Ubezpieczenia. Co robić, kiedy pogoda wyrządzi szkody?
Po wichurze lub powodzi ubezpieczyciel nie może żądać, żeby zgłosić mu wszystko w ciągu trzech dni - to niezgodne z prawem
Przed podpisaniem umowy
* Ubezpieczyć się trzeba "na zapas", bo w ostatniej chwili, kiedy fala zbliża się już do naszego regionu, najpewniej będzie to niemożliwe.
Niektóre firmy w ogóle odmawiają wtedy zawarcia umowy, inne stosują karencję, czyli zaznaczają, że ochrona zacznie obowiązywać dopiero np. po 30 dniach.
* Wybierając ubezpieczenie, trzeba wcześniej sprawdzić w o.w.u., co ono obejmuje. Ubezpieczyciele inaczej traktują np. zalanie i powódź, niektórzy wyodrębniają jeszcze podtopienie (choć czasami różnice, zwłaszcza między dwoma ostatnimi, są trudne do wychwycenia). Każdy może inaczej zdefiniować te zdarzenia.
* Warto też sprawdzić, czy teren, na którym stoi dom, nie jest wyłączony spod ochrony - a tak zdarza się np. w przypadku gdy dom stoi nad rzeką i nie chroni go wał przeciwpowodziowy.
* Wyłączenia odpowiedzialności mogą dotyczyć niektórych rzeczy znajdujących się w domu, np. telewizora lub cennej kolekcji znaczków (to drugie jest niemal pewne).
* Koniecznie trzeba też sprawdzić, czy i jakie ubezpieczyciel wprowadził limity, w których zastrzega, że wypłaci odszkodowanie za telewizor, ale najwyżej do połowy jego wartości.
* Auta mają swoje ubezpieczenia, więc gdyby któreś z nich przygniótł urwany w czasie wichury konar, szkodę można będzie pokryć z auto casco samochodu - o ile właściciel je wykupił.
* Jeszcze jeden sposób na zmniejszenie odszkodowania to franszyzy i udziały własne - wpisanie ich do o.w.u. oznacza, że odszkodowanie będzie przysługiwało dopiero, kiedy straty przekroczą określoną kwotę. Najczęściej dotyczą one np. skutków kradzieży z włamaniem, a niekiedy można je "wykupić", płacąc wyższą składkę.
Przed szkodą
* Już podpisując umowę ubezpieczeniową trzeba sprawdzić, ile jest czasu na zgłoszenie szkody - zwykle to od trzech do siedmiu dni. Gdyby termin nie został dotrzymany, odszkodowanie może być zmniejszone - ale tylko wtedy, gdy to przedłużenie powoduje dalsze zniszczenia albo gdy uniemożliwia ubezpieczycielowi ustalenie okoliczności i skutków wypadku. Rzecznik ubezpieczonych uważa, że w przypadku klęsk żywiołowych tego zastrzeżenia nie należy brać pod uwagę przy wycenie, a zapis taki w ogóle nie powinien się znaleźć w umowie.
* Jeżeli dom, mieszkanie, wyposażenie były ubezpieczone w tzw. wartości rzeczywistej (to częstsze rozwiązanie, które polega na tym, że od ceny nowej rzeczy, mieszkania odejmuje się stopień zużycia), w umowie powinny się znaleźć informacje, jak jest to szacowane.
* Jeżeli zaś jest to ubezpieczenie w tzw. wartości odtworzeniowej, straty szacuje się zgodnie z tym, ile będzie kosztowało "doprowadzenie rzeczy uszkodzonej do stanu sprzed szkody".
* Otrzymując wycenę, trzeba sprawdzić, czy stawki za tzw. roboczogodzinę (rbg) oraz ceny materiału i sprzętu zgadzają się z obowiązującymi w tej okolicy.
* Szacowaniem szkód (całkowitych, częściowych) rządzą złożone reguły i w razie wątpliwości warto zwrócić się o pomoc do Biura Rzecznika Ubezpieczonych (www.rzu.gov.pl).
* W niektórych przypadkach pomocne okazuje się ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej (OC) w życiu prywatnym. Gdyby na przykład lekko spróchniałe drzewo rosnące na działce pana A uszkodziło podczas wichury samochód pana B, wówczas straty pokryłby ubezpieczyciel; bez takiego OC powinien to zrobić właściciel drzewa (podobnie, gdy z balkonu pani A spadnie coś na balkon pani B i spowoduje szkody).
Na gorąco
* Od razu, gdy wichura lub ulewa itp. się skończą, trzeba zacząć ratowanie wszystkiego, co się da i porządkowanie, by można było jakoś funkcjonować. A więc: wynoszenie dobrych rzeczy do innych budynków, usuwanie wody, a nawet rozebranie części budynku, gdy to konieczne. Nie ma obowiązku czekania, aż przyjedzie ubezpieczyciel, a wręcz może to spowodować zmniejszenie odszkodowania (gdyby przez to zwiększyły się straty).
* Koszty tej ochrony ubezpieczyciel powinien zwrócić (jak wszystkie odszkodowania - do wysokości sumy ubezpieczenia).
* Jako dowód wielkości strat powinny wystarczyć np. zdjęcia.
* Jeżeli jednak zniszczone zostały uprawy, trzeba poczekać, aż straty oszacuje rzeczoznawca.
* Samemu warto dokumentować wszystkie szkody: fotografować, spisywać, wyceniać.
* Gdy w akcji ratowniczej biorą udział specjaliści, dobrze, gdy można dostać od nich dokument poświadczający straty oraz przeprowadzone prace.
Wspólna wycena
* To ubezpieczyciel ocenia wielkość szkody, a ubezpieczony musi tylko umożliwić mu obejrzenie np. domu, wyposażenia itp.
* Zdanie i ocena osoby ubezpieczonej powinny jednak też zostać wzięte pod uwagę. Pomocne okażą się np., zdjęcia sprzed zalania lub wichury i po, zeznania świadków, rachunki na różne sprzęty i materiały do remontu.
* Rzecznik ubezpieczonych radzi, żeby wspólnie ustalić wysokość strat od razu na początku. Późniejsze wprowadzanie zmian, po tym, jak ubezpieczyciel zrobi kosztorys, jest trudniejsze i zabiera czas.
Korzystałam z materiałów Biura Rzecznika Ubezpieczonych.
- Więcej o: