Co zabrać na piknik?
Piknik to świetny pomysł na spędzenie czasu w letnie weekendy. Jedzenie smakuje najlepiej na świeżym powietrzu. Wystarczy mata, koszyk z pysznościami i dobre humory. Zapraszamy na piknik!
Co zabrać na piknik?
Żeby piknik cieszył, potrzebne są przedmioty funkcjonalne, lekkie i zajmujące mało miejsca. Które wybrać Spośród niezliczonej liczby akcesoriów? Oto nasze typy:
- Sztućce na sznurku – bo się nie pogubią.
- Antybutelka – praktyczna (wielokrotnego użycia), designerska i ekologiczna (zrobiona z polietylenu i podlegająca recyklingowi, nie zagraża środowisku). Po wypiciu zawartości zwijamy naczynie i chowamy do kieszeni albo przypinamy do szlufki spodni czy plecaka.
- Kociołek – przypomni czasy harcerskich biwaków. Przy tym posłuży wszystkim, którzy dbają o dietę. Zamiast kiełbasek ugotujemy w nim danie jednogarnkowe ze zdrowych i pożywnych warzyw.
- Krzesło wędkarskie – nie tylko dla miłośników rzecznych połowów. W samochodzie zajmuje mało miejsca, a rozkłada się raz-dwa.
- Minizastawa – najlepiej sprawdzi się taka z melaminy. Idealnym rozwiązaniem będą zestawy talerzy i szklanek mieszczące się w wygodnym koszyku w kształcie kuli, który po rozłożeniu zamienia się w dwie misy.
- Koszyk turystyczny dla pupila – bo zwierzęta też muszą skosztować piknikowych specjałów! W dwóch przegródkach zmieścimy wszystkie ich przysmaki. Już żaden pies nie będzie narzekał na pieskie życie!
Krótka historia pikników
Słowo „piknik” w słowniku angielskim z połowy XVIII wieku oznacza spotkanie towarzyskie... pod dachem. Spotkania pod gołym niebem opisali m.in. Charles Dickens w „Klubie Pickwicka” i Jane Austen w „Emmie”.
Modę na przebywanie na łonie natury wykreował m.in. filozof Jan Jakub Rousseau. Damy dworu epoki rokoka przebierały się za pasterki, a panowie za łowczych. Maria Antonina miała nawet małą zagrodę wyposażoną w niezbędne sprzęty, tyle że wykonane ze szlachetnych kruszców. Zabawy pod gołym niebem stały się najpopularniejszym tematem malarstwa epoki – celował w nich m.in. François Boucher. Sceny ukazujące eleganckie towarzystwo podczas parkowych koncertów i posiłków nazywano fetes galantes.
Krótka historia kanapki
Jak głosi legenda, John Montagu – 4. hrabia Sandwich – był tak zapalonym graczem w karty, że z trudem odrywał się od zielonego stolika nawet do posiłku. Któregoś dnia, nie chcąc przerywać partyjki, zażyczył sobie, aby podano mu dwie kromki chleba z plasterkiem wołowiny między nimi, które zjadł rękoma, nie brudząc się. Wzbudził tym sensację, bo w kręgach angielskich elit takie zachowanie naruszało wówczas wszelkie stołowe konwenanse. Od tamtej pory kromki kryjące wędlinę bądź inne „nadzienie” zaczęto od nazwiska hrabiego nazywać sandwichami. Sandwich to również miejscowość w hrabstwie Kent, w której do dziś żyją potomkowie słynnego arystokraty.
- Więcej o:
- majówka 2023
Piknik z produktami Duka w stylu skandynawskim
Jaki wybrać grill?
Zapora wodna w Solinie. "Betonowa dama" to największa zapora w Polsce
Twierdza Kłodzko: wielka góra i kilometry podziemnych korytarzy
Spotkania przy wiosennym stole
Celebracja życia z IKEA – nowa kolekcja inspirowana Ameryką Łacińską
HIT dla zwierzaków - maty węchowe w Lidlu od 6 kwietnia
Ogród Krasińskich w Warszawie