Jak kupić tańszy prąd i nie przepłacić? Praktyczne wskazówki
Jeżeli chcesz płacić mniejsze rachunki za prąd, możesz poszukać tańszej oferty. Ale bez zachowania pewnych zasad nawet nie próbuj tego robić
Umowy są dwie
Na początek - wybór oferty. To naprawdę niełatwe, bo w tym przypadku nie da się po prostu porównać cen. O czym więc trzeba pamiętać?
Po pierwsze, zaopatrując się w energię, klient zawiera dwie umowy: ze sprzedawcą i dostawcą. O ile tego pierwszego można sobie wybrać, drugi przypada "z rozdzielnika", bo to on ma infrastrukturę, która pozwala doprowadzić prąd do domu.
Po drugie, oferty przedstawiane przed sprzedawców zawsze trzeba traktować ostrożnie i spróbować je odnieść do własnej taryfy i zużycia prądu. Można skorzystać z internetowego kalkulatora - maszwybor.ure.gov.pl - porównującego poszczególne oferty, ale do wyników również trzeba podejść ostrożnie, bo nie są zbyt precyzyjne.
Na przykład: dotychczasowy sprzedawca ma stałą taryfę (być może zmieni ją np. w związku ze wzrostem kosztów surowców, a może nie). Nowy sprzedawca zaś nęci promocją, w której w pierwszym roku cena jest bardzo niska, ale w kolejnych latach (a umowa jest np. na trzy lata) już nie. Kalkulator wylicza opłaty na podstawie obecnie obowiązującej, najniższej, promocyjnej taryfy. W kolejnych latach czy miesiącach rachunki najpewniej już nie będą tak atrakcyjne.
Po trzecie, ostateczna wysokość faktury składa się z ceny prądu, kosztu jego dostarczenia oraz różnych opłat dodatkowych (np. handlowej, przesyłowej). Atrakcyjna może się okazać np. tylko cena 1 kWh energii, ale już opłata handlowa będzie wyższa niż do tej pory.
Jeśli więc przedstawiciel zachęca do przeniesienia się do jego firmy, bo to korzystne, i na dowód pokazuje np. o jedną trzecią niższą cenę za 1 kWh, to wcale nie oznacza, że rachunki będą też o jedną trzecią niższe. A nawet na pewno nie będą.
W uproszczeniu przyjmuje się, że rachunek za prąd mniej więcej w połowie składa się z kosztów jego zakupu, a w drugiej połowie - dostarczenia.
Zwykle po zmianie sprzedawcy klienci dostają też dwie oddzielne faktury: jedną za sprzedaż, drugą za dostawę.
Może być trudno
Sprzedawcę prądu można bezpłatnie zmieniać dowolnie często; ogranicza to tylko czas trwania całej tej procedury.
Na danym obszarze Polski do wyboru jest zwykle kilka firm - ich listę można znaleźć na stronie maszwybor.ure.gov.pl, po wpisaniu kodu miejscowości lub dzielnicy.
Klient, który zechce zmienić sprzedawcę energii, może wybrać - albo załatwia wszystko sam, albo daje pełnomocnictwo nowemu sprzedawcy i on robi to w jego imieniu.
Pierwsza droga jest długa i pełna przeszkód: ma sześć etapów (podczas pierwszej zmiany), które w większości polegają na mozolnym przedzieraniu się przez urzędowe procedury. Druga, łatwa i wygodna: dwa etapy, czyli kilka podpisów i udostępnienie licznika do odczytu.
W obu przypadkach musi to być poprzedzone żmudną lekturą warunków umowy i wszystkich załączonych do niej dokumentów.
Zawierając umowę przez internet albo w domu, można od niej odstąpić w ciągu 14 dni bez podawania powodu.
Niechętnie zmieniamy dostawcę
Federacja Konsumentów organizuje pierwszą w Polsce aukcję energii. Zebrała chętnych do zmiany sprzedawcy i organizuje tzw. odwróconą licytację, czyli taką, w której kolejno padają coraz niższe kwoty. Po wybraniu najbardziej korzystnej oferty uczestnicy dostaną kalkulację przyszłych opłat i wtedy zdecydują - wchodzą w to, czy nie. Najlepszą ofertę przedstawiła firma Energy Match. Dzięki temu czteroosobowa rodzina będzie mogła zaoszczędzić ok. 160 zł rocznie. Federacja zapowiada, że być może będzie organizować kolejne aukcje.
W lutym 2016 sprzedawcę energii zmieniło 6 970 gospodarstw domowych w Polsce. To o 3,8 proc. więcej w porównaniu z końcem grudnia ubiegłego roku.
Na razie takiej zmiany dokonało mniej niż 3 proc. spośród 13,6 mln gospodarstw domowych.
Tych, którzy to zrobili - jak wynika z badań przedstawionych przez Federację - zachęciła głównie niższa cena (79 proc.), opornych zaś zniechęciły oszustwa akwizytorów (41 proc.). Idealnie byłoby, gdyby można było przy okazji zaoszczędzić (86 proc.), choćby do 100 zł rocznie (35 proc.), zwłaszcza gdyby Federacja chciała zweryfikować umowę (96 proc.).
- Więcej o: