Do tego sposobu przyrządzania śledzia przekonała mnie moja babcia jest to jedna z nielicznych rzeczy, które przejąłem z jej kuchni. Wszyscy Zborowsko-Wawrzeccy, gdy co roku spotykamy się przy wigilijnym stole, po prostu się nim zajadamy. Cebulę kroję na pół i w plastry, następnie duszę na oleju, aż się wyzłoci. Dosmaczam solą i mielonym pieprzem. Marchew ścieram na tarce z dużymi otworami, również solę, pieprzę i duszę osobno na oleju. Cebulę i marchew łączę, gdy przestygną. Osobno przygotowuję też zalewę pomidorową. Dwa słoiczki koncentratu mieszam z dużą łyżką cukru, 2 łyżkami octu spirytusowego, liśćmi laurowymi, ziarnami pieprzu i zielem angielskim, a na koniec dodaję 2-3 łyżki wody i gotuję około 15-20 min. W tym czasie osączam śledzie. Moja babcia kroiła je w poprzek, w grube kluseczki, my wolimy, żeby były pocięte w klasyczne kwadraciki. Do przestudzonej marchewki z cebulą dodaję śledzia i mieszam. Gdy przecier pomidorowy wystygnie, dodaję go do śledzia. Odstawiam na dobę do lodówki. Pycha!