Nie płacisz za czynsz? Wspólnoty nie okpisz! A jak wygląda ściąganie długu?
Lokatorzy w całej Polsce zalegają za czynsz aż 19,3 mln zł. - Początkiem kłopotów często jest utrata pracy lub zbyt niskie zaliczki za wodę - mówi Wojciech Kieliszczyk-Gorczyński z firmy Atrium 21, zarządzającej 1,5 mln m kw. powierzchni mieszkaniowej w Warszawie. Opowiada, kim są dłużnicy i jak zmusza się ich do płacenia
- Warszawa to największy w Polsce rynek mieszkaniowy, stąd i zaległości są wysokie. Choć kwota może wydawać się zawrotna, to pocieszające jest, że odsetek nieregularnie płacących w Warszawie można szacować tylko na jakieś 10 proc. mieszkańców, a tych którzy zalegają długotrwale i ich dług regularnie się powiększa na 2-3 proc.
Kto nie płaci?
- Typowy dłużnik ma od 30 do 50 lat i mieszka w tańszych lokalach, w starszych budynkach (w przedwojennych kamienicach, w wielkiej płycie), a jeśli w nowym mieszkaniu, to nie droższym niż 7 tys. zł za m kw. Jego kłopoty rozpoczynają się często gdy traci pracę. Bardzo terminowymi płatnikami są osoby starsze, które mają stałe źródło dochodu i wiedzą, że nie mogą pozwolić sobie na zaległości, bo potem nie będą miały z czego ich uregulować. Paradoksalnie osoby z kredytem hipotecznym też spłacają na czas, ze strachu, że bank dowie się u długach i zażąda szybszej spłaty kredytu.
Czy tylko kłopoty finansowe decydują o tym, że zalegamy z opłatami za mieszkanie?
- Są trzy główne przyczyny. Oprócz problemów finansowych, to za niskie zaliczki np. za wodę. Jeśli ktoś zużywa jej więcej niż miesięcznie płaci zaliczkowo, po pół roku ma do uregulowania sporą sumę. Wtedy może się pojawić kłopot z wpłaceniem jej do wyznaczonego terminu. Trzeci powód to zwykłe zapominalstwo. W pojedynczych przypadkach okazją do zalegania są święta, wakacje czy początek roku szkolnego.
Czy dłużnicy piszą do zarządu wspólnoty czy administracji, że np. w tym miesiącu opóźnią się ze spłatą, ale uregulują wszystko w następnym? Tłumaczą się jakoś, krępują, a może uważają, że niepłacenie jest normalne?
- Unikają tematu jak ognia. Milczą do momentu, w którym wspólnota lub spółdzielnia zaczyna intensywnie domagać się spłaty np. informując o odsetkach karnych lub kosztach postępowania sądowego. Dopiero wtedy robią przelew lub piszą prośbę o rozłożenie długu na raty.
Czy mieszkańcy płacący na czas nie mają pretensji do tych, którzy zalegają?
- Być może to temat do sąsiedzkich plotek, ale z reguły mieszkańcy pozostawiają kwestię ściągnięcia długu zarządom. Mają one do dyspozycji cały wachlarz możliwości i żaden dłużnik wspólnoty nie przechytrzy.
Jak wygląda ściąganie długu?
- Zwykle spółdzielnia lub wspólnota czeka trzy miesiące i pozwala w tym czasie mieszkańcowi uporać się z zaległością. Następnie przysyła upomnienie. Nowoczesne wspólnoty prowadzą e-kartoteki, w których każdy może sprawdzić swój aktualny stan zadłużenia za pomocą loginu i hasła. Jeśli upomnienie nie działa, dłużnik powinien dostać informację o naliczaniu odsetek i o skierowaniu sprawy do sądu. To z reguły wystarcza, aby większość dłużników zmobilizowała się do uregulowania opłat.
A jeśli nie wystarczy?
- Sprawa trafia do sądu, a długi ściąga komornik. Najczęściej zajmuje pensje, samochód czy inne dobra, które łatwo sprzedać. Nieruchomości zabierane są w ostateczności i sporadycznie.
Na opłaty za mieszkanie składają się:
>> Koszty utrzymania części wspólnej - od 2,50 do 3,50 zł za m kw. (m.in. sprzątanie, księgowość).
>> Fundusz remontowy - najczęściej 1 zł za 1 m kw.
>> Opłaty za media (woda, ogrzewanie, śmieci) - ok. 4 zł za m kw.
- Więcej o: