Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Radość po skosie

tekst WOJCIECH STASIAK zdjęcia MARCIN GRABOWIECKI

W Łodzi powstał dom jednorodzinny, który z jednej strony zamieszał nieco w geometrii, a z drugiej uczynił naturę elementem wnętrz.

Radość po skosie
Radość po skosie
zdjęcia MARCIN GRABOWIECKI

METRYKA BUDYNKU

Projekt architektoniczny: arch. Krzysztof Goszczyński;
www.boomarchitekci.pl
Powierzchnia użytkowa domu: 220 m2
Powierzchnia działki: 1100 m2
Mieszkańcy: małżeństwo z dwojgiem nastoletnich dzieci

„Logika i schematy, wypłukujące życia treść. (…) Wystarczy trochę skręcić, by konsekwencjom z drogi zejść”. Być może twórczość Izabeli Trojanowskiej nie jest idealnym patronem dla pracy architekta, ale tu akurat pasuje jak ulał. Skręt piętra względem parteru wystarczył, by uniknąć niechcianych konsekwencji, a przy okazji by podważyć schematy, którym często zbyt łatwo ulegamy.

A zaczęło się od zwykłej litery L.

Blisko centrum, ZOO, lasu…

No dobrze – dla pani Anny i pana Łukasza zaczęło się akurat od P, jak pandemia. Dosłownie kilka dni po tym, gdy ta zaraza przyszła do Polski, znaleźli działkę pod budowę swojego domu. Drugiego, bo w jednym właśnie mieszkali, ale ponieważ znajdował się on pod Łodzią, więc mieli już trochę dosyć codziennych dojazdów do tej aglomeracji w celach zawodowych (praca) i edukacyjnych (dzieci). Chcąc to zmienić, oboje zaczęli rozglądać się za czymś położonym bliżej stref obowiązków.

– Zakup działki okazał się ogromnym wyzwaniem – mówią. – Poszukiwania zaczęliśmy w 2019 r. i kilka wcześniejszych prób nabycia zakończyło się niepowodzeniem.

Dopiero na samym starcie pandemicznego czasu trafili na posesję, która ich od początku urzekła. Stał na niej wprawdzie średnio atrakcyjny dom z 1938 r., drewniany, z podpiwniczeniem, obłożony sidingiem, ale otaczało go dużo dobrze utrzymanej zieleni i efektowny starodrzew.

– Głównie były to świerki, jednak rósł tam również piękny, ponadstuletni dąb – opowiadają Anna z Łukaszem. – Działka znajdowała się przy spokojnej ulicy, na jednorodzinnym osiedlu położonym ok. 4 km od centrum Łodzi, w bezpośrednim sąsiedztwie parku, ogrodów zoologicznego i botanicznego oraz niewielkiego lasu.

Nie było sensu długo deliberować nad przyszłością tego kawałka ziemi. Zwłaszcza, że zaoszczędzony na decyzję czas przydał się później, gdy trzeba było zmagać się z urzędowymi procedurami zakupu, mocno skomplikowanymi i wydłużonymi przez obostrzenia kolejnych miesięcy pamiętnego roku 2020. Gdy wreszcie się udało i nasi bohaterowie zostali właścicielami działki, mogli przejść do następnego etapu. Nie, domu z ’38 zostawiać nie chcieli – był niewielki i zupełnie nieperspektywiczny pod względem ewentualnej modernizacji. Nie łamali sobie też głowy, kto stworzy dla nich projekt. Właściwego człowieka (czytaj: architekta) mieli już na właściwym miejscu (czyli przy sobie) od dłuższego czasu.

W kilku miejscach wokół domu właściciele stworzyli małe roślinne sekwencje, wzbogacające otoczenie budynku. Gdzieniegdzie są to skrzynki na mały warzywniak czy kilka krzewów malin i borówek, ten zaś narożnik „kuchenny”, przesłoniła kępka wysokich traw
W kilku miejscach wokół domu właściciele stworzyli małe roślinne sekwencje, wzbogacające otoczenie budynku. Gdzieniegdzie są to skrzynki na mały warzywniak czy kilka krzewów malin i borówek, ten zaś narożnik „kuchenny”, przesłoniła kępka wysokich traw
zdjęcia MARCIN GRABOWIECKI
Radość po skosie
Przesunięcie górnej kondygnacji po skosie niesamowicie zdynamizowało całą bryłę od frontu, kreując wrażenie,jakby budynek stanowił konglomerat kilku niezależnych od siebie masywnych bloków. Piętro zostało ścięte równolegle do linii drogi dojazdowej, zgodnie z warunkami zabudowy
zdjęcia MARCIN GRABOWIECKI
Od strony przeciwnej, ogrodowej, dynamika bryły wcale nie traci na sile – tu gdzie zbiegają się ze sobą dwa skrzydła parteru i kubik górnej kondygnacji, powstał częściowo zadaszony taras, który trochę przypominać może dziedziniec ośrodka wypoczynkowego
Od strony przeciwnej, ogrodowej, dynamika bryły wcale nie traci na sile – tu gdzie zbiegają się ze sobą dwa skrzydła parteru i kubik górnej kondygnacji, powstał częściowo zadaszony taras, który trochę przypominać może dziedziniec ośrodka wypoczynkowego
zdjęcia MARCIN GRABOWIECKI

Nawis kontrolowany

Krzysztofa Goszczyńskiego, współwłaściciela łódzkiej pracowni Boom Architekci, nie tylko znali wcześniej, ale sprawdzili go w boju.

– Bardzo nam pomagał na etapie poszukiwania działki, identyfikując mocne i słabe strony poszczególnych lokalizacji oraz potencjalne trudności w procesie inwestycyjnym – tłumaczą. – Dlatego zdecydowaliśmy się na podjęcie z nim współpracy. Tym bardziej, że okazało się, iż projektowane przez niego budynki bardzo trafiają w nasz gust i spełniają nasze oczekiwania.

Żeby jednak współpraca była naprawdę udana, energia musi krążyć między dwiema stronami. Wiadomo, jedna ręka nie klaszcze.

– Mówiąc językiem sportowym, od początku graliśmy w jednej drużynie – komentuje Krzysztof Goszczyński. – Mieliśmy wspólny cel i cała praca polegała na wymyśleniu, jak go osiągnąć. Wiele pomysłów podsunęli sami inwestorzy. Na kolejnych etapach projektu dokładaliśmy tylko następne elementy, które wzbogacały pierwotny zamysł.

Architekt wysłuchał więc sugestii właścicieli, dotyczących tego, jak chcieliby mieszkać, i zebrał od nich wszystkie „must-have”. W sformułowaniu potrzeb przydały się doświadczenia gromadzone przez nich na bieżąco w pierwszym domu, który przecież cały czas zajmowali.

– Ten pierwszy dom wiele nas nauczył i myśląc o wzniesieniu nowego, wiedzieliśmy, z czego możemy zrezygnować, a które elementy są dla nas niezbędne – opowiadają.

Byli więc przekonani, że do szczęścia nie jest im wcale potrzebny kominek w salonie, ale już na pewno przydałoby się choć częściowe zadaszenie tarasu, a niemal nie wyobrażają sobie życia bez funkcjonalnej kuchni, sypialni na parterze i wentylacji z rekuperacją, czyli z odzyskiem ciepła z krążącego po wnętrzach powietrza. Możliwy wygląd samej bryły sugerowali, wysyłając panu Krzysztofowi zdjęcia różnych domów, które wpadły im w oko. Z konkretnych rozwiązań zależało im przede wszystkim na… nawisie od frontu, czyli na tym, żeby bryła piętra była nieco wysunięta poza zasadniczy obrys elewacji parteru.

– Od samego początku wiedzieliśmy, że z projektem zmierzamy w dobrym kierunku – przyznają oboje.

Architekt działał na wspominanej już literze L, na której, z grubsza, oparł rzuty, dodając do niej segment z garażem. Trzeba było coś jednak zrobić z widokiem, tym z piętra.

– Główny zarys bryły wynika z ukształtowania działki, sąsiedniej zabudowy oraz kierunków świata – tłumaczy projektant. – Po jednej stronie posesji są zabudowania gospodarcze i garaże ciągnące się w głąb sąsiedniej parceli, a po drugiej mamy piękny ogród sąsiedniego domu, który łączy się z ogrodem projektowanego budynku poprzez istniejący starodrzew. Stąd właśnie pojawiła się decyzja o skierowaniu głównych okien piętra w stronę ogrodów, czyli właśnie trochę na tył działki, a trochę w bok. Tył działki znajduje się od strony południowej, więc także z tego powodu określenie kierunku południowo-wschodniego jako ekspozycji okien sypialni okazało się możliwie najlepsze.

Aby to uzyskać, architekt przekręcił skośnie górne piętro względem parteru. Nie mógł jednak zostawić pojawiającego się w konsekwencji ostrego narożnika nad strefą wejścia. Nie pozwalały na to przepisy, a konkretnie warunki zabudowy wydane dla tego miejsca w sytuacji braku miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Zakładały one, że frontowa ściana piętra musi być równoległa do ulicy dojazdowej (lub prostopadła, ale nie z wystającym „dziubkiem”). Stąd w finalnej bryle przekoszenie górnej kondygnacji kończy się od ulicy łagodnym zamknięciem w formie prostej ściany, upodabniającym kształt rzutu piętra do trapezu.

Jak zareagowali na to wszystko inwestorzy? Krzysztof Goszczyński utrzymuje, że specjalnie się tym nie przejmował. Nie musiał.

– W rozmowach z właścicielami okazało się, że ich ówczesny dom miał elementy skośne, które bardzo im się podobały – przyznaje. – Tego rodzaju rozwiązania zawsze dodają bryle dynamiki i lekkości. Dlatego od początku wiedziałem, że taka, bardziej skomplikowana, koncepcja spotka się z ich aprobatą.

Słusznie?

– Przekoszenie bryły było jego autorskim pomysłem, który bardzo nam się spodobał, ponieważ oryginalnie kształtował temat nawisu nad wejściem do budynku – potwierdzają.

Łączenie muralem

Dom powstał w konstrukcji żelbetowej monolitycznej, z dodatkiem bloczków Silka o zróżnicowanej grubości – 24 cm na ścianach zewnętrznych i 12 cm na ścianach wewnętrznych. Aby zgodnie z oczekiwaniami stworzyć budynek energooszczędny, ściany docieplono częściowo wełną, a częściowo styropianem o grubości 20 cm, dach – styropianem o grubości 30 cm, ściany fundamentowe – styrodurem o grubości 18 cm, a posadzkę na gruncie – styropianem o grubości 15 cm. Zastosowano też trzyszybowe okna aluminiowe z ciepłymi podwalinami i parapetami. Wydajnym i ekologicznym źródłem ciepła uczyniono gruntową pompę ciepła, rezygnując z podłączenia się do istniejącego na działce przyłącza gazowego. Bilans cieplny podparto wspomnianą rekuperacją i zamontowaną w ubiegłym roku fotowoltaiką, aczkolwiek korzyści z tej ostatniej to bardziej pieśń przyszłości.

– Z efektu tych wszystkich działań jesteśmy zadowoleni, choć rachunki i tak są wysokie, bo ceny energii uległy znacznej zmianie od czasów mieszkania w naszym poprzednim domu – podsumowują właściciele.

Zaletą zastosowanej konstrukcji budynku jest też to, że układ ścian wewnętrznych będzie można w przyszłości zmieniać, i to niemal dowolnie. Dotyczy to może przede wszystkim układu górnej kondygnacji, bo dolną tworzy w głównej mierze otwarta część dzienna, w której płynnie przenikają się ze sobą kuchnia, jadalnia i salon. Wyrazistą granicę tego ostatniego wyznaczają schody na piętro, poprowadzone, a jakże, po skosie, zgodnie z geometrią przesunięcia wprowadzonego o poziom wyżej. Jak widać, opisywane wcześniej zasadnicze decyzje projektowe nie były tak całkiem autonomiczne względem reszty wnętrz i wpłynęły na organizację również dolnej przestrzeni – w tym także na kształt ukrytej w końcówce dolnego skrzydła sypialni gospodarzy, której jedną ze ścian ścięto zgodnie z kierunkiem usytuowania piętra.

W tym domu nikomu to jednak nie przeszkadza. Zwłaszcza, że uwaga w obszarze skośnie poprowadzonych schodów koncentruje się na usytuowanym tam dziele graficznym okazałych rozmiarów, zdobiącym całą ścianę.

– W strefie dziennej dodaliśmy kilka dodatkowych elementów – komentuje architekt, odpowiedzialny również za kształt wnętrz. – Szczególnie dobrze prezentuje się mural na ścianie przy schodach. Jest to jedyna ściana, która łączy parter z piętrem, a przez wykonanie muralu obie kondygnacje jeszcze bardziej zostały ze sobą powiązane. Mural powstał specjalnie dla tego domu, a stworzyła go artystka-plastyczka Anna Zontek, nasza wspólna znajoma.

Swego rodzaju dalekie echo muralu odnajdujemy w łazience na piętrze, w której ścianę przy wannie zdobi wielkoformatowa monochromatyczna tapeta w ekspresyjne motywy roślinne. Górna kondygnacja to strefa prywatna, po części nocna, po części wypoczynkowa, ale trochę też i „pracowa”, gdyż oprócz dwóch dziecięcych sypialni i wspomnianej łazienki przewidziano tam spory gabinet. Schody żadnego porządku w tej górnej części domu już nie burzą, bo wklejają się w nią organicznie, zgodnie z obrysem kondygnacji.

Organiczna i porządkująca całość jest w tym domu także kolorystyka wnętrz. Na równi z zastosowanym wyposażeniem pozostaje stonowana, utrzymana w jasnych odcieniach bieli i drewna, choć nie zawahano się sięgnąć również po eleganckie czarne dodatki (profile okienne i drzwiowe, kuchenna wyspa i wyciąg nad nią, elementy oświetlenia, obudowa wanny czy podumywalkowe szafki w łazience). Wszystko skomponowane z wyczuciem, pozwalające na oddech i spokojne cieszenie się domem.

Gospodarze bez ogródek przyznają, że od początku prac nad projektem tego domu priorytetem było takie jego umiejscowienie i poprowadzenie całej inwestycji, by zachować starodrzew, który zastali na działce. Udało się, a realizacja dzięki temu świetnie wpisuje się w otoczenie
Gospodarze bez ogródek przyznają, że od początku prac nad projektem tego domu priorytetem było takie jego umiejscowienie i poprowadzenie całej inwestycji, by zachować starodrzew, który zastali na działce. Udało się, a realizacja dzięki temu świetnie wpisuje się w otoczenie
zdjęcia MARCIN GRABOWIECKI
Miał być nawis (piętra nad parterem) i jest, a nawet kilka! Ten, nieduży, powstał na bocznej elewacji, ciągnącej się wzdłuż bliskiej granicy posesji. Od tej strony bryły grają w kolejną przestrzenną grę, toczącą się wokół może ekspansywnego, ale bezpiecznego, wyjścia na dach
Miał być nawis (piętra nad parterem) i jest, a nawet kilka! Ten, nieduży, powstał na bocznej elewacji, ciągnącej się wzdłuż bliskiej granicy posesji. Od tej strony bryły grają w kolejną przestrzenną grę, toczącą się wokół może ekspansywnego, ale bezpiecznego, wyjścia na dach
zdjęcia MARCIN GRABOWIECKI

Współpraca z architektem przebiegała bardzo harmonijnie. Na początku zdefiniowaliśmy nasze oczekiwania i od samego początku wiedzieliśmy, że z projektem zmierzamy w dobrym kierunku. Z uwagi na specyfikę działki, jej umiejscowienie (wąska nieruchomość ze starodrzewem i zabudową po obu stronach) oraz nasze wcześniejsze doświadczenia byliśmy przekonani, że kupno gotowego projektu nie wchodzi w grę. Krzysztof okazał się bardzo kreatywną osobą, dysponującą nie tylko bogatą wyobraźnią, ale również zmysłem praktycznym, co pozwoliło wyeliminować wiele trudności inwestycyjnych już na etapie projektowania. Kluczowe znaczenie miały regularne spotkania z nim, rozmowy i wymiana maili. Dzięki takiemu podejściu dysponujemy teraz domem, który nie tylko pięknie wygląda, ale również bardzo komfortowo się użytkuje.

Architekt zaprojektował także wnętrza. Zasadniczym założeniem była ich spójność z bryłą oraz funkcjonalność pozwalająca na wspólne życie rodziny. Doświadczenia z naszego poprzedniego domu wskazywały, że kluczowe znaczenie ma zaprojektowanie jak najwięcej otwartych przestrzeni, w których rodzina może się spotykać i być razem. Dziś najważniejszym miejscem w budynku jest z pewnością przestrzeń dzienna – tu funkcjonujemy wspólnie przy posiłkach czy podejmując wspólne aktywności, np. gry planszowe.

Ważnym elementem całej inwestycji była dla nas dbałość o energooszczędność. Zrezygnowaliśmy z istniejącego przyłącza gazowego na rzecz gruntowej pompy ciepła. Budynek został dobrze ocieplony – okna i drzwi w ciepłym montażu, z ciepłymi parapetami, z likwidacją jak największej liczby mostków ciepła. Wszędzie zamontowaliśmy ogrzewanie podłogowe, a prawie wszędzie rekuperację – wentylacja grawitacyjna jest tylko w garażu i pomieszczeniu gospodarczym. W ubiegłym roku dołożyliśmy na dachu piętra fotowoltaikę, z magazynem energii. O jej wydajności i opłacalności nie możemy jeszcze wiele powiedzieć. W lecie system z pewnością się sprawdza, natomiast zimą jest z nim spory problem.

Budowę realizowało kilka ekip. Prace rozpoczęliśmy wczesną wiosną 2021 r. Niestety, firmie, która miała zakończyć działania przed sezonem zimowym, a odpowiadała za stan surowy zamknięty, ocieplenie budynku i pokrycie dachu membraną, musieliśmy wypowiedzieć umowę, bo nie dotrzymywała terminów, a i w montażu membran dachowych brakowało jej doświadczenia. Spowodowało to opóźnienia w inwestycji. W 2022 r. zatrudniliśmy profesjonalną firmę, która zajęła się tą membraną i zamknęliśmy temat ocieplenia domu. Budowa trwała ostatecznie dwa lata i zakończyła się wiosną 2023 r.

Zdaniem właścicieli
Od strony tarasu dom szeroko otwiera się na ogród i wypełniającą go naturę obszernymi przeszkleniami, które obficie doświetlają zarówno część dzienną parteru, tu widoczną na wprost, w postaci jadalni i usytuowanej za nią kuchni, jak i sypialnię gospodarzy, po lewej
Od strony tarasu dom szeroko otwiera się na ogród i wypełniającą go naturę obszernymi przeszkleniami, które obficie doświetlają zarówno część dzienną parteru, tu widoczną na wprost, w postaci jadalni i usytuowanej za nią kuchni, jak i sypialnię gospodarzy, po lewej
zdjęcia MARCIN GRABOWIECKI
Na posadzce tarasu położono kostkę w formacie 100x50 cm. W podcieniu wprowadzono elementy czerni, które powtarzają się też na piętrze, udanie kontrastując z dominującą bielą bryły
Na posadzce tarasu położono kostkę w formacie 100x50 cm. W podcieniu wprowadzono elementy czerni, które powtarzają się też na piętrze, udanie kontrastując z dominującą bielą bryły
zdjęcia MARCIN GRABOWIECKI

Rzut bryły ma w uproszczeniu kształt litery L, z charakterystycznym odchyleniem piętra i fragmentu parteru. Planu miejscowego dla tej działki nie było. Po długich negocjacjach udało się uzyskać decyzje o warunkach zabudowy zgodną z przedstawioną przez nas koncepcją. Na szczęście urząd miasta Łodzi jest bardzo dobrze nastawiony do nietypowych i innowacyjnych projektów – pod warunkiem że już na etapie składania wniosku przedstawi się realną koncepcję zabudowy wraz z uzasadnieniem urbanistycznym. W stosunku do pierwotnego pomysłu musieliśmy wprowadzić tylko jedną zasadniczą zmianę – wyrównanie frontowej ściany piętra, tak aby była równoległa do ulicy, a nie prostopadła do odchylonych ścian bocznych. Poza tym wszystko udało się zachować.

Z właścicielami mieliśmy wspólny cel i cała praca polegała na wymyśleniu, jak go osiągnąć. Bardzo ważna była także współpraca na etapie realizacji – razem wybieraliśmy poszczególne firmy budowlane i materiały. To spowodowało, że udało się wnieść budynek w dobrym standardzie technicznym, za rozsądną cenę.

Dom został zaprojektowany jako energooszczędny. Na podstawie wykonanej charakterystyki energetycznej inwestorowi udało się uzyskać dofinansowanie. Energooszczędność budynku to oczywiście nie tylko docieplenie ścian i dachu, ale także zastosowanie odpowiedniego źródła ciepła (tu pompy gruntowej), zainstalowanie rekuperacji i właściwe zaprojektowanie instalacji. Niemniej już samo odpowiednie docieplenie oraz unikanie mostków termicznych ma zasadnicze znaczenie dla końcowego efektu.

Z mojego doświadczenia wynika, że od projektu do zakończenia budowy często mija całkiem długi okres. Dla przykładu, obecnie w fazie wykończenia elewacji jest dom, którego projekt stworzyłem jeszcze w 2018 r. Tym bardziej się cieszę, że w tym przypadku budowa poszła sprawnie i inwestycja została zakończona. Ważne, że główne założenia koncepcji się sprawdziły i że w trakcie budowy nie było wprowadzonych żadnych większych zmian.

 

arch. Krzysztof Goszczyński https://www.boomarchitekci.pl

Tracąc orientację

Pod pewnymi względami kluczowe dla charakteru wnętrz okazuje się jednak zupełnie co innego niż ich wyposażenie. Ba, domową przestrzenią staje się tutaj wręcz to, co już nią zupełnie nie jest!

– Mieliśmy podobne zdanie z inwestorami, iż największą ozdobą tych wnętrz będą widoki poprzez szklane ściany i duże okna – mówi architekt. – Elementy wnętrz i kolorystyka są właśnie dlatego stonowane, aby obrazy natury zza okien oraz światło i słońce przez nie wpadające były dobrze widoczne i nie konkurowały z mocnymi kolorami. Dostrzegamy to szczególnie w salonie i w głównej sypialni, które to pomieszczenia mają szklane ściany wychodzące na taras. Stojąc w tych wnętrzach, traci się orientację, gdzie kończy się wnętrze, a zaczyna ogród.

Taki punkt widzenia łączy nie tylko dom z ogrodem, ale i teraźniejszość z przeszłością tego terenu, czyli wspominanym pięknym starodrzewem.

– Podstawowe założenie dotyczące projektu ogrodu polegało właśnie na wykorzystaniu zastanego tu starodrzewu – potwierdzają właściciele.

„Ja nie chcę wiele: Ciebie i zieleń”, więc zgodnie ze słowami klasyka w ogrodzie również postawiono na umiar, bez dużej ingerencji w przyrodę.

– Do starodrzewu doszła jeszcze trawa, tworząc cudowną przestrzeń do wypoczynku i odcięcia się od miejskiej codzienności – tłumaczą minimalistycznie gospodarze.

I kilka skrzynek. I jeszcze…

– Zależało nam również na dołożeniu kilku skrzynek na mały warzywniak i posadzeniu kilku krzewów owocowych (maliny/borówki) – dodają oboje. – Wygospodarowaliśmy na to przestrzeń z boku domu.

Oczywiście do ogrodu zaproszono też odrobinę współczesności. Podobnie więc, jak w budynku funkcjonowaniem bramy garażowej i wjazdowej, rolet oraz oświetlenia steruje automatyka, tak i tu powierzono jej nadzór nad podlewaniem, pracą robota koszącego i działaniem ogrodowych lamp.

Charakter części dziennej parteru udanie współtworzy obficie wykorzystane drewno. Jest w meblach, w podłogowych panelach, w lamelkach – i w środkowej części rozkładanego stołu jadalni, którego części zewnętrzne pokryto białym lakierem
Charakter części dziennej parteru udanie współtworzy obficie wykorzystane drewno. Jest w meblach, w podłogowych panelach, w lamelkach – i w środkowej części rozkładanego stołu jadalni, którego części zewnętrzne pokryto białym lakierem
zdjęcia MARCIN GRABOWIECKI
Jedna z trzech domowych łazienek znajduje się przy sypialni właścicieli, na parterze. Druga to właściwie w.c. umieszczone pod schodami. Trzecią, usytuowaną na piętrze, między pokojami dzieci a gabinetem, wyposażono w elegancką wolno stojącą wannę oraz efektowną tapetę z motywem roślinnym, oczywiście wodoodporną
Jedna z trzech domowych łazienek znajduje się przy sypialni właścicieli, na parterze. Druga to właściwie w.c. umieszczone pod schodami. Trzecią, usytuowaną na piętrze, między pokojami dzieci a gabinetem, wyposażono w elegancką wolno stojącą wannę oraz efektowną tapetę z motywem roślinnym, oczywiście wodoodporną
zdjęcia MARCIN GRABOWIECKI
Wyspę kuchenną, wykonaną w przeważającej mierze z czarnego granitu, ustawiono tak, by należała w rzeczywistości jednocześnie do kuchni, jadalni i zaczynającego się tuż obok salonu. Wynika to zarówno z dostępnego miejsca, jak i z potrzeby nasycenia domu wnętrzami, w których rodzina może funkcjonować i działać razem
Wyspę kuchenną, wykonaną w przeważającej mierze z czarnego granitu, ustawiono tak, by należała w rzeczywistości jednocześnie do kuchni, jadalni i zaczynającego się tuż obok salonu. Wynika to zarówno z dostępnego miejsca, jak i z potrzeby nasycenia domu wnętrzami, w których rodzina może funkcjonować i działać razem
zdjęcia MARCIN GRABOWIECKI
Kuchnia stanowi część otwartej przestrzeni parteru, ale jej główna część tak naprawdę ukryta jest „za rogiem”, w podłużnym załomie obramionym zabudową z piekarnikiem i długim blatem z czarnego granitu, tego samego, który tworzy wyspę. W głębi okno wychodzące na strefę przed domem
Kuchnia stanowi część otwartej przestrzeni parteru, ale jej główna część tak naprawdę ukryta jest „za rogiem”, w podłużnym załomie obramionym zabudową z piekarnikiem i długim blatem z czarnego granitu, tego samego, który tworzy wyspę. W głębi okno wychodzące na strefę przed domem
zdjęcia MARCIN GRABOWIECKI

Ściąganie danych nie tak ważne

Anna z Łukaszem plus dwójka ich dzieci, dziś w wieku szesnastu i dwunastu lat, wprowadzili się do swojego łódzkiego domu wiosną 2023 r. Można więc powiedzieć, że nie zebrali jeszcze pełni danych dotyczących eksploatacji budynku. Czy jednak kiedykolwiek je zbiorą, gdy o naszym życiu decyduje tak wiele zmiennych? Na dziś są szczęśliwi i to w zupełności wystarczy.

– Dom z działką tworzą wspaniałą przestrzeń, która pozwala na relaks i regenerację po trudach dnia codziennego – podsumowują. – Zbyt wiele byśmy w tym wszystkim nie zmienili, bo projekt był bardzo dobrze przemyślany i dużo kwestii udało się zrealizować, najpierw na etapie projektowym w rozmowach z architektem i później wykonawczo.

Krzysztof Goszczyński też nie kryje zadowolenia.

– To jeden z moich ciekawszych projektów jednorodzinnych, biorąc pod uwagę te domy, które zostały już wybudowane, wykończone i stały się zamieszkałe – ocenia. – Ale najważniejsze dla mnie jest to, że inwestorzy i jednocześnie użytkownicy budynku są z niego zadowoleni. To największa satysfakcja.

„Ja nie chcę wiele: Ciebie i zieleń / i żeby wiatr kołysał gałęzie drzew”.

Po prostych i po skosach.

    Więcej o:

Skomentuj:

Radość po skosie