzację oraz instalację rekuperacji, która dodatkowo dba o komfort cieplny oraz jakość powietrza we wszystkich pomieszczeniach.
Energooszczędność to dziś nie fanaberia, ale standard. Podobnie jak tzw. rozwiązania smart home, które pozwalają oszczędzać energię, a także zapewniają mieszkańcom wygodę i bezpieczeństwo. Nasi bohaterowie mają więc dom inteligentny, w którym wszystko – ogrzewanie, oświetlenie, zaciemnienie roletami czy zasłonami – sterowane jest aplikacjami w telefonie lub tablecie zawieszonym na ścianie. Z pomocą telefonu mieszkańcy włączają światło, by pod swoją nieobecność odstraszyć potencjalnych złodziei. W ten sposób uruchamiają także… wodospad w ogrodzie.
Projekt domu w gęstej zabudowie - wodospad
Wodospad, a właściwie zamknięty obieg wody spływającej po srebrnej, przypominającej lustro ścianie usytuowanej naprzeciw okien salonu, jest swego rodzaju realizacją marzenia o widoku na wodę. Kiedyś, jak mówi właścicielka, być może zbudują dom w pobliżu jakiegoś jeziora, tymczasem cieszą się tą namiastką, wkomponowaną w krajobraz ogrodu.
Ogród jest zaś całej realizacji dopełnieniem. Co ciekawe, nie projektowała go pracownia PL.architekci, lecz właścicielka, z pomocą projektanta krajobrazu.
– Miało być dużo oświetlenia i jak najmniej drzew liściastych – mówi pani Ewelina. Większość dzikich drzew, które rosły na działce, trzeba było usunąć. – Pewnie, że chciałabym mieć piętnaście pięknych brzózek. Ale ja kieruję się względami praktycznymi – brzozy dają liście, które trzeba sprzątać… A ja chciałam taki ogród, który będzie bezobsługowy. No, prawie, bo jednak raz w tygodniu trzeba w nim zrobić porządki.
Zostały więc dwie brzozy, a pozostałą przestrzeń wypełniły rośliny zimozielone – głównie tuje, bukszpany i laurowiśnie, poza tym trawy, które zimą stają się żółte. Chodziło o to, by było zielono, ale czysto… Dom jest kwadratowy, stodołowy, jest nowoczesny, ogród też miał taki być. I tak wyszło – dodaje właścicielka.
Nasi bohaterowie wiedzą, że piękno tkwi w umiarze i prostocie. W równowadze, również w kontakcie z naturą. W doskonałych proporcjach, także otaczającej dom zieleni. Jest jej tyle, by ozdabiała, ale również mogła być podziwiana każda z osobna. Nie za dużo, nie za mało, ale dokładnie tyle, ile potrzeba. Po prostu w sam raz.
Zdaniem architektów
Priorytetem jest dla nas zawsze funkcjonalność. Z niej bowiem wynika forma budynku i późniejsze rozwiązania architektoniczne.
By zapewnić lepsze doświetlenie i komunikację między mieszkańcami, dom został otwarty przez dwie kondygnacje i wyposażony w okno od południa na poziomie piętra. Równocześnie zabieg ten podzielił strefę nocną na część dla dzieci i rodziców.
W tym budynku architektura miesza się z wnętrzami – jedno jest zależne od drugiego i przenika się wzajemnie. Posadzka tekowa jest chodnikiem przed budynkiem, podłogą w domu i tarasem. Sufit zadaszenia tarasu płynnie przechodzi w sufit pomieszczeń. Zabudowy meblowe kuchni tworzą jedną linię ze ścianą garażu. Dzięki temu budynek jest bardzo przejrzysty.
Dom jest bardzo minimalistyczny: formalnie, materiałowo, przestrzennie i kolorystycznie. Jednocześnie jest bardzo funkcjonalny i łatwy w utrzymaniu porządku. Zaplanowaliśmy w nim dużo schowków i zabudów meblarskich. Frezowane panele są nie tylko okładziną dekoracyjną czy frontami szaf, ale pełnią również rolę akustyczną.
Różne odcienie bieli i szarości w kontraście z silnym kolorem podłogi sprawiają, że wnętrze nie jest sterylne – jest tylko tłem dla codzienności domowników.
Zdaniem właścicieli
Dla nas to był taki zwykły dom... My budujemy po 20-30 domów rocznie i wtedy mogą nas spotykać niespodzianki, np. gdy sąsiedzi protestują przeciwko prowadzonej inwestycji. Ale jeżeli mamy kierownika, mamy ekipę, mamy pracowników, to nawet jeśli się okaże, że grunt jest inny, niż się spodziewaliśmy, to robimy „chudziaka”, podsypujemy betonem i problemu nie ma. W tym wypadku mogło nam jedynie zabraknąć prętów zbrojonych. Wszystko inne poszło gładko...
Co najbardziej podoba się nam w tej realizacji? Przede wszystkim poczucie prywatności – to, że jesteśmy ukryci przed wzrokiem sąsiadów. Druga rzecz to duże przeszklenia, bo chcieliśmy, by przestrzeń domu łączyła się z ogrodem. Od początku mówiliśmy architektom, że chcemy, by przy otwartym oknie nie było widać, gdzie się kończy dom, a gdzie jest taras. I tak rzeczywiście jest. A trzecia sprawa to antresola, dzięki której dom wydaje się wyższy niż jest. W efekcie ta powiększona – i horyzontalnie, i wertykalnie – przestrzeń sprawia, że gdy wracamy z jakichś wakacji, za każdym razem mówimy sobie: „Żaden hotel nam tego nie da…”. No, może z wyjątkiem morza. Bo tylko morza nam tu brakuje.
- Więcej o:
- budowa domu
Czy warto zaczynać budowę przed zimą?
Ile powinna trwać budowa domu? Jak rozplanować budowę?
Projekt domu w gęstej zabudowie
Jak długo trwa budowa domu? Rok, dwa lata czy... miesiąc?
Najlepszy dom w Polsce
Zmiana materiału ścian zewnętrznych
Zmiana grubości ścian zewnętrznych
Trendy 2021. Powietrzne pompy ciepła Galmet