Awangardowe wnętrza w starej kamienicy
W tym mieszkaniu spotkały się wczoraj, dziś i jutro: przedwojenna architektura, proste bezpretensjonalne meble i tajemnicza, trochę futurystyczna popielata kurtyna. W stare mury wkroczyła nowoczesność. Ale weszła tu po cichu i działała w białych rękawiczkach.
Kto tu mieszka?
Marcin, inżynier aeronautyki pracujący na co dzień zagranicą.
Gdzie? W Warszawie.
Metraż: ok. 120 m kw., w starej kamienicy.
Wnętrza dla inżyniera
Plan był prosty: chodziło o to, by zjeść ciastko i mieć ciastko. Zachować jak najwięcej oryginalnej tkanki budowlanej, ocalić i podkreślić przemyślane założenia dawnych architektów, a jednocześnie tchnąć we wnętrza współczesnego ducha, zostawić w nim znak naszych czasów. Co do tego Marcin, właściciel i architekt Kacper Gronkiewicz byli zgodni. Znają się od lat, ale nigdy wcześniej nie pracowali razem. Okolicznością sprzyjającą był fakt, że obaj są młodzi i mają wykształcenie politechniczne - Marcin jest inżynierem aeronautyki, ekspertem od rozwiązań aerodynamicznych dla branży motoryzacyjnej. Od lat jest też człowiekiem w rozjazdach; pracował w różnych zakątkach Europy, mieszkał w kilku zachodnich metropoliach, gdzie miał rozmaite widoki z okien. Dlatego przymierzając się do urządzenia mieszkania-bazy w Warszawie, doskonale wiedział czego chce. Miało być jasno i przejrzyście, nowocześnie, ale bez ostentacji, z domowym biurem w przestrzeni dziennej, które w razie potrzeby można odseparować od reszty mieszkania, z sypialną antresolą, pojemną garderobą oraz wanną blisko łóżka.
Funkcjonalny układ wnętrz
Mieszkanie, które kiedyś było rozległym apartamentem z osobnym wejściem dla państwa i dla służby, zawierucha dziejów pozbawiła kilku pomieszczeń w zburzonej w czasie wojny oficynie, a to co zostało podzieliła na dwa mniejsze: jedno i dwupokojowe. Był to więc lokal z wtórnego podziału, wymagający ponownego scalenia. Zanim jednak projektant zabrał się do pracy, na drugim końcu Europy, we Francji powstał szkic przebudowy i zagospodarowania przestrzeni. Opracowała go wspólnie z właścicielem architekt Joanna Czerwińska, przyjaciółka jego rodziców. W ten sposób narodziła się koncepcja funkcjonalna, która stała się zrębem projektu wnętrz. - Nasze pomysły były zbliżone - opowiada Kacper Gronkiewicz. - Oboje potraktowaliśmy historyczną tkankę delikatnie, wykorzystując co się da z pierwotnego układu wnętrz. Pani Joanna zgodnie z oczekiwaniami gospodarza rozrysowała funkcje i rozbudowała zaplecze techniczne mieszkania. Ale Marcin, znając moje wcześniejsze realizacje pomyślał, że być może zaproponuję mu coś ciekawego bez utraty funkcjonalności. Poza tym miałem przewagę, bo byłem na miejscu - dodaje ze śmiechem.
Oczyszczona z podziałów przestrzeń nabrała rozmachu. Dzięki zburzeniu przegrody dzielącej dwa mieszkania i całego labiryntu ścianek, które szatkowały je i zabierały światło, zalety apartamentu - wysokość 3,60 m, wspaniały wykusz okienny, ścienne sztukaterie i rozety na sufitach - wyszły z cienia i ukazały pełnię urody. Butelkowe fasety (obłe połączenia na styku sufitu i ścian), zacierając granice dodatkowo podwyższały pomieszczenia. - Dziś trudno o murarza, który umie je idealnie ukształtować. Taka doskonała "butelka" to rękodzieło - zapewnia architekt.
Awangardowa ściana z filcu
Filozofię tego projektu można ująć w dwóch słowach: zero barier. Brak zapór i przeszkód tamujących przepływ światła i energii, zamykających perspektywę. To zasługa niezwykłej parawanowej struktury, która wyrosła pomiędzy salonem a sypialnią, na wprost drzwi wejściowych. Jest jak przewrotna teatralna kurtyna: przeistacza czystą funkcję w spektakularną formę. Jak wytrawny aktor, który z roli drugoplanowej robi gwóźdź programu. - Kiedy Marcin pierwszy raz obejrzał moje rysunki, zamilkł na tydzień - śmieje się Kacper Gronkiewicz. - Pomyślał pewnie, że oszalałem. Milczał, bo nie chciał mnie urazić, prawdopodobnie liczył, że pomysł umrze śmiercią naturalną. Ale koncepcja go zaintrygowała, a że jest człowiekiem bardzo otwartym i ciekawym, dał się do niej przekonać.
Parawan obity jasnoszarym filcem powstał z rzeczowej potrzeby - miał osłonić wszystko to, co mało dekoracyjne, choć niezbędne: toaletę gościnną, garderobę i pralnię, sanitarną część łazienki gospodarza, zaplecze techniczne i magazynowe - a stał się najsilniejszym wyróżnikiem mieszkania. - Chciałem w ten sposób uporządkować i uspokoić przestrzeń, nadać jej ciągłość - wyjaśnia architekt. Obłości konstrukcji, której rzut przypomina rozlany kleks, subtelnie kierują ruchem, odsłaniając więcej salonu niż sypialni. Niekłótliwa szarość łagodzi związek przedwojennej architektury z awangardową formą.
Nietypowa sypialnia
Kolejny zaskakujący efekt to łóżko umieszczone po przekątnej, pośrodku sypialni, z wanną za plecami. W ten sposób Gronkiewicz twórczo rozwinął pomysł właściciela i koncepcję pani Czerwińskiej; wanna stanęła na posadzce z białej żywicy, która malarsko wylewa się spod drzwi sąsiadującej z sypialnią toalety. Ten układ doskonale wykorzystuje potencjał wnętrza, którego atutem są okna na trzech ścianach i ścięty przeszklony narożnik zakończony balkonem. Przez dwuskrzydłowe balkonowe okno można teraz spod kołdry albo z kąpieli obserwować Pałac Kultury.
Dla równowagi wystrój mieszkania jest oszczędny, niemal ascetyczny. Jasne meble, lekko rozjaśniony dębowy parkiet, akcenty bieli i szkła - chłodna przejrzysta sceneria. Ale popielaty filc robi swoje. Tłumi echa i pogłosy, matowością równoważy refleksy światła, a swoim ciepłem ogrzewa wnętrze równie skutecznie, jak ukryty w jednej z jego fałd podwieszany kominek.
Vintage: aranżacja mieszkania miłośniczki stylu
Wnętrza: mieszkanie inspirowane malarstwem
Tomy w salonie
Wnętrza: mieszkanie artystów w Wilanowie
Nie kupuj gotowych dekoracji na ściany - wykorzystaj to, co masz w domu
Wnętrza w stylu Memphis
Renowacja drzwi drewnianych
Mieszkanie w duchu vintage na warszawskim Muranowie