Industrialne wnętrza pod Wawelem
W mieście z wielowiekową tradycją loft wydaje się przewrotny i nieoczekiwany. Ten został nakreślony przez śmiałą projektantkę dla odważnych klientów, z rozmachem i bez kompromisów. Surowy, a mimo to świetnie "dogadany" z otoczeniem. Naturalny, ciepły i osobisty. Krakowski loft - nie loft.
- Kto tu mieszka? Młode małżeństwo biznesmenów.
- Gdzie? W nowoczesnym apartamentowcu na krakowskim Podgórzu.
- Metraż: ok. 250 m kw.
- Kto to zaprojektował? Katarzyna Kuchejda pracownia KKAT, www.kkat.pl
Właścicieli tego podniebnego mieszkania – parę młodych, ciekawych świata ludzi biznesu – trudno zastać w domu. Prowadzą interesy w kilku krajach Europy, pracują w samolotach i pociągach, nocują w eleganckich hotelach. Po latach podróży i obcowania z interesującym designem postanowili jednak urządzić dla siebie w ojczyźnie apartament z prawdziwego zdarzenia. Azyl, który pozwoli odetchnąć i zapomnieć na chwilę o pośpiechu, a jednocześnie nacieszyć oczy bliskością i urodą rodzinnego miasta. Dwa mieszkania na ostatnim piętrze nowoczesnego apartamentowca nad samą Wisłą, z panoramicznym widokiem na najpiękniejsze dzielnice starego Krakowa, miały ogromny potencjał, ale jego wykorzystanie wymagało twórczego podejścia. Żeby je połączyć, nie wystarczył nowy otwór w ścianie; potrzebna była koncepcja, która w naturalny sposób spoi przestrzeń, a jednocześnie zróżnicuje strefy i ustali ich hierarchię.
Wnętrza pełne komfortu
Nie mieli sprecyzowanej wizji, za to oczekiwania – wysokie. Mieszkanie miało zapewniać poczucie komfortu i swobody w luksusowym wydaniu.
– Ja rozważałam wystrój w stylu fusion, myślałam o współczesnej ekstrawagancji zmiksowanej z klasyką. Mój mąż woli prostotę wyrosłą na gruncie minimalizmu. Oboje marzyliśmy też o jakimś niecodziennym akcencie. Czymś, co sprawi, że życie tutaj stanie się przygodą, a my po kilku latach nie nabierzemy ochoty na kolejną przeprowadzkę. Przychodziły nam do głowy różne ekscentryczne pomysły, ale w pewnym momencie zdaliśmy sobie sprawę, że potrzebujemy kogoś, kto uporządkuje te nasze rojenia, nada im spójność i sens – zwierza się właścicielka.
Znajomi doradzili im kontakt z Katarzyną Kuchejdą, prowadzącą od 2006 roku pracownię KKAT-wnętrza. Apartament złożony z dwóch mieszkań, z całą skomplikowaną problematyką techniczną i wizualną, wydawał się zagadnieniem wprost dla niej stworzonym. Katarzyna nie lubi utartych ścieżek; jej sposób pracy to wysupływanie wizji z gęstego splotu historii, funkcji, potrzeby miejsca i chwili. Pełna meandrów ścieżka zawodowa i zdobyte przy okazji doświadczenie, pozwalają jej tymi różnorodnymi wątkami swobodnie żonglować. Doba zawsze była dla niej za krótka, a Kraków za mały. Co tam Kraków, cały świat! Po studiach na krakowskiej ASP i stażu w Warszawie wyjechała do Nowego Jorku, gdzie z marszu „zahaczyła się” w pracowni znakomitej projektantki Laury Bohn, która szybko stała się nie tylko jej szefową, ale też mentorką i przyjaciółką.
– Bardzo wiele jej zawdzięczam – mówi Katarzyna Kuchejda. – Estetyka, którą wypracowałam, projektując przez cztery lata u jej boku lofty na Manhattanie, towarzyszy mi do dziś. Nazywam ten okres gąbkowym: mnóstwo nowych wrażeń i doświadczeń. Chłonęłam je bez opamiętania.
Luksus bez blichtru
Takie doświadczenie pomaga jej dziś zrozumieć potrzeby klientów, nawet te niewyrażone, o których oni sami nie bardzo potrafią opowiedzieć. Dlatego tym razem zaproponowała twórczy kompromis: wnętrze kompletnie „niekrakowskie”, nie poddające się żadnym schematom. Nowoczesne i europejskie okno na świat, surowe i oszczędne w środkach, ale ciepłe i przytulne w wyrazie. Na jej rysunkach narodził się czytelnie podzielony penthouse z rozległą strefą dzienną i komfortową prywatną, a także z egzotycznym dodatkiem: z jednej do drugiej części mieszkania można przejść nie tylko korytarzem, ale również po podniebnej kładce, rozpiętej między salonem a jedną z sypialni. Właściciele byli zachwyceni; ha, trudno o lepsze lekarstwo na monotonię codzienności!
Projektantce udało się także przekonać ich do swojej koncepcji luksusu bez blichtru. Pomysły na ornamenty i lustrzane komody odłożono do szuflady. Mieszkanie ubrano, ale go nie przebrano, bo Katarzyna Kuchejda myślenie funkcją ma we krwi. Wychowała się na dobrej architekturze; architektami są jej rodzice, wujek Stanisław Niemczyk to ogólnopolska sława. Dzieciństwo spędzała w stolarniach i ślusarniach, od małego ucząc się zależności między formą a funkcją i poznając znaczenie solidnego rzemiosła.
– Dla mnie nie liczą się metki. Najważniejsza jest autentyczność rozwiązań i materiałów, uczciwa praktyka. Przejrzeć z klientem kilka katalogów i polecieć na zakupy do Mediolanu, to kompletnie nie w moim stylu – mówi projektantka.
Wszystko, co najlepsze
Ale kiedy było trzeba, wsiadła w samochód i pojechała do Włoch po karraryjski marmur, bo właśnie taki wydał jej się odpowiedni do holu. Przy okazji wypatrzyła tzw. oblader – „obrzynek” wielkiego wapiennego głazu o nieregularnych krawędziach, który kamieniarze odrzucają jako odpad, i przekonała swoich klientów, że nie znajdą w kraju piękniejszej ściennej dekoracji. Włosi zastanawiali się, czy nie oszalała, kiedy zamawiała dla obladera ekskluzywny transport do Polski. Kamienny złom zawisł w salonie na żeliwnych hakach, takich samych, na jakich w muzeach wiesza się płaskorzeźby z Akropolu.
Projektowanie dla wymagających i świadomych klientów to luksus i przygoda.
– Właściciele obdarzyli mnie dużym kredytem zaufania. Rozumieli też, że dobry projekt i realizacja nie lubią pośpiechu – opowiada Katarzyna Kuchejda.
Bo więcej pracy oznacza więcej poświęconego czasu, ale jednocześnie tańsze i lepiej przemyślane rozwiązania. Przebudowa i remont trwały cały rok. W tym czasie, zamiast wygładzać i wyrównywać, różnicowano.
Styl industrialny bez kompromisów
Ślęcząc nad projektem Katarzyna zorientowała się, że na wylewkach ułożono 17 cm styropianu, by zniwelować różnicę poziomów między mieszkaniem a klatką schodową. Zerwano go i przestrzeń urosła do uczciwej loftowej wysokości 2,92 m. Ściany i sufity pozostawiono betonowe, z całym dobrodziejstwem odcisków po szalunkach i roboczych reliefów. Zainwestowano za to w okablowanie – wszystkie kable, gniazdka i włączniki pochodzą z niemieckiej firmy THPG, działającej od czasów międzywojennych.
– Prawdziwy bakelit, żadnego udawania. To nie jest soft-loft z sufitami na wysokości 2,50 m i meblową konfekcją imitującą przemysłowe wzory – śmieje się projektantka.
Stalowa zabudowa kuchni, skomponowana przy współpracy z firmą JG Gastro, produkującą ciągi technologiczne dla gastronomii (wykonana w całości pod Krakowem), jest tańsza i bardziej funkcjonalna niż postindustrialne kolekcje z ekskluzywnych salonów sprzedaży. Za to ogromną wyspę można uznać za ekstrawagancję: mieści grill, piekarnik, warnik do makaronu, płytę indukcyjną i kilka innych sprytnych patentów. Pani domu bez problemu urządza tu przyjęcia dla 30 osób. Kuchni dotrzymuje kroku jadalnia; trzymetrowy stół z różnych gatunków drewna to prawdziwy unikat.
– Szukaliśmy takiego, który miałby styl i odpowiednią skalę, a przy okazji nie zrujnowałby budżetu – opowiada Katarzyna. – Początkowo miał to być solidny drewniany stół refektarzowy. Znalazłam już nawet w Anglii producenta, transport okazał się jednak niezwykle kosztowny i problematyczny. I wtedy przypadkiem wypatrzyłam ten egzemplarz w austriackiej wiosce. Stół jest owocem francuskiej inwencji i cenionego austriackiego rzemiosła; powstał dzięki współpracy ambitnego stolarza-pasjonata z paryskim artystą, tworzącym obiekty z różnych odmian metali. Przenieśli tę technologię na drewno, opracowali też konstrukcję niwelującą różnice współczynnika skurczu, bo każdy materiał rozszerza się i kurczy inaczej.
- Więcej o:
Aranżacja wnętrz 250-metrowego domu w Łodzi
180-metrowy apartament na warszawskiej Białołęce z nagrodą European Property Awards
Nowoczesny apartament w Krakowie - projekt Mango Investments
Aranżacja mieszkania na wynajem w Tarnowie
Dom pokazowy w inwestycji Borowiecka Park - wnętrza projektu Decoroom
Wrocławski apartament pełen stylu i elegancji
Betonowy domek w górach – surowa elegancja w sercu natury
Kompaktowe mieszkanie na warszawskim Grochowie: funkcjonalność i styl w jednym