Dom zamiast sadu
Kupiony za kawalerskich czasów kawałek sadu na odludziu z czasem stał się bardzo atrakcyjnym miejscem do życia. Wystarczyło tylko, by rodzina rozrosła się do czterech osób, a okolica intensywnie się zaludniła.
Droga do domu
Czas płynął, ożeniłem się, przyszło na świat pierwsze dziecko. Zaczęliśmy z Kasią, moją żoną, rozważać różne warianty mieszkaniowe. Ostatecznie na budowę domu zdecydowaliśmy się w 2005 roku, kiedy Kasia była w ciąży z naszym drugim dzieckiem. Wcześniej braliśmy też pod uwagę wariant sprzedaży ziemi i kupna większego mieszkania, jednak do tego pomysłu szybko zniechęciły nas wysokie ceny. Tymczasem działania władz gminy, na której terenie leżała działka, zachęcały do inwestowania. Nasza ziemia już jakiś czas temu została odrolniona i nic nie stało na przeszkodzie, byśmy rozpoczęli prace budowlane.
Pomysły na oszczędności
Podczas poszukiwań projektu natrafiliśmy na nieprzewidzianą przeszkodę. Okazało się, że na działce nie mieści się większość interesujących nas domów! A wszystko przez podwójny garaż, na którym bardzo nam zależało. Na szczęście w końcu znaleźliśmy coś odpowiedniego.
Myśląc o mądrych oszczędnościach, zrezygnowaliśmy z oddzielnego pokoju gościnnego i z zapasowej łazienki, które często pojawiały się w oglądanych przez nas projektach (uznaliśmy, że wystarczy nam po jednej łazience na każdej kondygnacji). Chcieliśmy mieć cztery pokoje: małżeńską sypialnię, pokoje dla Igora (9 lat) i Natalii (4 lata) oraz pokój do pracy - na tyle duży, by można w nim było w razie potrzeby przenocować gości. Zwracaliśmy uwagę na wielkość wiatrołapu (zależało nam na tym, by pomieścił duże szafy) oraz na duży, zadaszony taras.
Dom zbudowaliśmy z pustaków ceramicznych oraz ociepliliśmy od zewnątrz styropianem. Choć w projekcie zalecano warstwę styropianu o grubości 10 cm, zdecydowałem się na dodatkowe 5 cm. Uznałem, że różnica w kosztach ocieplenia będzie nieznaczna, a warto mieć cieplejsze ściany.
Podobnie postąpiliśmy podczas izolowania ław fundamentowych (w pionie 10 cm, pod podgrzewanymi podłogami 15 cm styropianu) oraz dachu (dwie warstwy wełny mineralnej - 15 i 5 cm). Bilans cieplny poprawiło też z pewnością zmniejszenie ogromnych rozmiarów okna wychodzącego na ulicę, które odbierało nam poczucie prywatności. Dom i tak jest bardzo jasny.
Koszt oraz wydatki związane z utrzymaniem domu
Co nam się udało, a co nie
Mimo że przyłącze gazu ziemnego musieliśmy ciągnąć z daleka (jego długość wynosi 150 m) i nie mieliśmy z kim podzielić tych kosztów, inwestycja ta okazała się najbardziej ekonomiczna ze wszystkich innych, które braliśmy pod uwagę (wyliczyliśmy między innymi, że pompa ciepła amortyzowałaby się przez blisko 20 lat - uznaliśmy, że to za długo).
Przyłącze elektryczności ma długość 100 m. Tylko linia wodociągu znajdowała się bliżej - przez drogę. Mimo to, koszt "przejścia" przez asfaltową drogę gminną wyniósł aż 7 tys. zł.
Ze względu na dużą powierzchnię ogrzewania podłogowego kupiliśmy kocioł kondensacyjny. W pierwszym sezonie kwota za ciepło i ogrzewanie wody nie przekroczyła 4800 zł.
Dobrym krokiem było powiększenie o 12 m2 powierzchni garażu - do 42 m2. Nie mogąc poszerzyć bryły, wysunęliśmy ją do przodu, od strony wjazdu na posesję. Choć podniosło to trochę koszty budowy, poprawiła się znacząco funkcjonalność domu. Na zapleczu powiększonego garażu urządziliśmy bowiem aneks gospodarczy, w którym przechowujemy sprzęt ogrodniczy i sportowy.
Dodatkowo nad garażem (nad którym w projekcie przewidziano tylko strych) ulokowaliśmy kompleks rekreacyjno-gospodarczy. Mamy tam, na zapleczu łazienki, aneks z sauną i prysznicem oraz miejsce do relaksu, a jeszcze dalej - pralnię z suszarnią i prasowalnią. Taki układ pomieszczeń znakomicie funkcjonuje. Polecamy!
Choć wiemy, że sauna podnosi koszty utrzymania domu, nie mogliśmy sobie odmówić tej przyjemności. Lubimy w niej odpoczywać i często z niej korzystamy. Wykonaliśmy ją na zamówienie.
Bardzo chwalimy sobie pomieszczenie gospodarcze pomiędzy garażem a częścią mieszkalną, w którym możemy zostawić ubrania, zdjąć brudne buty, a po pracy w ogrodzie umyć ręce i kalosze. Taka "śluza", wyłapująca chłód i spaliny z garażu oraz brud wnoszony na butach, stanowi świetne rozwiązanie!
Żałujemy natomiast, że w trakcie budowy nie pomyśleliśmy o zamontowaniu systemu rur rozprowadzających ciepło z kominka. Ponieważ w kominku palimy bardzo często (lubimy widok ognia), warto byłoby to lepiej wykorzystać.
Wysokie koszty generuje przede wszystkim szambo. Rocznie wydajemy na jego opróżnianie aż 3600 zł! Niestety, nie możemy zamontować przydomowej oczyszczalni ścieków. Nie mamy też na razie szans na kanalizację.
Czytaj także:
- Więcej o: