"Sprzedam pilnie i tanio", czyli jak NIE pisać ogłoszenia
"Świeżo malowane, a farba jeszcze schnie" - napisał właściciel mieszkania w anonsie. - Nadmierna szczerość może odstraszać kupujących - mówią zgodnie eksperci
1. Sprzedam pilnie
Anons "sprzedam pilnie!" często pojawia się w ofertach, i to z wykrzyknikiem. - Samo określenie, że sprzedaż jest pilna, daje złudne nadzieje, że uda się wynegocjować znacznie więcej niż zwykle. Niestety, sformułowanie "pilna sprzedaż" jest używane częściej dla podkreślenia rzekomej atrakcyjności oferty, przez co zatraca podstawowe znaczenie. Rzeczywiście może sugerować okazję, ale może też oznaczać, że mieszkanie jest wystawione do sprzedaży już długo, więc oferent próbuje na różne sposoby zachęcić potencjalnych klientów do kontaktu - mówi Marcin Jańczuk z Metrohouse. Użycie takiego hasła może mieć różne podłoża. - Czasem ma to być tylko chwyt zwracający uwagę potencjalnych kupujących, czasem stoi za tym sytuacja finansowa, a niekiedy ucieczka przed jakimiś problemami z mieszkaniem. Przykładowo właściciel wie, że wkrótce ma się rozpocząć za oknem budowa wielkiego magazynu lub drogi szybkiego ruchu i szuka naiwnych, którzy o tym nie wiedzą. Ta ostatnia sytuacja jest właśnie tą, której powinniśmy się obawiać - podkreśla Marcin Krasoń, analityk Home Broker, przypominając o konieczności sprawdzania lokalizacji mieszkania pod kątem inwestycji planowanych w sąsiedztwie.
2. Bardzo tanio sprzedam
Podkreślanie bardzo niskiej ceny bywa odstraszające. - Taki tytuł anonsu nie powinien zachęcać do zakupu, bo już na wstępie sugeruje, że mamy do czynienia z nieruchomością, która posiada cechy obniżające jej wartość. Jeżeli nawet wystawiamy do sprzedaży ofertę poniżej rynkowej wartości, bo jesteśmy świadomi jej różnych wad, nie ma sensu pisać wprost o niskiej cenie. Klienci, którzy poszukują danego rodzaju nieruchomości, zorientują się, że cena jest znacznie niższa od średniej i nawet z ciekawości skontaktują się, aby dowiedzieć się, gdzie jest haczyk. A może ta wada nie będzie niektórym przeszkadzać? - mówi Marcin Jańczuk z Metrohouse. Należy też sprawdzić, czy "tanio" to faktycznie tanio, czy może to tylko czcze deklaracje.
3. Z widokiem na patio, ulicę, plac zabaw
- Niemal wszyscy poszukują ładnego widoku, ale rzadko się zdarza, by to, co jest za oknem, było satysfakcjonujące. Dlatego też nie ma co podkreślać tego czynnika, bo dla jednych widok na plac zabaw przy przedszkolu będzie nie do zniesienia, a ktoś inny zupełnie to zignoruje, bo i tak cały dzień spędza poza miejscem zamieszkania. Są jednak widoki z góry odrzucane przez większość nabywców. To ruchliwa ulica, bazar, targowisko i cmentarz - wymienia Marcin Jańczuk z Metrohouse. Z kolei widok na plac zabaw może być zarówno magnesem, jak i straszakiem. - Przyciągnie jedynie rodziców małych dzieci, bo okno na podwórze jest wygodne, by kontrolować zabawę. Wiele osób zrezygnuje z oferty, bo cenią sobie ciszę, a dzieci bywają hałaśliwe - mówi Marcin Krasoń.
4. Mieszkanie świeżo po malowaniu, a farba jeszcze schnie
Oglądanie mieszkania, w którym unosi się jeszcze zapach farby, nie jest zbyt kuszące. Poza tym hasło "świeżo malowane" może oznaczać, że właściciel chce ukryć wilgoć na ścianach lub grzyb. - Wystarczy napisać "mieszkanie odświeżone", to normalna praktyka i nie wzbudza podejrzeń. Odświeżenie mieszkania to sposób na zwiększenie jego atrakcyjności relatywnie niewielkim kosztem. Nie należy jednak pisać, że "farba jeszcze schnie", bo to faktycznie odstrasza. Oglądanie mieszkania wśród zapachów świeżej farby na pewno nie należy do przyjemnych - mówi Marcin Krasoń z Home Broker.
5. Najlepsza, najpiękniejsza oferta w okolicy
Gdyby rzeczywiście tak było, można by się nie czepiać tak zatytułowanych ogłoszeń. - Zwykle nie są to oferty godne zainteresowania z uwagi na cenę. Właściciele często chwalą standard mieszkania, ale równie często mamy do czynienia z przeinwestowaniem w stosunku do rodzaju budownictwa czy lokalizacji. Nie ma chętnych, by zapłacić znacznie powyżej średniej za mieszkanie w słabej lokalizacji lub budynku w starej technologii, nawet jeśli byłoby wykończone materiałami najwyższej jakości i wyposażone w technologiczne nowinki - mówi Marcin Jańczuk.
6. Zdjęcia, które straszą
Atrakcyjna oferta być wzbogacona ilustracjami, ale to też powinno spełniać pewne normy. Niedopuszczalne jest prezentowanie zagraconych, ciemnych wnętrz z meblami, na których nawet na zdjęciu widać warstwę kurzu. Niedopuszczalne są fotografie z osobistymi bibelotami w kadrze.
7. Amatorski film nagrany trzęsącą ręką
Coraz modniejsze jest dołączanie do ofert sprzedaży filmów z wnętrza nieruchomości. - Nie każdy film przynosi jednak zamierzony efekt, czyli zachęca potencjalnego kupca - ostrzega Jańczuk. Podczas przeglądania wirtualnych spacerów natrafiliśmy na filmiki nagrane trzęsącą się ręką. Jeszcze gorzej, kiedy pokazywano prawie puste mieszkania - wydawały się małe i pozbawione klimatu. Zdarzało się, że właściciel pokazywał mieszkanie za szybko, przez co tak naprawdę nic nie pokazywał. Nie lepiej jest z prezentacją gruntów na sprzedaż. W sieci jest mnóstwo filmów, które prezentują spacer... kaloszy po trawie. - Zamiast amatorskiego nagrania lepiej już zamieścić panoramiczne zdjęcie ukazujące szerokość działki i tradycyjny opis zawierający informacje o powierzchni, ogrodzeniu, mediach - radzi Marcin Jańczuk.
- Więcej o: