Ania i Kuba kilka dni cieszyli się świeżo odmalowaną sypialnią, kiedy zobaczyli na ścianie krople wody. Szybko pojawiły się mokre plamy. Po kilku dniach farba zaczęła puchnąć i w kilku miejscach odpadać. Wkrótce pojawił się grzyb. - W pokoju śmierdzi mokrą farbą. Cały czas wietrzymy, licząc na to, że ściany wyschną. Jak pomyślę, że trzeba tak wytrwać do wiosny, to aż mnie skręca - mówi Ania. Mieszkają na drugim piętrze w niespełna trzyletnim budynku na warszawskim Zaciszu. W podobnej sytuacji są też ich sąsiedzi. Wszystko przez ocieplenie. Zapchana lodem rynna nie była w stanie przyjąć wody z topniejącego śniegu, która w efekcie sączyła się po ścianie budynku. Teraz trwają negocjacje między deweloperem, który zarządza osiedlem a ubezpieczycielem budynku. Mieszkańcy muszą zatem poczekać z remontami na ewentualne wypłaty odszkodowań. Co ich czeka? - Wszystko zależy od budynku - mówi Włodzimierz Proc z firmy remontowej Elektrobud. - Przy nowych mieszkaniach i niewielkich zawilgoceniach, wystarczy wysuszyć ściany, usunąć farbę, zagruntować i pomalować. Gorzej, jeśli uszkodzony jest też tynk, szczególnie ten w starych budynkach - piaskowo-wapniowy. Wtedy trzeba się nastawić na gruntowne zdzieranie wszystkich warstw i ponowne tynkowanie - dodaje. Jeśli dodatkowo wilgoć wyhodowała nam grzyba, nie obejdzie się bez kuracji specjalnymi preparatami. Historia mieszkańców stołecznego Zacisza nie jest niestety odosobniona. W całej Polsce niedrożne rynny, ale też wady konstrukcyjne budynków czy nieszczelne dachy doprowadziły do zalania lub zawilgocenia mieszkań. W wielu przypadkach do szkód doszło z winy właścicieli lub zarządców bloków, którzy w porę nie usunęli zalegającego na dachach śniegu. Tylko na Mazowszu inspektorzy nadzoru budowlanego skontrolowali ponad 500 budynków. Nadmiar śniegu uszkodził konstrukcje trzydziestu z nich. - Przepisy mówią jasno: za stan techniczny budynku odpowiedzialny jest właściciel lub zarządca. Wojewoda wielokrotnie apelował do nich o usuwanie śniegu - zaznacza Ivetta Biały, rzecznik wojewody mazowieckiego.
Właściciele zalanych mieszkań powinni teraz domagać się pomocy właśnie u swoich administracji. Nie do końca mogą liczyć na pieniądze w ramach ubezpieczenia mieszkania, które opłacają np. przy okazji spłacania kredytu hipotecznego. Jak dowiadujemy się w PZU S.A., ubezpieczenie od ognia innych zdarzeń losowych, udzielane w ramach kredytu obejmuje też ryzyko czy zalania, ale... - Ryzyka te muszą mieć charakter nagły, związany z pogodą. Zawilgocenie ściany nie zawsze pozostaje w związku z wystąpieniem ryzyk pogody. Mogą je spowodować np. błędy konstrukcyjne czy związane z wykonawstwem, a raczej nienależytym wykonawstwem. Zawsze w takim wypadku na miejsce zdarzenie wysyłany jest nasz mobilny likwidator, który dokładnie analizuje przyczyny powstania szkody oraz jej rozmiar - tłumaczy Arkadiusz Markowski z Biura Bancassurance w PZU.
Jeśli zarządca uchyla się od odpowiedzialności, pomocy można szukać w powiatowych biurach nadzoru budowlanego. - Inspektorzy interweniują, kiedy istnieje prawdopodobieństwo, że szkody zagrażają stanowi technicznemu budynku - tłumaczy Ilona Szymańska, radca głównego inspektora nadzoru budowlanego.