Mieszkanie z widokiem na park
Po przeprowadzce do nowego mieszkania zyskali ponad dwa razy większa przestrzeń do życia. Można przewrotnie powiedzieć, że urządzili ją... zupełnie po staremu - sięgnęli do wzornictwa lat sześćdziesiątych.
Przestrzeń tego wnętrza - oto co ich przede wszystkim zachwyciło w nowym mieszkaniu. Nie mogło być inaczej, skoro zamiast dotychczasowych 60 metrów kwadratowych zyskali dwa razy tyle, a na dodatek - ogromny taras o powierzchni niewiele mniejszej od mieszkania. Dla nowych właścicieli nie miało znaczenia to, że czekał ich gruntowny remont związany z przebudową nowego lokum. O przygotowanie projektu poprosili dwoje architektów - Bartka Hryniewickiego i Annę Stachurską. Bardzo sobie chwalą zaproponowane przez nich rozwiązania, które znacznie poprawiły estetykę wnętrza i podniosły jego komfort. Prace remontowe trwały dziesięć miesięcy. Tyle czasu zajęło między innymi wyburzenie niektórych ścian działowych oraz zabudowanie nieciekawego sufitu w POKOJU DZIENNYM (w ten sposób ukryto belki stropowe, które - zdaniem i gospodarzy, i architektów - temu mieszkaniu nie dodawały uroku). Powstała też wyspa na granicy KUCHNI i pokoju dziennego oraz sterowany elektronicznie system oświetlenia.
Urządzone nowocześnie mieszkanie jest jednocześnie bardzo przytulne. Ten ciepły klimat tworzą między innymi liczne boczne źródła światła, podłoga z jasnych jesionowych desek oraz kolorystyka. Dominuje paleta beżów i brązów, którą ożywiają pomarańczowe i pastelowe zielone akcenty. Duże znaczenie w kreowaniu atmosfery wnętrza mają także elementy nawiązujące do stylu lat sześćdziesiątych. Zaczęło się od glazury wybranej do łazienki. Płytki o deseniu i barwach kojarzących się z wzornictwem tamtego okresu projektanci zestawili z urządzeniami i bateriami o nowoczesnej linii. Efekt tak się spodobał Annie i Oktawianowi, że temu stylowi postanowili podporządkować pozostałe pomieszczenia.
Użytkowe i dekoracyjne przedmioty były wybierane bardzo starannie. O każdej lampie, zegarze czy krzesłach Anna potrafi długo opowiadać, przytaczając życiorysy ich projektantów. Ale wyposażając wnętrze, nie ograniczali się do dzieł klasyków designu - realizowali również własne projekty i marzenia. Przykładem jest czarno-biała rodzinna fotografia zajmująca niemal całą ścianę w pokoju dziennym. Zdjęcie przedstawiające Annę, Oktawiana i Ignasia na spacerze w lesie zrobiono podczas specjalnej sesji fotograficznej. Gospodarze wymarzyli sobie również duży, ale lekki i prosty w formie stół do jadalni. Trudno było znaleźć taki, który spełniałby ich wszystkie wymagania, mebel zaprojektowali więc współpracujący z właścicielami architekci. Z podobną pieczołowitością zaaranżowano część prywatną, czyli pomieszczenia usytuowane po drugiej stronie mieszkania. Jest tu SYPIALNIA, gabinet, pokój Ignasia, garderoba, łazienka i toaleta.
Mieszkanie zostało już w zasadzie urządzone - do zrobienia pozostały tylko detale. Podobnie jest z tarasem, na którym pani domu sadzi ostatnie rośliny. Kiedy się wśród nich siedzi, można wyczuć delikatną woń... czekolady. Ten miły skądinąd zapach, dochodzący z pobliskiej fabryki Wedla, trochę już domowników nuży. Udaje im się jednak o nim zapomnieć, kiedy spoglądają z góry na rozległy park i jezioro. Wtedy czują się tu prawie jak na Mazurach.